Wydawać by się mogło, że
problematyka czystości jest problematyką jedynie teologiczną.
Tymczasem pogląd, że człowiekowi potrzebne jest jakieś
oczyszczenie, aby mógł poznać prawdę spotykamy już bardzo
wcześnie w łonie greckiej filozofii. W szkole Pitagorejskiej w VI i
V w. przed Chr. pojawia się propozycja nowego sposobu życia. Ten
nowy sposób życia narodził się, jak się wydaje, z potrzeby
doskonalszego życia, której nie mogła zaspokoić tradycyjna grecka
religia. Życie pitagorejskie miało polegać nie na życiu dla
ciała, które jest więzieniem albo niewolą elementu doskonalszego
w człowieku, czyli duszy. Ma to więc być życie dla duszy i dla
nas istotne jest bardzo dokładne rozważenie tego, na czym miało
polegać owo życie dla duszy. Dusza posiada boską naturę i jej
normalnym stanem jest życie w oddzieleniu od ciała. Jednak w wyniku
popełnienia jakiejś pierwotnej winy nie może żyć pełnią
swojego życia i cieszyć się zjednoczeniem z tym, co boskie. Musi
kolejno wcielać się, aby w cyklach reinkarnacji osiągnąć na
powrót to, co utraciła. Pitagoreizm jest po prostu pokazaniem tego,
jak człowiek może najprostszą drogą doprowadzić do zjednoczenia
duszy z boskością. Narzędziem oczyszczenia staje się tu wiedza
rozumiana jednak inaczej niż uprawiana już w Jonii filozofia
przyrody. Wiedzę nazywali pitagorejczycy po prostu naukami
(mathemata), które obejmowały naukę o liczbach, geometrię
i teorię muzyki. Człowiek nie może jednak poznawać ich od razu.
Musi poddać się medycznym przepisom oczyszczenia, zachowywać
posty, nie spożywać mięsa, a wszystko po to, aby ciało było
uległe duszy. Dopiero w drugim etapie następowało oczyszczenie
samej duszy, które polegało na poznawaniu kolejno muzyki i
arytmetyki. Dlatego właśnie życie pitagorejskie staje się jakby
nową religią, w której centralne miejsce zajmuje kult nauki. Chyba
najlepiej wyraża ten nowy akcent fakt, że najważniejszym bogiem
pitagorejczyków stanie się Apollo jako opiekun rozumu i nauki.
Pitagoras zakłada w Krotonie szkołę, w której kultywowano ten
nowy sposób życia, zwany bios theoretikos, a więc życiem,
które polega na kontemplacji prawdy.
A więc już u Pitagorejczyków widzimy
przekonanie, które, jak zobaczymy, stanie się potem wspólnym
dziedzictwem greckiej filozofii, że aby człowiek mógł poznać
prawdę musi przejść jakieś oczyszczenie. Charakterystyczny jest
także pogląd, że prawda jest czymś właściwym duszy i aby ją
poznać, należy pozbyć się wpływu ciała. Nieczystość więc już
u pitagorejczyków jest utożsamiona przede wszystkim z cielesnością.
Podobne poglądy będziemy spotykać w szkołach filozoficznych, w
których podkreśla się dualizm duszy i ciała. I choć nie jesteśmy
w stanie prześledzić tu dokładnie wszystkich poglądów
znaczniejszych filozofów z tych nurtów, to jednak możemy
wystarczająco uzasadnić tę tezę analizując poglądy Platona i
Plotyna - dwóch największych filozofów podkreślających dualizm
duszy i ciała.
Zasadniczą nowością, którą
wprowadza Platon w swojej filozofii, jest uzasadnienie istnienia
świata ponadzmysłowego. Zauważa on, że pojęcia, którymi się
posługujemy są w swej istocie czymś niematerialnym. Nie możemy
sobie ich wyobrazić, czy przypisać im jakichś materialnych cech.
Jednak one istnieją ponad wszelką wątpliwość, ponieważ człowiek
może je poznawać. Wiemy, co to jest np. sprawiedliwość, choć
nigdy jej nie widzieliśmy przy pomocy naszych zmysłów. Stąd też
płyną Platońskie dowody nieśmiertelności duszy. Platon, po
odkryciu świata ponadzmysłowego może powiedzieć, że choć dusza
jest jakoś związana z tym, co zmysłowe, to sama musi być
ponadzmysłowa. Gdyby bowiem taka nie była nie mogłaby poznawać
świata idealnego, który przecież poznaje. W dialogu Fedon Platon
przedstawia nam najbardziej klasyczne rozumowania, które odsłaniają
naturę duszy.* Przedstawmy tu najważniejsze z nich. Opiera się ono
właśnie na tym, że jeśli człowiek coś poznaje, to musi posiadać
odpowiednie do tego narzędzie. Platon powie więc, że poznający
musi mieć naturę podobną do natury poznawanej rzeczy. Skoro więc
dusza może poznawać pojęcia-idee, które są ponadzmysłowe, to
sama musi być ponadzmysłowa. Czyli dusza jest w swej naturze
intelektualna, a nie zmysłowa. Jej narzędziem pozwalającym
poznawać idee jest właśnie intelekt, który można nazwać „oczami
duszy”. Dzięki intelektowi dusza widzi idee i może je znać.
Wynikają z tego także dalsze wnioski, a wśród nich dwa
najważniejsze. Dusza jest tak samo jak idee wieczna, a więc
nieśmiertelna i tak samo jak idee musi być czymś lepszym od świata
zmysłowego. Platońskie rozumowania udowadniają więc tezę o
człowieku, którą wysunął Sokrates - „Człowiekiem jest jego
dusza.” Jest tak właśnie dlatego, że dusza jako coś
intelektualnego jest doskonalsza od ciała. Ciało nie jest tu
elementem istotnym, gdyż podlega zniszczeniu, podczas gdy dusza żyje
nadal i może nawet wg Platona żyć w innym ciele.** Rozważania na
temat natury duszy prowadzą Platona do sformułowania programu życia
duchowego. Już Sokrates mówił, że człowiek powinien „dbać o
swoją duszę”. Platon może powiedzieć na czym takie działanie
ma polegać. Człowiek powinien kierować swoje życie ku temu, co
jest naturalne dla jego duszy, a więc do rzeczywistości
ponadzmysłowej. Dusza, wbrew swojej woli, została umieszczona w
ciele przez Demiurga. Spowodowało to zapomnienie o prawdziwej
rzeczywistości. Ciało zaś staje się więzieniem duszy, która
prawdziwie żyje bez ciała. Dlatego stopniowe przyswajanie sobie
świata idei jest tak naprawdę przywracaniem duszy jej pierwotnego
stanu. Oczywiście podążanie ku rzeczywistości idei jest tożsame
z oczyszczeniem duszy, a nieczyste jest więc wszystko to, co
cielesne. Już Sokrates twierdził, że cnota jest wiedzą, a Platon
powtarza za nim to twierdzenie z całą mocą. Nikt nie czyni zła
dobrowolnie, ale postępuje tak tylko wtedy, kiedy nie wie, że to,
co robi jest złe. Platon po prostu twierdzi, że ten, który w
swojej duszy przypomniał już sobie jak wygląda idealna
rzeczywistość, nie może nie chcieć postępować zgodnie z tym, co
zobaczył. Widzimy więc, że to oczyszczenie jest u Platona, tak jak
u Pitagorejczyków utożsamione ze zdobywaniem wiedzy. Jednak
dochodzi tu bardzo istotny element. Wyrażenie, cnota jest wiedzą,
oznacza także, że nabywanie wiedzy bardzo wyraźnie łączy się z
moralnością. Ten, kto uczy się, czy wychowuje jednocześnie staje
się lepszy. Zarazem jednak ten, który staje się lepszy jest coraz
bardziej duchowy i coraz mniej cielesny. Mamy tu zatem całkowicie
udowodnioną tezę, że osiągnięcie doskonałości moralnej jest
jednocześnie zaprzeczeniem cielesności, a oczyszczenie to
uwolnienie duszy od jakichkolwiek wpływów ciała. Zacytujmy tu
samego Platona: „Prawda to oczyszczenie pewne od wszystkich tego
rodzaju rzeczy (uczuć, które pochodzą od ciała przyp. aut.), a
rozsądne panowanie nad sobą i sprawiedliwość i męstwo i nawet
sam rozum, to nic innego, jak tylko pewne oczyszczenie.” Dalej
Platon pisze, że zdobywanie cnót równa się coraz większemu
zdobywaniu mądrości. I właśnie ci, którzy uprawiają filozofię,
jednocześnie stają się bardziej doskonali i to właśnie oni mają
szansę na ostateczne zjednoczenie z tym, co boskie. Filozofia staje
się tutaj po prostu drogą oczyszczenia i zbawienia, drogą do tego,
co boskie, a więc jakąś formą religii. Dlatego właśnie Sokrates
w Fedonie, mówiąc o zbliżającej się śmierci, widzi ją jako
wyzwolenie i ostateczne dopełnienie oczyszczenia, samą zaś
filozofię, która była całym jego życiem, określa jako
przygotowywanie się do śmierci czy ćwiczenie się w umieraniu
(meditatio mortis). Dlatego może się jej nie lękać, lecz
przeciwnie: patrzy na nią z pogodą ducha.
Platon więc przekaże kulturze
greckiej pogląd, który można by nazwać „wstrętem do ciała i
wszystkiego, co cielesne.” Prawdziwy filozof, chcąc prowadzić
lepsze życie, musi wyrzec się wszystkiego co cielesne. Aby zobaczyć
najwyższą prawdę musi się oczyścić z cielesności. Chyba
najlepiej widać to w ostatnim okresie greckiej filozofii pogańskiej
i u Plotyna, twórcy dominującego wtedy nurtu - neoplatonizmu. Jak
podaje nam biograf Plotyna, jego najsłynniejszy uczeń, Porfiriusz:
„Plotyn, filozof naszych czasów, czuł jakby wstyd, że jest w
ciele. Z powodu takiego nastawienia nie chciał opowiadać ani o
swoim pochodzeniu, ani o rodzicach, ani o ojczyźnie. O malarzu lub
rzeźbiarzu nie chciał w ogóle słyszeć, do tego stopnia, iż
nawet sam powiedział Ameliuszowi, kiedy ten go prosił, aby polecił
zrobić swój portret: „Oczywiście! Nie dość znosić to widmo,
jakim przyoblekła natura, lecz powinienem jeszcze z własnej woli
pozostawić widmo widma, znacznie trwalsze, niby coś naprawdę
godnego widzenia!”*** Oczywiście posąg, czy obraz jest tak samo
niegodny widzenia jak ciało. Nie musimy tłumaczyć, że to, co
naprawdę godne oglądania oczami filozofa, to rzeczywistość
ponadzmysłowa. Plotyn mógł powiedzieć to tym bardziej, że w jego
czasach filozofowie ustalili dokładniej, że nie chodzi tylko o po
znanie idei i przebywanie w ich świecie, ale o coś więcej. Na
szczycie rzeczywistości stoi teraz Jedno, które jest utożsamione z
najwyższym Bogiem. Poznanie tak pojętego absolutu, czy lepiej
widzenie Go, to nie wszystko. Filozofia prowadzi tu do zjednoczenia z
najwyższą rzeczywistością, którą się ogląda, to zjednoczenie
zaś jest jednocześnie najwyższym szczęściem człowieka.
Porfiriusz relacjonuje nam, że sam Plotyn czterokrotnie na ziemi
doświadczył takiego stanu szczęścia, którym był stan ekstazy.
Oczywiście do takiego stanu, oglądania ostatecznej prawdy, może
dojść tylko dusza oczyszczona. Plotyn opisuje drogę oczyszczenia
jako stopniowe przechodzenie od piękna zmysłowego, które pociąga
duszę, do piękna ponadzmysłowego, aby następnie móc oglądać
Piękno samo w sobie, czyli Boga. Powoduje to także, że staje się
dusza, oderwana tak, jak to tylko na ziemi możliwe, od tego, co
cielesne, bardziej boska. Ona w miarę osiągania doskonałości sama
staje się Boska. „Staje się tedy oczyszczona dusza ideą i
wątkiem rozumnym, staje się duszą zupełnie niecielesną i
umysłową i całkowicie oddaną bożej krainie, gdzie źródło
piękna i wszelkie piękności.” **** Powyższy fragment
ostatecznie wyjaśnia, dlaczego to co zmysłowe nie jest warte oglądania.
To, co zmysłowe, jest po prostu brzydotą, a to, co duchowe jest
piękne. Mimo iż Plotyn uważał, że materia jest dobra, ponieważ
dobre jest wszystko, co pochodzi od Jedności, to możemy powiedzieć,
i z tym Plotyn na pewno by się zgodził, że to co materialne jest
nieczyste, a to, co duchowe jest czyste, ponieważ jest prawdziwie
piękne.
Możemy więc ostatecznie powiedzieć,
że im bardziej filozofia grecka precyzuje poglądy na temat
intelektualnego świata, tym bardziej jasny staje się pogląd, że
do poznania prawdy potrzebne jest wyzbycie się tego, co zmysłowe.
Coraz bardziej więc zwiększa się ów wstręt do ciała, który u
Plotyna występuje w znacznie większym stopniu. Potwierdzają to
informacje, jakie mamy o ostatnich filozofach pogańskich. Żyli oni
najczęściej jak asceci, często w odosobnieniu, całkowicie
odmawiając sobie cielesnych przyjemności. Niektórzy z nich nie
chcieli nawet pokazywać się publicznie, bo przecież to, co
cielesne nie warte jest oglądania. Własnego ciała przecież należy
raczej się wstydzić niż je pokazywać. *****
W greckiej filozofii więc bardzo
wyraźnie pojawia się pogląd, że aby człowiek mógł poznać
prawdę o rzeczywistości powinien przejść pewnego rodzaju
oczyszczenie. Nie może znać prawdy ten, kto posiada nie oczyszczone
serce. Oczyszczenie wnętrza człowieka zawsze jednak jest łączone
z zaprzeczeniem ludzkiej cielesności. To ciało zanieczyszcza serce
i powoduje niezdolność widzenia prawdy. Widzimy też, że
ostateczna, najwyższa Prawda jest już w greckiej filozofii
kojarzona z absolutem, najwyższym Bogiem. Oczyszczenie zyskuje więc
jakiś wymiar religijny. Jednocześnie mamy tu do czynienia z pewnym
paradoksem. Oczyszczenie i widzenie prawdy prowadzi ostatecznie do
samobójstwa. Trzeba pozbyć się ciała i jakoś je wyeliminować na
drodze do tego, co boskie. Nie bardzo więc wiadomo, dlaczego
człowiek w ogóle posiada ciało. To, że człowiek jest cielesny
tłumaczy się w sposób jedynie religijny. Cielesność jest karą
za grzech, a ciało jest złe. Paradoks o którym mowa polega więc
na tym, że aby wyjaśnić cielesność trzeba wyjść poza rozumową
argumentację i przyjąć wyjaśnienia, które przynosi wiara. Nie
jest tu istotne, czy przekonania religijne zaczerpnięte z orfizmu
pasowały do rozważań na temat prawdy o świecie, czy tak genialna
spekulacja zaprowadziła greków do tego, co ponad rozumowe. Istotne
jest, że problemu czystości serca potrzebnej do poznania prawdy
ostatecznej nie można wyjaśnić w łonie samej filozofii.
*Por. PLATON, Fedon, 79a- 107b.
(dialogi Platona w tym artykule cytuję za: PLATON, Dialogi, tł. S.Witwicki, Kęty 1999, t. I-II).
**Platon wierzył w metempsychozę,
czyli wędrówkę dusz. To w pełni zgadzało się z jego koncepcją człowieka jako duszy intelektualnej.
***PORFIRIUSZ, O życiu Plotyna i
układzie jego ksiąg 1, tł. A Krokiewicz, w: PLOTYN, Enneady,
Warszawa 1959, 3.
****PLOTYN, Enneady, I, 6, 6, tł. A.
Krokiewicz, Warszawa 1959.
*****Na temat sposobu życia ostatnich
neoplatoników pogańskich por. Por. M. DZIELSKA, "Boscymężowie", Znak 50(1998) nr
4(515), 41-54.
Artykuł jest fragmentem eseju księdza
Tomasza Stępnia
CZYSTOŚĆ SERCA A POZNANIE PRAWDY
PSEUDO-DIONIZY AREOPAGITA I ŚW.
AUGUSTYN
WOBEC FILOZOFICZNEJ NAUKI O CZYSTOŚCI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.