Egzystencjaliści z alienacji uczynili
centralny konstrukt swoich rozważań o charakterze generalnie
psychologicznym i jednocześnie rozszerzyli jego znacznie. Zwrócili
oni uwagę nie tylko na wyobcowanie, oddzielenie od innych, ale
szczególniej zafascynowali się samo-alienacją. Oddzielenie od
własnego „ja” jako czegoś najbardziej prawdziwego i głębokiego
jest konsekwencją uwikłania w konformizm, także skutkiem
zajmowania się pragnieniami innych osób, również nacisków
instytucji społecznych. Te i inne powody odwracające człowieka od
jego własnego „ja” alienują go. W filozofii egzystencjalnej
alienacja stanowi istotny składnik kondycji człowieka. W ujęciu
Kierkegaarda bytowanie człowieka polega na stałym napięciu między
egzystencją a esencją, wyborze pomiędzy rozpaczą a poddaniem się
alienacji w formie nieautentyczności bycia, pozbawienia się
wolności.
Obecna w kondycji ludzkiej alienacja
dotyczy wszystkich ludzi, a więc tych, którzy posiadają świadomość
własnego istnienia, tych, którzy mogą powiedzieć o sobie: ja
jestem. Należy jednak od razu dopowiedzieć, że w egzystencjalizmie
nie ma czegoś takiego jak stała natura ludzka. Istnienie człowieka
nie jest realizacją żadnej „idei człowieka” czy „natury
ludzkiej”. One są fikcjami, a z fikcji nie można niczego
wydedukować. Człowiek nie jest sam dla siebie celem. Rodzi się
niczym, a będzie takim, jakim sam siebie uczyni.
Dla egzystencjalistów poszukiwanie
natury ludzkiej nie jest istotne, ważniejsze jest doświadczenie
człowieka, w którym można rozróżnić doświadczenie własnego
istnienia oraz doświadczenia siebie. Doświadczenie własnego
istnienia jest jakimś szczególnym ruchem ku czemuś. Chodzi tu o
aktywne ustosunkowanie się do rzeczywistości, ku której istnienie
człowieka wychodzi. Tak pojmowane istnienie określa się mianem
wolności czy też świadomości. Natomiast przez doświadczenie
siebie człowiek dochodzi do swojej tożsamości. Zarówno to
doświadczenie siebie, jak i doświadczenie własnego istnienia jako
pierwotniejsze tworzą organiczną całość.
Czym się charakteryzuje ludzka
kondycja? Nade wszystko jest faktem pierwotnym, którego nie można z
niczego wyprowadzić. Następnie jest bytem istot świadomych.
Oznacza to, że nie tylko istniejących, ale mających pewien
stosunek do swego istnienia. Co więcej, człowiek jest bytem
dbającym o własne bytowanie. Nadto byt człowieka nie jest
odizolowany od innych bytów, lecz jest wprost zespolony ze światem,
z innymi ludźmi1*. I jeszcze to, że człowiek istniejąc w świecie,
także go poznaje. Jest on bowiem świadomy zarówno własnego, jak i
cudzego istnienia.
Konsekwencją posiadania takiego
istnienia, takiej kondycji, jest nieustanna obawa o własną
egzystencję. Człowiek jest stale zagrożony. Ten świat, w którym
żyje jest mu obcy. „Rzucenie” w świat (Jaspers), czy też
„upadek” (Heidegger), mimo że jest przerażający, nie jest
jednak sytuacją bez wyjścia. Jest ono możliwe i może dotyczyć
zarówno bycia w sobie, jak i bycia w świecie.
Koncepcję człowieka w
egzystencjalizmie można najkrócej określić następującymi
tezami. Pierwsza ukazuje egzystencjalizm w węższym rozumieniu
(Heideggerowski i Sartre’owski) i twierdzi, że istnienie ludzkie
nie ma poza sobą oparcia, jest wśród nicości**. Druga teza –
egzystencjalizm w szerszym znaczeniu – suponuje, iż istnienie
ludzkie nie ma swej istoty, co należy tłumaczyć, że nie zostało
z góry wyznaczone. Człowiek sam je tworzy. W tym znaczeniu możliwy
jest tzw. egzystencjalizm chrześcijański.
*Egzystencjalizm zarzucając
jakąkolwiek konceptualizację rzeczywistości ludzkiej ujmuje ją
jedynie poprzez prymat osobistej refleksji, wtopionej w konkretne
życie, przeżywanie wartości, relacje międzyludzkie itp. Wychodząc
od podmiotu, konkretnej egzystencji, rozważany nurt myślenia,
stawia człowieka, nawet rzuca, w sąsiedztwo innych ludzi również
zdeterminowanych ontologicznie wolnością (lecz nie o
zdeterminowanej wolności). A ponieważ ta wolność mniej lub
bardziej pozbawiona jest fundamentu, stąd taki, a nie inny niepokój,
niepewność i odpowiedzialność (niekiedy w wymiarach totalnych). I
konsekwentnie – trzeba zaznaczyć – że nie ma jednej egzystencjalistycznej wizji
społeczeństwa. Jest ich wiele. Różnice między nimi uzależnione
są od poszczególnych „projektów” wolności przeżywanej przez
człowieka. Jednakże – co należy dodać – ich zróżnicowanie
posiada swoje granice. Z jednej strony taką granicą jest skrajny
atomizm społeczny (Sartre). W tym wypadku, w sferze relacji
międzyludzkich istotą stosunków jest konflikt i zagrożenie, które
będąc zjawiskami pierwotniejszymi warunkują niejako ontologicznie
wszystkie wyrosłe na nich stosunki między poszczególnymi
ludźmi. Drugą taką granicą jest personalistyczna wspólnota (G.
Marcel, a także E. Mounier). Zob. WAWRZYNIAK. Egzystencjalizm. W:
Encyklopedia Katolicka. T. 4. Red. R. Łukaszyk [i in.]. Lublin 1985
kol. 745; W. GROMCZYŃSKI. Egzystencjalizm Jean-Paul Sartre’a. W:
Filozofia współczesna. T. 1. Red. Z. Kuderowicz. Warszawa 1983 s.
246-253; S. KOWALCZYK. Podstawy światopoglądu chrześcijańskiego.
Wrocław 1986 s. 40-42; T. PŁUŻAŃSKI. Emmanuel Mounier – twórca
personalizmu. W: Filozofia współczesna. T. 1. s. 345-351.
**Antropocentryzm Sartre’a jest
naturalistyczny i egocentryczny. Koncepcja człowieka bez Boga
skazuje byt ludzki na własne siły, a tworzywem ludzkiego bytu z
kolei ma być bezsens. Utrata wiary w Boga jest zarazem utratą wiary
w człowieka. „Inny” to wróg, który pragnie mnie pozbawić
wolności. Jest to rzeczywiście infernalna wizja człowieka. S.
KOWALCZYK. Człowiek a społeczność. Zarys filozofii społecznej.
Lublin 1996 s. 80. Egzystencjalizm ateistyczny nazywa się niekiedy
filozofią nicości lub filozofią absurdu. DAROWSKI. Człowiek w
filozofii współczesnej. s. 24.
Artykuł jest fragmentem eseju księdza
Bogusława Drożdża Alienacja w świetle egzystencjalizmu. Esej ten
ukazał się w PERSPECTIVA Legnickie Studia Teologiczno-Historyczne
Rok
V 2006 Nr 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.