Nocuję w hotelu „Bristol, p 401 i
reż Tadeusz K. Jestem sam, bo filmowcy pojechali na zdjęcia nocne.
Pracowałem do północy. Potem, po długiej przerwie,
gimnastykowałem ciało przez całą godz. Nie jestem głodny. Jadłem
w „Barze Zamkowym” kolację za 17 zł. Nie piszę co się dzieje
na pewnej street. Jedna wielka zgroza. A czego chcą ci ludzie ode
mnie? Nie poznaję nikogo. Co się porobiło z tych pięknych dawniej
ludzi? A może nigdy nie byli piękni i dzielni, i wierni? Może tak
sobie wyobrażałem tylko ich. Nie wiem nic i nie chcę wiedzieć. Z
takimi ludźmi – jakimi oni się teraz stali (albo zawsze byli) –
to ja całe życie walczyłem i będę walczył. Straszliwie jest
teraz spojrzeć prawdzie w oczy. TO SĄ WROGOWIE. Jak faszyści.
Zakłamanie i niedelikatność ich, i udawanie, że są czymś innym
niż są, i te miliony ażurowych, koronkowych dżinsowych, pustych i
brudnych słów, jak miliony damskich majtek.
Edward Stachura
Dzienniki, Zeszyty podróżne 2 s. 283
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.