środa, 23 grudnia 2015

Michael Klonovsky




Służenie nobilituje.

Cóż za rozkosz pośród powszechnego ględzenia o tolerancji spotkać inteligentnego, wykształconego rasistę!

Są ludzie, którzy chcą „wyrwać się ze swojego kręgu kulturowego”, choć jeszcze w ogóle do niego nie wkroczyli.

Także milczeć na jakiś temat można tylko z kimś, kto go dobrze zna.

Kiedy feministka nie może już znaleźć żadnego dowodu na osobistą dyskryminację, czuje się uciskana zastępczo w Afryce albo w starożytności.

Zwalczają Führera z taką żarliwością, jakby osobiście im to nakazał.

Indywidualisty nigdy nie poznaje się po jego wyglądzie zewnętrznym.

Kto by pomyślał, że urocze pojęcie „Europa” stanie się trwałym składnikiem żargonu złodziejskiego?

To, co „wchodzi w modę”, nie jest warte nawet, aby w ogóle to dostrzegać.

Główne przeszkody na drodze postępu nazywają się: dystynkcja, maniery, poczucie wstydu, lojalność, religia, kulturalne zachowanie, męskość, kobiecość, wielodzietność, przywiązanie do ojczyzny.

Byliśmy narodowymi socjalistami” – powiedziała mi kiedyś pewna starsza pani – „ponieważ Hitler dał nam pracę”. Odpowiedziałem jej: „I dzisiaj jest tak samo, tyle że teraz daje pracę antynazistom”.

Żaden polityk nie odważyłby się być tak bezwstydny, żeby w prywatnej rozmowie wypowiadać rzeczy, które wygłasza przed delegatami partyjnymi czy też przy włączonych kamerach.

Aby nie skompromitować się jako historyk przy opisywaniu XX stulecia, potrzeba entomologicznej bezstronności i lakonicznego chłodu Tukidydesa.

Kiedy dyskryminacja zaczęła słabnąć, pojawiło się pojęcie; kiedy prawie zanikła, znalazło się ono na ustach wszystkich. Teraz będzie mogła zacząć swoją karierę na nowo.
 
Historyk idealny pracuje tak, jakby studiował i opisywał historię innego gatunku.


Emancypacyjny kolektyw z prawdziwego zdarzenia nawet odrazę, którą wywołuje, uważa za dyskryminację.


Ktoś powiedział, że nie może się zdecydować, czy ma demokrację uważać raczej za religię czy raczej za zabobon.

Reprezentatywnym produktem gnębionego homoseksualizmu jest À la recherche du temps perdu, wyzwolonego zaś – Christopher Street Day.

Na ustach Eumenid pojawia się uśmiech, kiedy widzą motłoch wdzierający się do biura lewicowego teoretyka społecznego.


Komentujący dziennikarz jest medium, które roi sobie, że samo mówi.


Antyrasiści to rasiści przyszłości.


Ten i ów uważa za postęp to, co jest jedynie oczernianiem przeszłości.


Współczesnemu „antyfaszyście” nie jest w ogóle potrzebny żaden faszysta, ponieważ nosi go w sobie.


Współczesność wytworzyła całkiem nowy typ: przechwalającą się ofiarę.


Zdaniem lewicowego intelektualisty i jego dziennikarskiego mlecznego brata demokracja zawodzi, jeśli nie wytwarza lewicowej większości.


Jego zafascynowaniu obcymi kulturami ogromnie sprzyjał fakt, że wszelka kultura była mu obca.


Dyskursami nazywa się owe akademickie pokazy mody, na których czołowi designerzy przekonań ustalają, jakie tematy i poglądy będzie się nosić w następnym sezonie.


Lewicowiec wpada w skrajną irytację, kiedy natknie się na człowieka, którego nie może ani podburzyć, ani wywołać u niego wyrzutów sumienia.


W epoce mieszczańskiej historiografię uprawiali głównie adwokaci, w dzisiejszych czasach przewagę uzyskali prokuratorzy.


Jak się dowiaduję, liczba moich towarzyszy z celi wzrosła w międzyczasie do 7 miliardów.


Nic nie wścieka lewicowego pedagoga bardziej niż wieczny triumf talentu nad dobrymi intencjami.


Parafrazując słynną, najkrótszą biografię Arystotelesa, napisaną przez Heideggera: Adorno urodził się, biadolił i umarł.


Jeśli o jakimś artyście mówi się, że był „buntownikiem” lub „prowokatorem”, można spokojnie założyć, że ani nie opanował swojego rzemiosła, ani nie miał do powiedzenia niczego, co byłoby istotne pod względem estetycznym.


Dopiero swoimi personalnymi intrygami i machinacjami nadał Habermas czerstwe, ludzkie oblicze trupiej czaszce swojej teorii.


Dowcipy o blondynkach zastaną zastąpione przez dowcipy o kobietach parytetowych.


Kiedy tylko lewicowiec zdobędzie władzę nad dyskursem, inne opinie stają się zaledwie treścią rozsyłanych przez niego listów gończych.


Kliniki aborcyjne są katedrami feminizmu.


Feministyczne skargi na przemoc mężczyzn wobec kobiet byłyby znacznie cichsze, gdyby tej męskiej przemocy nie zwalczały niezliczone zastępy mężczyzn.


Każde słowo jest „uprzedzeniem”.


Bez licznych męskich kolaborantów feminizm istniałby dziś jeszcze tylko na kartach podręczników psychologii.


Ci, którzy od dawna już są za słabi, by dyskryminować, ogłaszają się tolerancyjnymi. Gdyby naprawdę panowała dyskryminacja, nie byłoby ustaw przeciwko dyskryminacji.


Ważny powód względnej popularności nowoczesnych sztuk plastycznych leży być może w tym, że wytwory tej sztuki pozwalają publiczności natychmiast i bez ograniczeń mówić o sobie.


Bez kulturalnego szowinizmu nie ma kultury.


Wielki problem współczesnego pisarza polega na tym, że powinien pisać dla „ostatnich ludzi” o „ostatnich ludziach”. Jeszcze większy na tym, że on sam jest z reguły „ostatnim człowiekiem”.


Socjologowie nazwali „indywidualizacją” najpotężniejszy w dotychczasowej historii proces kolektywizacji.


„Tageszeitung” żąda Dnia Pamięci o Holocauście. Po co, skoro mamy ich już 365?


O tym, czy ktoś zostaje lewicowcem czy prawicowcem, komunistą, liberałem czy monarchistą, rozstrzyga biograficzny przypadek. O tym, czy należy się do krzyczących „Barabasza!”, decyduje charakter.


Jestem absolutnie przekonany, że… – „O, jakże mi przykro. Czy już czuje się Pan lepiej?”


Doskonałym świadectwem żywotności demokracji jest bijatyka w parlamencie.


Profesor oślepł od swojej teorii.


Aby wykluczyć na przyszłość jednopartyjną dyktaturę, wprowadzono w Republice Federalnej dyktaturę wielopartyjną.


Możliwe, że istnieje jakiś tajemniczy związek pomiędzy upadkiem sztuk a wynalezieniem środków przeciwbólowych.


Dzień w dzień udaje się lewicowy intelektualista na poszukiwanie społecznych przyczyn losu.


Konstytucyjny patriotyzm: najpierw umiera patriotyzm, potem konstytucja.


Z wyjątkiem niejakich postępów w anestezji i w goleniu kobiecych miejsc intymnych tak zwana moderna sprowadziła na świat wyłącznie absurdy i obrzydliwości.


Potęga myśli jednego Heideggera starcza za dziesięciu Adornów i dwudziestu Sartre’ów.


Skłonić głowę przed ofiarami narodowych socjalistów – zawsze. Ale nigdy na rozkaz tych łobuzów, którzy ustawicznie tego od człowieka żądają.


Sukces wyemancypowanych kolektywów pozostaje w odwrotnej proporcji do ich publicznego autowizerunku jako prześladowanych.


Biolodzy odkryli „gen wiary”, teraz – miejmy nadzieję – odkryją „gen nauki”, którego usunięcie przywróci równowagę.


Kolektywy wyemancypowanych jednostek są zbiorowościami nałogowców: im więcej im się daje, tym więcej żądają.


Tak zwany postęp ludzkości polega przeważnie na tym, że – mniej więcej od czasu amerykańskiej wojny domowej – mają go na ustach odnoszący największe sukcesy polityczni oszuści.


O żyjących współcześnie należałoby mówić tylko dobrze lub wcale. „Nędzne zajęcie negowania” (Goethe) jedynie psuje człowiekowi życie, a w końcu styl.


Dyskurs jest z reguły prowadzony po to, by coś oczywistego po szachrajsku przysłonić.


Demoskopia traktuje o absolutnej nieważności jednostki. Dlatego jest ulubioną dziedziną nauki wśród polityków.


Autentyczny antysemita czuje się osobiście urażony, jeśli jakiś Żyd jest głupszy, niż przypuszczał.


Zdrowy rozsądek uczy, że nie bardzo można na niego liczyć.


Niegdyś za rasizm uchodziło powiedzenie, że czarne jest złe. Dzisiaj za rasizm uchodzi odkrycie, że czarne jest czarne.


Gdybyśmy kiedyś natrafili na istoty pozaziemskie, jedną z pierwszych reakcji lewicy byłoby zapewne ogłoszenie pojęcia „ludzkość” wyrazem utajonego rasizmu względnie gatunkowego szowinizmu.


Nie wierzyć w siłę modlitwy, a jednocześnie wrzucać kartkę z listą życzeń do urny wyborczej, raczej nie świadczy o poczuciu rzeczywistości.


Imponująca droga zachodniego mężczyzny wiodła od odkrycia Ameryki do odkrycia w sobie kobiecości.


Naturalnie, że artyście wolno „uprawiać krytykę społeczną”. Ale tylko wówczas, kiedy nie ma nic bardziej sensownego do roboty.


Jeśli ktoś publicznie mu się sprzeciwi, lewicowiec natychmiast krzyczy, że nastąpiło przesunięcie na prawo.


Wielu imigrantów nie ceni się aż tak nisko, żeby po tym, jak niemiecka lewica przedstawiła im niemiecką kulturę jako godną pogardy, uczyć się jeszcze jej rodzimego języka.


Niemiecki chrześcijański demokrata uśmiecha się wzruszony, kiedy chwali go lewicowiec.


Prawdziwi sadyści wsadzają dzieci do obozów koncentracyjnych, utajeni sadyści dziesiątki lat później wysyłają tam klasy szkolne.


U wielu ludzi demokratyczna postawa zdradza, że w innych czasach nadawaliby się na narodowych socjalistów.


W osiemnastym stuleciu ateizm był elegancki jak list miłosny, dzisiaj jest tak prymitywny, jak esemes.


Do fundamentalnych mitów demokracji należy ten, że ona istnieje.


Państwo socjalne jest ulubionym państwem osobników asocjalnych.


Nad tym, że żydowskie instytucje w tym kraju wyglądają jak twierdze, lamentują najgłośniej ci, którzy swoimi wstępniakami i programami telewizyjnymi pracowicie przyczyniali się do imigracji niezliczonych antysemitów.


Zwolennicy krucjat w imię demokracji żądają od Kościoła, aby się pokajał za krucjaty w imię Chrystusa.


Wiele się dziś mówi o inteligencji roju; jednak normalny przypadek ciągle jeszcze brzmi: kretynizm roju.


Nic bardziej nie zdobi człowieka niż mundur (wyjąwszy błazeńskie ubiory Bundeswehry). To były pod względem estetycznym szczęśliwe czasy, kiedy wojskowi upiększali widok ulicy.


Poglądy są uwarunkowane biograficznie i niemal zawsze do ścierpienia. Niewybaczalna pozostaje jedynie denuncjacja.


Ostatecznym skutkiem feminizmu dążącego do równości płci jest bójka pomiędzy kobietami i mężczyznami o miejsca w łodziach ratunkowych.


Już dziś odczuwamy przedsmak radości, jaka napełni nas w dniu, w którym nasi pederaści, lesbijki i feministki wystąpią do ostatniego boju przeciw muzułmańskim machos.


W muzyce potoczyło się dokładnie tak samo, jak w pozostałych dziedzinach życia społecznego: ledwie dysonans się wyemancypował, natychmiast zapragnął panować.


W naszych czasach najgorsze spustoszenia dokonują się w składni.


Niechodzenie na wybory to – w obliczu tego, co jest do wyboru – mniej decyzja polityczna, a bardziej estetyczny imperatyw.


Według Tacyta Germanie byli dumni, wojowniczy, leniwi, kochający wolność, wspaniałomyślni i aż do przesady gościnni. Zatem nie możemy od nich pochodzić.


Wśród weteranów „68 roku” autoironiczne spojrzenie na własną egzystencję jest prawie tak samo rozpowszechnione, jak wśród naczelników afgańskich klanów.


Prawicowiec może być równie jednostronny i ograniczony jak lewicowiec – ponieważ jednak głoszenie jego poglądów nie przynosi mu społecznego prestiżu, to przynajmniej jest mniej zakłamany.


Po wybrzmieniu ostatniego taktu Pasji Mateusza zawsze sobie wyobrażam, jak Bach odwraca się do Pana Boga ze słowami: „No, teraz Twoja kolej”.


Bycie konserwatystą bynajmniej nie polega na trwaniu przy rzeczach uświęconych tradycją, ale na tym, że nie dajemy sobie wcisnąć, iż ciągłe zmiany dekoracji to właściwa sztuka.


Osobliwe, że nie słyszy się jeszcze poglądu, iż wskazywanie na zbrodnie Hitlera bagatelizuje lub relatywizuje zbrodnie Stalina.


Populista uosabia nieufność demokraty wobec demokracji.


To, co odróżnia Wikipedię od starych leksykonów, to smutna pewność, że nigdy nie natrafi się tam na elegancko sformułowane zdanie.


W dyktaturach cenzuruje się prasę. W demokracjach ona sama chętnie cenzuruje.


„Kobieta niechaj milczy w zgromadzeniu” – to zdanie Pawła należy, pamiętając o nadwyżce kobiet we wczesnym chrześcijaństwie, pojmować nie jako władcze polecenie, lecz jako pełne poirytowania westchnienie.


Emancypacja w dół: równe prawa! Emancypacja w górę: równe obowiązki!


Liberalny historyk nie zna pobłażania dla przeciwników dyktatora, jeśli nie byli demokratami.


„Społeczeństwo cywilne” jest najwidoczniej pojęciem przeciwnym do „cywilizowanego społeczeństwa”.


Jedyne, co jest interesujące w bogactwie, to kobiety, które przyciąga.


Demokracje stały się z czasem polityczną formą organizacyjną wielkich, chciwych rojów uprawnionej do głosowania szarańczy. Kiedy pewnego dnia prawie ogołocą planetę, automatycznie utworzą znowu ściśle hierarchiczne struktury.


Partia Zielonych chce znieść stare paragrafy zakazujące bluźnierstwa. W sumie to logiczne, wszak sama wprowadziła już dość nowych.


Ludzkość – samotne dziecko czekające w ciemnej nocy wszechświata na przyjście rodziców.


To, że można „wyciągnąć nauki z historii”, jest bezustannie głoszonym marketingowym sloganem tych, którzy ciągną z tego przynajmniej część swoich dochodów.


Nadejdzie kiedyś dzień, kiedy liczba ludzi zamordowanych przez demokratów przewyższy liczbę zamordowanych przez dyktatorów.


W dzisiejszych czasach „ikonami” nazywa się obiekty wspomagające masturbację.


Powoli trzeba się zacząć przyglądać matematyce z punktu widzenia krytyki ideologii. W końcu narodowi socjaliści też jej używali.


Dziennikarska autocenzura sprzedaje się dzisiaj najchętniej jako postawa demokratyczna.


Użytkownicy słowa „kreatywny” są z reguły jego przeciwieństwem.


„Chcemy tylko wziąć udział w dyskusji” – mówią lewicowcy, kiedy idą po władzę.


„Z prawicowcami nie dyskutujemy” – mówią, kiedy już są u władzy.

Wszystkie nasze teorie świetnie nadają się do trenowania mózgu, ale są całkowicie bezużyteczne do opisywania wyższych prawd.


Zniesienie kary śmierci pozwala mordercy na tle seksualnym przez całe życie przeżywać rozkosz z mordu. Dopóki nie umrze, cierpienie ofiary trwa w świecie. 


Tylko zimna zemsta wymazuje czyn.

Nie słyszałem żadnej innej trafniejszej definicji śmierć niż ta, że gdy przychodzi, yin i yang rozstają się.


Kiedy Niemiec i imigrant pobiją się i wygra imigrant, chodzi o problem z integracją. Jeśli wygra Niemiec, chodzi o prawicowy ekstremizm.


Przyszli historycy będą się spierać, czy Niemcy upadły w 1918, 1933, 1945 czy 1968 roku, ale w jednym będą zgodni, że swój rozkwit osiągnęły w cesarstwie Hohenzollernów.


Być przeciskaną przez mózg dziennikarza to najstraszniejsza rzecz, jaka może przytrafić się rzeczywistości.


Przynajmniej jeden dzień w roku należałoby zarezerwować sobie na to, aby dla eksperymentu swoje najgłębsze przekonanie obrócić w jego dokładne przeciwieństwo; to dobrze robi dla rozluźnienia umysłowej muskulatury.


Nie znam już żadnych partii, znam tylko winogrodników.


Dla uwypuklenia różnicy pomiędzy etyką a moralnością, o której zdaje się zapomniano: etyczne jest potępienie wszystkich zbrodni wojennych, moralność zna jedynie zbrodnie zwyciężonych.


Istnieją dwa nieprzetłumaczalne niemieckie korpusy tekstów, które być może kiedyś – kiedy dawno już będą zapomniani Eichendorff, Hölderlin, Kleist, Goethe i Nietzsche (a Kanta będzie się uważać za Anglosasa) – będą jedynym powodem, dla którego ludzie zechcą się jeszcze uczyć tego martwego języka: filozofia Heideggera i libretta Wagnera.


Jak to możliwe, żeby ktoś wierzył w Wielki Wybuch, a jednocześnie nie wierzył w magię?


W rysach bezdzietnej kobiety pod pięćdziesiątkę kryje się melancholia, której nie jest w stanie zatrzeć nawet wyłączna konsumpcja śmiesznych rozpraw dżenderowych.


Emancypacja kończy się, gdy chodzi o emancypację embriona.


Żołnierze Wehrmachtu sami są sobie winni. W końcu mogli odbyć zastępczą służbę cywilną.


Teatr reżyserski jest dziś mniej więcej tak samo awangardowy, jak przekłuwanie sutków albo „poroże” na tyłku.


Muzułmański podbój Europy nie miałby jedynie ciemnych stron; bądź co bądź znikłyby feminizm, gender studies i teatr reżyserski.


Pisać należy dla tego samego celu, dla którego śpiewa ptak: na chwałę Boga lub dla zwabienia samiczki.


Zastanawiające jest, dlaczego nowoczesną sztukę ciągle jeszcze omawia się w dziale kulturalnym gazet, a nie od razu w ekonomicznym.


Stalin, Hitler i Mao siedzą w piekle. Stalin i Mao pytają Hitlera: „Jak ty to robisz, że stale jesteś na czołówkach gazet?”.


Pojedynczych ludzi można znieść, środowisk nigdy.


Coraz więcej much plujek broni się przed porównywaniem ich z dziennikarzami.


To, że demokracje są jedynie skoncentrowaniem pojedynczych egoizmów, a nie czymś wyższym etycznie, poznać można po niesłychanej brutalności i diabolizacji wroga w wojnie prowadzonej przez demokratów.


Ludzie bez kultury rozprawiają o równocenności kultur.


Państwo, w którym nie ma nawet garści inteligentnych wrogów konstytucji, jest albo totalitarne, albo duchowo spróchniałe.



Niewykształcone rodziny“ to nowy niemiecki eufemizm na oznaczenie plebsu, z tym że „niewykształcony” jest dom co drugiego polityka.

Jakość współczesnych sztuk plastycznych jest jedyna w swoim rodzaju: żadnemu z ich przedstawicieli nie przytrafiło się nieudane dzieło.

Tam, gdzie brak autentycznych elit, pojecie „elitarny“ nabiera nieprzyjemnego posmaku.

„Stan badań“ jest szańcem, za którym, w naukach humanistycznych, okopują się intelektualne miernoty.

Od 1789 historia świata i jej bieg są do tego stopnia przesiąknięte socjalną i egalitarystyczną retoryką, że współczesny wszędobylski demokrata może z pełnym przekonaniem twierdzić o sobie, że wcale nie jest lewicowcem.

Okrzyk bojowy feminizmu: praca czyni wolnym.

Kto przed Bogiem, w którego nie wierzy, pada na kolana, ten wszystko pojął.

Nie do wiary jakimi sztampowymi słowami niemieccy politycy zaklinają kulturalną różnorodność.

Niemiecka „odrębna droga“ zaczęła się wtedy, kiedy zaczęto o niej mówić
Podczas gdy historycznie reprezentacyjne budowle, czy to sumeryjski zikkurat, świątynia w Angkor, rycerski zamek, gotycka katedra czy historyczny budynek opery tworzą– albo mogłyby tworzyć – urocze ruiny, nowoczesną architekturę jako ruinę można by natychmiast zidentyfikować po jej uderzającej brzydocie.

Daremnie szukać dobrych manier u tych, którzy deklarują, że chcą stworzyć lepsze społeczeństwo.

Zhierarchizowanie religii według ich pojęcia Boga jest po prostu niemożliwe. Hierarchizujmy je zatem wedle stylów i artystów, jakich wydały.

Pierwszym warunkiem tak zwanego „usunięcia gratów z klasyki“ jest możliwie jak najwięcej gratów na scenie.

Przygniatająca mniejszość Niemców odrzuca tezy Thilo Sarrazina. [1]

Czuć się zawsze trochę nieswojo pośród ludzi o jednakowych poglądach – to odróżnia człowieka wykształconego od pospolitego.

Jedna z nauk roku 1933 roku i lat następnych polega na tym, żeby jako przyzwoity człowiek właśnie nie uczestniczyć w konformistycznych imprezach typu „bunt ludzi przyzwoitych“. [2]

Mowę posła CDU do Bundestagu Martina Hohmanna [3], która doprowadziła do jego wykluczenia z partii, media RFN cytowały niemal tak samo tendencyjnie jak prasa narodowosocjalistyczna mowę Tomasza Manna o Richardzie Wagnerze, która ostatecznie doprowadziła do pozbawienia go niemieckiego obywatelstwa.

Człowiek się uspokaja, widząc pewne stałe cechy charakteru narodowego.

Żadna matka nie wierzy w „równość płci“, żadna żona we „władzę mężczyzny“.
Kulturowy pesymizm bynajmniej nie jest – jak utrzymują niektóre stare erefenowskie ciotki – „niebezpieczeństwem politycznym“, które wszak z reguły czyha ze strony polityków, lecz, nie tylko fizjologicznie pokrewnym wymiotowaniu, odruchem tej garstki ludzi kulturalnych, jaka się jeszcze ostała.

Jest to najbardziej dziwaczny rozdział historii naszego gatunku, kiedy ci sukcesywnie wymierający z pożądania komfortu i z obawy przed bólem, czują się moralnie wyżsi od swoich witalnych przodków.

Nihilizm źle godzi się z wyznawczym doń stosunkiem.

O praktyce wykonywania muzyki na historycznych instrumentach: w gruncie rzeczy obojętne jest, czy słuchacz Mszy h-moll nie rozumie „Et incarnatus est“ i „Et resurrexit“ granych na ówczesnych czy na nowoczesnych instrumentach.

Krytyka literacka: jemioła wystawia oceny drzewu.

Jak pokazała debata na temat książki Thilo Sarrazina, podstawowa misja opiniotwórczych mediów tego kraju polega na wyperswadowaniu ludziom ich codziennych doświadczeń.

O ile inne języki zagrożone są jedynie w swoim istnieniu, o tyle angielski w swojej substancji.

Z dialektyczną nieuchronnością znikła w końcu także dialektyka.

Gruntowne przedyskutowanie tematu jest plebejskie. Człowiek obdarzony smakiem w porę go zmienia.

W porównaniu z „oburzonymi obywatelami“ volkssturm był oddziałem pretorianów.

Kiedy przyglądamy się składowi jego przeciwników, możemy Kościół katolicki jedynie podziwiać.

Trudno wyobrażalna, acz zabawna scena: kobieta dowodzi Achillesowi, że jego męskość jest jedynie „kulturowym konstruktem“.

Koniec końców marnuje się czas na dzieła sztuki, którymi nikt by się nie interesował, gdyby miał mało czasu. Do swojej ostatniej izby żaden człowiek nie zabiera dzieła sztuki nowoczesnej.

Łamanie praw człowieka, mówi nowy katechizm, jest absolutnie niezbędne dla obrony praw człowieka.

Powojenna niemiecka historiografia coraz bardziej staje się przypadkiem dla historiografii.

„Nie jestem chrześcijaninem, ale jestem katolikiem“, wyznał Charles Maurras - to idea, która z każdym dniem wydaje mi się coraz bardziej oczywista.

Nie stanowi żadnego problemu, kiedy kierownictwo przedsiębiorstwa lub partii składa się w przeważającej liczbie z kobiet. Ale na Boga, nie z kobiet parytetowych!

Właściwie po co klonowanie? Przecież mamy roczniki po studiach bachelorskich.

Nieomylny znak, że należy się do ludzi mających obsesję na punkcie historii: kiedy stare gazety interesują bardziej niż aktualne.

Zbrodnie Stalina z dwóch powodów nie są tak znane jak zbrodnie Hitlera. Po pierwsze nie zabijał Żydów, po drugie nie ma zdjęć sowieckich gór trupów, a ściślej rzecz biorąc, nawet gdyby istniały, to Reemtsma & Co [4] natychmiast przemianowaliby je na ofiary Niemców.

Jeśli ekstremalne osiągnięcia fizyczne są możliwe tylko z dopingiem, to przemysł produkcji środków dopingujących musiał być najwyżej rozwinięty w epoce budowy piramid.

Atak na Irak odpowiadał atakowi statku pirackiego na statek z niewolnikami. To, że wykończono oprawcę, jest przyjemnym efektem ubocznym, ale to nie znaczy, że trzeba z tego powodu stawać po stronie piratów.

Jeśli ktoś chce wiedzieć jaki duch czasu panuje w danym kraju a nie sądzi, aby mógł to wywnioskować na podstawie publicznej gadaniny, powinien po prostu przyjrzeć się, któremu politycznemu ekstremum zezwala się na głoszenie swoich poglądów, a któremu pod groźbą kary zabrania.

Jest starym marzeniem karłów, żeby wszyscy ludzie byli jednakowego wzrostu.
Atawistyczno-biologiczna kobiecość przejawia się w tym, że wiele kobiet ciągle jeszcze odczuwa przyjemność, kiedy mężczyźni biją się z ich powodu. Natomiast kobiecość cywilizowana w tym, że niektóre wybierają pokonanego.

Zawsze kiedy w krajach afrykańskich najpierw są wybory, a potem wybucha lub trwa nadal wojna domowa, zachodni komentatorzy wyrażają swoje zdziwienie.

Innymi słowy: ich wiara w demokratyczne wudu została wprawdzie naruszona, lecz pozostała niewzruszona.

Badacz mózgu jest mimowolnym poszukiwaczem Boga. Jeśli nie ma „ja“ i wolnej woli, to tylko Wielki Zegarmistrz może być tym, który stwarza różnorodność ludzkiego świata, nie będącą wszak produktem natury.

Mężczyźni nie powinni być nadmiernie dumni z kobiet, które dostają; prawie wszyscy marzyli wcześniej o bogatszych i atrakcyjniejszych.

Istnieje nowa teoria w dziedzinie badań mózgu utrzymująca, że w człowieku nie istnieje żadne definiowalne „ja“, ale sprawami kieruje rodzaj autopilota. Jeśli tak jest, mój autopilot chciałby najchętniej mieć autopilota Szekspira.

Należy czcić kobiety także w wówczas , kiedy upadają.

Wyjaśnienie, że coś jest kwestią gustu, służy zazwyczaj jako argument ludziom, którzy ani nie dysponują żadnymi kryteriami oceny, ani nie chce im się wysilić.

Od 1968 roku odbywa się proces przeciwko Niemcom, którego celem jest znalezienie wyłącznie materiału obciążającego, nigdy odciążającego.

Istniej bardzo głupi sposób wiary we wpływ gwiazd na życie człowieka. Ale istnieje także bardzo głupi sposób niewiary weń.

Kto mówi globalizacja, chce oszukać.

We współczesnym kościele światowym nie brak kapłanów. Zeloci i inkwizytorzy skoncentrowali się w mediach. Nie trzeba być od razu przeciwnikiem demokracji, żeby się od tego „Brave New World”odwrócić się ze wstrętem.

Z pewnością jeszcze nigdy artysta mający coś istotnego do powiedzenia, nie zorganizował wernisażu.

Kto spędza życie np. wyłącznie na lekturze greckich tragików, ten wprawdzie nigdy nie jest na bieżąco z najnowszymi trendami, ale za to zawsze z wiecznością.

Kluczyk sięga głębiej w silnik samochodu niż instrumentarium badacza mózgu w mózg.

Po co się denerwować? Głupcy i tak zwyciężą.

Licznym amerykańskim wynalazkom XX wieku wystarczy zerwać ich amerykańską maskę z twarzy, żeby natrafić na niemiecki patent.

Po tym jak humanobiolodzy zaskoczyli nas – rzekomym – odkryciem „genu wiary“, miejmy nadzieję, że w następnym kroku natrafią także na „gen nauki“, którego usunięcie sprawi, że wszystko powróci na swoje miejsce.

Dla unaocznienia różnicy pomiędzy etyką i moralnością, o której wielu zdaje się dzisiaj zapominać: etyczne jest potępienie wszystkich zbrodni wojennych, moralność zna jedynie zbrodnie zwyciężonych.

Przed wystawą sklepu z dessous wlepiał wzrok w triki potencjalnego macierzyństwa.

Kierownicy życia literackiego hodują, oceniają i zarzynają autorów niczym rolnicy świnie.

Być feministą oznacza broń kobiety uważać za narzędzie władzy mężczyzny.
Najbardziej zdumiewające w naszym „zróżnicowanym społeczeństwie“, jest podobieństwo jego członków.

Życie jest po prostu zbyt krótkie, ażeby można się było zadomowić w rzeczywistości.

Czekam na dzień, w którym niemiecki narrator telewizyjnego programu historycznego powie: w Normandii nasze oddziały natrafiły jedynie na słaby opór nazistów.

Najlepsze co może przytrafić się autorowi, to egzystencja jako plotka.

„Hitlerze nasz, któryś jest w piekle, przeklęte niech będzie imię Twoje/ Zgiń królestwo Twoje /Przemiń wola Twoja wola / jako w druku, tak i codziennie w telewizji/ I daj nam pensję naszą powszednią/ I zachowaj nam niemiecką winę/Jako i my nigdy nie wybaczamy naszym przodkom/I nie wódź nas ku zapomnieniu/ ale nigdy nie zbaw nas od Złego. Amen“.

Jak mogli czuć się wszyscy ci holywoodzcy reżyserzy, którzy otrzymali Oscara za najlepszą reżyserię w roku pojawienia się filmu Kubricka?

Grupa „Rammstein“ przypuszczalnie więcej zrobiła dla popularyzacji języka niemieckiego za granicą niż wszystkie Instytuty Goethego razem wzięte, w których posiadaczki podwójnych nazwisk gorliwie starają się nie dopuścić, aby w ich obecności padła nazwa „Rammstein“.

Większość ludzi bezmyślnie wymienia każde otaczające ich piękno na byle jaki techniczny komfort.

Nic nie napawa kobiet większym obrzydzeniem niż męska słabość. Istotny powód, dla którego wiele feministek pogardza mężczyznami leży – nieważne, czy są tego świadome czy tez nie – w męskiej ustępliwości wobec ich roszczeń.

Żyd Joseph Süß Oppenheimer z pewnością padł ofiarą sądowej zbrodni, ale kto próbuje go ponadto jeszcze rehabilitować, równie dobrze może ogłosić człowiekiem honoru Alexandra Schalcka-Golodkowskiego. [5]

Jakże przekonany był postępowiec o swoim mądrym Dzisiaj, zanim przeobraziło się ono w głupie Wczoraj.

Nawet najdumniejsza, warta największego pożądania, najbardziej zarozumiała kobieta czuje instynktownie: jedynie permanentne zagrożenie ze strony innych mężczyzn jest tym, co powstrzymuje łobuza przed atakiem na nią.

Demoniczny nie jest nigdy akt płciowy, choćby najdziwaczniej spełniony, lecz popęd, który ku niemu prowadzi; demoniczne jest to, co gna ludzi do burdeli, klubów swingersów, do bud z pornografią i małżeńskich łożnic, a nie to co się tam przeżywa.

Jabłka na obrazach Cezanne`a są tak marnie namalowane, że nawet czerw nie zechciałby ich posmakować. Nawet namalowany czerw.

Nigdy nie dość pochwał próżności; odkąd zanikła pokora, jest ona ostatnim bastionem chroniącym przed powszechną furią zawiści.

Cała tragikomiczność emancypacji objawia się, kiedy widzimy co wyemancypowana kobieta wydaje na świat zamiast dzieci: od brzęczyka telefonu komórkowego do socjologicznego traktatu o nieistnieniu różnic płciowych.

„Aplauz z niewłaściwej strony“? Każda strona jest niewłaściwa.

O ile Żydostwo jako takie nie zasługuje na przymiotnik „arystokratyczny”, o tyle pocieszające jest, iż uparcie utrzymuje wśród narodów przy życiu ideę, że równość najzwyczajniej w świecie nie istnieje.

Prawie każdy młody pisarz stara się za swoje książki wyciągnąć od oczytanych i zwykle niepozornych kobiet tyle pieniędzy, żeby wystarczyło na sfinansowanie pięknej analfabetki.

Za indywidualistę uchodzi ten, kto na co dzień oddaje się możliwie zbiorowym zajęciom.

Akceptacja jest co najmniej tak samo deprymująca jak odrzucenie.

Z dialektyki Oświecenia: pracuję coraz więcej – stwierdza z goryczą przyjaciółka E. – żeby móc sobie pozwolić na coraz lepszą opiekunkę do dziecka.

Gimnazjalny plan lekcji wymarzony przez postępowca: język ojczysty (jakikolwiek), swobodna ortografia, matematyka dostosowana do płci, wiedza o dżender i transseksualności, doktryna sprawiedliwości społecznej, historia emancypacji, nauka o niemieckich zbrodniach (wcześniej: historia), wiedza o globalnym ociepleniu, retoryka demokratyczna, wiedza o Trzecim Świecie, antydyskryminacja (wcześniej etyka), wielokulturowe majsterkowanie (wcześniej: zajęcia plastyczne).

Niemiecka skłonność, aby redukować Trzecią Rzeszę do jej zbrodni i nadawać im metafizyczne, oderwane od przyczyn i zależności wymiary, dowodzi, iż ten kraj w swoim rozumieniu polityki światowej nie posunął się ani o krok do przodu mniej więcej od czasów Bismarcka.

Gdzie kwitnie indywidualność, tam więdnie osobowość.

Lepiej być w błędzie niż w jakiejś sforze.

Cóż za nędzna kultura, w której kobieta musi iść za mężczyzną.

Wydaje się, ze istnieje związek pomiędzy niezdolnością do myślenia a zainteresowaniem sposobem jego funkcjonowania.

Wyważoność jest cnotą letnich. Żaden znaczący człowiek nie wydaje wyważonych sądów.

Łatwo można sobie wyobrazić, jak poszybowałyby w górę statystyki przemocy, gdyby nagle kobiety zyskały fizyczną przewagę nad mężczyznami.

Nawet człowiek zupełnie pozbawiony wyobraźni ma zazwyczaj bardzo fantastyczne wyobrażenia o szczęściu innych.

Bóg jest metaforą, zapewne, ale nie wiemy czego.

Nie ma bardziej „nowoczesnego“ dzieła niż Sztuka fugi. Nie ma też starszego.

Prawdziwym moralistą staje się dopiero ten, komu życie wyrwało humanitarystyczne zęby.

„Wiem, że to politycznie niepoprawne, mówić….“ – tak mówi skolonizowany. Kto się skarży na niewolę, nolens volens ją rozszerza. Kto choćby tylko napomknie o politycznej poprawności, już jest jej wspólnikiem.

Po tym jak zdemonizowała, osłabiła, wykończyła nerwowo mężczyznę, zachodnia kobieta będzie jeszcze miała wystarczająco wiele okazji, by przekonać się, że znikli także jej obrońcy Habermasowki dyskurs jest rodzajem publicznego deseru; główne dania spożywa się wcześniej, za zamkniętymi drzwiami, za którymi zapadają wstępne porozumienia.

Habermasowki dyskurs jest rodzajem publicznego deseru; główne dania spożywa się wcześniej, za zamkniętymi drzwiami, za którymi zapadają wstępne porozumienia.

Właśnie dlatego, że człowiek nie jest nieśmiertelny, powinien czytać przede wszystkim nieśmiertelnych.

Wkroczenie w epokę postkulturalną dokonuje się w chwili, kiedy wyobrażenia szefa państwa o luksusie nie różnią się od wyobrażeń rapera.

Po lekturze recenzji autor czuje się zazwyczaj zbrukany.

Kto komunikuje, ten nie ma nic do powiedzenia.

Należymy do wspólnoty religijnej Segregatorów Śmieci Dnia Siódmego.

„Należy iść z duchem czasu“ znaczy tyle co „Nie mam nic do zaoferowania“.

Gdyby kiedyś wszyscy „szli z duchem czasu”, nikt nie ruszyłby się z miejsca.

Przypuszczalnie jedyną możliwością, aby się wyróżnić w dzisiejszych czasach się wyróżnić jest całkowita rezygnacja z seksu.

Kiedy pewnego odległego dnia ludzkość wymrze, teoria ewolucji z pewnością znajdzie na to oczywiste wyjaśnienie. Niestety, wówczas także i ona będzie martwa.

Przyjaciółka wyjaśniła, że czyta tylko książki, których lektura pokrzepia ją na duchu, wszystko inne– literaturę problemową, psychologizowanie, psioczenie na świat – szybko odkłada. Całkiem rozsądna postawa.

Bez biologicznego dymorfizmu płciowego ludzki mózg nigdy nie rozwinąłby się na tyle dobrze, żeby wymyślić teorie mówiące, że ów dymorfizm jest „społecznym konstruktem”.

Dlaczego miałbym traktować go lekceważąco? Wszak nie jest nikim szczególnym.

Młody historyk w Niemczech studiował historię najnowszą i włóczenie Hektora.
Poprzez postawienie krzyżyka przy Zielonych dla wielu ludzi karta wyborczą zamienia się kartkę z odpustem.

Idea, że style sztuki wyrastają z siebie niejako organicznie i jedne zastępują drugie, jest dziwaczna. Z reguły zmieniają się tylko mody, a style istnieją już od dawna. Przykładowo Hieronim Bosch był bardziej surrealistyczny niż cały surrealizm razem wzięty, styl malarski późnego Fransa Halsa to czysty impresjonizm (tyle, że lepszy), a dowolna pieta z XIV wieku każe pytać, co właściwie takiego nowego jest w ekspresjonizmie.

Są ludzie, którzy nigdy nie wybaczą innemu talentu.

Możliwe, że istnieje tajemniczy związek pomiędzy upadkiem sztuk a wynalezieniem środków przeciwbólowych.

Nowoczesna mentalność zwycięża nawet pośród pianistów: nigdy jeszcze nie było tak wielu pierwszorzędnych wirtuozów a tak mało charakterów.

Wśród członków Partii Równości wybuchł zaciekły spór, komu wolno przewodzić.

Wedle popularnego wyjaśnienia wielu wybitnych artystów cieszyło się za życia tak małym uznaniem dlatego, że wyprzedzili swoją epokę. W rzeczywistości najczęściej brało się to prawdopodobnie stąd, że zawiść dominujących zwykle przeciętniaków zapobiegła temu podziwowi, którym post mortem obdarzać można tym hojniej, że zmarłym nie potrzeba już zazdrościć.

Wynurzenia nie-katolika na temat moralnych poglądów papieża są mniej więcej tak samo istotne jak papieża wypowiadającego się w kwestii metod treningowych AC Milan.

Potęga prasy leży przede wszystkim w tym, co przemilcza.

Nigdy dość bezużytecznej wiedzy. Niestety, to co się dziś upowszechnia, to wyłącznie fałszywa bezużyteczna wiedza.

Przy takiej umieralności dzieci równouprawnienie płci nie byłoby wcześniej możliwe , chyba że za cenę wymarcia plemienia lub narodu.

Był sobie kiedyś bardzo znany dyrygent, który swoją firmę płytową powiadomił, że wolałby, aby na okładce jego nazwisko zostało wydrukowane nieco drobniejszymi lub mniej rzucającymi się w oczy literami niż nazwisko kompozytora. Ta historia jest zmyślona.

Książka Heinricha A. Winklera [6] Długa droga na Zachód: tylu książek się nie czyta, ale tej nie czyta się szczególnie chętnie.

Kiedy umysł jest tak wielki, że mnie obdarowuje, wygasa we mnie wszelka zawiść.

Nowoczesna wyższa uczelnia ma w sobie więcej z fermy hodowlanej niż z uniwersytetu.

Kto z perspektywy czasu drwi sobie z małżeństw aranżowanych we wcześniejszych społeczeństwach z powodów ekonomicznych, musi być pewien, że dla swojej miłości gotów byłby głodować.

Rzecz oczywista, że wcześniej bogowie byli współmieszkańcami Ziemi. Wszystkie stare pisma opowiadają o tym.

To nie jest tak, że współczesny człowiek nie myśli już o pokoleniu, które przyjdzie po następnym pokoleniu – on w ogóle w nie nie wierzy.

Film Josepha Vilsmaiera „Stalingrad” przedstawia armię, która do Stalingradu nigdy by nie dotarła.

Czy kiedykolwiek zdarzyło się, żeby w czasie wojny lub kryzysu kobiety żądały zrównania z mężczyznami?

W ostatecznym rozrachunku istnieją – przy wszystkich możliwych niuansach – tylko dwa rodzaje pianistów: jedni stawiają dzieło pomiędzy siebie i słuchaczy, drudzy samych siebie pomiędzy słuchaczy i dzieło.

„Panie X, Pańska firma wyprodukowała ostatnio prostokątne deski klozetowe zamiast owalnych – jaka filozofia się za tym kryje?” (z cyklu: Pojęcia w procesie przemian)

Sukces wyemancypowanych kolektywów jest odwrotnie proporcjonalny do ich publicznej autostylizacji na prześladowanych.

Jeśli kobieta mówi „nie“, to w rzeczywistości mówi „tak“, zapewnia macho. Jeśli kobieta mówi „nie”, to także na myśli ma „nie”, przekonuje feministka. Oboje mają rację: kiedy kobieta mówi „nie”, to ma na myśli raz to, a raz tamto.

Ponieważ większość narodów odgrywała i odgrywa w kulturze światowej raczej drugorzędną rolę, to myśli tej nie wolno wypowiadać wśród demokratów.

Stale się powtarza, że ludzie tacy jak Pollock, Warhol czy Beuys zmienili nasze „nawyki percepcyjne”. Otóż moich nie zmienili.

Wiele „niewyemancypowanych“ kobiet jest wystarczająco wyrafinowanych, aby służąc panować nad swoim mężczyzną, wiele „wyemancypowanych“ jest tak nierozgarniętych, by z nim konkurować.

Im mniej sztuki plastyczne są skłonne przedstawiać człowieka, tym gwałtowniej i przekupnie głoszą, że to do niego się zwracają.

To zdumiewające, że akurat wielu badaczy naszego organu myślenia ma tak duże trudności z jego używaniem.

To, że nowoczesny człowiek już się nie żegna, już nie klęka i się nie modli, uważa się powszechnie za postęp, który zawdzięczamy Oświeceniu. W sensie estetycznym jest to strata.

Im żarliwiej niemieccy dziennikarze ostrzegają przed jakimś niebezpieczeństwem, tym bardziej można być pewnym, że żadne im nie grozi. Oznaką, że NPD rzeczywiście stała się zagrożeniem dla demokracji, byłoby, gdyby dziennikarze zaczęli wypowiadać się o niej neutralnie.

Najprostszym krokiem w kierunku podniesienia „jakości życia“ jest coranna rezygnacja z mass mediów.

Czy jest coś bardziej obscenicznego od polityka, który sam siebie wybiera?
Najpierw trzeba było przez dziesiątki lat czekać na to, aż wymrą narodowi socjaliści, a od tego momentu na to, aż wreszcie śmierć zabierze tych, co się rzekomo z nimi rozliczali.

Od czasu jak wytworzenie dzieł sztuki nie wymaga już pracy, nazywa się je „pracami“.

Prawie wszystkie problemy powodowane przez dziennikarzy w mgnieniu oka by znikły, gdyby ponownie wprowadzono pojedynki.


Michael Klonovsky
Przeł. Tomasz Gabiś




Przypisy tłumacza

[1] Thilo Sarrazin – autor książki Deutschalnd schafft sich ab (Niemcy likwidują się same), w której przeprowadził krytyczną analizę polityki imigracyjnej władz RFN

[2] Niem. Aufstand der Anständigen – w 2000 r. najwyższe władze RFN wezwały wszystkich przyzwoitych obywateli do buntowania się przeciwko złym czynom dokonywanym przez złych ludzi.

[3] Martin Hohmann – poseł CDU; w wyrzucony z partii. Powodem usunięcia z partii był fakt, że przemówieniu, jakie wygłosił 3 października 2003 r. w swoim okręgu wyborczym w Fuldzie, poruszył kwestię udziału w bolszewizmie aktywistów i inteligentów żydowskich.

[4] Jan Philipp Reemtsma – potomek rodziny niemieckich milionerów, która wzbogaciła się m.in. na dostawach papierosów dla Wehrmachtu, lewicowy aktywista, mecenas literatury i sztuki. Kieruje założonym przez siebie Instytutem Badań Społecznych, mającym siedzibę w Hamburgu. W 1995 r. Instytut zorganizował wystawę na temat represji i akcji odwetowych zastosowanych przez Wehrmacht wobec ludności cywilnej w Rosji i na Bałkanach. Na wystawie znalazły się zdjęcia przedstawiające w rzeczywistości represje NKWD.

[5]Alexander Schalck-Golodkowski – działacz polityczny i gospodarczy w NRD, pułkownik Służby Bezpieczeństwa; prowadził dla rządu operacje i transakcje finansowe i handlowe z „kapitalistycznym Zachodem”

[6] Heinrich A. Winkler – historyk niemiecki; zob. Winkler, Długa droga na Zachód., tom 1 Dzieje Niemiec 1806-1933, tom 2 Dzieje Niemiec 1933-1990, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007.


Źródło →


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.