Ajahn Chah siedział myśląc: "Słyszę
kroki. To nie zwierzę. To dwunożne stworzenie, osoba nadchodząca
od strony ognia". I tak, mówił sobie: "Nie bądź
śmieszny. Może to jeden z wieśniaków przyszedł zobaczyć, czy
wszystko ze mną w porządku. Może przyszli mi coś oferować, a
jeżeli tak, podejdą i powiedzą hello". Nie mniej, był
zdeterminowany siedzieć tam ze zamkniętymi oczami. Wtedy usłyszał
te kroki tup, tup tup, coraz bliżej i bliżej. Poczuł wzrost
napięcia. Płynął z niego pot, powiedział sobie: "Nie
panikuj. To tylko ciężkie kroki jednego z wieśniaków".
Oczami swego umysłu mógł zobaczyć
nieboszczyka. Mógł widzieć szkielet z wiszącymi jelitami, zwisającymi kawałkami mięsa, oczami
na policzkach, z połowicznie zwęglonymi ustami. Czując że ta masa
mięsa idzie w jego stronę, powiedział sobie: "Nie wierz temu.
To tylko twoja imaginacja. Zatrzymaj myślenie, uspokój się,
skoncentruj, i uwolnij się od lęku". W międzyczasie, kroki
coraz bardziej się zbliżały. Wtedy zaczął słyszeć kroki
krążące wokół niego. Tup, tup, tup, chodzące wokół. Był
przerażony, to już nie był niepokój. Jego ciało było
zesztywniałe i mokre od potu, zupełnie nieruchome.
Wtedy to coś podeszło i zatrzymało
się naprzeciwko niego. Ajahn Chah ciągle był zdeterminowany by
trzymać swe oczy zamknięte, był całkowicie sparaliżowany
strachem, gdy nagle przyszła mu myśl: "Przez wszystkie te lata
recytowałem, że ciało jest nietrwałe, uczucie jest nietrwałe,
percepcja jest nietrwała. Ciało jest nie ja, uczucie jest nie ja,
percepcja jest nie ja, determinacje są nie ja, świadomość jest
nie ja". Zatem nie był tylko przestraszony, był również
bardzo skoncentrowany i czujny. Pojawił się w jego świadomości
wgląd: "Nawet jeżeli jakiś straszny potwór zamierza mnie
zaatakować, wszystko to jest tym co nie moje. Wszystko co może
skrzywdzić to ciało, uczucia, percepcje, determinacje, i
świadomość. Te rzeczy mogą być zniszczone, a nie są one mną,
nie są one ja. To co poznaje to wszystko, nie może być dotknięte".
I natychmiast uczucie trwogi
wyparowało. było to jak zapalenie światła. Zniknęło całkowicie
i wszedł w stan niewiarygodnej błogości. Z totalnego cierpienia -
bólu i przemożnego strachu - do nadzwyczajnej błogości. Jego
umysł był czujny, i gdy to się stało, usłyszał oddalające się
kroki, tup, tup, tup. W końcu te odgłosy zniknęły. Nigdy nie
poznał ich źródła.
Ajahn Chah siedział nieruchomo aż do
rana. W nocy padało. Łzy błogości płynęły po jego policzkach i
mieszały się z deszczem. Nic na świecie nie było w stanie go
poruszyć. Porównując to doświadczenie wolności od strachu z
horrorem pierwszej połowy nocy, unaoczniło mu fakt, że Budda jest
prawdziwym schronieniem. To jest miejsce bezpieczeństwa. Bądź jak
powiedział pierwszy Rinpocze Tsoknyi: "Nie ma niczego więcej
do poszukiwania. Spoczywaj na swoim miejscu".
Ajahn Amaro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.