.
Gdybyśmy śnili co noc o tej samej
rzeczy, przejmowałaby nas ona tyleż, co przedmioty, jakie widzimy
codziennie. Gdyby wyrobnik był pewien, iż będzie śnił co noc
przez dwanaście godzin, że jest królem, sądzę, iż byłby prawie
równie szczęśliwy, co król, który by śnił co noc przez
dwanaście godzin, że jest wyrobnikiem.
Gdybyśmy śnili co noc, że nas
ścigają nieprzyjaciele i tym podobne majaki, dni zaś spędzali na
rozmaitych zatrudnieniach, jak to bywa w podróży, cierpielibyśmy
prawie tyle, co gdyby to było prawdziwe, i lękalibyśmy się snu,
tak jak lękamy się przebudzenia, kiedy obawiamy się popaść w
takie nieszczęścia w rzeczywistości. I w istocie taki sen
sprawiałby może tyleż męki co rzeczywistość.
Ale ponieważ sny są wszystkie inne, a
nawet jeden i ten sam odmienia się, to, co w nich widzimy przejmuje
nas o wiele mniej niż to, co widzimy na jawie, a to z przyczyny
ciągłości, która wszelako nie jest tak jednostajna i równa, aby
się też nie zmieniała, ale mniej gwałtownie, chyba czasem tylko,
np. w podróży; wówczas powiadamy: „Zdaje mi się, że śnię”;
życie bowiem jest snem nieco mniej niestałym.
***
.
Główne przewagi pirrończyków —
zostawiam na boku pomniejsze — są: iż nie mamy żadnej pewności
prawdy tych zasad poza wiarą i objawieniem, chyba w tym, iż czujemy
je w sobie w sposób przyrodzony. Otóż to naturalne poczucie nie
jest przekonywającym dowodem ich prawdy. Skoro nie mamy pewności
tego, poza wiarą, czy człowiek jest tworem dobrego Boga, złego
ducha lub przypadku, pozostaje wątpliwym, czy te wszczepione w nas
zasady są prawdziwe, fałszywe lub niepewne. Tym więcej, iż nikt
nie ma pewności, poza wiarą, czy czuwa, czy śpi, ile że w czasie
snu wierzymy silnie, że czuwamy; mniemamy, iż widzimy przestrzenie,
kształty, ruchy; czujemy, jak upływa czas, mierzymy go; słowem,
działamy tak samo jak na jawie. Skoro tedy połowa życia spływa na
śnie, w którym wedle naszego własnego wyznania mimo wszystko, co
się nam zdaje, nie mamy żadnego pojęcia o prawdzie (jako iż
wszystkie nasze uczucia są wówczas złudzeniem); kto wie, czy ta
druga połowa naszego życia, w której zdaje się nam, że czuwamy,
nie jest innym snem, nieco różnym od pierwszego, z którego budzimy
się, kiedy nam się zdaje, że śpimy.
I
czy można wątpić, iż gdybyśmy śnili w towarzystwie i gdyby
przypadkiem sny się zgadzały, co jest dosyć częstym, a gdybyśmy
czuwali w samotności, uwierzylibyśmy snadnie w przewrócony
porządek rzeczy? Wreszcie, ponieważ często śnimy, że śnimy,
spiętrzając jeden majak senny na drugi, czyż samo życie nie jest
tylko snem, na którym inne sny są zaszczepione, z którego budzimy
się przy śmierci i podczas którego mamy równie słabe pojęcie o
prawdzie i dobru, co podczas snu naturalnego; rozmaite zaś myśli,
które nas zaprzątają, są może tylko złudzeniami, podobnie jak
upływ czasu i inne czcze urojenia w naszych snach?
Pascal
Myśli
***
Snu niczym nie trzeba kłócić,
Bo sen istotne to życie,
Póki z zbudzeniem rozbicie
Nie przyjdzie. Śni król, że włada,
A słów pochlebców kaskada
Każdą kropelką strumienia
Oznacza bliskość zbudzenia.
Śni bogacz skarbów nadmiary,
Nędzę, ubóstwo śni stary,
Śni, kto możnieje i rośnie,
Śni, kto się trapi żałośnie.
Śni, kto się gniewa obrażon:
Śnią wszyscy, choć się nie ważą,
Że śnią, otwarcie powiedzieć.
Śnię ja, że muszę tu siedzieć
W wieży, jak śniłem, że wolny
Zemście bieg dałem swawolny.
Czym życie? Złudzenia chwilką,
Czym życie? Marzeniem tylko,
Cieniem, majakiem, rojeniem,
Największe szczęście — pół
niczym:
Sennym jest życie — marzeniem,
Sen zaś snem tylko zwodniczym.
Calderon,
Życie jak sen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.