Klasa,
w której się urodziłem, zmieszała się z pnącymi się ku górze
niższymi warstwami; poziom jej kultury w ciągu ostatnich dwudziestu
lat spadł przeraźliwie, zamierają w niej wymogi właściwe
człowiekowi cywilizowanemu. Idee, w które uczyłem się wierzyć,
niczym wzgardzone starocie trafiają dzień w dzień na śmietnisko;
terror instynktu stadnego opanował ogromne przestrzenie
niegdysiejszej cywilizacji. Społeczeństwo, w którym żyję, jest
już obojętne nie tylko wobec najwyższych osiągnięć ducha;
zobojętniało też na ludzkie i duchowe aspekty stylu zwykłej
codziennej egzystencji. Zamiar, który namacalnie, wyczuwalnie
przenika moją epokę, napełnia mnie rozpaczą; pogardzam gustem,
rozrywkami i potrzebami otaczających mnie mas, ich moralność
obserwuję ze sceptycyzmem i uważam za nieszczęsne ambicje rozwoju
techniki i bycia rekordów, które są z zadowoleniem witane przez
tłumy. Człowiek ducha jest zjawiskiem samotnym ...”
Marai,
Wyznania Patrycjusza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.