W prastarych tedy czasach, w okolicach dzisiejszego cesarstwa greckiego,
jak opowiadają podróżnicy, którzy napotkali tam jeszcze owe legendy
pośród ludzi, istnieli poeci, co potrafili za pomocą dziwnych dźwięków,
wydobywanych z nieznanych narzędzi, budzić tajemne siły drzemiące po
lasach i w pniach ukryte ujarzmiać demony, co potrafili w skalistych
pustaciach
wskrzeszać obumarłe nasiona roślin, w bujne ogrody zaklinać ugorzyska,
co srogie kiełznali potwory, a w zdziczałych ludziach obudzali
instynkty porządku i obyczajności, skłonności do sztuk i zamiłowanie
pokoju. Poeci ci umieli przemieniać rwące potoki górskie w cicho
szemrzące rzeki, a nawet martwe głazy zmuszali do rytmicznego,
tanecznego ruchu. Podobno głosili oni też wyroczne słowa, spełniali
kapłańskie obrzędy i byli ustawodawcami i lekarzami, bo swą sztuką
czarnoksięską zniewolili sobie nawet wyższe istoty, uczyli się od nich
tajemnic przyszłości, poznawali naturalny ustrój wszystkich rzeczy,
nawet wnętrzne
moce i lecznicze siły liczb, roślin, słowem wszystkich tworów ziemi.
Jak mówi legenda, od tego dopiero czasu nastały w świecie rozliczne
urządzenia oraz zbudziły się sympatie i różnorodne dźwięki, a przed tą
erą wszystko było dziczą, chaosem i srogą nienawiścią. Dziwne jest
tylko, że choć, co prawda, pozostały piękne pamiątki po onych
dobroczynnych ludziach i przetrwały aż do naszych czasów, to jedno z
dwojga — albo właściwa im moc i sztuka władania, albo też owa delikatna
wrażliwość przyrody musiała zaginąć, gdyż wszystko teraz jest inaczej.
Novalis
Henryk von Ofterdingen
tłumaczenie: F. Mirandola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.