piątek, 14 grudnia 2012

Medytacja z Ajahnem Sunedho 21

Gdy tak myślisz o sobie i o tym kim jesteś, kim powinieneś być, kim chciałbyś być, kim nie chcesz być, jak dobrym czy złym, cudownym czy okropnym jesteś, wszystko to wiruje dookoła, kręci się w miejscu. Jednego razu czujesz „Jestem rzeczywiście cudowną osobą”, w następnej chwili „Jestem absolutnie beznadziejną, straszną osobą”. Ale jeżeli przyjmiesz schronienie w przytomności, wtedy cokolwiek myślisz nie ma większego znaczenia, ponieważ twoje schronienie jest w tej zdolności do bycia przytomnym raczej, niż krążeniu i fluktuacji poglądu na osobowość, twojego nawykowego sakkaya-ditthi.

Po prostu dostrzeż, jak bycie osobą jest w rzeczywistości podobne do yo-yo; wznosi się i opada cały czas. Wraz z pochwałą czujesz się cudownie, jesteś cudowny – i wtedy stajesz się beznadziejnym przypadkiem, masz depresję, jesteś beznadziejną ofiarą okoliczności. Wygrywasz na loterii i jesteś zachwycony; wtedy ktoś kradnie ci wszystkie pieniądze i masz myśli samobójcze. Osobowość jest jak to; jest bardzo zależna. Możesz być strasznie zraniony na poziomie osobistym. Lub możesz być radosny: ludzie znajdują cię jako najcudowniejszą, ekscytującą osobowość, i czujesz się szczęśliwy.

*
Budda wskazał na niestabilność uwarunkowanych rzeczy, na ich nietrwałość. To nie jest po prostu filozofia, z którą powinniśmy się zgodzić. Badamy i widzimy naturę uwarunkowanej rzeczywistości na sposób w jaki jej doświadczamy, fizycznie, emocjonalnie i mentalnie. Ale to co jest przytomne doświadczenia – nasze schronienie – jest w tym przebudzonej przytomności raczej, niż w próbowaniu znalezienia czy stworzenia warunku który da nam pewne poczucie bezpieczeństwa. Nie próbujemy się ogłupić pozytywnym myśleniem. Schronienie kryje się w przebudzeniu na rzeczywistość, ponieważ nieuwarunkowane jest rzeczywistością. Ta przytomność, te przebudzenie, to jest nieuwarunkowane, aktualne przebudzenie na to. Warunki są jakie są – silne bądź słabe, przyjemne czy bolesne. „Jestem nieoświeconą osobą, która musi mocno praktykować medytację. Muszę rzeczywiście to sobie wypracować, usunąć swe skalania, i stać się oświeconą osobą, pewnego dnia w przyszłości. Mam nadzieję osiągnąć poziom wchodzącego w strumień zanim umrę, ale jeżeli mi się to nie uda, mam nadzieję że odrodzę się w lepszym świecie”. Tak to idzie, tworzymy więcej i więcej komplikacji. Ludzie pytają mnie: „Czy możemy osiągnąć poziom wchodzącego w strumień? Czy są jacyś arahaci?” Ciągle myślimy o wejściu w strumień i o arahacie jako o jakości personalnej, nieprawdaż? Patrzymy na kogoś i mówimy: „Ten tam mnich jest arahatem!” Myślimy, że ta a ta osoba jest arahatem czy wchodzącym w strumień. To właśnie jest sposób w jaki operuje uwarunkowany umysł; nic nie można na to poradzić, uwarunkowany umysł nie może robić nic innego niż to. Zatem nie możesz mu ufać, nie możesz przyjąć schronienia w swych myślach czy swych percepcjach, lecz w przytomności. To do niczego nie podobne, to raczej jak nicość – ale jest wszystkim. Wszystkie problemy rozwiązują się właśnie tam.

Twój uwarunkowany umysł myśli: „To nic, to nie ma żadnego znaczenia. To nic nie warte, nie możesz tego sprzedać”. Oto gdzie uczymy ufać się zdolności do przebudzenia, ponieważ jeżeli myślisz o tym, zaczniesz wątpić cały czas. „Czy jestem rzeczywiście przebudzony? Czy jestem wystarczająco przebudzony? Może powinienem więcej spać, żeby dłużej być czujniejszym. Może gdy zacznę pracować z ignorancją, tak się zniechęcę, że z tego zrezygnuję”. Jeżeli rozpoczniesz od ignorancji, jak mógłbyś kiedykolwiek skończyć na mądrości? To nie ma żadnego sensu. Uderzając swoją głową w mur, po chwili możesz zrezygnować, jeżeli nie uszkodziłeś sobie mózgu. Kiedy przestajesz, to przyjemne uczucie, czyż nie? Ale zamiast patrzenia na to w ten sposób, zaufaj prostemu aktowi uważności. I wtedy badaj i ufaj w swoją zdolność użycia mądrości.

Możesz pomyśleć: „Och, nie posiadam żadnej mądrości. Jestem nikim. Nie miałem żadnego rzeczywistego wglądu”. I tak w pełni przekonujesz siebie, że nie potrafisz tego zrobić. Tak to wydaje się wyglądać na poziomie personalnym. Może nie czujesz się jakbyś miał coś do zaoferowania na tym poziomie, ale to kolejna kreacja. To samo „Jestem nieoświeconą osobą”. Cokolwiek myślisz o sobie, czy to coś najlepszego czy najgorszego, to ciągle kreacja; tworzysz to w obecnym teraz doświadczeniu. Jakiekolwiek założenia masz o sobie, niezależnie jak rozsądne, są one ciągle kreacjami w teraźniejszości. Przez wierzenie im, przez myślenia i trzymanie się ich, ciągle tworzysz siebie jako pewien rodzaj osobowości.

Przebudzoność nie jest kreacją; jest immanentnym aktem uwagi w teraźniejszości. Oto dlaczego rozwijając to rozmyślne: „Jestem nieoświeconą osobą”, jest zręcznym środkiem służącym do tego by zauważyć bardziej dokładnie i stale, co to znaczy być uważnym, mieć czystą przytomność tego samego czasu, gdy w jakikolwiek sposób tworzysz siebie jako osobę. Uzyskujesz te poczucie, że twój pogląd na jaźń jest zdecydowanie obiektem mentalnym, przychodzi i odchodzi. Nie możesz utrzymać „Jestem nieoświeconą osobą”. Jak mógłbyś to zrobić? Myśleć o tym cały czas? Jeżeli zaczniesz chodzić dookoła i mówić „Jestem nieoświeconą osobą” cały czas, wyślą cię do szpitala psychiatrycznego. To powstaje i zanika, ale przytomność jest stale obecna. Ta przytomność nie jest stworzona, nie jest osobista, ale jest realna.

Również rozpoznaj zakończenie, kiedy ulega zatrzymaniu: „Jestem nieoświeconą osobą, która musi praktykować medytację ażeby stać się oświeconą osobą kiedyś w przyszłości”. Wtedy jest tam ta dźwięcząca cisza, przytomność. Warunki zawsze powstają i zanikają teraz. Zakończenie warunków jest teraz. Koniec świata jest teraz. Koniec jaźni jest teraz. Koniec cierpienia jest teraz. Możesz zobaczyć powstawanie „Jestem ...” i dalej zakończenie tego; co pozostaje, gdy coś się rozpoczęło i zakończyło jest przytomnością.

*

Rozważając „centralizację” - co oznacza, że każdy z nas jest w centrum wszechświata w tym momencie. To nie osobista interpretacja, ale rzeczywistość tego momentu. Jesteście – w terminach tego momentu, tak jak ja go doświadczam – obiektem, centrum jest tutaj i teraz, z tego punktu tutaj. Jeżeli myślę o tej obecności, tym punkcie w którym doświadczamy życia, świadomość jest zawsze w tym punkcie – przytomność tutaj i teraz. Każdy z nas jest odseparowaną świadomą formą we wszechświecie, ale w naszym życiu doświadczamy wszechświata z tego centralnego punktu, gdziekolwiek zdarzy się że będziemy: tutaj, w kuti, na szczycie góry, na lotnisku.

Centrum, użyjcie refleksji: nie jest to punkt w przestrzeni, ale to rzeczywistość naszego istnienia. Weźmy to na poziomie osobistym, „Jestem centrum wszechświata” brzmi jak namiętne założenie, że jestem najważniejszy, czy że jestem Bogiem lub przypisuję sobie jakąś niezwykłość. To całkiem zwyczajne, ponieważ każdy z nas, każde stworzenie, jest faktycznie centrum wszechświata w terminach doświadczenia. Nawet pchła jest świadomą istotą i doświadcza świadomości z tego punktu, tak samo z psem czy kotem. Nie wyobrażam sobie by pchły miały silne ego, one aż tyle nie myślą. Ale nie będąc pchłą, nie mogę za nią nic powiedzieć. I tak, możemy zobaczyć siebie, jestem po prostu zwykłą ludzką istotą. Nie ma we mnie nic specjalnego, rozpatrując jak wiele miliardów ludzi żyje na tej planecie. To konwencjonalny sposób myślenia. „Jetem tylko jeszcze jednym stworzeniem na tej planecie”, co z pewnością jest prawdą. Nie ma w tym nic złego czy fałszywego, ale czy rzeczywiście rzeczy mają się właśnie tak? Co stanie się z tą formą jest tym co doświadczam, i tak jest to ważne, nawet jeżeli na poziomie perspektywy makrokosmosu jestem tak jak ta pchła, bez większego znaczenia we wszechświecie.

Jeżeli teraz padnę martwy, nie będzie to wielka strata dla wszechświata. Tylko paru ledwie to zauważy. Tak jak gdy umiera pchła, któż by się o to troszczył? Faktycznie możemy być z tego nawet zadowoleni. Widzenie martwej pchły może być lepsze niż widzenie jej żywą. Ale w terminach doświadczenia, to jest to na co chcę wskazać, ten punkt doświadczeniem tutaj i teraz. Zatem ten przebudzony stan, przytomność, jest naszą zdolnością do refleksji nad tym doświadczeniem, nie z punktu osobistych preferencji czy opinii, ale z pozycji Buddy poznającego Dhammę. Świadomość w odseparowanej formie jest doświadczeniem poznawania. Poznawanie, zatem, jest tym co robimy na tym odosobnieniu – znaniem drogi jaką ona jest raczej, niż wiedzą o drodze czy posiadanie poglądów i opinii na poziomie osobistym takich jak „Ja czuję, moje uczucia są takie”, czy „moje ciało odczuwa to tak”. Nasze nawyki myślowe i nasz język są w bardzo wielkim stopniu ugruntowane w znaczeniu mnie i mojego. Ale przekraczając myśl i język, kiedy zatrzymaliśmy myślenie, ciągle jest tam obecność, czyż nie?

Kiedy myślę „Jestem Ajahnem Sumedho” - i daję się złapać w asocjacje związane z tą myślą i przywiązanie do tej szczególnej percepcji mnie samego – ciągle jest tam przytomność, i to jest brama do Nieśmiertelności. To jest otwarcie, wyrwa w samsarze, otwór ucieczki z bycia stale popychanym i zniewalanym przez nasze nawyki. Myślenie jest nawykiem; poczucie mnie samego jako osoby jest nawykiem. Osobiste nawyki są sakkaya-ditthi, silabbata-paramasa, i vicikiccha, pierwsze trzy z dziesięciu pęt, nazywanych w Pali samyojana. Tak też, trzeba wyjść poza te trzy pęta, przejrzeć przez nie. Wtedy realizuje się ścieżkę: wchodzącego w strumień, sotapati. Zatem to nie usunięcie tych trzech pęt przez zniszczenie wszystkiego, ale raczej rozpoznanie ich; bycie ich obserwatorem raczej, niż dać się im wodzić, przez stanie się tą osobowością i tymi konwencjami i myślami, staniem się procesem umysłowym.

I tak rzeczy jak samo-dociekanie, wglądanie się w siebie, obserwowanie siebie raczej niż zajmowanie pozycji, że nie powinniśmy mieć ego, że nie powinniśmy być egoistyczni – co zależy od myśli …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.