«Kto jest odważny, ten nie zna
strachu. Kto nie zna strachu, nie zna też smutku. A kto nie zna
smutku, ten jest szczęśliwy».
Jest to rozumowanie naszych
zwolenników. Inni usiłują na to odpowiedzieć następująco:
[zarzucają], iż szkoła nasza twierdzenie błędne i sporne, że
kto jest odważny, ten nie zna strachu, przyjmuje za ogólnie uznane.
«Cóż tedy? — powiadają. — Odważny nie zlęknie się
grożących mu nieszczęść? Byłoby to raczej cechą szaleńca lub
człowieka bezrozumnego niż odważnego. Ten — wywodzą — odczuwa
wprawdzie lęk bardzo nieznaczny, ale nie jest całkiem
nieustraszony». Ci, którzy tak mówią, znowu wracają do tego
samego, że za cnoty poczytują mniejsze przywary. Albowiem ten, kto
przestrasza się wprawdzie, lecz rzadziej i niezbyt silnie, nie jest
wolny od przywary, chociaż dotyka ona go lżej. «Bo wszak uważam
za bezrozumnego człowieka, który nie lęka się grożących
nieszczęść». Słuszne są twoje słowa tylko wtedy, jeśli
istotnie są to nieszczęścia. Jeśli jednakże zdaje sobie sprawę,
że nie ma w tym nic złego, i jeśli za zło ma samą tylko hańbę,
powinnością jego będzie spokojne przyglądanie się
niebezpieczeństwom i nieprzywiązywanie wagi do niczego, co budzi
lęk w innych. Albo też, jeśli nielękanie się nieszczęść jest
właściwością głupca lub szaleńca, to wynika stąd, że im ktoś
rozsądniejszy, tym bardziej powinien się bać. «Może, jak wam się
zdaje — rzecze na to — sam odważnie wystawi się na
niebezpieczeństwa?». Bynajmniej. Nie zlęknie się ich, ale będzie
unikał: ostrożność mu przystoi, strach nie przystoi. «Jakże to?
— pyta, dalej. —Nie będzie się bał śmierci, więzienia,
przypalania i innych razów złego losu?» Nie. Bo wie, że nie ma w
tym nic złego, że wydaje się jedynie złe. Wszystko powyższe
uważa za płonne postrachy, tak właściwe dla życia ludzkiego.
Przedstaw mu niewolę, chłostę, więzy, ubóstwo, nękanie członków
bądź to przez chorobę, bądź przez jakiś gwałt; przedstaw
wszystko, cokolwiek byś jeszcze przywiódł innego: on zaliczy to do
próżnych postrachów. Niechaj boją się ich tylko ludzie
tchórzliwi. Czy uważasz za zło to, czego wypada nam
niejednokrotnie dochodzić z własnej woli? Pytasz, co w takim razie
należy uznać za zło? Poddawanie się temu, co zwie się złem, i
poświęcanie mu swojej wolności, dla której należy przetrzymać
wszystko. Bo wolność ginie, jeśli nie przestaniemy bać się tego,
co obciąża nas jarzmem. Nie zastanawialiby się oni, co przystoi
odważnemu mężowi, gdyby wiedzieli, na czym polega odwaga. Nie
polega ona bowiem ani na nierozważnym zuchwalstwie, ani na żądzy
niebezpiecznych przygód, ani na pociągu do grozę budzących
przeżyć; polega natomiast na umiejętności rozróżniania, co
jest, a co nie jest złem. Istota odwagi zawiera się w
najbaczniejszym ochranianiu siebie i zarazem w naj cierpliwszym
znoszeniu tego, co ma fałszywy pozór zła. «Cóż więc? Jeśli
odważnemu mężowi przyłoży się miecz do karku, jeśli raz po raz
będzie mu się przebijać to tę, to inną część ciała, jeśli w
swym własnym łonie zobaczy otwarte wnętrzności, jeśli będą go
katować z przerwami, aby odczuwał męczarnie tym silniej, jeśli z
przyschniętych ran na nowo zaczną puszczać mu świeżą krew —
on się nie zlęknie? Twierdzisz, że nie odczuje on żadnego bólu?»
Zaiste, ból odczuje. Bo żadna cnota nie pozbawia człowieka czucia.
Lecz nie będzie odczuwał strachu: nieugięty, będzie jakby z góry
spoglądał na swe udręki. Pytasz, co on będzie myślał sobie
wtedy? To, co myślą podtrzymujący na duchu chorego przyjaciela.
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.