piątek, 7 grudnia 2012

Czystość, a ciało w filozofii greckiej




Wydawać by się mogło, że problematyka czystości jest problematyką jedynie teologiczną. Tymczasem pogląd, że człowiekowi potrzebne jest jakieś oczyszczenie, aby mógł poznać prawdę spotykamy już bardzo wcześnie w łonie greckiej filozofii. W szkole Pitagorejskiej w VI i V w. przed Chr. pojawia się propozycja nowego sposobu życia. Ten nowy sposób życia narodził się, jak się wydaje, z potrzeby doskonalszego życia, której nie mogła zaspokoić tradycyjna grecka religia. Życie pitagorejskie miało polegać nie na życiu dla ciała, które jest więzieniem albo niewolą elementu doskonalszego w człowieku, czyli duszy. Ma to więc być życie dla duszy i dla nas istotne jest bardzo dokładne rozważenie tego, na czym miało polegać owo życie dla duszy. Dusza posiada boską naturę i jej normalnym stanem jest życie w oddzieleniu od ciała. Jednak w wyniku popełnienia jakiejś pierwotnej winy nie może żyć pełnią swojego życia i cieszyć się zjednoczeniem z tym, co boskie. Musi kolejno wcielać się, aby w cyklach reinkarnacji osiągnąć na powrót to, co utraciła. Pitagoreizm jest po prostu pokazaniem tego, jak człowiek może najprostszą drogą doprowadzić do zjednoczenia duszy z boskością. Narzędziem oczyszczenia staje się tu wiedza rozumiana jednak inaczej niż uprawiana już w Jonii filozofia przyrody. Wiedzę nazywali pitagorejczycy po prostu naukami (mathemata), które obejmowały naukę o liczbach, geometrię i teorię muzyki. Człowiek nie może jednak poznawać ich od razu. Musi poddać się medycznym przepisom oczyszczenia, zachowywać posty, nie spożywać mięsa, a wszystko po to, aby ciało było uległe duszy. Dopiero w drugim etapie następowało oczyszczenie samej duszy, które polegało na poznawaniu kolejno muzyki i arytmetyki. Dlatego właśnie życie pitagorejskie staje się jakby nową religią, w której centralne miejsce zajmuje kult nauki. Chyba najlepiej wyraża ten nowy akcent fakt, że najważniejszym bogiem pitagorejczyków stanie się Apollo jako opiekun rozumu i nauki. Pitagoras zakłada w Krotonie szkołę, w której kultywowano ten nowy sposób życia, zwany bios theoretikos, a więc życiem, które polega na kontemplacji prawdy.

A więc już u Pitagorejczyków widzimy przekonanie, które, jak zobaczymy, stanie się potem wspólnym dziedzictwem greckiej filozofii, że aby człowiek mógł poznać prawdę musi przejść jakieś oczyszczenie. Charakterystyczny jest także pogląd, że prawda jest czymś właściwym duszy i aby ją poznać, należy pozbyć się wpływu ciała. Nieczystość więc już u pitagorejczyków jest utożsamiona przede wszystkim z cielesnością. Podobne poglądy będziemy spotykać w szkołach filozoficznych, w których podkreśla się dualizm duszy i ciała. I choć nie jesteśmy w stanie prześledzić tu dokładnie wszystkich poglądów znaczniejszych filozofów z tych nurtów, to jednak możemy wystarczająco uzasadnić tę tezę analizując poglądy Platona i Plotyna - dwóch największych filozofów podkreślających dualizm duszy i ciała.

Zasadniczą nowością, którą wprowadza Platon w swojej filozofii, jest uzasadnienie istnienia świata ponadzmysłowego. Zauważa on, że pojęcia, którymi się posługujemy są w swej istocie czymś niematerialnym. Nie możemy sobie ich wyobrazić, czy przypisać im jakichś materialnych cech. Jednak one istnieją ponad wszelką wątpliwość, ponieważ człowiek może je poznawać. Wiemy, co to jest np. sprawiedliwość, choć nigdy jej nie widzieliśmy przy pomocy naszych zmysłów. Stąd też płyną Platońskie dowody nieśmiertelności duszy. Platon, po odkryciu świata ponadzmysłowego może powiedzieć, że choć dusza jest jakoś związana z tym, co zmysłowe, to sama musi być ponadzmysłowa. Gdyby bowiem taka nie była nie mogłaby poznawać świata idealnego, który przecież poznaje. W dialogu Fedon Platon przedstawia nam najbardziej klasyczne rozumowania, które odsłaniają naturę duszy.* Przedstawmy tu najważniejsze z nich. Opiera się ono właśnie na tym, że jeśli człowiek coś poznaje, to musi posiadać odpowiednie do tego narzędzie. Platon powie więc, że poznający musi mieć naturę podobną do natury poznawanej rzeczy. Skoro więc dusza może poznawać pojęcia-idee, które są ponadzmysłowe, to sama musi być ponadzmysłowa. Czyli dusza jest w swej naturze intelektualna, a nie zmysłowa. Jej narzędziem pozwalającym poznawać idee jest właśnie intelekt, który można nazwać „oczami duszy”. Dzięki intelektowi dusza widzi idee i może je znać. Wynikają z tego także dalsze wnioski, a wśród nich dwa najważniejsze. Dusza jest tak samo jak idee wieczna, a więc nieśmiertelna i tak samo jak idee musi być czymś lepszym od świata zmysłowego. Platońskie rozumowania udowadniają więc tezę o człowieku, którą wysunął Sokrates - „Człowiekiem jest jego dusza.” Jest tak właśnie dlatego, że dusza jako coś intelektualnego jest doskonalsza od ciała. Ciało nie jest tu elementem istotnym, gdyż podlega zniszczeniu, podczas gdy dusza żyje nadal i może nawet wg Platona żyć w innym ciele.** Rozważania na temat natury duszy prowadzą Platona do sformułowania programu życia duchowego. Już Sokrates mówił, że człowiek powinien „dbać o swoją duszę”. Platon może powiedzieć na czym takie działanie ma polegać. Człowiek powinien kierować swoje życie ku temu, co jest naturalne dla jego duszy, a więc do rzeczywistości ponadzmysłowej. Dusza, wbrew swojej woli, została umieszczona w ciele przez Demiurga. Spowodowało to zapomnienie o prawdziwej rzeczywistości. Ciało zaś staje się więzieniem duszy, która prawdziwie żyje bez ciała. Dlatego stopniowe przyswajanie sobie świata idei jest tak naprawdę przywracaniem duszy jej pierwotnego stanu. Oczywiście podążanie ku rzeczywistości idei jest tożsame z oczyszczeniem duszy, a nieczyste jest więc wszystko to, co cielesne. Już Sokrates twierdził, że cnota jest wiedzą, a Platon powtarza za nim to twierdzenie z całą mocą. Nikt nie czyni zła dobrowolnie, ale postępuje tak tylko wtedy, kiedy nie wie, że to, co robi jest złe. Platon po prostu twierdzi, że ten, który w swojej duszy przypomniał już sobie jak wygląda idealna rzeczywistość, nie może nie chcieć postępować zgodnie z tym, co zobaczył. Widzimy więc, że to oczyszczenie jest u Platona, tak jak u Pitagorejczyków utożsamione ze zdobywaniem wiedzy. Jednak dochodzi tu bardzo istotny element. Wyrażenie, cnota jest wiedzą, oznacza także, że nabywanie wiedzy bardzo wyraźnie łączy się z moralnością. Ten, kto uczy się, czy wychowuje jednocześnie staje się lepszy. Zarazem jednak ten, który staje się lepszy jest coraz bardziej duchowy i coraz mniej cielesny. Mamy tu zatem całkowicie udowodnioną tezę, że osiągnięcie doskonałości moralnej jest jednocześnie zaprzeczeniem cielesności, a oczyszczenie to uwolnienie duszy od jakichkolwiek wpływów ciała. Zacytujmy tu samego Platona: „Prawda to oczyszczenie pewne od wszystkich tego rodzaju rzeczy (uczuć, które pochodzą od ciała przyp. aut.), a rozsądne panowanie nad sobą i sprawiedliwość i męstwo i nawet sam rozum, to nic innego, jak tylko pewne oczyszczenie.” Dalej Platon pisze, że zdobywanie cnót równa się coraz większemu zdobywaniu mądrości. I właśnie ci, którzy uprawiają filozofię, jednocześnie stają się bardziej doskonali i to właśnie oni mają szansę na ostateczne zjednoczenie z tym, co boskie. Filozofia staje się tutaj po prostu drogą oczyszczenia i zbawienia, drogą do tego, co boskie, a więc jakąś formą religii. Dlatego właśnie Sokrates w Fedonie, mówiąc o zbliżającej się śmierci, widzi ją jako wyzwolenie i ostateczne dopełnienie oczyszczenia, samą zaś filozofię, która była całym jego życiem, określa jako przygotowywanie się do śmierci czy ćwiczenie się w umieraniu (meditatio mortis). Dlatego może się jej nie lękać, lecz przeciwnie: patrzy na nią z pogodą ducha.

Platon więc przekaże kulturze greckiej pogląd, który można by nazwać „wstrętem do ciała i wszystkiego, co cielesne.” Prawdziwy filozof, chcąc prowadzić lepsze życie, musi wyrzec się wszystkiego co cielesne. Aby zobaczyć najwyższą prawdę musi się oczyścić z cielesności. Chyba najlepiej widać to w ostatnim okresie greckiej filozofii pogańskiej i u Plotyna, twórcy dominującego wtedy nurtu - neoplatonizmu. Jak podaje nam biograf Plotyna, jego najsłynniejszy uczeń, Porfiriusz: „Plotyn, filozof naszych czasów, czuł jakby wstyd, że jest w ciele. Z powodu takiego nastawienia nie chciał opowiadać ani o swoim pochodzeniu, ani o rodzicach, ani o ojczyźnie. O malarzu lub rzeźbiarzu nie chciał w ogóle słyszeć, do tego stopnia, iż nawet sam powiedział Ameliuszowi, kiedy ten go prosił, aby polecił zrobić swój portret: „Oczywiście! Nie dość znosić to widmo, jakim przyoblekła natura, lecz powinienem jeszcze z własnej woli pozostawić widmo widma, znacznie trwalsze, niby coś naprawdę godnego widzenia!”*** Oczywiście posąg, czy obraz jest tak samo niegodny widzenia jak ciało. Nie musimy tłumaczyć, że to, co naprawdę godne oglądania oczami filozofa, to rzeczywistość ponadzmysłowa. Plotyn mógł powiedzieć to tym bardziej, że w jego czasach filozofowie ustalili dokładniej, że nie chodzi tylko o po znanie idei i przebywanie w ich świecie, ale o coś więcej. Na szczycie rzeczywistości stoi teraz Jedno, które jest utożsamione z najwyższym Bogiem. Poznanie tak pojętego absolutu, czy lepiej widzenie Go, to nie wszystko. Filozofia prowadzi tu do zjednoczenia z najwyższą rzeczywistością, którą się ogląda, to zjednoczenie zaś jest jednocześnie najwyższym szczęściem człowieka. Porfiriusz relacjonuje nam, że sam Plotyn czterokrotnie na ziemi doświadczył takiego stanu szczęścia, którym był stan ekstazy. Oczywiście do takiego stanu, oglądania ostatecznej prawdy, może dojść tylko dusza oczyszczona. Plotyn opisuje drogę oczyszczenia jako stopniowe przechodzenie od piękna zmysłowego, które pociąga duszę, do piękna ponadzmysłowego, aby następnie móc oglądać Piękno samo w sobie, czyli Boga. Powoduje to także, że staje się dusza, oderwana tak, jak to tylko na ziemi możliwe, od tego, co cielesne, bardziej boska. Ona w miarę osiągania doskonałości sama staje się Boska. „Staje się tedy oczyszczona dusza ideą i wątkiem rozumnym, staje się duszą zupełnie niecielesną i umysłową i całkowicie oddaną bożej krainie, gdzie źródło piękna i wszelkie piękności.” **** Powyższy fragment ostatecznie wyjaśnia, dlaczego to co zmysłowe nie jest warte oglądania. To, co zmysłowe, jest po prostu brzydotą, a to, co duchowe jest piękne. Mimo iż Plotyn uważał, że materia jest dobra, ponieważ dobre jest wszystko, co pochodzi od Jedności, to możemy powiedzieć, i z tym Plotyn na pewno by się zgodził, że to co materialne jest nieczyste, a to, co duchowe jest czyste, ponieważ jest prawdziwie piękne.

Możemy więc ostatecznie powiedzieć, że im bardziej filozofia grecka precyzuje poglądy na temat intelektualnego świata, tym bardziej jasny staje się pogląd, że do poznania prawdy potrzebne jest wyzbycie się tego, co zmysłowe. Coraz bardziej więc zwiększa się ów wstręt do ciała, który u Plotyna występuje w znacznie większym stopniu. Potwierdzają to informacje, jakie mamy o ostatnich filozofach pogańskich. Żyli oni najczęściej jak asceci, często w odosobnieniu, całkowicie odmawiając sobie cielesnych przyjemności. Niektórzy z nich nie chcieli nawet pokazywać się publicznie, bo przecież to, co cielesne nie warte jest oglądania. Własnego ciała przecież należy raczej się wstydzić niż je pokazywać. *****

W greckiej filozofii więc bardzo wyraźnie pojawia się pogląd, że aby człowiek mógł poznać prawdę o rzeczywistości powinien przejść pewnego rodzaju oczyszczenie. Nie może znać prawdy ten, kto posiada nie oczyszczone serce. Oczyszczenie wnętrza człowieka zawsze jednak jest łączone z zaprzeczeniem ludzkiej cielesności. To ciało zanieczyszcza serce i powoduje niezdolność widzenia prawdy. Widzimy też, że ostateczna, najwyższa Prawda jest już w greckiej filozofii kojarzona z absolutem, najwyższym Bogiem. Oczyszczenie zyskuje więc jakiś wymiar religijny. Jednocześnie mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem. Oczyszczenie i widzenie prawdy prowadzi ostatecznie do samobójstwa. Trzeba pozbyć się ciała i jakoś je wyeliminować na drodze do tego, co boskie. Nie bardzo więc wiadomo, dlaczego człowiek w ogóle posiada ciało. To, że człowiek jest cielesny tłumaczy się w sposób jedynie religijny. Cielesność jest karą za grzech, a ciało jest złe. Paradoks o którym mowa polega więc na tym, że aby wyjaśnić cielesność trzeba wyjść poza rozumową argumentację i przyjąć wyjaśnienia, które przynosi wiara. Nie jest tu istotne, czy przekonania religijne zaczerpnięte z orfizmu pasowały do rozważań na temat prawdy o świecie, czy tak genialna spekulacja zaprowadziła greków do tego, co ponad rozumowe. Istotne jest, że problemu czystości serca potrzebnej do poznania prawdy ostatecznej nie można wyjaśnić w łonie samej filozofii.

*Por. PLATON, Fedon, 79a- 107b. (dialogi Platona w tym artykule cytuję za: PLATON, Dialogi, tł. S.Witwicki, Kęty 1999, t. I-II).
**Platon wierzył w metempsychozę, czyli wędrówkę dusz. To w pełni zgadzało się z jego koncepcją człowieka jako duszy intelektualnej.
***PORFIRIUSZ, O życiu Plotyna i układzie jego ksiąg 1, tł. A Krokiewicz, w: PLOTYN, Enneady, Warszawa 1959, 3.
****PLOTYN, Enneady, I, 6, 6, tł. A. Krokiewicz, Warszawa 1959.
*****Na temat sposobu życia ostatnich neoplatoników pogańskich por. Por. M. DZIELSKA, "Boscymężowie", Znak 50(1998) nr 4(515), 41-54.

Artykuł jest fragmentem eseju księdza Tomasza Stępnia
CZYSTOŚĆ SERCA A POZNANIE PRAWDY
PSEUDO-DIONIZY AREOPAGITA I ŚW. AUGUSTYN
WOBEC FILOZOFICZNEJ NAUKI O CZYSTOŚCI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.