Jak widać, nawet nie stawiam już znaków zapytania po tych
pytaniach. Czy to moja wina, że szukałem i szukam, że miotałem
się i miotałem, choć wyglądało, że znalazłem i nie mogę temu
zaprzeczyć, ale wszystko zgubiłem. Czy to moja wina, że wraca do
mnie łagodne buntownictwo. Jeżeli zdarzają się na świecie ludzie
niepotrafiący zabić muchy, to znaczy, że mogą się tacy pojawić.
Czy to ich wina, że tacy są.
To co jest bardzo dziwne, to, że ludzie wiedzą, co jest dobro i tak
rzadko go czynią, i wiedzą co jest zło, i tak często je czynią.
Bo to nie jest tak, jak mówią niektórzy, że nie wiadomo, czym
jest dobro i zło. Przecież wiadomo. Moim zdaniem nie ma wrodzonego
zła, a zatem wrodzone jest dobro. Do nabycia zaś jest i dobro i
zło. A zatem od człowieka zależy dużo, od tego, co się nazywa
jego sumieniem. Dobro przynosi spokój, człowiek-nikt, człowiek
dobry jakże był spokojny. Zło przynosi rozterkę. To, że mnie
brak spokoju, nie jest wynikiem tego, że jestem złym człowiekiem,
lecz wynikiem mojej choroby przede wszystkim, choć nie jestem
świętym. Człowiek-nikt wykazał to w sposób maksymalnie
przejrzysty i dobitny.
Edward Stachura
Dzienniki, Zeszyty podróżne 2 s. 371-372
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.