Anachoreta odchodził na pustkowie. Za
nim kroczył korowód naśladowców, żebraków, intelektualistów -
ludzi ciekawych jego osobowości, szukających oświecenia czy tylko
jego towarzystwa. Jego słowa odganiały smutki, promieniowały
pokojem. To autentyczny fakt, który można sprawdzić; wystarczy
otworzyć jakiś poważny tekst i wsłuchać się w głos świętego
męża z tą odrobiną dobrej woli, która zapewni życzliwe
zrozumienie. Nikt nie twierdzi, że sukces przychodzi łatwo, toteż
nie znajdziemy tam magicznych recept ani formuł działających
automatycznie. Nade wszystko konieczne jest szczere oczyszczenie
serca, całkowite posłuszeństwo, skrucha, pokora i miłość.
Postęp dokonuje się na dwóch
uzupełniających się poziomach. Dzięki ascezie pokój wewnętrzny
i współczucie stają się tak dogłębne, że żadne zewnętrzne
bodźce ich nie zakłócą. Na poziomie mistycznym przybliża się
obraz Boga, staje się bardziej namacalny; jak w wypadku Syna, który
zna Ojca, przekracza on słowa i idee, by objawić się jako czyste
światło niewysłowionej Trójcy. Niektórzy mają dar wyrażania
tych doświadczeń w języku teologii i przekazywania ich Kościołowi.
Dlatego asceci bywali często powoływani do służby w świecie.
Nieomylne są oznaki, po jakich się ich rozpoznaje: współczucie,
radość, anielska czystość. Lecz prawdziwe spełnienie znajdują
gdzie indziej: w zaparciu się samego siebie i w mistycznym
zjednoczeniu.
Tłumaczyła Marie Miklashevsky
Duchowość chrześcijańska. Seria; MYSTERION, Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.