Ajahn Mun urodził się w 1870 roku w
Tajlandii. Mnichem został w 1893 roku. Przez większość swego
życia mieszkał w lesie medytując na odosobnieniu. Co należy
docenić, w tamtych czasach lasy obfitowały w tygrysy i mnich musiał
się liczyć z tym, że może na swej drodze spotkać tego ładnie
wyglądającego na zdjęciu zwierzaka, który gdy jest głodny nie
pogardzi ludzkim mięsem. Ale taka obecność tygrysów,
paradoksalnie dobrze wpływała na koncentrację. Sam Ajahn Mun miał
metodę „na tygrysa” zarezerwowaną dla swych uczniów mających
kłopot ze skoncentrowaniem umysłu. Otóż wysyłał ich do pewnej
jaskini w której zwykł przebywać tygrys. Czy miał on jakiś układ
z Ajahn Munem, to trudno powiedzieć, ale fakty są takie, że
żadnego z jego uczniów nie zjadł a za to nie jednemu pomógł w
koncentracji. Jeden z uczniów opisuje to jako uskok w czasie: jesteś
w jaskini razem z tygrysem, przerażenie jest tak duże, że umysł
nagle „ucieka” i po chwili jesteś już sam. Tyle, że ta chwila
trwała trzy godziny, podczas których praktycznie nie wiesz co się
działo. Współczesny mistrz walki Vernon Kitabu Turner opisuje
podobny uskok czasu: „Siedzę sobie przy kawie w kawiarni i nagle
widzę, że stoi przy mnie policjant:
-'Wszystko w porządku?'
-'Tak, jak najbardziej. Czy jest coś
złego w piciu kawy, oficerze?'
-'Nie ma nic złego w piciu kawy, ale
ty gapisz się na tą filiżankę już od sześciu godzin'”.
O ile wiarygodność takich
poszczególnych historii nie jest pewna, pewne jest, że zjawisko
uskoku czasu zdarza się, zwłaszcza w sytuacjach gdy umysł nie
akceptuje obecnego pięcio-zmysłowego doświadczenia, albo wtedy gdy
jest już odpowiednio wytrenowany i w takich absorpcjach rozpoznaje
przyjemność.
Biografia
Ajana Muna obfituje w niesamowite historie, które dla sceptycznego
człowieka są trudne do zaakceptowania. Między innymi Ajahn
Mahaboowa twierdzi, że jego nauczyciel posiadał umiejętność
czytania ludzkich umysłów. Ale o ile tego typu rewelacje można
podważać, nie da się podważyć, że Ajahn Mun wiódł przykładne
życia mnicha i pociągnął za sobą wielu naśladowców. Powstała
tradycja kammatthana
z której wywodził się między innymi Ajahn Chah.
Warto znać pouczającą
historię pierwszego spotkania Ajahna Chah z Ajahnem Munem. Ten
pierwszy narzekał, że „obecnie nie ma dobrych mnichów”. O ile
faktycznie, są podstawy do takich twierdzeń, pewno większe obecnie
niż sześćdziesiąt lat temu, tym bardziej wskazane jest
zapamiętanie odpowiedzi Ajahna Muna: „Brakuje ci dobrych mnichów
– sam zostań jednym z nich".
*
„Są
tam lasy! Są tam wzgórza! To odpowiednie miejsca dla serca które
jest wzburzone i niespokojne i trudne do opanowania. Nie angażuj się
w rzeczy, w przyjaźnie czy znajomości w tym klasztorze czy gdzie
indziej. Ten kto praktykuje ścieżkę musi znać swój charakter i
musi znać odpowiedni sposób by się trenować. Jeżeli nie zna
swego własnego charakteru, nawet jeżeli będzie praktykował aż do
śmierci, ciągle nie osiągnie odpowiednich rezultatów. Kiedy jego
serce stawia opór, musi podjąć wysiłek i obowiązek dyscypliny.
Ktokolwiek obawia się tygrysów, powinien pójść i zamieszkać w
lesie i na wzgórzach wraz z nimi. Ktokolwiek obawia się duchów,
powinien pójść i zamieszkać na terenach cmentarnych z rozlicznymi
rodzajami duchów, aż serce stanie się jednym z duchami! Wtedy
będzie zdolny powiedzieć, że citta podporządkowała się
dyscyplinie”.
„Temu
kto obawia się śmierci, będzie ona towarzyszyła przez rozliczne
życia, bez wizji końca tego procesu; i ten który boi się
tygrysów, będzie zawsze wyobrażał sobie tygrysy przychodzące do
niego, zwodzące i straszące go. Podobnie z tym, kto boi się
duchów, będzie on widział wizerunki duchów przychodzące go
zwodzić, gdziekolwiek się uda, aż nie będzie mógł żyć, jeść,
leżeć i spać w spokoju. Nawet jeżeli zobaczy liść spadający z
drzewa, jego myśli dostrzegą w tym nawiedzającego go ducha i tak
się stanie”.
„Jakkolwiek
przestraszone może być serce, osoba musi nauczyć się zmierzyć ze
strachem, za pomocą metody testów i dyscyplinowania siebie, aż do
czasu, gdy pozna prawdę o strachu. Jeżeli obawia się tygrysów,
musi nauczyć się znać ten lęk tygrysów, doświadczając go, za
pomocą uważności i mądrości wspomaganych przez cierpliwą
wytrwałość; do momentu, gdy pojawi się nieustraszoność, i
będzie sam poszukiwał tygrysów, podczas gdy tygrys nie będzie
wystarczająco dzielny, by się z nim zmierzyć”.
*
„Na
tym wzgórzu, w tej jaskini i pod tą wiszącą skarpą; tam
przebywałem i tam praktykowałem, są to miejsca chwytające za
serce i uwalniające je ze wszystkich zmartwień i trosk połączonych
z rozproszeniami i zakłóceniami związanymi ze światem. Jeżeli w
twym sercu tkwi pragnienie poszukiwania „rzeczywistości” wolnej
od dukkha, powinieneś szukać takich miejsc, w których
mógłbyś zamieszkać i praktykować i oddać całe twe życie w
ręce Dhammy. Wtedy będzie tak, jak gdyby Wielki Nauczyciel we
własnej osobie siedział przed tobą we wszystkich sytuacjach.
Zarówno we śnie jak i po przebudzeniu, będziesz szczęśliwy i
praca związana z sercem będzie stale postępować bez zawahań i
chwiejności jak to się dzieje w miejscach powodujących
rozproszenie i zakłócenia. Lord Budda w wszyscy savakowie
arahaci czynili ofiary, ofiarowując swe życia Dhammie w takich
miejscach. Ale ci, którzy nie widzą krzywdy w kilesach,
pragnieniu i samsarycznym kole, są obciążeni i bez celu wędrują
z zarezerwowanym miejscem na cmentarzu narodzin i śmierci. Sposób
ich prowadzenia się jest sposobem ludzi, którzy nie mają końcowej
destynacji na swej drodze i nie znajdują przyjemności w takich
miejscach, gdzie Budda i arahaci z zadowoleniem przebywają. Są tu
tereny cmentarne, jest dzika dżungla! Idź i żyj w takich miejscach
z plemionami leśnych ludzi. To miejsca, które w wszelki sposób
zaopatrzą cie w inicjatywę do pracy i zachęcą do ucięcia
nieskończonego procesu samsarycznego koła w twoim sercu, osłabiając
go coraz bardziej, na każdym etapie wysiłku. Ci co wykonują taką
pracę w tak odpowiednim miejscu, z życzeniem by uwolnić się od
niepokoju związanego z narodzinami i śmiercią przez wiele
przyszłych istnień, są bardzo odmienni od zwykłych światowych
ludzi. Ale w nieodpowiednim miejscu, nawet chociaż chodzą po
medytacyjnej ścieżce czy siedzą w medytacji przez taki sam czas,
rezultaty prawdopodobnie będą bardzo odmienne. Jest tak ponieważ
ich skierowanie uwagi, będzie podążało za ich umysłami, a
generalne odczucie co do tych rzeczy zmienia się wraz z otoczeniem;
i tak rezultaty przychodzące w takich warunkach muszą również być
odmienne.
*
Co
powinno się myśleć o takich miejscach, gdzie strachliwi mnisi idą
i zostając narzekają, że są przestraszeni, chociaż miejscowi
wieśniacy myślą o nich jako o zwykłych miejscach i nie obawiają
się ich? Z drugiej strony są miejsca gdzie odchodziłem i
praktykowałem, a miejscowi wieśniacy obawiali się tych miejsc i
nie chcieli bym tam mieszkał, z obawy, że zjedzą mnie tygrysy. Ale
nie dbałem o tygrysy, ani o wieśniaków, mówiących jak srogie są
tygrysy. Mój brak troski nie jest przechwalaniem się tym, że nie
bałem się tygrysów, które w oczach świata są nieulęknionymi
zwierzętami. Owszem, bałem się ich, ale nie na sposób przerażenia
strachliwego bhikkhu. Odwrotnie, mól lęk był lękiem wojownika,
który postanowił:
Niebezpieczeństwo
czyha wszędzie i to wydaje się być dobre miejsce dla samorozwoju.
Czy przeżyję czy umrę, podporządkuję się mej karmie, która
jest drogą natury. Jeżeli tygrys nie ma mięsa do jedzenia – czy
myśli, że mięso mnicha jest słodsze czy bardziej smaczne niż
normalne jedzenie i zechce go spróbować, zaakceptuję to. Ale muszę
się trzymać Dhammy – innymi słowy, odwagi i wyrzeczenia w imię
Dhammy – cały czas, bez odpuszczenia, aż do mojego ostatniego
oddechu. Taka postawa będzie odpowiednia dla kammatthana
bhikkhu, który trzyma się Sasany i honoruje ją.
Uczyniwszy
to zobowiązanie i uwolniwszy się od wszystkiego dla Dhammy,
zwróciłem się ku pracy nad sercem z niezachwianym wysiłkiem bez
rozluźnienia. Czym więcej słyszałem tygrysy porykujące do siebie
nawzajem w najbliższym otoczeniu, tym bardziej zwracałem się ku
Dhammie wchodząc z nią w intymny kontakt, zagłębiając się w nią
jak gdyby serce i Dhamma stały się jednością. Czym dłużej
walczyłem w bitwie między tygrysami i Dhammą, która była moim
celem, tym więcej widziałem cudów serca i Dhammy, które powstając
usuwały wszelkie myśli o tygrysach przychodzących mnie zjeść,
myśli będących tylko stratą czasu. Ale lękliwa osoba jest jak
młode dziecko które wie mało i dotyka ognia by się nim bawić
parząc sobie ręce. Kiedy lękliwa osoba jest niezdolna do
odnalezienia drogi wyjścia, przywołuje myśli o tygrysach czy
duchach i wywołuje u siebie strach, parzący swe serce bez wiedzy
jak stawić czoła sytuacji – tak samo jak dziecko bawiące się
ogniem.
*
Ten kto praktykuje, musi trenować
swoje serce by stało się stabilne i silne, by wytrzymać siły
sztormów, które zawsze czekają na szansę powstania. Generalnie,
powstają one w samym sercu, gdzie spoczywają, gotowe by się wyrwać
i nawiedzić i unieważnić naszą determinację pracy z wysiłkiem,
tak, że stajemy się słabi i nieefektywni i nasza uprzednia siła,
determinacja i gotowość do pogodzenia się z kłopotami stale
maleje, aż do miejsca gdy już dłużej nie czynimy zupełnie
żadnego postępu. W końcu dochodzimy do tego, że stajemy w miejscu
i zanurzamy się wpadając w dukkha, jak to czyniliśmy przed
rozpoczęciem treningu. Dzień za dniem, dryfujemy coraz dalej od
Wielkiego Nauczyciela i Buddam Saranam Gacchami staje się
ledwie słowami, które każdy może powtarzać. Ale ważną rzeczą
jest, że prawda słowa „Buddham” staje się coraz
bardziej ulotna i znika z naszego serca. To jest to, co Lord Budda
nazywał „tym który zrezygnował; pokonany przez kilesy
Mary”, co oznacza, że jest się niezdolnym by walczyć przeciwko
własnym niskim i niekorzystnym myślom. Ten kto jest pokonany przez
kilesy Mary, otwiera drogę dla całej masy cierpienia w swych
sankharach, by stratowały i zniszczyły go, bez jego możności
odkrycia takiego sposobu myślenia, przez który uleczyłby siebie za
pomocą uważności i mądrości. Lecz człowiek ma wystarczającą
uważność i mądrość dzięki którym mógłby uciec i wydostać
się z tej sytuacji, używając zręcznych środków wojownika,
ratując siebie znad przepaści.
*
Ten kto praktykuje na sposób
prawdziwy, biorąc Buddę jako swoje schronienie, powinien dokonać
rekolekcji Dhammy, która daje nam znacznie więcej niż stojące w
opozycji kłopoty i trudy, z których lęk przed śmiercią jest
najważniejszym. Inne obejmują takie rzeczy jak brak czterech
rekwizytów, takich jak jedzenie uzyskiwane podczas żebraczego
obchodu, kłopoty doświadczane podczas czynienia wysiłku trenowania
i dyscyplinowania serca, które jest dzikie, trudne do kontrolowania
i ulegające ekscytacji, gdyż taka jest jego przyrodzona natura; i
trudy związane z chodzeniem czy siedzeniem w medytacji przez długi
czas, co tworzy bolesne uczucia męczące zarówno ciało jak i
serce. Są trudy powstałe z uwagi na odmowę serca by poddać się
dyscyplinie i trwać w obrębie przypisanych granic, które są
wymagane; trudy głodu i słabości z uwagi na spożywanie małej
ilości pożywienia, nie jedzenia przez dzień lub dwa, czy
poszczenia przez wiele dni, zgodnie z tym jak to odpowiada naszemu
indywidualnemu charakterowi, w celu by praca z sercem rozwijała się
łatwiej; trudy samotnego życia i samotności bez przyjaciół
wokół, czy nauczyciela, który by nas trenował i pouczał i
dzielił się swą wiedzą i doświadczeniem; trudy myślenia o domu,
krewnych i przyjaciołach, którzy zwykli obdarzać nas poczuciem
ciepła i komfortu; trudy bycia przemokniętym przez deszcz i
konieczności pogodzenia się z brakiem schronienia przed słońcem
czy deszczem; trudy odczuwania zimna, ulegania emocjom, jak również
bólom i dolegliwościom, powstałym z rozlicznych powodów; trudy
gorączki połączonej z bólem głowy, gorącem i bólem w
rozlicznych częściach ciała i nie posiadaniem lekarstwa ani nikogo
kto by o nas zadbał; trudy obawy przed śmiercią podczas samotnego
przebywania w lesie czy górach bez nikogo by nam pomagał i chronił,
i to, że po śmierci nikt nie zatroszczy się o nasze zwłoki, które
pozostaną dla kruków, sępów, psów i much, by się nimi
odżywiały. Wszystkie te rodzaje myśli są przeszkodami na ścieżce
ku nibbanie. Nie wolno się im poddać i pozwolić by kłopotały
serce, gdyż mogą doprowadzić nas do ruiny, tak, że nie będziemy
zdolni się przez nie przebić ku dobru.