piątek, 21 lutego 2014

Jeśli coś oślepia duszę i przeszkadza w dostrzeganiu kolejno następujących po sobie powinności, to nie osiąga nic, kto poucza takiego człowieka ...


Niektórzy przyjęli tylko tę część filozofii, która nie kształtuje człowieka w ogóle, lecz udziela wskazówek każdej osobie w szczególności, a więc mężowi radzi, jak ma postępować wobec swej żony, ojcu, jak ma wychować dzieci, panu, jak ma rządzić niewolnikami; inne części, jako nie przynoszące nam pożytku, odrzucili, jak gdyby ktoś mógł udzielać skutecznej rady odnośnie do jakiejś dziedziny życia bez uprzedniego zapoznania się z podstawami, na których opiera się jego całość. Lecz stoik Aryston przeciwnie: tę właśnie część uważa za mało ważną, wcale nie przenikającą do duszy i wciąż tylko mającą w pogotowiu babskie zalecenia. Twierdzi, iż najwięcej pożytku dają podstawowe zasady filozofii i ustalenie najwyższego dobra.

Kto to dobrze zrozumiał i poznał, potrafi sam się domyślić, co powinien uczynić w każdej sprawie. Podobnie jak ten, kto uczy się miotać pociski, wybiera sobie odpowiednie miejsce i stara się rękę zaprawić do rzucania i ciskania, a gdy tej zdolności w drodze uczenia się i ćwiczeń już nabył, może jej używać gdzie tylko zechce, nauczył się bowiem trafiać nie tylko w to lub owo, lecz w co mu się podoba — tak też i ten, kto się przygotował na całe życie, nie potrzebuje upomnień częściowych, jak ma współżyć z żoną lub synem, został bowiem pouczony, jak ma żyć dobrze w ogólności; a w tym zawiera się także nauka, jak powinien współżyć z żoną i z dziećmi. Kleantes ma wprawdzie za pożyteczną i tę część, lecz uważa ją za bezsilną, jeśli nie wypływa z całości, jeśli nie zbadała podstawowych zasad filozofii i głównych jej założeń. Temat niniejszy więc dzieli się na dwa zagadnienia: czy [omawiana część filozofii] jest pożyteczna lub niepożyteczna oraz czy sama tylko może uczynić człowieka cnotliwym, to jest czy jest niepotrzebna, czy też czyni niepotrzebnymi wszystkie inne części. Ci, którzy pragną widzieć w tej części coś niepotrzebnego, prawią tak: Jeśli coś zasłaniającego oczy uniemożliwia widzenie, trzeba tę zasłonę usunąć. I próżno traci czas, gdy ktoś nie odrzuciwszy jej poucza niewidzącego: tak oto będziesz chodził, wyciągniesz rękę w tamtą stronę.

Podobnie jeśli coś oślepia duszę i przeszkadza w dostrzeganiu kolejno następujących po sobie powinności, to nie osiąga nic, kto poucza takiego człowieka: tak oto będziesz współżył z ojcem, a tak z żoną. Niczego bowiem nie dokażą same wskazania, jak długo urojenia przyćmiewają komuś rozum. Dopiero gdy się je rozproszy, stanie się jasne, jakie obowiązki ciążą na poszczególnych ludziach. W przeciwnym razie będziesz go pouczał, jak winien postępować człek rozumny, lecz nie uczynisz go rozumnym. Zalecasz nędzarzowi, aby prowadził się jak bogacz. Lecz w jakiż sposób może on to zrobić, zostając w nędzy? Tłumaczysz łaknącemu, co musiałby czynić, jeśliby był syt. Odejm mu raczej doskwierający aż do szpiku głód. To samo mówię ci również o wszystkich wadach: należy je usunąć, a nie zalecać to, co przy ich istnieniu stać się nie może. Jeśli nie wypłoszysz fałszywych mniemań, które są naszym utrapieniem, ani chciwiec nie usłucha twych wskazań, jak powinien użyć pieniędzy, ani tchórz, jak ma lekceważyć niebezpieczeństwa. Musisz sprawić, by pojął, że pieniądze nie są ani dobrem, ani złem. Winieneś mu wykazać, że bogacze są ostatnimi nędzarzami; dopiąć, aby zrozumiał, że niczego, co budzi powszechną obawę, nie trzeba lękać się tak bardzo, jak to przedstawia rozpowszechnione mniemanie — nawet boleści, nawet śmierci. Często przy śmierci, której musimy ulegać z mocy rządzących nami praw, wielką pociechę stanowi to, że do nikogo już ona nie wraca.

W boleści pomocą nam będzie wytrzymałość duszy, która czyni sobie lżejszym to wszystko, co zdołała przecierpieć nie załamując się. Istota boleści jest bardzo dobra z tego względu, że ból przedłużający się nie może być nazbyt srogi, a ból srogi nie może się przedłużać. Wszystko tedy, czym nas obarcza konieczność wynikająca z układu rzeczy we wszechświecie, powinniśmy przyjmować z mężnym sercem. Kiedy takimi zasadami przywiedziesz go do rozpoznania swego położenia, gdy zrozumie, że szczęśliwe życie — to nie życie stosujące się do wymogów rozkoszy, lecz życie przebiegające zgodnie z naturą, gdy cnotę pokocha jako jedyne dobro ludzkie, a postępków haniebnych unikać będzie jako jedynego zła, gdy pojmie, że wszystko inne, jak bogactwa, zaszczyty, dobry stan zdrowia, znaczenie, władza, stanowi część środkową, której nie można zaliczać ani do dobra, ani do zła, wtedy nie będzie potrzebował upominającego, który by mu wskazywał: tak oto chodź; tak oto zjadaj obiad; to przystoi mężczyźnie, a to kobiecie; to żonatemu, a to samotnemu. Często bowiem nie mogą wykonać tego i sami ci, którzy najpilniej pouczają innych. I tak wychowawca poucza chłopca, babka napomina wnuczkę, a najgniewliwszy nauczyciel przekonywa, że nie trzeba wpadać w gniew... Jeśli wejdziesz do podstawowej szkoły, dowiesz się, że to, nad czym z ogromną powagą rozwodzą się filozofowie, wchodzi już w skład nauk dziecięcych. Czy wreszcie masz udzielać wskazówek oczywistych, czy wątpliwych? Lecz oczywiste nie potrzebują doradcy, a występującemu z pouczeniami wątpliwymi nie daje się wiary. Zatem pouczanie jest całkiem zbędne. Rozumiej to w sposób następujący. Jeśli dajesz zalecenia niejasne albo budzące wątpliwości, trzeba je poprzeć dowodami. Jeżeli użyjesz dowodów, to wtedy większe znaczenie mają właśnie owe dowody, które wystarczają już same przez się. Tak oto obchodź się z przyjacielem, tak z obywatelem, a tak ze współtowarzyszem. Dlaczego? Bo jest to słuszne. Wszystkiego tego nauczą mnie więc rozważania o słuszności. W nich to znajdę, że słuszność godna jest pożądania sama przez się, że ani strach nas do niej nie zniewala, ani nie nakłania zapłata, że nie jest sprawiedliwy taki człowiek, któremu w cnocie tej podoba się coś innego niż ona sama. A gdy już przekonam się oraz wrażę w siebie to wszystko, na co przydadzą mi się owe zalecenia, które uczą nauczonego? Udzielanie wskazówek wiedzącemu jest zbędne, a dawanie ich niewiedzącemu nie wystarcza. Winien on bowiem słyszeć nie tylko to, co mu się przepisuje, ale i powody, dla których się to przepisuje. Czy więc zalecenia — pytany raz jeszcze — potrzebne są komuś takiemu, kto ma już właściwe poglądy na dobro i zło, czy też komuś takiemu, kto ich nie ma? Ten, kto nie ma, nie uzyska od ciebie żadnej zgoła pomocy. Uszy jego opanowane są przez odgłosy mniemań przeciwnych twoim pouczeniom. Ten zaś, kto ma już wyrobiony sąd o rzeczach, których należy unikać lub pragnąć, sam wie, co ma czynić, chociażbyś nawet milczał. Całą więc niniejszą część filozofii można uchylić.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.