sobota, 15 grudnia 2012

Upekkha - arystokratyczna obojętność

Fernando Pessoa


… wznieść swój blady triumf na poziom, z którego obojętnie patrzy się na własne ambicje, żądze i pragnienia; przechodzić obok własnych radości i lęków, tak jak się przechodzi obok nieinteresujących ludzi.

Najważniejsze panowanie nad sobą to obojętność wobec siebie, to postrzeganie swego ciała i duszy jako domu z gospodarstwem gdzie Przeznaczenie zapragnęło, abyśmy spędzili życie.

Traktować własne marzenia i intymne pragnienia z wyższością en grand seigneur, ignorując je z subtelną precyzją. Postępować skromnie w swojej obecności; pojąć, że nawet gdy jesteśmy sami, ktoś nas obserwuje, bo jesteśmy świadkami siebie i dlatego trzeba zachowywać się wobec siebie tak jak wobec kogoś obcego, przyjmując wyuczoną i opanowaną postawę – obojętną poprzez swoją arystokratyczność i chłodną przez swą obojętność.

Aby nie zniżać się do własnej perspektywy, wystarczy, abyśmy wyzbyli się ambicji i pasji, pragnień i nadziei, bodźców i niepokojów. Aby to osiągnąć, przypominajmy sobie nieustannie, że zawsze sobie towarzyszymy, że nigdy nie jesteśmy sami, więc nigdy nie możemy czuć się swobodnie. W ten sposób zapanujemy nad pasjami i ambicjami, które czynią nas podatnymi na ciosy, wyzbędziemy się pragnień i nadziei, które są wyrazami przyziemności i prostactwa, oraz bodźców i niepokojów, bo pośpiech to nietakt wobec otoczenia, a niecierpliwość to zawsze rzecz ordynarna.

Arystokrata to ten, kto nigdy nie zapomina, że nigdy nie jest sam; dlatego maniery i kodeksy to domena arystokracji. Uwewnętrznijmy arystokratę. Wyrwijmy go z salonów i ogrodów i przenieśmy w naszą duszę i naszą świadomość istnienia. Odnośmy się do siebie zawsze zgodnie z manierami i kodeksami, z gestami wyuczonymi dla innych.

Każdy z nas to całe społeczeństwo, cała boska dzielnica – wypada, abyśmy przynajmniej uczynili życie tej dzielnicy eleganckim i dystyngowanym, aby święta naszych wrażeń były wytworne i powściągliwe, a podczas bankietów naszych myśli obowiązywała uprzejmość i opanowanie. Wokół nas mogą powstawać brudne i nędzne dzielnice innych ludzi – zaznaczmy wyraźnie, gdzie kończy się i gdzie zaczyna nasza; i niech od fasad naszych uczuć do sypialni naszej nieśmiałości wszystko będzie opanowane i szlacheckie, wyrzeźbione we wstrzemięźliwości i wyciszeniu.

Poszukajmy dla każdego odczucia spokojnego sposobu jego spełnienia. Sprawmy, aby miłość zawęziła się do cienia snu o miłości, do bladej i drżącej przerwy między wierzchołkami dwóch małych fal oświetlonych przez księżyc. Uczyńmy z pragnienia coś jałowego i niegroźnego, jak delikatny uśmiech, na który pozwala sobie dusza w samotności; dopilnujmy, aby pragnieniu nigdy nie towarzyszył zamiar realizacji lub wypowiedzenia go na głos. Uśpijmy nienawiść jak węża w klatce, a strachowi pozwólmy zachować z jego wszystkich przejawów jedynie boleść w oczach – i tylko w oczach naszej duszy, bo tylko taka postawa mieści się w normach estetyki.

Fernando Pessoa
Księga niepokoju s 327-328
tłumaczenie: Michał Lipszyc

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.