Tu opowiada się o krainie Lar, skąd
pochodzą bramini Lar jest krainą położoną na zachodzie, gdy
wyjedziemy z miejsca, gdzie znajduje się ciało świętego Tomasza.
I z tej krainy pochodzą wszyscy bramini* na świecie, i była to ich
kolebka. Powiadam wam, że bramini owi są najlepszymi i
najuczciwszymi kupcami na świecie; gdyż za nic w świecie nie
skłamaliby i nie powiedzieliby nic krom swej prawdy. I wiedzcie, że
gdy obcy kupiec przybędzie do tego kraju, aby tam prowadzić handel,
a nieświadom jest zwyczajów i obyczajów tamtejszych, udaje się do
jednego z tych braminów-handlarzy i jemu majątek swój i towary
powierza prosząc go, aby prowadził jego sprawy handlowe, aby on,
jako zwyczajów krajowych nieświadomy, nie został oszukany. I ten
kupiec bramiński bierze w ręce sprawy handlowe owego obcego kupca;
i tak uczciwie prowadzi kupno i sprzedaż, i o korzyść cudzoziemca
się troszczy bardziej niż o swoją niczego odeń za trud nie
żądając, chyba to, co mu obcokrajowiec z grzeczności swej
przyzna. Nie jedzą mięsa i nie piją wina. I prowadzą życie
bardzo uczciwe wedle swych przepisów. Nie przestają z żadną inną
kobietą prócz żony. Nie zabiorą żadnej rzeczy nikomu. Nie
zabijają żadnego zwierzęcia i nie popełniają żadnej rzeczy,
którą uważają za grzech. I powiem wam, że wszystkich braminów
można poznać po oznace, jaką noszą. Wiedzcie bowiem, że wszyscy
bramini świata noszą na ramieniu bawełniany sznur, który wiążą
pod drugim ramieniem, tak że sznur przechodzi im przez piersi i
plecy. I dzięki tej oznace można ich poznać wszędzie, gdzie się
udadzą. Mają króla bogatego i potężnego dzięki swym skarbom.
Ten król chętnie kupuje perły i wszelkie inne drogie kamienie; i
ułożył się ze wszystkimi kupcami swego kraju, że za wszystkie
perły, jakie mu przywiozą z jednego z królestw Maabaru, zwanego
Soli* — a jest to kraj najbogatszy i najpiękniejszy w Indiach,
gdzie znachodzą się najlepsze perły — da im dwa razy tyle, ile
zapłacili. I bramini udają się do królestwa Maabar i wykupują
wszystkie dobre perły, jakie znachodzą, i przywożą je swemu
królowi. I rzetelnie mówią, ile kosztują, zaś król zaraz im
płaci podwójną cenę. Nigdy im nie dał mniej. I dlatego przywożą
mu je w wielkiej ilości, bardzo piękne i wielkie.
Ci bramini są bałwochwalcami i
bardziej niż inne ludy na świecie wierzą we wróżby i znaczenie
spotkania zwierząt i ptaków. Opowiem wam niektóre z owych wróżb.
Pomiędzy nimi panuje taki zwyczaj: W
każdym dniu tygodnia jest jedna godzina, |którą uważają za
zgubną, i zowią ją kojak*; tak na przykład w poniedziałek
godzina pół do trzeciej, we wtorek trzecia, we środę dziewiąta i
tak co dzień przez cały rok. Wszystko to oznaczone i zapisane jest
w ich księgach. Poznają godziny obliczając na ziemi długość
cienia ludzkiego. Na przykład: godzina uczak, czyli kojak, jest tego
dnia, kiedy cień człowieka stojącego w słońcu długi jest na
siedem stóp; przestaje być złowróżbną, gdy ową miarę
przekroczy, bądź zwiększając się, bądź zmniejszając. Bowiem
kiedy słońce się wznosi, cień się skraca, kiedy się zniża,
cień się wydłuża. W inne dni zła godzina przypada, gdy cień ma
stóp dwanaście, kiedy zaś długość ta się zmieni, to i
złowróżebność mija. I wszystko to stoi w tych księgach. Musicie
wiedzieć, że w godzinach takich wystrzegają się handlowania i
wszelkich czynności. Kiedy bowiem dwóch ludzi układa się w
sprawach handlowych, jeden staje na chwilę w słońcu i ogląda cień
swój, i pyta: „Jaki dziś dzień?" — „Taki a taki".
Wówczas mierzy swój cień. I jeśli cień jest tak długi, jak w
owym dniu |i o oznaczonej godzinie| być powinien, dokonuje kupna;
jeśli zaś nie jest tak długi, jak powinien, zwleka tak długo, aż
cień dojdzie do przepisanej w ich prawach długości. Jeśli
znajdzie cień złowróżbny, rzecze: „Zła godzina jest, nie
podejmujcie niczego", i zaraz zaprzestają układów. Po czym
mierzą po raz wtóry i przekonują się, że zła godzina minęła,
więc mówią: „Minęła zła godzina, róbcie, co chcecie." I
ciągle na to zwracają uwagę. Na każdy dzień tygodnia ustalili
potrzebną długość cienia. I póki cień owej długości nie
osiągnie, nie zawierają żadnego kupna ani sprawy. Lecz kiedy cień
jest tak długi, jak owego dnia być powinien, przeprowadzają
wszelkie sprawy handlowe i inne. Mawiają, że jeśli ktoś jakiś
układ w złą godzinę zawiera, nie będzie miał z tego korzyści,
lecz ściągnie sobie niepowodzenie.
I jeszcze jedną rzecz ważniejszą
powiem. Wiedzcie, że w domach ich łażą pewne zwierzątka zwane
tarantule, podobne do jaszczurek, wspinają się one na mury.
Ukąszenie tych tarantul jest jadowite i ciężko rani ludzi, którzy
się na to ukąszenie narażą. Wydają głos, jakby mówiły „cis"
i tak się odzywają. Z tych tarantul tak sobie wróżą: Jeśli w
jakimś domu, gdzie są tarantule, dwóch zawiera jakiś układ
handlowy d w czasie rozmowy jakaś tarantula nad nimi zakrzyknie,
zaraz wypatrują, z jakiej strony — czy to kupującego, czy
sprzedającego, czy z lewa, czy z prawa, czy z przodu, czy z tyłu,
czy też nad głową i w ogóle w jakiej stronie. Gdy handlują w
domu czy na dworze i zobaczą pełzającą tarantulę — których
jest tam bardzo wiele — każdy patrzy, czy idzie od strony, która
wydaje się dlań pomyślna, i natychmiast towar zakupuje; jeśli
tarantula nadchodzi ze strony niewłaściwej, niecha towaru i nie
kupuje go. Wiedzą oni, co wróży dobrze, a co źle, wiedzą, kiedy
wróżba jest dobra dla sprzedającego, a zła dla kupującego lub
kiedy zła dla sprzedającego, a dobra dla kupującego, kiedy
pomyślna dla obu albo zła. I stosownie do tego postępują. Mają w
tym doświadczenie.
I dodam, że gdy wychodzą z domu, a
usłyszą, że ktoś kichnie lub chrapnie, to jeśli uważają go za
życzliwego, idą dalej|, gdy zaś nie wydaje im się przychylny,
zatrzymują się, siadają natychmiast, a często wracają do domu. I
jeszcze kiedy bramini idąc zobaczą jaskółkę lecącą ku nim
naprzeciw lub od lewej czy prawej strony, to zgodnie ze zwyczajem, o
ile uważają, że jaskółka przylatuje z dobrego miejsca i z dobrej
strony, idą dalej, jeśli zaś uważają, że nie przyleciała z
dobrej strony, zatrzymują się i wracają do domu. Owi bramini żyją
dłużej niż inni ludzie. A dzieje się to, gdyż mało jedzą i
zachowują wielką wstrzemięźliwość. Zęby mają bardzo
doskonałe, a to dzięki zielu pewnemu, które żują, a które
ułatwia dobre trawienie i jest bardzo zdrowe dla ludzkiego ciała.
Trza wiedzieć, że owi bramini nie puszczają sobie krwi z żył ani
z żadnego innego miejsca. Mają między sobą zakonników czugi*, a
ci żyją jeszcze dłużej niż inni, gdyż dochodzą do stu
pięćdziesięciu lub dwustu lat; utrzymują się rześko, tak że
mogą chodzić, dokąd chcą, i pełnić służbę w klasztorze i
przy bożkach, a służą tak dobrze, jakby byli młodzi. A dzieje
się tak dzięki wielkiej wstrzemięźliwości, jedzą mało mięsa i
jedynie zdrowe potrawy. Żyją bowiem przede wszystkim ryżem i
mlekiem bardziej niż czym innym. I jeszcze wam powiem, że owi
czugi, którzy tak długo żyją, jak powiedziałem, używają
jeszcze innego pożywienia, które was bardzo zadziwi. Oto biorą
żywe srebro i siarkę, mieszają to razem i sporządzają z tego
napój, który piją. I mówią, że on przedłuża życie*. I
rzeczywiście, żyją dość długo; i sporządzają ten napój dwa
razy na miesiąc. I wiedzcie, że używają go od dziecka, aby dłużej
żyć. I w samej rzeczy, jak wam powiedziałem, ci, którzy napoju
tego z siarki i żywego srebra używają, żyją tak długo.
I poza tym istnieje w owym królestwie
Maabaru jeszcze pewna sekta zwana również czugi, która — jak
powiem — zachowuje wielką wstrzemięźliwość i wiedzie życie
bardzo surowe i twarde. Wiedzcie bowiem, że chodzą całkiem nago i
nic na sobie nie noszą, nie zakrywając ani sromu, ani żadnej innej
części ciała.
Oddają cześć wołu i wielu z nich
nosi małą figurkę wołu z miedzi lub brązu na czole, gdzie sobie
ją przywiązują. I jeszcze dodam, że palą nawóz woli i ścierają
na proch. I smarują nim sobie różne części ciała z wielkim
nabożeństwem, tak jak chrześcijanie czynią z wodą święconą.
Jeśli zaś na drodze spotkają kogoś, kto im cześć okaże, oni,
jakby wypełniali święty obrządek, popiołem tym pocierają czoło
jego. Nie jadają na misach i talerzach, lecz pożywają potrawy
swoje na liściach jabłoni rajskiej albo na innych wielkich
liściach. Lecz nie na liściach zielonych, ale suchych, gdyż
twierdzą, że zielone mają duszę, więc byłoby to grzechem. Mówię
wam bowiem; że nikt na świecie tak się nie wystrzega wszystkiego,
co za grzech poczytują, gdyż raczej narażą się na śmierć, niż
popełnią rzecz uważaną za grzeszną. I gdy inni ludzie pytają
ich, czemu chodzą nago i czy nie wstydzą się członków,
odpowiadają: „Chodzimy nago, nie chcemy bowiem żadnej rzeczy z
tego świata; zaś na ten świat przychodzimy bez odzienia i nadzy.
Nie wstydzimy się zaś okazywać naszego sromu dla tej przyczyny, że
nie popełniamy żadnego grzechu z jego pomocą, więc nie mamy
potrzeby wstydzić się tego, tak jak wy, gdy pokazujecie rękę lub
twarz albo inną część ciała, która nie jest narzędziem
zmysłowego grzechu. Wy zaś, używając waszych członków do
grzechu i rozpusty, wstydzicie się ich i dlatego zakrywacie je. My
zaś, nie popełniając z ich pomocą żadnego grzechu, nie wstydzimy
się pokazywać ich zarówno jak palca." Taką przyczynę podają
tym, którzy ich pytają, dlaczego nie wstydzą się pokazywać swego
sromu. I powiem wam, że nie zabiliby żadnego stworzenia ani żyjątka
na świecie, ani muchy, ani pchły, ani wszy, ani żadnego robaka,
twierdząc, że mają one duszę. I mówią, że nie jedliby żadnego
stworzenia, gdyż zgrzeszyliby tym. I mówię wam, że nie jedliby
żadnej zieleniny ani ziół, ani korzeni, póki nie wyschną, gdyż
twierdzą, że wszystko, co zielone, ma duszę. Wiedzcie zaś, że
gdy chcą załatwić naturalną potrzebę, idą na brzeg morza i tam
załatwiają się w piasku w pobliżu wody. Po czym starannie umywają
się w wodzie. Umywszy się biorą patyk albo gałąź i nią tak
odchody swoje po piasku rozrzucają, aby ślad zaginął. Zapytani,
dlaczego tak czynią, odpowiadają: „Wylęgłyby się z tego
robaki. Robaki zaś w ten sposób zrodzone, pozbawione pokarmu i
spalone przez słońce, zginęłyby z głodu. A jako, że powstały
one z ciała naszego — a my bez pokarmu żyć nie możemy —
popełnilibyśmy tym większy grzech, że z naszego one ciała się
zrodziły. A jeśli wszystko zniszczymy, robaki nie będą mogły się
zrodzić na to, aby zginąć zaraz z głodu z powodu naszej winy i
zaniedbania."
Jeszcze dodam, że sypiają na ziemi
całkiem nago, niczym jej nie zaścielając i niczym się nie
nakrywając. I jest to cud prawdziwy, że nie pomrą i żyją tak
długo, jak wyżej powiedziałem. Podkreślić trzeba ich wielką
wstrzemięźliwość w jedzeniu, gdyż poszczą przez cały rok pijąc
tylko wodę i nic więcej.
I jeszcze wam coś powiem: mają oni
swoich zakonników, którzy mieszkają w klasztorach, poświęceni
służbie bożków; |jeśli przychodzi im zmienić urząd lub
stopień, gdy na przykład jeden umrze, a drugi ma zostać w jego
miejsce wybrany|, próbują ich w następujący sposób: Przywołują
owe panny poświęcone służbie bożków i te dotykają owego stróża
bożków. I dotykają go i tu, i tam, w rozmaite części jego ciała;
i obejmują go, i pobudzają do najwyższych rozkoszy na świecie.
Jeśli u człowieka przez owe panny pieszczonego, jak wam rzekłem,
członek jego nie drgnie, lecz pozostanie jako wprzódzi był, zanim
go panny wzięły w obroty, ten jest uznany za dobrego i zatrzymują
go pośród swoich. Lecz jeśli przeciwnie, pod dotykiem panien
innemu członek ruszy się i powstanie, tego nie zatrzymują, lecz
natychmiast wypędzają precz, mówiąc, że nie chcą mieć u siebie
człowieka rozpustnego. Ci są poganie okrutni i zdradliwi. Mówią,
że dlatego palą ciała zmarłych, gdyż inaczej zrodziłyby się
robaki i robaki owe zjadłyby ciało, z którego powstały, i nie
miałyby nic więcej do jedzenia; i musiałyby zginąć. Twierdzą
zaś, że gdyby robaki zginęły, dusza tego ciała obciążyłaby
się wielkim grzechem. I to jest przyczyna — jak mówią —
dlaczego palą ciała. Mówią bowiem, że robaki mają duszę.
Opowiedzieliśmy o zwyczajach owych
pogan; teraz pójdziemy dalej i opowiemy piękną historię o wyspie
Sejlanie, o której zapomnieliśmy. Historia, którą zaraz
usłyszycie, wyda się wam przedziwna.
Marco Polo Opisanie świata
tłumaczenie: Anna-Ludwika Czerny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.