Któż
może wątpić, mój Lucyliuszu, że to, iż żyjemy, jest darem
bogów nieśmiertelnych, a to, iż dobrze żyjemy, darem filozofii?
Gdyby tedy i samej filozofii nie użyczyli nam bogowie, uważano by
za pewne, że filozofii winniśmy o tyle więcej niż bogom, o ile
większym dobrodziejstwem jest życie cnotliwe aniżeli życie w
ogóle.
Znajomości
filozofii nie dali bogowie jednak nikomu, chociaż możność
poznania dali wszystkim. Bo gdyby i ją także uczynili dobrem
powszednim, gdybyśmy przychodzili na świat mając wiedzę, wówczas
mądrość straciłaby to, co ma w sobie najpiękniejszego — iż
mianowicie nie jest darem losu. Teraz bowiem wartościowe i wspaniałe
jest w niej właśnie to, że nie dostaje nam się w udziale
przypadkowo, że każdy zawdzięcza ją tylko sobie, że nie zyskuje
się jej od kogoś innego. Cóż byś miał godnego szacunku w
filozofii, gdyby można ją było uzyskać w drodze łaski? Jedynym
jej zadaniem jest poznawanie prawdy w rzeczach boskich i ludzkich.
Nigdy nie odstępuje jej pobożność, obowiązkowość,
sprawiedliwość i cały poczet innych złączonych z sobą i
trzymających się razem cnót. Ona to nauczyła nas wielbić
wszystko, co boskie, kochać wszystko, co ludzkie; ona uświadomiła
nas, że powinnością bogów jest wydawanie rozkazów, a powinnością
ludzi życzliwe współżycie. Dość długo utrzymywało się
zresztą to współżycie nie naruszone, dopóki chciwość nie
rozdarła społeczności i nie stała się przyczyną nędzy nawet
dla tych, których uczyniła najbogatszymi. Wszystko bowiem wymknęło
im się z rąk, gdy zaprągnęli zdobyć je na własność. Pierwsi
śmiertelnicy wszelako i najbliżsi ich potomkowie szczerze szli za
naturą i poddawszy się woli kogoś lepszego, tego samego człowieka
poczytali i za wodza swojego, i za prawodawcę. Bo przecież
podporządkowanie istot gorszych istotom lepszym zgadza, się z
wymogiem natury. Nawet niemym trzodom przewodzą osobniki bądź
największe, bądź najgwałtowniejsze. Na czele stada bydła nie
kroczy byk pospolity, lecz taki, który innych samców przewyższa
swą wielkością i siłą mięśni. Stado słoni prowadzi również
samiec najroślejszy. Między ludźmi zaś za najznakomitszego
uchodzi zazwyczaj najlepszy. Obierano więc przywódcę wedle
właściwości duchowych i dlatego najwyższym szczęściem cieszyły
się takie narody, u których więcej znaczyć mógł tylko ten, kto
był cnotliwszy. Z całą pewnością bowiem może wszystko, czego
tylko chce, człowiek, który jest przekonany, że może jedynie to,
co powinien. W tamtym wieku tedy, który nosi nazwę złotego,
władztwo, jak upewnia Pozydoniusz, pozostawało w ręku mędrców.
Ci powściągali przemoc, bronili słabszych przed silniejszymi,
doradzali i odradzali, wskazywali, co jest pożyteczne albo
szkodliwe. Ich przezorność zapobiegała, by współrodakom czegoś
nie zabrakło, ich męstwo ochraniało przed niebezpieczeństwami,
ich dobroć wzbogacała i wyposażała poddanych. Sprawowanie rządów
było służbą, a nie panowaniem. Nikt nie próbował wtedy
wielkości władzy swojej na tych, dzięki którym zaczął ją
sprawować; nikt nie miał ani ochoty do wyrządzania krzywd, ani
powodu, skoro wydającego dobre rozkazy dobrze słuchano, a źle
słuchającym nie mógł król grozić karą większą niźli
poleceniem, aby opuścili królestwo. Lecz później, gdy wraz z
wciśnięciem się występków królestwa przekształciły się w
tyranie, zaczęto odczuwać potrzebę praw, które początkowo
również ustanawiali mędrcy. Solon, który obdarzył sprawiedliwym
prawem Ateny, był jednym z owych sławnych siedmiu mędrców .
Seneka,
Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie:
Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.