piątek, 21 grudnia 2012

Anachoreta

Anachoreta odchodził na pustkowie. Za nim kroczył korowód naśladowców, żebraków, intelektualistów - ludzi ciekawych jego osobowości, szukających oświecenia czy tylko jego towarzystwa. Jego słowa odganiały smutki, promieniowały pokojem. To autentyczny fakt, który można sprawdzić; wystarczy otworzyć jakiś poważny tekst i wsłuchać się w głos świętego męża z tą odrobiną dobrej woli, która zapewni życzliwe zrozumienie. Nikt nie twierdzi, że sukces przychodzi łatwo, toteż nie znajdziemy tam magicznych recept ani formuł działających automatycznie. Nade wszystko konieczne jest szczere oczyszczenie serca, całkowite posłuszeństwo, skrucha, pokora i miłość.

Postęp dokonuje się na dwóch uzupełniających się poziomach. Dzięki ascezie pokój wewnętrzny i współczucie stają się tak dogłębne, że żadne zewnętrzne bodźce ich nie zakłócą. Na poziomie mistycznym przybliża się obraz Boga, staje się bardziej namacalny; jak w wypadku Syna, który zna Ojca, przekracza on słowa i idee, by objawić się jako czyste światło niewysłowionej Trójcy. Niektórzy mają dar wyrażania tych doświadczeń w języku teologii i przekazywania ich Kościołowi. Dlatego asceci bywali często powoływani do służby w świecie. Nieomylne są oznaki, po jakich się ich rozpoznaje: współczucie, radość, anielska czystość. Lecz prawdziwe spełnienie znajdują gdzie indziej: w zaparciu się samego siebie i w mistycznym zjednoczeniu.

Tłumaczyła Marie Miklashevsky

Duchowość chrześcijańska. Seria; MYSTERION, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.