Jedynie koszmar historii pozwala nam
odgadnąć koszmar transmigracji. Wszelako z pewnym zastrzeżeniem.
Bla buddysty peregrynacja z istnienia na istnienie to groza, z której
chce się wyzwolić; przykłada się do tego ze wszystkich sił,
szczerze przerażony nieszczęściem ponownych narodzin i ponownej
śmierci, i nigdy by nie pomyślał, aby się nim w skrytości
rozkoszować. Brak u niego jakiegokolwiek porozumienia z
nieszczęściem, z zagrożeniami, które czyhają nań z zewnątrz, a
przede wszystkim od wewnątrz.
My, pozostali, paktujemy zaś z tym, co
nam zagraża, pielęgnujemy nasze przekleństwa, łakniemy tego, co
nas niszczy, za nic nie zrezygnowalibyśmy z naszego koszmaru,
któremu przydaliśmy tyle wielkich liter, ile doznaliśmy złudzeń.
Na targu dwie staruszki poważnie
rozmawiają. Kiedy nadszedł czas rozstania, jedna z nich, bardziej
zniszczona, powiada: „żeby zachować spokój, w życiu należy
trzymać się normy”.
To właśnie, pomijają język, głosił
Epiktet.
W pewnym angielskim tygodniku diatryba
przeciwko Markowi Aureliuszowi, którego autor oskarża o hipokryzję,
filistyzm, i pozerstwo. Wściekły, gotowałem się do odpowiedzi,
kiedy pomyślawszy o cesarzu, szybko się uspokoiłem. Nie powinienem
się denerwować w imieniu kogoś, kto mnie nauczył, żeby się
nigdy nie denerwować.
W zoo. - Wszystkie te zwierzaki
zachowują się przyzwoicie, oprócz małp. Czuć, że człowiek jest
blisko.
Według Orygenesa tylko dusze skłonne
do zła, „mają złamane skrzydła”, oblekają się w ciała.
Innymi słowy, bez fatalnego łaknienia
nie ma wcielenia, ani historii. Tkwi w tym przerażająca
oczywistość, którą można wytrzymać, gdy tylko otoczy się ją
choćby najmniejszym aparatem teologicznym.
Założyć rodzinę. Myślę, że
łatwiej by mi przyszło założyć imperium.
Kiedy widzę jak ktoś walczy za jakąś
sprawę, obojętnie o co, staram się dowiedzieć, co się dzieje w
jego umyśle i skąd może się brać ów tak oczywisty brak
dojrzałości. Odmowa poddania się może być oznaką „życia”.
Lecz w żadnym razie przenikliwości czy po prostu zastanowienia.
Człowiek rozsądny nie zniża się do protestów. Ledwie pozwala
sobie na oburzenie. Branie spraw ludzkich serio świadczy o jakimś
ukrytym defekcie.
Moja misja to zabić czas, jego z kolei
– zabić mnie. Całkiem dobrze można się poczuć między
mordercami.
Wizyta pewnego malarza, który opowiada
mi, jak będąc na Południu, udał się z wizytą do pewnego ślepca
i zastał go samego, pośród ciemności: nie mógł się powstrzymać
od wyrażenia litości i zapytania go, czy można znieść istnienie,
kiedy nie widzi się światła. „Nie wie pan, co pan traci” -
brzmiała odpowiedź ślepca.
Ten pozagrobowy spokój, jaki się
odczuwa, odwracając się od świata. Nagle zdawało mi się, że
widzę uśmiech, który właśnie ogarnął przestrzeń. Kto się
uśmiechał? Skąd emanowało to wielkie szczęście, które ogarnia
twarze mumii? W jednej chwili dotarłem do drugiego brzegu, w jednej
chwili musiałem stamtąd powrócić, tak niegodny, aby dzielić
tajemnice zmarłych.
Ściśle rzecz biorąc, nie zaznałem
ubóstwa. Poznałem za to przynajmniej brak zdrowia, co uwalnia mnie
od wyrzutów sumienia, że nie żyłem w ubóstwie.
Jak się dowiedzieć, że się ma
rację? Kryterium jest proste: jeśli inni się od was odsuwają, bez
wątpienia jesteście bliżej istoty rzeczy niż oni.
Ten kto bywając wśród ludzi, czyni
sobie jakiekolwiek złudzenia na ich temat, powinien zostać skazany
na powtórne narodziny, aby nauczyć się obserwować, widzieć, aby
być trochę na bieżąco.
Żywi – potępieni, wszyscy lecz tego
nie wiedzą. Ja, który to wiem, mam jakąś przewagę? Tak, mam,
uważam, że cierpię bardziej niż oni.
„Wybaw mnie od tej godziny” - głosi
Naśladowanie. „Wybaw mnie od wszystkich godzin” byłoby
słuszniejsze.
X to człowiek, którego wady badałem
przez całe lata z zamiarem doskonalenia się... Przywiązywał wagę
do wszystkiego. Zrozumiałem, że to jedyna rzecz, której nie należy
robić. Jego przykład, zawsze obecny w moim umyśle, od jakże wielu
uniesień mnie uwolnił!
Według Nagardżuny - umysłu
subtelnego, który wyszedł nawet poza nihilizm – tym co Budda
podarował światu jest „nektar pustki”. Czyż na granicy
najbardziej abstrakcyjnej i destrukcyjnej analizy odwoływanie się
do napoju, niechby nawet napoju bogów, nie jest słabością,
ustępstwem? Obojętnie, jak daleko by się zaszło, wszędzie wlecze
się za sobą hańbę bycia – lub bycia kiedyś – człowiekiem.
Podczas godzin czuwania każda chwila
jest tak pełna i tak wolna, że staje się rywalką Czasu.
Głębokie wzruszenie z dzieciństwa,
kiedy słyszałem jak mój ojciec, wróciwszy z cmentarza opowiadał
o młodej matce, która straciła córeczkę i wybuchła śmiechem,
gdy spuszczano trumnę do grobu. Atak obłędu? Tak i nie. Bo kiedy
bierze się udział w pogrzebie, w obliczu absolutnego oszustwa nagle
zdemaskowanego czyż nie ma się ochoty zareagować tak, jak ta
kobieta?
Negowanie grzechu pierworodnego byłoby
dowodem na to, że nigdy nie wychowywało się dzieci.
Ja ich nie wychowywałem, to prawda,
ale wystarczy, gdy sobie przypomnę moje reakcje gdy sam byłem
dzieckiem, abym nie miał najmniejszych wątpliwości, co do
pierwszego z naszych potknięć.
Trudniej umierać w wieku lat
sześćdziesięciu lub osiemdziesięciu niż dziesięciu albo
trzynastu. Nieuzależnienie od życia, w tym tkwi sedno! Bo życie to
nałóg. Największy z możliwych. To tłumaczy dlaczego tak trudno
się go pozbyć.
„Czym jest prawda?” - to pytanie
fundamentalne. czymże ono jest wszakże obok „jak wytrzymać
życie?” A nawet to blednie przy kolejnym: „jak wytrzymać
siebie?”
Niezdolny aby żyć w chwili, lecz
jedynie w przeszłości albo w przyszłości, w niepokoju i żalu!
Tymczasem teologowie są formalistami i to właśnie jest warunkiem a
nawet definicją grzesznika. Człowiek bez teraźniejszości.
Gdyby nieomylnie dostrzegało się, kim
się jest, miałoby się jeszcze odwagę, by się położyć, ale na
pewno nie do tego by wstać.
Od zawsze zmagałem się z jednym
zamiarem, aby przestać się zmagać. Wynik: zero.
Epiktet: „Szczęście nie polega na
tym by zdobywać, korzystać, ale na tym by nie odczuwać
pragnienia”. Jeśli mądrość jest definiowana jako przeciwieństwo
Pragnienia, to dlatego, że jej celem jest to, byśmy byli ponad
codzienne rozczarowania, jak też ponad rozczarowania dramatyczne,
nieodłączne – tak jedne jak i drugie – od faktu pragnienia,
oczekiwania, nadziei. A szczególnie chce uciec przed rozczarowaniami
kapitalnymi, mądrość bowiem specjalizuje się w sztuce stawiania
czoła czy też poddawania się „ciosom zadawanym przez los”. Ze
wszystkich starożytnych to stoicy właśnie najlepiej rozwinęli tę
sztukę. Jeśli dać im wiarę, mędrzec cieszy się wyjątkowym
statusem we wszechświecie: bogowie są chronieni przed wszelkim
złem; on jest ponad, dano mu siłę, która pozwala zwalczyć
wszystkie pragnienia. Bogowie wciąż są podporządkowani swym
pragnieniom, żyją w poddaństwie; tylko on mu się wymyka.
W tej chwili jestem sam. Czegoż
mógłbym chcieć jeszcze? Bardziej intensywne szczęście nie
istnieje. A jeśli, to słuchanie, jak – dzięki rosnącej ciszy –
moja samotność rośnie.
Podług mitologi sumeryjskiej potop był
karą, którą bogowie wyznaczyli człowiekowi za hałas, jaki
czynił. Czegóż by się nie dało, żeby się dowiedzieć, jak mu
się odwdzięczą za obecną wrzawę!
„Życie głupca jest nieprzyjemne,
niespokojne, całe pędzi ku przyszłości”. Tymi słowami Seneki
przytoczonymi przez Montaigne można posłużyć się do pokazania,
że obsesja sensu historii to źródło zaburzeń i że istotnie nim
jest: iść z prądem albo mu się przeciwstawiać, sprowadza się do
tego samego, skoro w obu przypadkach wciąż patrzymy w stronę
przyszłości jako posłuszne lub posępne ofiary.
Tłumaczenie:
Maciej Falski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.