«Kto jest roztropny, jest też
wstrzemięźliwy. Kto wstrzemięźliwy, ten również stateczny. Kto
stateczny, ten również się nie trwoży. Kto się nie trwoży, ten
nie zna smutku. Kto zaś nie zna smutku, ten jest szczęśliwy. A
więc człowiek roztropny jest szczęśliwy, czyli roztropność
wystarcza do szczęśliwego życia».
Na to rozumowanie niektórzy
perypatetycy odpowiadają w ten sposób, iż nietrwożliwego,
statecznego i nie znającego smutku rozumieją tak, jakby na przykład
nietrwożliwym nazywano człowieka, który trwoży się rzadko i
nieznacznie, a nie człowieka, który nie trwoży się nigdy.
Podobnie mówią, że nie znającym smutku nazywa się takiego, który
nie całkiem poddaje się smutkowi, który nie często i nie zanadto
ulega tej złej skłonności. Albowiem nie zgadzałoby się to z
naturą ludzką, iżby czyjeś usposobienie było całkowicie wolne
od smutku. Mędrzec nie daje się zmartwieniom pokonać, lecz bywa
przez nie nawiedzany. Tymże sposobem wysuwają i inne jeszcze
twierdzenia, odpowiadające swej szkole. Nie odrzucają złych
skłonności, a tylko je miarkują. Jakąż wartość jednak
przyznajemy mędrcowi, jeśli jest on nieco silniejszy od
najsłabszych, nieco pogodniejszy od najsmutniejszych, nieco
powściągliwszy od najbardziej rozwiązłych i nieco wyżej stoi od
najniższych? Cóż byś powiedział, gdyby Ladas dziwił się swej
chyżości oglądając się na chromych i ułomnych? Tamta przez łany
zbóż pędziłaby nic nie tykając I nawet kłosów młodych w biegu
swym nie potrącając. Albo przez środek morza, co wszędzie falami
jest wzdęte, Gnałaby chyżo bez zanurzania stóp swoich w wodę .
Oto mi szybkość oceniona sama ze
siebie, a nie taka, którą się chwali w porównaniu z kimś
najpowolniejszym. Czy lekko gorączkującego mógłbyś nazwać
zupełnie zdrowym? Nieznaczna choroba nie jest wszak jeszcze dobrym
stanem zdrowia. «O mędrcu nietrwożliwym — powiada — mówi się
tak, jak o gruszkach, gdzie chodzi nie o to, by pestki ich wcale nie
były twarde, lecz o to, by były mniej twarde». Fałsz to jest! Bo
wedle mego rozumienia u prawego męża chodzi nie o złagodzenie wad,
lecz o ich wyzbycie się całkowite. Nie powinno być ich wcale; nie
wystarcza, że będą nieznaczne. Bo jeśli pozostaną jakiekolwiek,
wzmogą się i niekiedy będą zawadzały. Jak większa i całkowita
zaćma oślepia wzrok, tak mała zakłóca możność widzenia. Jeśli
przyznajesz mędrcowi choćby jakieś nieznaczne skłonności do zła,
to rozum im nie podoła i zostanie porwany niby przez jakiś dziki
górski potok, zwłaszcza że przypisujesz mędrcowi nie jedną
skłonność, którą ma zwalczać, ale wszystkie. Większą moc ma
całe ich mnóstwo, choćby nawet były umiarkowane, niż gwałtowność
jednej potężnej namiętności. Oto odznacza się na przykład
pożądaniem pieniędzy, lecz nie bardzo silnym. Odznacza się
próżnością, lecz niezbyt podniecającą. Odznacza się
gniewliwością, ale łagodną. Odznacza się niestałością, lecz
mniej płochą i zmienną. Odznacza się rozwiązłością, lecz nie
wiodącą do szaleństwa. Zaprawdę, lepiej powodziłoby się temu,
kto miałby jedną wadę przejawiającą się z całą siłą, niźli
temu, kto ma słabsze wprawdzie, lecz wszystkie.
Zresztą wcale nie zależy na tym, jak
silna jest zła skłonność. Choćby była nie wiem jak słaba, nie
zna uległości, nie przyjmuje rad. Podobnie jak żadne zwierzę, ani
dzikie, ani domowe i oswojone, nie słucha rozumu, natura ich bowiem
jest głucha na wszelkie rady, tak też i namiętności, które —
choćby były zupełnie słabe — nie stosują się do niczego oraz
nic nie chcą słyszeć. Tygrysy i lwy nigdy nie pozbywają się
dzikości; niekiedy ulegają, ale gdy najmniej się tego spodziewasz,
poskromiona rzekomo srogość ich nagle wybucha. Złe skłonności
nigdy szczerze nie łagodnieją. Dalej, jeśli rozum przemaga, to
namiętności wprawdzie się nie odzywają, lecz gdy zaczną podnosić
głowę wbrew rozumowi, będą wbrew rozumowi trwały dalej. Łatwiej
bowiem okiełznać je w początkach niż opanować gwałtowne ich
natarcia. Opaczna więc jest i zgoła nieprzydatna owa mierność.
Trzeba oceniać ją tak samo, jak gdyby ktoś nam powiedział, że
powinno się miernie szaleć lub miernie chorować. Tylko w cnocie
zawiera się umiar; wady zaś, tkwiące w czyimś charakterze, nie
dopuszczają miarkowania. Snadniej wykorzenisz je całkiem, niźli
będziesz im rozkazywał.
Czyż można wątpić, że zadawnione i
otwardziałe przywary ducha ludzkiego, które zwiemy chorobami ducha,
jak skąpstwo, okrucieństwo, porywczość i niegodziwość, są
nieumiarkowane? Toć nieumiarkowane są i złe skłonności, bo wszak
od tych przechodzi się zwykle do tamtych. Idźmy jeszcze dalej.
Jeśli przyznajesz jakieś uprawnienia smutkowi, obawie, chciwości i
innym złym namiętnościom, to nie zostaną one w naszej mocy.
Dlaczego? Dlatego, że wszystko, co je pobudza, jest poza nami. Będą
się tedy wzmagały stosownie do tego, czy ważne lub mniej ważne
okażą się przyczyny, które je wzniecają. Obawa więc będzie tym
większa, im lepiej albo bliżej dostrzeże się to, co nas straszy.
Chciwość wystąpi tym ostrzej, im świetniejszej rzeczy widok ją
wzbudzi. Jeżeli nie jest w naszej mocy całkowite zapobieżenie złym
skłonnościom, to nie zależy od nas też ich nasilenie. Jeśliś
pozwolił im zjawić się, wzmogą się odpowiednio do swych przyczyn
i staną się takie, jakimi uczynią je owe przyczyny.
Dodaj jeszcze, iż jakkolwiek będą
one nieznaczne, zawsze przemienia się w większe. Nigdy bowiem
rzeczy zgubne nie zachowują początkowej miary. Chociaż początki
choroby przechodzą lekko, czasami najmniejsze wzmożenie się jej
niszczy ostatecznie chory organizm. A jakże bezrozumna jest wiara,
że od uznania naszego zależy ograniczenie tych rzeczy, których
zaczątki nie podlegają naszej woli. Jak się to może stać, że
miałbym dosyć siły do położenia kresu czemuś takiemu, do
zapobieżenia czemu siły mi brakowało, skoro przecież łatwiej
jest do czegoś nie dopuścić niż. dopuściwszy powstrzymać?
Niektórzy przeprowadzili tu rozróżnienie ujmując rzecz w taki oto
sposób: «Człowiek wstrzemięźliwy i roztropny jest co prawda z
usposobienia swego i postawy myślowej spokojny, lecz inaczej
zachowuje się wobec zdarzeń zewnętrznych. Bo co się tyczy stanu
jego myśli, to nie trwoży się on, nie smuci się i nie boi, ale na
zewnątrz spotyka go wiele takich okoliczności, które przynoszą mu
niepokój».
Znaczy to tyle, jakby chcieli
powiedzieć: wprawdzie nie jest on skłonny do gniewu, czasami gniewa
się jednakże; wprawdzie nie jest bojaźliwy, czasami obawia się
jednak; czyli od wady bojaźliwości jest wolny, lecz od uczucia
bojaźni nie jest wolny. Jeśli się na to zezwoli, to przez częste
pojawianie się bojaźliwość przemieni się w wadę, a gniew, raz
uzyskawszy wstęp do duszy, zniweczy ową postawę umysłu wolną od
gniewliwości. Poza tym, jeśli człowiek nie odrzuci pobudek
przychodzących z zewnątrz i będzie się pewnych rzeczy obawiał,
to kiedy w obronie ojczyzny, prawa i wolności trzeba będzie mężnie
wystawić się na pociski nieprzyjacielskie i na ogień, wyjdzie on
ociągając się oraz z zamiarem cofnięcia się. Tego rodzaju
sprzeczności w poglądach nie są wszelako stosowne dla mędrca.
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.