Pewna matka dała do czytania swym
dzieciom - dla ich edukacji i ulepszenia - bajki Ezopa. Wkrótce
jednak zwróciły one książkę, przy czym najstarsze odezwało się
przemądrzale: „To nie książka dla nas! Jest o wiele za głupia i
dziecinna. Nie damy się już nabrać, jakoby lisy, wilki i kruki
umiały mówić; już dawno wyrośliśmy z takich żarcików!"
Któż nie rozpozna w tych obiecujących chłopcach przyszłych
oświeconych racjonalistów? Stado jeżozwierzy stoczyło się
pewnego mroźnego dnia zimowego w zbitą gromadkę, aby przez
wzajemne ogrzanie ustrzec się przed przemarznięciem. Wkrótce
jednak odczuły nawzajem swe kolce, co kazało im się znowu od
siebie oddalić. Gdy potrzeba ogrzania znowu je ku sobie przywiodła,
to drugie zło się powtórzyło, tak że miotały się między oboma
cierpieniami, aż odkryły w końcu pośrednia odległość, w jakiej
mogły najlepiej znosić swą obecność. - Tak też potrzeba
towarzyskości, wynikła z pustki i monotonii własnego wnętrza,
popycha ludzi do wzajemnych kontaktów; ale cała wielość
odrażających cech i nieznośnych wad odpycha ich znowu od siebie.
Pośrednią odległością, jaką w
końcu odkrywają, i przy której możliwe jest współżycie, jest
uprzejmość oraz dobre obyczaje. Kogoś, kto nic trzyma się w tej
odległości, napomina się w Anglii słowami: keep your distance
- Na mocy tej odległości potrzeba wzajemnego ogrzania znajduje
wprawdzie tylko niepełne zaspokojenie, w zamian jednak nic odczuwa
się ukłucia kolców. Ten wszakże, kto ma dużo własnego,
wewnętrznego ciepła, woli się trzymać z dala od towarzystwa, by
nie sprawiać sobą ani też nie doświadczać samemu uciążliwości.
Schopenhauer, Metafizyka życia i
śmierci,
tłumaczenie Józef Marzęcki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.