sobota, 12 stycznia 2013

Nie wasze



Zmysły i ich odpowiednie obiekty, są takie jakie są, w zgodzie z naturą. Oczy są tylko oczami, dźwięki są tylko dźwiękami. Nie proklamują się jako będące czymkolwiek. To poczucie jaźni daje im znaczenie, przez reagowanie z atrakcją czy awersją. Ale wraz z uważnością i jasnym pojmowaniem, trzymając się procesu zmysłowego kontaktu, umysł widzi zgodnie z prawdą: wszystkie fenomeny pojawiają się, trwają i przemijają.

Ajahn Chah często nauczały tego co nazywał "praktyką, która nigdy nie jest błędna". To praktyka wstrzemięźliwości, obserwowania i ochraniania sześciu organów zmysłowych, oka, ucha, nosa, języka, ciała i umysłu. Czy doświadczamy oka widzącego formy, ucha słyszącego dźwięki, nosa czującego zapachy, języka czującego smaki, ciała czującego dotyki, umysłu doświadczającego mentalnych obiektów, Ajahn Chah nauczał nas kontemplowania tych doświadczeń u ich korzenia, by znać je i rozumieć, widząc je jasno jako zmienne i nietrwałe.

To jak spacer drogą. Mogą na naszej drodze znaleźć się różne obiekty, skały, patyki, czy śmieci. Ale my tylko odsuwamy je na bok i kontynuujemy marsz, nie pozwalając by powstały zmartwienia z nimi związane. Mentalne impresje są również przeszkodami, ale jeżeli szybko je odsuniemy, przez widzenie ich jako nietrwałych, niesatysfakcjonujących i nie-ja, możemy postępować na przód. Kiedy puścimy nasze przywiązania do tych przeszkód, widzimy, że są one po prostu obiektami umysłu. Kiedy doświadczamy szczęścia mówimy, "Jestem szczęśliwy". Bierzemy ten stan jako nasz tego razu. Ale to szczęście nie trwa cały czas, czyż nie? Pojawia się stosownie do warunków. I wraz ze zmianą tych warunków, zmienia się i odchodzi. Cierpienie jest takie samo. Pojawia się stosownie do warunków, zmienia się i odchodzi. Faktycznie, cały świat jest w stałym stanie zmiany, powstawania i przemijania, całkowicie poza naszą kontrolą. Gdyby cokolwiek z tego mogło być wzięta za "moje", wtedy powinno mieć właściwość pozostania takim, jak tego chcemy. Ale tak się nie dzieje. Jeżeli rzeczywiście byłoby trwałe "ja", bylibyśmy zdolni do kontrolowania naszych nastrojów, do utrzymywania ich albo zapobiegania by powstawały. Ale tego nie potrafimy. Powstają i przemijają, zgodnie z warunkami. A przez to są niesatysfakcjonujące. Ale kiedy znamy je, ich nietrwałość, wtedy w umyśle nie ma żadnego cierpienia. Nie przywiązujemy się do nich jako do mojego "ja", mojego nastroju, mojego szczęścia, mojego nieszczęścia. widzimy prawdę, realizując: "Och, to nie należy do mnie". A dzieje się to wtedy gdy umysł puszcza.

Ajahn Anan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.