Kevin MacDonald

 


Kevin MacDonald (ur. 1944 r.) jest profesorem psychologii ewolucyjnej oraz pracownikiem California State University. Autor wielu publikacji naukowych dotyczących perspektyw ewolucyjnych i kulturowych, psychologii rozwojowej i teorii osobowości. Największy rozgłos zyskała jego praca pt. „A people that shall dwell alone. Judaism as a group evolutionary strategy”, w której przedstawił i poparł argumentami tezę, iż judaizm jest nie tylko religią, ale konkretną strategią ewolucyjną, która służy narodowi żydowskiemu od tysiącleci. Prof. MacDonald jest także redaktorem naczelnym internetowego biuletynu The Occidental Observer, współpracownikiem portalu Nacjonalista.pl oraz członkiem zarządu partii politycznej American Freedom Party.

Kevin MacDonald należy do najbardziej kontrowersyjnych intelektualistów w USA, a „Kultura krytyki” jest najobszerniejszym i reprezentatywnym wykładem jego poglądów. MacDonald bada naród i kulturę żydowską od strony jej cech „rasowych” i etnicznych. Wychodzi z założenia, że Żydzi jako grupa reprezentują pewną strategię ewolucyjną: dobór grupowy. Polega ona na etnocentryzmie, który oznacza obronę własnej etniczności przy jednoczesnym osłabianiu etniczności innych grup. I tak np. w USA środowiska żydowskie propagują uniwersalne prawa człowieka w celu „rozmycia” dominacji ludności pochodzenia europejskiego (m.in. przez liberalne przepisy imigracyjne), ściśle pilnując zarazem integralności własnej grupy. Przykładami takiej działalności na polu intelektualnym byłyby psychoanaliza i szkoła frankfurcka, którymi autor w tym tomie poświęconym kulturowemu wymiarowi etnocentryzmu obszernie się zajmuje. Choć krytycy uznają czasem jego badania za antysemickie, a skrajna prawica chętnie się na nie powołuje, są to prace niezwykle rzetelne naukowo, oparte na ogromnej erudycji i błyskotliwym wywodzie (druzgocąca krytyka szkoły frankfurckiej z naukowego punktu widzenia jest tu warta lektury sama w sobie). MacDonald podjął temat tabu – żydowskiej etniczności – uważając, że brak takiej analizy we współczesnym świecie warunkują przede wszystkim uprzedzenia poprawności politycznej.

Praca, którą wykonał Kevin MacDonald jest monumentalna, nie tylko ze względu na objętość książki (ponad 600 stron). Różnorodne źródła (sama bibliografia liczy pond 30 stron), bogata faktografia czynią lekturę „Kultury krytyki” obowiązkową dla wszystkich, którym obce są dwie skrajności – polityczna poprawność zagłuszająca fakty i przypinająca krytykom lobby żydowskiego łatki „antysemitów” oraz patologiczna antyżydowskość, której skutkiem jest ucieczka od rzeczywistości i swoista emigracja wewnętrzna, bo tylko to pozostaje w świecie, w którym każdy z którym się nie zgadzamy jest…Żydem.

Z zarzutem „antysemityzmu” oraz innymi wysuwanymi w stosunku do publikacji rozprawia się MacDonald już w przedmowie liczącej, co jest rzadko spotykane, kilkadziesiąt stron. Dr Fran Salter w naukowej recenzji „Kultury krytyki” zamieszczonej na łamach „Human Ethology Bulletin” pisze, iż MacDonald swoje badania oparł na uznanych źródłach i że twierdzenia, które rozwścieczyły niektóre postaci świata akademickiego są „nie tylko prawdziwe, lecz banalne z punktu widzenia badaczy obeznanych z różnorodną literaturą, na której się oparły”. Dalej pisze: „Nie licząc drażliwości politycznej samego tematu, trudność przed którą stoi MacDonald , polega w wielkiej mierze na tym, że na ogół znacznie góruje wiedzą nad krytykami, co nie sprzyja łatwemu porozumieniu; strony nie przyjmują wystarczająco wielu wspólnych założeń, aby mogły prowadzić owocny dialog. Niestety ten rozziew poznawczy powoli rośnie, ponieważ niektórzy z najbardziej zaciekłych krytyków MacDonalda, w tym koledzy wytaczający ciężkie zarzuty ad hominem, nie zadają sobie trudu przeczytania jego książek”. Ostatni fragment jest znamienny, wszak ileż to razy z podobną sytuacją mają do czynienia nacjonaliści w dyskusjach ze swoimi adwersarzami politycznymi, których jedyną broń jest przedrostek „anty”.

Polskiego czytelnika z pewnością najbardziej zainteresuje rozdział „Komunizm i tożsamość żydowska w Polsce”, opierający się w dużej mierze na głośnej książce Jaffa Schatza „Pokolenie: Wzlot i upadek żydowskich komunistów w Polsce” wydaną przez Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić wszystkich do zmierzenia się z tą unikatową publikacją. Pomimo objętości i złożoności poruszanych zagadnień, jej lektura jest prawdziwą przyjemnością, gdyż porusza tematy, które dominujący establishment chciałby ukryć gdzieś głęboko przed społeczeństwem. Wiedza to potęga.

Wojciech Trojanowski

Kevin MacDonald
Kultura krytyki. Ewolucjonistyczna analiza zaangażowania Żydów w XX-wieczne ruchy intelektualne i polityczne,
ISBN 978-83-61182-97-9,
przeł. Michał Szczubiałka,
oprawa miękka,
145 x 205 mm,
616 s.

Spis treści

Rozdział I. Żydzi i radykalna krytyka kultury nieżydowskiej: wprowadzenie i teoria
Rozdział II. Boasowska szkoła antropologii i zmierzch darwinizmu w naukach społecznych
Rozdział III. Żydzi i lewica
Rozdział IV. Zaangażowanie Żydów w ruch psychoanalityczny
Rozdział V. Szkoła frankfurcka w socjologii i patologizacja więzi w społecznościach nieżydowskich
Rozdział VI. Żydowska krytyka kultury nieżydowskiej: repryza
Rozdział VII. Zaangażowanie Żydów w kształtowanie polityki imigracyjnej USA
Rozdział VIII. Konkluzja: dokąd zmierzają Żydzi i Zachód?

Książka do nabycia w WYDAWNICTWIE ALETHEIA oraz dobrych księgarniach na terenie całego kraju.

Żydokomuna w Polsce po II wojnie światowej – według Kevina MacDonalda

Według MacDonalda przedwojenną ekspozyturą żydokomuny w Polsce była Komunistyczna Partia Polski. KPP była sowiecką agenturą w Polsce, wspierała agresję ZSRS na Polskę w 1920 i 1939 roku, antypolską politykę sowietów na okupowanych ziemiach Polski, terror i eksterminacje.

Zdaniem MacDonalda, podobnie jak w innych krajach Europy zajętych przez sowietów po drugiej wojnie światowej, tak i w Polsce, grupa żydowskich komunistów przejęła władzę. Żydokomuna rządząca powojenną Polską wywodziła się z tradycyjnych rodzin żydowskich. Wyrosła z kultury judaistycznej, posługiwała się jidysz jako językiem ojczystym, nie miała nic wspólnego z kulturą polską. Świat postrzegała przez kalkę żydowskiej społeczności tożsamości. Pozostawała w swoim żydowskim środowisku, jej idolami byli inni żydowscy komuniści. W ZSRS widziała opokę dla swojej żydowskiej tożsamości. Kochała Związek Sowiecki, bo władza w nim znajdowała się w rękach Żydów; sowieci zapewniali rozwój kultury żydowskiej, ZSRS surowo karało za antysemityzm. Polski nienawidziła, uznawała ją za wrogi i prymitywny kraj.

W powojennej Polsce, zdaniem MacDonalda, „komuniści żydowscy na najwyższych stanowiskach w państwie, tworzyli nadal spójną i odrębną grupę”. Ich solidarność etniczna była jasno dostrzegalna dla zniewolonych Polaków. Żydzi, by być solidarnymi względem siebie, nie musieli składać werbalnych deklaracji. Od 1948 do 1956 roku pełnia władzy nad zniewoloną Polską była w rękach Żydów. Żydokomuna w powojennej Polsce realizowała „radzieckie interesy polityczne, gospodarcze i kulturalne” i „agresywnie urzeczywistniała interesy specyficznie żydowskie, jak choćby eksterminację narodowej opozycji politycznej”. „Zdominowany przez Żydów rząd komunistyczny zabiegał o odrodzenie i utrwalenie społeczności żydowskiej w Polsce”. Równocześnie żydokomuna prowadziła „wytężoną kampanię ograniczania wpływów politycznych i kulturowych kościoła katolickiego”.

By tworzyć pozory samorządności w powojennej Polsce, zdaniem MacDonalda, tych Żydów, „którzy pod względem fizycznym mogli uchodzić za Polaków (…) zachęcano do zmiany nazwisk na polsko-brzmiące i podawania się za Polaków”. Żydokomuna w powojennej Polsce uważała Żydów nie-komunistów za lojalne i wyobcowane z polskości zaplecze kadrowe dla nowego reżimu. „Pochodzenie żydowskie szczególnie ceniono przy naborze do służby bezpieczeństwa”. Żydokomuna była całkowicie świadoma, że posiada władzę dzięki sowietom i może ją utrzymać tylko za pomocą terroru. Dodatkowo żydokomuna z bezpieki siała terror wobec Polaków, jej działania było motywowane nienawiścią rasową do Polaków. Powojenna Polska rządzona z nadania sowieckiego przez Żydów, wbrew Polakom, zapewniała Żydom korzyści finansowe z władzy.

Według MacDonalda w wyniku destalinizacji w 1956 roku ograniczono udział Żydów we władzy. [Tu sprawy są bardziej skomplikowane, gdyż Stalin mniej lub bardziej otwarcie przeciwstawiał się Żydom, w tym sensie "destalinizacja" to termin zdecydowanie dwuznaczny]. Pogorszenie pozycji finansowej żydokomuny w powojennej Polsce rekompensowała hojna pomoc finansowa dla Żydów ze strony amerykańskich Żydów. To i fakt, że dzieci i wnuki żydowskich komunistów wracały do swojej judaistycznej żydowskiej tożsamości, należy uznać „za mocny dowód na rzecz tezy, ze wielu komunistów żydowskich w rzeczywistości było krypto Żydami”. Im słabsza była pozycja Żydów w systemie sowieckim, tym silniejsza była ich solidarność rasowa. „Kiedy ostatecznie upadli, szybko odrzucili wszelkie pozory polskiej tożsamości i otwarcie deklarowali żydowską tożsamość. Zwłaszcza w Izraelu, dokąd wyjeżdżała większość polskich Żydów”. W Izraelu Żydzi zdejmowali kostium komunistów i stawali się syjonistami.

Zdaniem MacDonalda żydokomunę w powojennej Polsce trzeba traktować jako ugrupowanie żydowskie realizujące partykularne interesy polityczne i ekonomiczne Żydów; dążące do zniszczenia kościoła katolickiego i polskiego nacjonalizmu, eksterminacji nieżydowskich elit narodowych, niszczenia kultury polskiej, wyzyskiwania ekonomicznego Polaków, wspierania interesów ekonomicznych Żydów i kultury żydowskiej; środowisko Żydów, którzy nie wyrzekli się swojej żydowskiej tożsamości. „Zdominowane przez Żydów władze komunistyczne w Polsce walczyły z polskim nacjonalizmem i autorytetem politycznym i kulturowym kościoła katolickiego, głównym źródłem spójności tradycyjnego społeczeństwa polskiego”.

Jan Bodakowski Fragment książki Kevina MacDonalda 

Czy żydowska przestępczość finansowa ma coś wspólnego z byciem żydem?

Czy można zatem sformułować argument, że przestępczość w sferze finansowej rzeczywiście ma coś wspólnego z żydowskością? Proszę zauważyć, że to coś zupełnie innego niż wykazanie, że żydowskość jest zaangażowana w tworzenie kultury — argument  Kultury krytyki. Tam wystarczyło tylko pokazać, że ruch był zdominowany przez Żydów, którzy identyfikowali się jako Żydzi i postrzegali swoją pracę jako popieranie żydowskich interesów.

Jak widzę, argumentacja składa się z dwóch części:

1.) Judaizm jako strategia ewolucyjna grupy zawsze posiadał silny element myślenia w oparciu o podział: my/oni. W grupie i poza nią obowiązują zupełnie inne standardy moralne. W rezultacie żydowski wszechświat moralny jest partykularny, a stosunek do nie-Żydów jest czysto instrumentalny – mający na celu maksymalizację osobistych korzyści bez moralnych obaw o konsekwencje dla nie-Żydów. Na przykład powszechnym wzorcem w społeczeństwach tradycyjnych było to, że Żydzi sprzymierzyli się z wyzyskującymi społeczność nieżydowskimi elitami.

Ewolucyjne aspekty tej sytuacji są oczywiste. Żydzi byli idealnym pośrednikiem dla każdej wyzyskującej elity właśnie dlatego, że ich interesy, jako genetycznie osobna grupa, były maksymalnie odmienne od interesów wyzyskiwanej populacji. Od takich jednostek można oczekiwać maksymalnej lojalności wobec władców i minimalnych skrupułów wobec zachowania czysto instrumentalnego, włącznie z wyzyskiem reszty populacji. (A People that Shall Dwell Alone, rozdział. 5)

2.) Trzeba by wtedy wykazać, że w istocie zachowanie żydów odzwierciedlało podwójny standard moralny, który jest wszechobecny w żydowskim piśmiennictwie religijnym. W rzeczywistości istnieje długa historia postaw antyżydowskich skupionych wokół zarzutu, że Żydzi są mizantropami o negatywnych cechach osobowości, którzy zbyt chętnie garną sie do wykorzystywania nie-Żydów. Tę historię podsumowuje rozdział. 2  Separation and Its Discontents, zaczynający od słynnego cytatu z Tacyta: „Pomiędzy sobą są nieugięcie uczciwi i zawsze gotowi do okazania współczucia, chociaż traktują resztę ludzkości z całą nienawiścią wrogów”. Wśród najbardziej znamienitych obserwatorów są następujący: (by zobaczyć całość patrz tutaj )

Immanual Kant: Żydzi są „narodem lichwiarzy (...). . .nastawionym na przechytrzenie ludzi, wśród których znajdują schronienie. . . . Swoją najwyższą zasadą w kontaktach z nami czynią hasło „niech kupujący się strzeże”.

Historyk gospodarki Werner Sombart: „Z Żydami [Żyd] skrupulatnie dopilnuje, aby miał sprawiedliwe wagi i sprawiedliwą miarę; ale jeśli chodzi o jego kontakty z nie-Żydami, jego sumienie będzie spokojne, nawet jeśli uzyska nieuczciwą korzyść”.

Żydowski historyk Heinrich Graetz: „[Polski Żyd] lubił oszukiwać i przesadzać, co dawało mu rodzaj radości ze zwycięstwa. Ale swoich własnych ludzi nie mógł traktować w ten sposób: byli tak samo wiedzący jak on. To nie-Żyd, ku swojej stracie, odczuł konsekwencje talmudycznie wyszkolonego umysłu polskiego Żyda”.

Socjolog Max Weber: „Jako naród pariasów [Żydzi] zachowali podwójny standard moralności, który jest charakterystyczny dla pierwotnej praktyki gospodarczej we wszystkich społecznościach: to, co jest zabronione w stosunku do braci, jest dozwolone w stosunku do obcych”.

Syjonista Theodor Herzl: Antysemityzm jest „zrozumiałą reakcją na wady żydowskie” wywołane ostatecznie przez prześladowania Gojów: Żydzi zostali wykształceni na „pijawki”, które posiadały „przerażającą władzę finansową”; byli „czcicielami pieniędzy, niezdolnymi do zrozumienia, że ​​człowiek może działać z innych pobudek niż pieniądze”.

Edward A. Ross: „Władze skarżą się, że wschodnioeuropejscy Hebrajczycy nie czują szacunku dla prawa jako takiego i są gotowi łamać wszelkie zarządzenia, które napotykają na swojej drodze. . . . Firmy ubezpieczeniowe uważniej niż w innych przypadkach przyglądają się żydowskiemu ryzyku pożaru. Kredytobiorcy twierdzą, że żydowski kupiec jest często „niegodny zaufania” i „zbankrutuje”, aby pozbyć się swoich długów. Z uwagi na skłonność do kłamstwa, imigrant ma bardzo złą reputację. W North End w Bostonie „gotowość Żydów do popełnienia krzywoprzysięstwa przeszła w przysłowie”.

Edmund Connelly dokonał  przeglądu prac dwóch historyków akademickich, Paula Johnsona ( Historia Żydów ) i Alberta Lindemanna ( Esau's Tears: Modern Anti-Semitism and the Rise of the Jews ), którzy „wykazali, że ten wzór żydowskiego oszustwa i oszustwo w pogoni za bogactwem i jego legitymizacją w społeczności żydowskiej mają długą historię”.

Kluczową kwestią jest uprawomocnienie oszustwa w społeczności żydowskiej. Oszuści, którzy odnieśli sukces, nie są unikani, ale stają się filarami społeczności:

Odzwierciedlając prawomocność przestępczości finansowej w szerszej społeczności żydowskiej we współczesnym świecie, [Michael] Milken jest filarem społeczności żydowskiej w Los Angeles i głównym darczyńcą na rzecz żydowskich spraw. W rzeczy samej, to część schematu: Ivan Boesky przekazał 20 milionów dolarów bibliotece w Żydowskim Seminarium Teologicznym. A osławiony Marc Rich przekazał miliony dolarów na szeroki zakres żydowskich celów, w tym Birthright Israel, program mający na celu zwiększenie żydowskiej identyfikacji wśród młodych Żydów. Lista osób popierających ułaskawienie Richa przez Billa Clintona był „wirtualnym Who's Who izraelskiego społeczeństwa i żydowskiej filantropii”. Rabin zaniepokojony etyczną stroną tych praktyk zauważa : „Rzadko zdarza się Żydowska organizacja, która troszczy się o źródło pieniędzy darczyńcy … Niebezpieczne nie jest to, że ludzie popełniają błędy moralne, ale to, że o tym nie rozmawiamy”.

Chodzi o to, że żydowska elita finansowa postrzega świat nieżydowski w kategoriach instrumentalnych – jako przedmioty bez wartości moralnej. Jak  już wcześniej zauważyłem,

istnieje silna sugestia, że elita finansowa zachowywała się bardziej jak zorganizowany syndykat przestępczy niż elita z poczuciem odpowiedzialności obywatelskiej lub zaangażowaniem w długoterminową żywotność społeczeństwa. Podczas gdy przestępczość zorganizowana wywodzi się z niższych warstw społeczeństwa, krach ten dokonał się na samym szczycie społeczeństwa — absolwenci Ivy League…, bogate firmy finansowe i agencje ratingowe, silne powiązania z rządem, które ułatwiły zapobieżenie upadłości, i nie zapewniły kontroli, podczas gdy to się działo. Wydaje się wysoce wątpliwe, aby to wszystko stało się za dawnej elity WASP.

Cały artykuł →

***

O żydowskich zbrodniarzach farmaceutycznych

"Tak więc rodzina Sacklerów jest czysta i teraz udaje wielkich humanitarnych filantropów. Powszechnie wiadomo, że uzależnienie od opioidów u matek ma niszczący wpływ na noworodki:

Odstawienie opioidów, które powoduje bóle, wymioty i wzrost niepokoju, jest makabrycznym  doświadczenem dla osoby dorosłej.

Znacznie gorzej jest w przypadku około dwudziestu tysięcy amerykańskich dzieci, które co roku wyłaniają się z macic przesiąkniętych opioidami. Te niemowlęta, nagle odcięte od dostaw, płaczą w niekontrolowany sposób. Ich skóra jest cętkowana. Nie mogą zasnąć. Ich ciała trzęsą się we wstrząsach, a w najgorszych przypadkach epilepsji. Butelki z mlekiem wprawiają je w zakłopotanie, ponieważ nie mogą manewrować ustami z wystarczającą precyzją, aby wytworzyć ssanie. Leczenie polega na wstrzykiwaniu kropli morfiny ze strzykawki do buzi dziecka. Odstawianie od piersi czasami trwa tydzień, ale może trwać nawet dwanaście. To rozdzierający serce, kosztowny proces, zwykle przeprowadzany na oddziałach intensywnej terapii noworodków, gdzie noworodki mają ograniczony dostęp do matek.[21]

Z tego powodu rodzina Sacklerów była szczególnie zmotywowana, aby ludzie myśleli, że troszczą się o dzieci: „Kilka osób skupiło się na dzieciach w swoich przedsięwzięciach biznesowych i filantropijnych. Jeden ze spadkobierców Sacklera pomógł uruchomić aplikację na iPhone'a o nazwie RedRover, która generuje pomysły na przyjazne dzieciom zajęcia dla rodziców z miast; inny prowadzi centrum rozwoju dzieci w pobliżu Central Parku; inny jest darczyńcą na rzecz szkół czarterowych, a także inwestorem w projekcie edukacyjnym o nazwie AltSchool.

A ponieważ są tak wspaniałymi ludźmi, przekazali darowizny na rzecz znanych instytucji, zawsze ze swoim nazwiskiem. Mamy więc Sacklera Galleries w Royal Academy of Arts w Londynie; Sackler Wing of Oriental Antiquities w Luwrze; Galeria Arthura M. Sacklera w Smithsonian w stanie Waszyngton oraz galeria Sacklera w Ashmolean Museum na Uniwersytecie Oksfordzkim, The Raymond and Beverly Sackler Institute for Biological, Physical and Engineering Sciences w Yale oraz Sackler School of Graduate Biomedical Sciences w Tufts. Od beneficjantów słychać wylewne pochwały. Rzecznik firmy Tufts powiedział: „Byłoby niemożliwe policzyć, ile istnień ludzkich uratowaliście, ile dziedzin nauki na nowo zdefiniowaliście i ilu nowych lekarzy, naukowców, matematyków, i inżynierów wykonuje ważną pracę dzięki Waszemu duchowi przedsiębiorczości. Zmieniacie świat”.

Tak więc Sacklerowie są chwaleni za ratowanie życia w czasie, gdy epidemia opioidów, którą rozpoczęli, pochłonęła życie ponad 250 000, głównie białych ludzi.

Można się zastanawiać, czy Sacklerowie próbowaliby zaangażować się w taką kampanię w Izraelu. Zamiast tego założyli tam Wydział Lekarski Sacklera, szkołę medyczną będącą częścią Uniwersytetu w Tel Awiwie.

Wniosek

Zjawisko opioidów odzwierciedla ogólnie aspekty żydowskiego aktywizmu. Są to ruchy odgórne, dobrze finansowane, mające dostęp do najbardziej prestiżowych instytucji społeczeństwa i dzięki temu prestiżowi są w stanie propagować fałszywą naukę. W przypadku żydowskiego dążenia do uchwalenia prawa imigracyjnego z 1965 r. finansowano komitety proimigracyjne, stworzono oszukańcze badania naukowe na temat korzyści płynących z imigracji, rekrutowano wybitnych ludzi (takich jak JFK, zwerbowany do umieszczenia swojego nazwiska w książce zatytułowanej A Nation of Immigrants napisany przez Myera Feldmana i opublikowany przez ADL), w mediach pojawiły się pozytywne artykuły na temat imigracji, opłacono lobbystów i polityków. Głównymi fałszywymi naukowcami omawianymi w The Culture of Critique byli Boasianie ze swoją fałszywą nauką o rasie (wykorzystywaną w debatach nad prawem imigracyjnym z 1965 r.), psychoanalizą z jej fałszywą nauką o seksie i Szkołą Frankfurcką ze swoją fałszywą teorią, że etnocentryczni Biali mają zaburzenia psychiczne wynikające ze złego wychowania. Podobnie jak fałszywi naukowcy, którzy brali udział w promowaniu epidemii opioidów, ci aktywiści mieli dostęp do prestiżowych instytucji akademickich, a w przypadku Szkoły Frankfurckiej i innych aktywistycznych badań akademickich w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku ich badania były finansowane przez zorganizowaną społeczność żydowską, takich jak American Jewish Committee i promowanych przez żydowskich naukowców."

Cały artykuł

Anatomia sukcesu Żydów (recenzja książki Kevina MacDonalda napisana przez profesora Ivo Cypriana Pogonowskiego)

Ujemne wpływy Żydów na zachodnia cywilizacje, są od dawna obserwowane z rozmaitych punktów widzenia. Zasadniczo ideolodzy żydowscy, zawsze zalecali narodom, wśród których żyli, wolność, równość, tolerancje i rządy reprezentatywne. W ramach tolerancji kładzie się duży nacisk na wyzbywanie się nacjonalizmu i twierdzi się fałszywie, ze nie ma możliwości łączenia nacjonalizmu z patriotyzmem. W tym samym czasie, postawa Żydów w stosunku do własnego nacjonalizmu wygląda zupełnie inaczej. Obserwatorzy żydowskiego środowiska stwierdzają, ze Żydzi są "superetnocentryczni" lub "hiperetnocentryczni," czyli innymi słowami, przesiąknięci są własnym skrajnym i egoistycznym nacjonalizmem, który jest zupełnym przeciwieństwem tego, co zalecają oni nie-Żydom. Właśnie nieuczciwość w tym względzie, jest bardziej brana Żydom za złe, niż forma ich nacjonalizmu, w którym głownie przewodzą ekstremiści.

Jak typowo w stosunkach z nie-Żydami, Żydzi stosują podwójna lojalność i dwulicowość. Kultywują oni obronę tożsamości własnej, za wszelka cenę, podczas gdy sami oni, niszczą pamięć narodową i tradycje innych, którymi manipulują i na których maja często wielkie wpływy. Skuteczną działalność Żydów umożliwia im nie tylko głęboki etnocentryzm, talent i wyrobiona inteligencja, ale jednocześnie bardzo mocna psychologiczna intensywność, sprzężona z agresywnością. Dzięki tym cechom Żydzi wiele razy potrafili stwarzać bardzo sprawne grupy nacisku intelektualnego, politycznego jak i ekonomicznego. W rezultacie Żydzi mieli wielki wpływ na kształtowanie się zachodniej cywilizacji, zwłaszcza od rewolucji francuskiej. Profesor Kevin MacDonald, University of California, Long Beach, poświęcił wiele lat pracy na uporządkowanie wiedzy na ten temat.

Gruntowne opracowania MacDonalda jasno określiły działalność Żydów na tle historii. (...)

Prasowe imperium Szechtera - Michnika jest dobrym przykładem tego zjawiska. Michnik demoralizuje i dezinformuje inteligencję polską, a Urbach - Urban żeruje swoją pornografią i chamstwem na najniższych instynktach. Powodzenie obu tych propagandzistów jest dobrym przykładem kariery żydowskiej na polskim terenie, w ramach powyżej opisanej anatomii sukcesu Żydów. Jeszcze większy zasięg ma ona w USA i innych krajach.

Cały artykuł →

Rozmowa z Kevinem MacDonaldem o wojnie etnicznej przeciwko Białemu Człowiekowi

(...)

Jestem psychologiem ewolucyjnym i interesowałem się grupami jako zjawiskiem, co było wówczas bardzo rzadkie. To było pod koniec lat osiemdziesiątych i wtedy wszystko kręciło się wokół jednostki. Nie powinieneś mówić o grupach. Grupy są po prostu zbiorowiskami jednostek i w ogóle nie mają żadnego specjalnego znaczenia!

I tak naprawdę nie było takich badań. Ale przeczytałem książkę w 1988 w której jeden rozdział był o starożytnych Spartanach, bardzo spójnej grupie starożytnych Greków, którzy byli wówczas niesamowitą potęgą militarną. Prawdopodobnie w pewnym momencie uratowali Zachód przed Persami. I zdecydowałem, że naprawdę jest to coś, czym powinienem się zająć.I tak sobie pomyślałem, o jakiej grupie mógłbym napisać? Czy jest jakiś grupa lepiej udokumentowana niż Żydzi? Jeśli pójdziesz do żydowskiej sekcji biblioteki, zobaczysz jak jest ogromna!

Więc wgłębiłem się w temat i napisałem książkę zatytułowaną A People That Shall Dwell Alone Judaism as a Group Evolutionary Strategy, w której napisałem, że Żydzi wykorzystują strategicznie pewne elementy judaizmu, jasno określone w Starym Testamencie.

Na przykład Żydzi mają zasadę nie zawierania małżeństw, poza swoim narodem, oraz że    powinni traktować inne nacje jako wrogów i czegoś, czego należy się bać, ale także próbować je podbijać, co oczywiście ma miejsce i u innych grup, tyle że u Żydów to nie jest to podbój militarny, to kwestia innego rodzaju podboju.

W każdym razie, pisałem o rywalizacji o zasoby, mówiąc o tym, jak działały społeczeństwa żydowskie w czasach historycznych i tak dalej.

Ale zgromadziłem wiele innych materiałów na temat antysemityzmu. Napisałem więc książkę o antysemityzmie, jego historii, przeglądając całe stulecia i zasadniczo argumentując, że antysemityzm jest racjonalny, że jest racjonalną odpowiedzią na rzeczy, które dzieją się w społeczeństwie.

Przesłałem ten manuskrypt w 1994, ale przejrzenie go zajęło bardzo dużo czasu, ponieważ miałem tam jeden rozdział o XX wieku, który ostatecznie stał się Kulturą Krytyki. Ale nie chcieli zbytnio mi tego wydać, dostawałem te wszystkie naprawdę złe recenzje, ale były to zwykle szalone recenzje od fanatycznych Żydów, którzy po prostu nienawidzili książki! I tak naprawdę nie mieli żadnych istotnych punktów w swych obiekcjach, więc tylko kontynuowali nieuzasadnioną krytykę. Aż w końcu dostałem dobrą recenzję i książka została opublikowana.

Ale do tego czasu miałem już ogromną ilość materiału. Byłaby to książka licząca ponad tysiąc stron. Więc podzieliliśmy to na dwie książki, i to stało się Culture of Critique. A kultura krytyki zasadniczo dotyczy tego, co wydarzyło się w XX wieku. Nie zajmuję się tym co było wcześniej, ale mówię o żydowskich ruchach intelektualnych i politycznych uprzedniego stulecia. Mówię na przykład o Żydach na lewicy, ponieważ przez cały XX wiek Żydzi stanowili kręgosłup lewicy i nadal nim są, jeśli chodzi o fundusze i wszystko inne. Nie w sensie liczbowym, ale w zakresie finansowania i propagandy, zajmowania wysokich stanowisk w mediach, w świecie akademickim i tego typu rzeczach. Ale przede wszystkim to finansowanie.

Cały artykuł →

„Żydzi, którzy chcą być przyzwoitymi ludźmi, muszą odrzucić swoją żydowskość”

(...)

Mamy odświeżająco szczery blog należący do Karin Friedemann, etnicznie żydowskiej anty-syjonistki. Zauważa zaciekłą nietolerancję, wykazywaną przez obrońców Izraela, w stosunku do ludzi mających inne opinie.

Amerykańscy Żydzi są rzeczywiście od dzieciństwa szkoleni w kontaktach z nie-Żydami w sposób podstępny i arogancki, w koordynacji ze sobą, aby niszczyć emocjonalnie nie-Żydów i krytyków Izraela, oprócz rujnowania ich kariery i ingerencji w relacje społeczne. Jest to rzeczywiście celowe, nikczemne i zaplanowane zachowanie, motywowane narcystyczną, zadufaną furią. … (...)

Wszyscy syjoniści wierzą w mit „1000 lat żydowskiego cierpienia” i czują, że świat jest im winien odszkodowanie za „wyjątkowe” cierpienia ich przodków. Jest to zbrodniczo obłąkany pogląd. Radzą sobie ze sprzecznościami między ich wiarą, że są dobrzy i tym co faktycznie robią swoim sąsiadom, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Stanach Zjednoczonych, opracowują wymyślone zagadnienia nt. zdrowia psychicznego. Większość syjonistów to funkcyjni schizofrenicy.

Moja opinia:

– Te taktyki nie ograniczają się tylko do krytyków syjonizmu. Jako jeden z tych, którzy doświadczyli ataku wrogich emaili od moich kolegów na uczelni, mogę to zdecydowanie potwierdzić. Jeden z moich korespondentów ostatnio przysłał mi następującą wiadomość:

Spotkałem wielu liberalnych, politycznie poprawnych Żydów, którzy reagują głośno (prawie gwałtownie), na najbardziej niewinne uwagi na każdy temat związany z Izraelem i Żydami. Jeden Żyd, kiedy wspomniałem, że moja żona i ja byliśmy w Rosji, przez kilka minut mówił o Rosjanach praktycznie z pianą na ustach. Inny, kiedy usłyszał, że sympatyzuję z problemami Palestyńczyków, chciał się dowiedzieć kim jestem i jak śmiem mówić coś takiego. Często zero tolerancji dla odmiennego zdania.

– Media stale pokazują obrazy żydowskiego cierpienia, ostatnio niekończący się przesyt filmów o holokauście. Ale media ignorują przypadki, takie jak wczesne dziesięciolecia ZSRR, a teraz w Wielkim Izraelu, gdzie Żydzi zadawali straszne cierpienia. Obecnie czytam The Jewish Revolutionary Spirit and Its Effect on History [Żydowski duch rewolucyjny oraz jego wpływ na historię] E. Michaela Jonesa. Uderzające są opisy żydowskiej przemocy wobec nie-Żydów w starożytności, zwłaszcza prześladowanie chrześcijan, gdy Żydzi mogli to zrobić.

Cały artykuł →


Prof. Kevin MacDonald: Rola żydowskich konwertytów na katolicyzm w zmianie tradycyjnego postrzegania Żydów przez Kościół

W poprzednim artykule „Benzion Netanyahu: Żydowski aktywista i intelektualny apologeta” omawiałem działania Nowych Chrześcijan w XV-wiecznej Hiszpanii na rzecz rozwijania interpretacji chrześcijaństwa i judaizmu w taki sposób, aby te n drugi ukazywać w bardzo pozytywnym świetle:

Ci intelektualiści przedstawiali Żydów jako odrębną genetycznie grupę religijną składającą się z osobników wyższych moralnie i wyróżniających się lepszym dziedzictwem pokoleniowym. Na tej podstawie Nowi Chrześcijanie utrzymywali, że byli zatem godni przodków Chrystusa, który urodził się Żydem (przemawia to do chrześcijan, którzy naturalnie chcą wierzyć, że Jezus pochodził z wyjątkowego materiału genetycznego). Przyjęto więc, że chrześcijaństwo może służyć jako doskonale opłacalna ideologia, w ramach której chrześcijańscy Żydzi będą mogli utrzymać własną solidarność, przyjąwszy religijną, chrześcijańską otoczkę.

To, czego nie wskazałem, to fakt, że niektórzy spośród apologetów Nowego Chrześcijaństwa, jak choćby Alonso de Cartagena (którego pisma omawiam w Rozdziale VII Separation and it’s Discontents, str. 210) byli nie tylko konwertytami z judaizmu, lecz piastowali również wysokie stanowiska w hierarchii Kościoła Katolickiego – oczywiście idealna pozycja, z której można było modyfikować nauczanie teologiczne o judaizmie. Ich wysiłki w tej materii były całkiem owocne, przynajmniej na jakiś czas:

Jak niewątpliwie miało to miejsce w innych epokach (zobacz np. omówienie sprawy Dreyfusa w rozdziale VI), apologeci [Nowego Chrześcijaństwa] byli znacznie bardziej wyrafinowani intelektualnie od swoich oponentów i zbiorczo dominowali w literaturze tego okresu. Ich argumenty, choć dalekie od ortodoksyjnie chrześcijańskich w swej obronie Żydów, były zaprezentowane w wysoce literackim, naukowym stylu, który bez wątpienia wymuszał respekt ze strony wykształconej publiki. Byli dobrze obeznani w rozwijaniu pokrętnych, niejasnych argumentów mających na celu pokonanie istniejącego antyżydowskiego uprzedzenia w chrześcijańskiej teologii. Rezultatem tej działalności intelektualnej było oszałamiające, nawet jeśli chwilowe, zwycięstwo nad rebeliantami z Toledo w 1449r. … rebelianci zostali wkrótce potem uznani przez społeczeństwo za moralnych, religijnych i politycznych renegatów; ekskomunikował ich Papież, a ich przywódców uwięziono i stracono. (str.212)

Nowa książka Johna Connelly’ego, profesora historii na Uniwersytecie California-Berkeley, ukazuje podobny fenomen w XX wieku: żydowscy konwertyci odegrali ważną rolę w opracowaniu dokumentu soborowego Nostra Aetate, który zmienił historyczny pogląd Kościoła Katolickiego na Żydów (zobacz tutaj). Tak jak w przypadku ich poprzedników, Nowych Chrześcijan, strategia była taka, aby odnaleźć wersy w Piśmie, które odpowiadały ich etnicznemu interesowi poprawy statusu judaizmu jednocześnie pozostając w intelektualnych ramach katolicyzmu:

Nostra Aetate potwierdziła, że Chrystus, jego Matka i Apostołowie byli Żydami, oraz że Kościół ma swe źródło w Starym Testamencie. Zaprzeczyła, jakoby Żydzi mieli być kolektywnie odpowiedzialni za śmierć Chrystusa i potępiła wszelkie formy nienawiści, włącznie z antysemityzmem. Cytując słowa Listu Św. Pawła do Rzymian, Nostra Aetate nazwała Żydów „najbardziej umiłowanymi” przez Boga. Te słowa… oznaczały rewolucję w katolickim nauczaniu.

Z żydowskiego punktu widzenia, owa rewolucja była bardzo pożądana. Artykuł na temat judaizmu w The Catholic Encyclopedia z 1910r. – w trakcie pontyfikatu Św. Piusa X (wysoce uważanego przez tradycjonalistów katolickich) – jest pouczający. Żydzi z czasów Jezusa są określani jako „rasa”, która odrzuciła Jego wezwanie do skruchy, ukazująca brak żalu za grzechy, niezdolna do Zbawienia i odrzucająca prawdziwe Królestwo Boże na rzecz władzy ziemskiej: „Jezus słusznie wzgardził nadziejami współczesnych mu Żydów na to, że zostaną panami świata w przypadku konfliktu z Rzymem.” Tego typu poglądy, włącznie z nazywaniem Żydów „rasą” można odnaleźć w pismach chrześcijańskich intelektualistów poczynając od Euzebiusza w IV wieku n.e. (zobacz tutaj, str. 160)

[Po Zmartwychwstaniu Chrystusa] Kościół… przyjął stosunek niezależny, który podtrzymywał już zawsze. Świadomi swej Boskiej misji, jego przywódcy odważnie obwinili żydowskich rządców za śmierć Jezusa i swobodnie „nauczali o Jezusie Chrystusie”, nie bacząc na groźby i nakazy tych, których uznawali za trwających w szaleńczej rewolcie przeciwko Bogu i Chrystusowi. (Catholic Encyclopedia, 1910)

Artykuł obrazuje prawa kościelne wymierzone w Żydów, takie jak zakaz posiadania przez nich chrześcijańskich niewolników, czy nakaz przebywania w gettach, jako niezbędny dla ochrony wiary chrześcijańskiej. Przedstawia trafnie Kościół w późniejszych stuleciach jako instytucję broniącą Żydów przed popularnymi nastrojami antyżydowskimi. Dowodzi jednak, że przyczyny ludowego antysemityzmu tkwiły w konfliktach pomiędzy Żydami, a nie-Żydami, których nie można wyjaśnić chrześcijańską ideologią głoszącą, że Żydzi zamordowali Boga. Przyczyny antysemityzmu są opisane następująco:

- Głęboka i szeroka rozbieżność rasowa między Żydami, a nie-Żydami, którą jeszcze bardziej podkreślały prawa rytualne i dietetyczne talmudycznego judaizmu;

- Wzajemna antypatia religijna, skłaniająca żydowskie masy do postrzegania chrześcijan jako bałwochwalców, a chrześcijan do uznawania Żydów za morderców Zbawiciela Ludzkości oraz do skwapliwego pokładania wiary w oskarżenia o używanie chrześcijańskiej krwi podczas żydowskiego święta Paschy, o bezczeszczenie Świętej Eucharystii, itd.’

- Rywalizacja handlowa, która powodowała, że chrześcijanie oskarżali Żydów o oszustwa finansowe i patrzyli z niechęcią na ich lichwiarskie praktyki;

- Skłonności patriotyczne poszczególnych narodów, pośród których Żydzi zazwyczaj tworzyli obcy element i co do których interesów oddanie Żydów nie zawsze było tak oczywiste.

Te koncepcje przyczyn ludowego antysemityzmu są w zasadzie zbieżne z podkreślanymi przeze mnie w „Przeglądzie historycznego antysemityzmu”.

Jak było w przypadku Nowych Chrześcijan z XV wieku, tak i żydowscy konwertyci, którzy wywarli wpływ na Vaticanum II, zdołali wkroczyć na intelektualne salony. Connelly:

Problem był taki, że nie mieli własnego języka, którym mogliby przełamać ciszę. Bardziej niż większość dyscyplin akademickich, teologia to skomplikowana dżungla, której każdą gałąź chroni ciernista koteria ekspertów. Ci, którzy pragnęli uchwycić złożoność stosunków Kościoła do Żydów musieli studiować eschatologię, soteriologię, patrystykę, Stary i Nowy Testament oraz historię Kościoła we wszystkich jej okresach. Biskupi zatem polegali na malutkich grupach ekspertów, którym wystarczająco zależało, aby zgromadzić nietypowe kwalifikacje intelektualne do podjęcia tego zadania… Myśliciele, którzy wykonali intelektualną pracę przygotowującą grunt pod rewolucję byli w przeważającej części przechrztami.

Jak to zwykle bywa w żydowskich ruchach intelektualnych, pomiędzy konwertytami zachodziła duża współpraca. W latach trzydziestych XX wieku, przechrztowie – z których najważniejszą postacią był Johannes Oesterreicher – sprzeciwiali się katolickim teologom twierdzącym, że Żydzi są „rasowo zepsuci” (pogląd całkiem zgodny z zapatrywaniami The Catholic Encyclopedia wspomnianymi wyżej). Zamiast tego stwierdzali, iż Żydzi „niosą w sobie wyjątkową świętość”.

Jakkolwiek powstanie narodowego socjalizmu zwiększyło intensywność tych żydowskich manewrów, to już na I Soborze Watykańskim, w 1870r., nastąpiły podobne próby.

Bracia Lémann – Żydzi, którzy stali się katolikami i księżmi – przedstawili projekt deklaracji dotyczący relacji pomiędzy Kościołem a Żydami, oświadczając, iż „Żydzi są zawsze bardzo bliscy Bogu” ze względu na swych przodków i na to, że Chrystus pochodził od nich „według ciała”.

Podstawowym argumentem konwertytów było podkreślanie chrześcijańskiego uniwersalizmu. „W swojej opozycji, oni po prostu sprawiali, że Kościół pozostawał wierny własnemu uniwersalizmowi.”

To fascynujące, że argument Cartegeny także sprowadzał się do utrzymywania Kościoła w jego własnym uniwersalizmie. „Jeśli naprawdę wierzycie w uniwersalne chrześcijaństwo, w którym nie liczy się nic poza religijnym przekonaniem, to w takim razie nie powinniście obrażać się na fakt, że część byłych Żydów [tj. Nowych Chrześcijan] w dalszym ciągu żeni się między sobą i zachowuje swoją spójność etniczną, tak długo jak ich wiara jest szczera”.

Po raz kolejny widzimy fundamentalną słabość ideologii zachodniego uniwersalizmu w zderzeniu z grupą, która odrzuca podobną etykę.

Dokonując konceptualizacji motywacji tych żydowskich konwertytów, Connelly pyta:

Jakie impulsy stały za ich zaangażowaniem po wojnie?  … W Oesterreicherze widzimy trwałą solidarność ze wspólnotą, która niegdyś była jego, najbardziej zaś z własną rodziną. W 1946r. rozpamiętywał los swego ojca, który zmarł na zapalenie płuc w Theresienstad… Intensywna miłość i tęsknota za jego żydowskim ojcem zaczęły otwierać umysł Oesterreichera na możliwość zbawienia Żydów jako Żydów.

Cóż, być może. Ale Connelly nie próbuje nawet zastosować tego argumentu wobec pozostałych konwertytów i w żadnym wypadku nie da się przeceniać przewlekłego poczucia etnicznej solidarności, która sięga znacznie dalej niż samo synowskie uczucie.

Z perspektywy ewolucyjnej, Żydzi, którzy w ciągu stuleci stawali się księżmi i biskupami, jednocześnie służąc żydowskim interesom są przykładami altruizmu na rzecz grupy etnicznej. Wstępując do katolickiego kleru wyrzekali się naturalnie małżeństwa i posiadania dzieci. Lecz ich zachowanie jako wtajemniczonych w instytucję, która historycznie była ogólnie rzecz biorąc nieprzychylna wobec judaizmu, pokazuje, że mogą oni pomimo to przynosić korzyści swej grupie etnicznej bez własnej reprodukcji.

Kevin Macdonald ( nacjonalista.pl )


Kevin MacDonald - Wroga elita

Wśród krytyków Żydów, zwłaszcza na prawicy przed II wojną światową, nieodmiennie powtarza się motyw rewolucji bolszewickiej jako rewolucji żydowskiej i Związku Sowieckiego jako zdominowanego przez Żydów. Motyw ten pojawia się w szerokim spektrum ówczesnych publikacji, od “Międzynarodowego Żyda” Henry’ego Forda, poprzez publiczne oświadczenia brytyjskich, francuskich i amerykańskich polityków lat 1920-ych (Winstona Churchilla, Woodrowa Wilsona czy Davida Lloyda George’a), aż po, w formie najbardziej ekstremalnej, Adolfa Hitlera, który napisał:

A teraz rozpoczyna się ostatnia wielka rewolucja. Wydarłszy władzę polityczną dla siebie, Żyd zrzuca ostatnie skrawki kamuflażu. Demokratyczny Żyd ludowy przeobraża się w Żyda krwawego i tyrana narodów. Za kilka lat spróbuje on wyniszczyć narodowe filary inteligencji i odzierając narody z ich naturalnego przywództwa duchowego sprawi, że dojrzeją do niewolniczej roli permanentnego poddaństwa. Najstraszliwszym tego przykładem jest Rosja.[1]

Ta długa tradycja stoi w ostrej sprzeczności z oficjalnym stanowiskiem rozpowszechnianym przez organizacje żydowskie i prawie wszystkich historyków współczesnych, że Żydzi nie odgrywali specjalnej roli w bolszewizmie i, w istocie, byli specyficznie przezeń prześladowani. Książka Yurija Slezkine’a “Wiek Żydów” dostarcza bardzo potrzebnego uwolnienia opozycji tych dwóch perspektyw. Jest ona intelektualnym majstersztykiem, na przemian mętnym i olśniewającym, odważnym i apologetycznym.

1.

Jednym z mętnych elementów, który pojawia się już na początku i przeplata przez resztę wywodu, jest twierdzenie Slezkine’a, że ludzi sklasyfikować można generalnie w dwie kategorie. Pierwsza to ludzie sukcesu w nowoczesnym świecie, zwani przez niego Merkurianami, pochodzący z cywilizacji miejskiej, mobilni, inteligentni, wykształceni i elokwentni. Wyróżniając się umiejętnością operowania symbolami, dążą oni do “bogactwa w celu zdobycia wiedzy, do wiedzy w celu zdobycia bogactwa, i do jednego i drugiego jako celów samych w sobie” (str. 1 – wyd. ang.). Ponieważ Slezkine widzi Żydów jako kwintesencję bycia Merkurianem, nowoczesność jest dla niego zasadniczo procesem, w którym każdy staje się Żydem. Druga grupa z kolei, którą on nazywa Apollińczykami, jest zakorzeniona w ziemi i tradycjonalnych kulturach agrarnych, i ceni się w niej wysoko siłę fizyczną i etos wojownika.

Slezkine formułuje Merkurianizm jako światopogląd a zatem rzecz psychologicznego wyboru raczej, niż zestaw psychologicznych mechanizmów, z których najważniejszym jest inteligencja generalna. [2] W wyniku tej fałszywej przesłanki, wyolbrzymia on podobieństwa między Merkurianami, nie docenia siły etnocentryzmu jako czynnika unifikującego w historii Żydów, i nie udaje mu się zrozumieć korzeni zachodnich instytucji społecznych i ekonomicznych.

Slezkine traktuje judaizm jako jedną z wielu merkuriańskich grup kulturowych, które zamieszkują osobno w diasporach, żyjąc pośród obcych i często przyjmując rolę ekonomicznych pośredników, jak zamorscy Chińczycy, Hindusi, Libańczycy, Cyganie, czy irlandzcy nomadzi Pavee. Ich wspólnym mianownikiem, zdaniem Slezkine’a (i moim [3]), jest ich status obcych pośród ludów, w których żyją; rezydentów, którzy, przed wszystkim innym, nie zawierają małżeństw i nie utrzymują stosunków towarzyskich z tubylcami. Ich interakcje z miejscowymi Apollińczykami charakteryzuje “obopólna wrogość, podejrzliwość i pogarda” (str. 20) i poczucie wyższości. Ponadto, “powszechnym stereotypem Merkurianów pośród populacji rodzimej jest to, że są oni krętaccy, zachłanni, chciwi, rozpychający się i bezceremonialni” (str. 23). Merkurianie mają większą solidarność rodzinną i wewnętrzną spoistość, niż grupy pośród których żyją. Charakteryzują się rozszerzonymi związkami rodzinnymi [extended family] i patriarchalną organizacją społeczną.

Jak dotąd, można się zgodzić, chociaż ja bym podkreślił, że organizacja rodzinna takich grup jest bardziej rezultatem długoterminowej adaptacji do obszarów kulturowych z których one oryginalnie się wywodzą, niż adaptacji do niszy nomadycznych pośredników. [4] Ale Slezkine utrzymuje, że Merkurianie są przede wszystkim bardziej bystrzy od ludzi pośród których żyją. Przyznaje im się “przewrotną inteligencję”. Jest jednak oczywistym błędem uznawać, że tak różne grupy jak Żydzi (lub zamorscy Chińczycy) i Cyganie (lub irlandzcy nomadzi Pavee), mają wspólny zestaw pewnych szczególnych intelektualnych przymiotów. Przecież Żydzi, jak Slezkine pokazuje, wielokrotnie stawali się akademicką, intelektualną, kulturową i ekonomiczną elitą w społeczeństwach zachodnich, podczas gdy Cyganie mieli tendencję do analfabetyzmu i, w najlepszym wypadku, ekonomicznie są marginalni.

Slezkine wyobraża, że Cyganie i umiejętnie posługujący się kulturą pisaną grupy pośredniczące, jak Żydzi czy zamorscy Chińczycy, nie różnią się inteligencją, a tylko sposobem jej wyrażania: pisemnym lub oralnym. “Biznesmeni, dyplomaci, lekarze i psychoterapeuci to piśmienni domokrążcy, heroldowie, uzdrawiacze i wróżki (str. 29) – formuła, która nie wytrzymuje konfrontacji ze współczesnymi danymi psychometrycznymi. W rzeczywistości, generalne formy zachowań Cyganów są przeciwieństwem żydowskich: zachowania rozrodcze na bazie niskich kosztów inwestycyjnych i niskiego IQ charakteryzujące się wyższą płodnością, wcześniejsze nadejście seksualizacji zachowań i zdolności koncepcyjnej, bardziej niestabilne związki par, wyższy wskaźnik wychowywania przez jednego tylko rodzica, krótsze przerwy między kolejnymi zajściami w ciążę, wyższa śmiertelność niemowląt i wyższy wskaźnik przetrwania niemowląt urodzonych z niedowagą. [5] Inteligencja, dla Slezkine’a, jest wynikiem wyboru stylu życia raczej niż systemem procesów mózgowych wspierających przetwarzanie informacji, silnie uzależnionym od zróżnicowania genetycznego. Jak zobaczymy, ta formuła będzie bardzo użyteczna dla Slezkine’a podczas konstruowania jego przewodu dalej w książce.

Usiłując rysować grubą kreską, Slezkine ignoruje także inne rzeczywiste różnice między Merkurianami, w tym, uważałbym, najbardziej znaczącą: agresywność Żydów w porównaniu do względnej pasywności zamorskich Chińczyków. I Żydzi, i zamorscy Chińczycy, są wysoce inteligentni i przedsiębiorczy, lecz zamorscy Chińczycy nie uformowali wrogiej kulturalnej elity w krajach Azji południowo-wschodniej, gdzie głównie się osiedlili, i nie koncentrują się na posiadaniu mediów czy konstruowaniu kultury. Nie czytamy o chińskich ruchach kulturowych propagowanych w liczących się uniwersytetach i organizacjach medialnych, które poddają tradycyjną kulturę południowo-wschodnich Azjatów i anty-chińskie odczucia radykalnej krytyce, czy o chińskich organizacjach prowadzących kampanię na rzecz usuwania rodzimych symboli kulturowych i religijnych z miejsc publicznych. [6] Slezkine przedstawia Żydów jako głęboko zaangażowanych w konstrukcję kultury i polityki społeczeństw wśród których zamieszkują, ale rola Chinczyków w dużym stopniu się różni. Następujący fragment, przedstawiający polityczne postawy zamorskich Chińczyków w Tajlandii, nigdy nie mógłby być przypisany Żydom w społeczeństwach zachodnich od czasu Oświecenia:

Ale nieliczni wydają się orientować i co więcej przejmować restrykcjami w otrzymaniu obywatelstwa, praw narodowych, i ogólnie aktywności politycznej, ani też restrykcje te są specjalnie nagłaśniane w chińskiej prasie. To po prostu wskazuje na fakt, rozpoznany przez wszystkich obserwatorów, że zamorscy Chińczycy są w pierwszym rzędzie zainteresowani sprawami utrzymania, czy gromadzeniem fortuny, i w związku z tym tylko pasywnie interesują się formalnym życiem politycznym kraju zamieszkania.[7]

Ponadto, Slezkine przedstawia pośredników jako specjalizujących się w “pewnych niebezpiecznych, wspaniałych, i odstręczających” (str. 9), ale niemniej niezbędnych zawodach (str. 36) – sformułowanie zawierające ziarno prawdy, jak w przypadku krajów, w których ludność rodzimą obowiązywał zakaz pożyczania pieniędzy na procent. Jednakże pomija on, lub co najmniej nie stawia sprawy jasno, do jakiego stopnia Żydzi byli chętnymi pośrednikami dla wyzyskujących elit, nie tylko w społeczeństwach zachodnich, ale w krajach muzułmańskich także. [8] Jest to szeroko sięgające uogólnienie, które można zastosować do ekonomicznego zachowania się Żydów na przestrzeni wieków. Ich rola wychodziła daleko poza podejmowanie się zajęć niestosownych dla ludności rodzimej z powodów religijnych; raczej, były im często dawane zadania, w których przedstawiciele ludności rodzimej byliby stosunkowo mniej bezwzględni wobec swoich współziomków. To zwłaszcza miało miejsce w Europie wschodniej, gdzie układ ekonomiczny oddawania poboru podatków, zarządzania majątkami i monopolu na handel alkoholem w dzierżawę przetrwał znacznie dłużej niż na Zachodzie:

Tym sposobem żydowski arendarz stał się panem życia i śmierci ludności całych rejonów, a angażując się na krótki okres i mając czysto finansowy interes w przedsięwzięciu, stawał przed nieodpartą pokusą ogołocenia swoich przejściowych poddanych do skóry. W majątkach pańskich zwykł dawać swoim krewnym i współwyznawcom w poddzierżawę młyn, browar, a w szczególności pańskie karczmy, w których zwyczajowo chłopi mogli jedynie pić. W majątkach kościelnych stał się poborcą wszystkich kościelnych opłat, stojąc u wejścia do kościoła i pobierając dziesięciny, opłaty za chrzest niemowląt, od nowożeńców i żałobników. W królewskich [posiadłościach] stał się w praktyce Agentem Korony, oddając w dzierżawę podatki, myta i sądy, przystrajając swą opresyjność w powagę królewskiej władzy. [tłum. z ang. TK][9]

Żydowski udział w komunistycznej elicie Związku Sowieckiego może być tu widziany jako raczej wariacja prastarego motywu w żydowskiej kulturze, niż nowe zjawisko w wyniku szczególnych okoliczności rewolucji bolszewickiej. Tylko raczej niż będąc chętnymi pośrednikami nie-żydowskich elit wyzyskujących, które były wyraźnie odrębne od obu grup – Żydów i populacji, nad którą te elity dzierżyły władzę – Żydzi stali się tu integralną częścią wyzyskującej i opresyjnej elity, w której granice między grupami były zamazane. Na zamazanie granic wpływały cztery procesy, wszystkie opisane przez Slezkine’a:

(a) pozbycie się otwartej tożsamości żydowskiej na rzecz przykrywki internacjonalizmu socjalistycznego, pod którą żydowska tożsamość i etniczna kooperacja były stosunkowo niepostrzegalne;

(b) obsadzanie stanowisk o niższym profilu publicznym w celu odwrócenia uwagi od żydowskiej nadreprezentacji (np. Trocki);

(c) przyjmowanie nazwisk słowiańskich;

(d) wchodzenie w umiarkowanej liczbie w związki małżeńskie z członkami nie-żydowskich elit. [10]

W rzeczy samej, “obfitość żydowskich żon” pośród przywódców nie-żydowskich [11] niewątpliwie wpłynęła na zintensyfikowanie żydowskiego klimatu na najwyższych szczeblach władzy sowieckiej, biorąc pod uwagę, że każdy, zwłaszcza Stalin, wydawał się być całkiem świadomy aspektu etnicznego. [12] Ze swojej strony, antysemici oskarżali Żydów o “wszczepianie członków swojej grupy jako żon i mężów wpływowych osobistości i urzędników”. [13]

Kładąc nacisk na potrzebę i odstręczający charakter tradycyjnych żydowskich profesji, Slezkine ignoruje przy tym stopień w jakim żydowska konkurencja tłumiła formowanie się rodzimej klasy średniej w Europie wschodniej (to zjawisko miało również miejsce w Azji południowo-wschodniej z powodu konkurencji ze strony zamorskich Chińczyków). Zamiast tego, Slezkine widzi wschodnich Europejczyków oczami stereotypu jako fundamentalnie Apollińczyków, z których niektórzy stali się modernistycznymi Merkurianami, będąc zmuszonymi przez warunki raczej, niż niosąc w sobie żywioł ludzki mogący naturalnie aspirować i z kompetencją wykonywać funkcje ekonomiczne i kulturowe wykonywane zastępczo przez Żydów w wyniku zdolności tych ostatnich w tworzeniu etnicznych monopoli na towary i usługi.

Kiedy Żydzi wygrali ekonomiczną rywalizację we wczesno-nowoczesnej Polsce, rezultatem było zredukowanie ogromnej większości Polaków do statusu robotników rolnych nadzorowanych przez żydowskich zarządców majątków w systemie ekonomicznym, w którym handel, przemysł wytwórczy i rzemiosło były w dużym stopniu kontrolowane przez Żydów. [14] Z drugiej strony, z większości terenów Europy zachodniej Żydzi byli wygnani w wiekach średnich; w rezultacie, kiedy przyszła modernizacja, dokonała się ona za pośrednictwem rodzimej klasy średniej. Gdyby, jak w Europie wschodniej, Żydzi wygrali rywalizację w większości tych profesji, nie byłoby nie-żydowskiej klasy średniej w Anglii.

Jakiekolwiek byłyby losy i charakter Anglii z przeważająco żydowskim rzemiosłem, handlem i wytwórstwem przemysłowym, jest sensownym przypuścić, iż chrześcijańscy podatnicy angielscy zainwestowali korzystnie w swoją własną przyszłość, kiedy zgodzili się zapłacić królowi Edwardowi I olbrzymi podatek 116.346 funtów w zamian za wyrzucenie dwóch tysięcy Żydów w roku 1290. [15]

Jakkolwiek w swoim podejściu Slezkine przesadza w widzeniu pośredników jako społecznej konieczności raczej niż rezultatu konkurencyjnej walki etnicznych outsajderów o ograniczone dobra, zauważa jednak przy tym, że wyniesienie Żydów w Związku Sowieckim odbyło się kosztem Niemców jako merkuriańskiej mniejszości okresu przedrewolucyjnego. (Żydzi byli wyłączeni z osiedlania się na tradycyjnych ziemiach rosyjskich; wyznaczone im granice osiedleń obejmowały Ukrainę, Białoruś, Krym i część Polski). Niemcy obsadzali carską biurokrację, stanowili znaczny procent w zawodach wyspecjalizowanych, wśród przedsiębiorców i rzemieślników, byli lepiej wykształceni od Rosjan, i mieli świadomość kulturowej wyższości i solidarności etnicznej:

I tak więc byli oni, mutatis mutandis, głową dla rosyjskiego serca, umysłem dla rosyjskiej duszy, świadomością dla rosyjskiej spontaniczności. Niemiec znaczyło kalkulacja, efektywność i dyscyplina; czystość, skrupulatność i rzeczowość; nachalność, nietaktowność i energia; sentymentalizm, miłość rodziny i niemęskość (lub absurdalnie przesadna męskość). Być może, paradoksalnie, w kontekście tego co stanie się w XX wieku, Niemcy byli, zawodowo i konceptualnie, Żydami etnicznej Rosji (jak i dużej części Europy wschodniej). Czy też raczej, to rosyjscy Niemcy byli dla Rosji tym, czym niemieccy Żydzi dla Niemiec – tylko w dużo większym stopniu. Tak fundamentalni byli niemieccy Merkurianie w widzeniu przez Rosję sobie, że i ich obecność, i ich całkowite i nagłe zniknięcie, były rutynowo przyjęte za oczywiste (str. 113-114).

Jakkolwiek zastępowanie Niemców przez Żydów było już w znacznym stopniu w toku w momencie nadejścia rewolucji bolszewickiej, w wyniku Rewolucji nastąpiła istotna wymiana jednej merkuriańskiej grupy, Niemców, przez inną, Żydów. Różnica między Żydami a Niemcami była ta, że Żydzi z powodu doznanych krzywd, rzeczywistych i urojonych, odczuwali instynktową, historycznie nawarstwioną antypatię w stosunku do narodu i kultury, którymi mieli administrować. Dla Niemców, Rosjanie na prawicy narodowej mieli nawet podziw, przynajmniej w okresie do I-ej wojny światowej. Na przykład statut jednej z narodowych organizacji, “Unii Narodu Rosyjskiego p.w. Michała Archanioła”, wyrażał “szczególną wiarę w niemiecką społeczność Imperium” [16], a jej przywódca, Wladimir Puryszkiewicz, oskarżał Żydów o “nieprzejednaną nienawiść do Rosji i wszystkiego co rosyjskie” [17].

Żydzi czuli antypatię do chrześcijaństwa, religii ogromnej większości Rosjan, ze względu na odwieczny antagonistyczny stosunek między judaizmem a chrześcijaństwem; Żydzi nie ufali chłopom, którzy “wypadli z łask” (str. 170) inteligencji po licznych antyżydowskich pogromach, zwłaszcza po 1880 r.; i Żydzi winili cara za niewystarczające starania o trzymania chłopów pod kontrolą, i za narzucenie różnego rodzaju limitów na awans Żydów, w tym poczynając od lat 1880-ych limitów, które spowolniły, ale w żadnym wypadku nie zahamowały żydowskiej nadreprezentacji ma uniwersytetach i w zawodach wyspecjalizowanych.


W tym względzie Niemcy byli daleko bardziej podobni zamorskim Chińczykom, w sensie, że stali się elitą bez posiadania agresywnie wrogiego nastawienia do narodu i kultury, którymi administrowali i które dominowali ekonomicznie. Zatem po dojściu do władzy w Rosji, Żydzi byli wrogą elitą o silnym poczuciu historycznej krzywdy. Rezultatem było, że stali się chętnymi oprawcami i narodu i kultur, nad którymi sięgnęli po władzę, włącznie z Niemcami.

Po Rewolucji nie tylko Niemcy zostali wymienieni, ale miała miejsce także aktywna eliminacja jakichkolwiek pozostałości starego porządku i potomstwa jego członków. Żydzi zawsze mieli dążność do pięcia się wzwyż z powodu naturalnych uzdolnień (np. dużej inteligencji) i silnej kooperacji etnicznej, ale korzystali oni także z “antyburżuazyjnych” limitów w instytucjach nauczania i z innych form dyskryminowania klasy średniej i arystokracji starego reżimu, których członkowie w przeciwnym wypadku stanowiliby dla nich konkurencję. W liście przechwyconym przez tajną policję ojciec studenta pisał, że syn i jego koledzy mieli wkrótce w wyniku “czystki” na uniwersytecie zostać usunięci z powodu pochodzenia klasowego. “Widać wyraźnie, że tylko jerozolimscy akademicy i członkowie Partii Komunistycznej generalnie zostaną” (str. 243).

Burżuazyjne elementy z poprzedniego reżimu, włącznie z etnicznymi Niemcami, nie będą miały przyszłości. W ten sposób masowe mordy na chłopach i zwolennikach Rosji narodowej łączyły się z systematycznym eliminowaniem poprzednio istniejącej nie-żydowskiej klasy średniej. Żona profesora Uniwersytetu Leningradzkiego komentowała: “we wszystkich instytucjach tylko robotnicy i Izraelczycy są przyjmowani; życie inteligencji jest bardzo ciężkie” (str. 243) Nawet w końcu lat 1930-ych, przed rusyfikacją jaką spowodowała II wojna światowa, “Federacja Rosyjska w dalszym ciągu odprawiała pokutę za swoją imperialną przeszłość, jednocześnie służąc jako przykład społeczeństwa etnicznie wyzwolonego” (str. 276). Podczas kiedy wszystkim innym narodowościom, włączając Żydów, pozwalano i zachęcano je do utrzymania ich etnicznych tożsamości, rewolucja pozostawała ruchem anty-większościowym.

Slezkine jest świadomy realności biologii w związkach pokrewieństwa i etnicznych, ale niezmiennie optuje za deterministycznym modelem kulturowym. Utrzymuje, że biologiczny model etnicznego nepotyzmu jest niewłaściwy, ponieważ niektóre grupy nomadyczne nie opierają się na związkach krwi, ale raczej są “quasi-rodzinami”, jak mafia sycylijska (str. 35). Ale to jest rozróżnienie bez różnicy: Dlaczego “naturalne” grupy oparte na związku krwi mają być istotnie różne od grup składających się z rodzin zrzeszonych razem? I jedne i drugie charakteryzuje kohezja w kierunku ku wewnątrz i separacja w kierunku na zewnątrz, co Slezkine uważa za cechy konstytutywne; ale są tam też związki pokrewieństwa i genetyczny rozdział między nimi i grupami zewnętrznymi.

Kulturowe oznaki przynależności grupowej i kulturowo wytwarzana ideologia grup opartych na pokrewieństwie są odwiecznymi sposobami spajania tych grup i ustanawiania barier markujących realne biologiczne różnice – różnice w wyewoluowanej psycholgii, opisanej w teorii tożsamości społecznej. [18] A poza tym, widoczne genetyczne różnice między wzorcowymi Merkurianami Slezkine’a – Żydami, Cyganami i zamorskimi Chińczykami – a otaczającymi ich ludami wołają wręcz o analizę biologiczną.

2.
 
Slezkine nie docenia siły etnocentryzmu jako jednoczącego czynnika w żydowskiej historii. Najbardziej objawia się to w jego rozważaniach na temat Izraela, który on określa jako radykalne odejście od żydowskiej tradycji, ponieważ Izrael jest w swej istocie społecznością apollińską. Długo po tym jak społeczeństwa Zachodu odrzuciły etniczny nacjonalizm:

Izrael dalej żył w europejskich latach 1930-ych: jedynie Izrael dalej należał do wiecznie młodych, wielbił atletyzm i prostotę artykulacji, celebrował bój i tajną policję, gardził wątpieniem i introspekcją, uosabiał jednolitą unię wybranych i odrzucał większość charakterystyk tradycyjnie kojarzonych z żydowskością. Po dwóch tysiącach lat życia jako Merkurianie pośród Apollińczyków, Żydzi przemienili się w Apollińczyków w świecie Merkurianów (lub raczej jedynych cywilizowanych Apollińczyków w świecie Merkurianów i barbarzyńców)” (str. 327, 328).

Lecz Izraelczycy z pewnością nie odrzucili tradycyjnego żydowskiego etnocentryzmu i poczucia narodowości. Slezkine przedstawia Izraelczyków jako zwyczajnie wybierających bycie etnocentrycznymi nacjonalistami, ale etnocentryzm (jak inteligencja) jest systemem biologicznym, a nie wyborem stylu życia, i tradycyjni Żydzi diaspory byli z pewnością głęboko i silnie etnocentryczni ponad wszystko inne. [19] Jest w zasadzie bezdyskusyjne, że Izrael i syjonizm są promowane i kierowane przez najbardziej etnocentryczne elementy żydowskiej wspólnoty. [20]

Dla Slezkine’a, jak dla tylu Żydów, dług moralny jaki mają wobec Żydów społeczeństwa Zachodu jest usprawiedliwieniem dla najbardziej ekstremalnych ekspresji żydowskiego rasizmu: “Retoryka etnicznej jednorodności i etnicznych deportacji, będąca tabu gdzie indziej na Zachodzie, jest zwyczajną składową izraelskiego życia politycznego. Prawdą jest, że żaden inny europejski naród nie jest w stanie wojny permanentnej; jest również prawdą, że żadne inne europejskie państwo nie może mieć równie silnych roszczeń do wyobraźni moralnej Zachodu” (str. 364-365). Slezkine widzi moralne tabu w sprawie europejskiego etnocentryzmu, kreowanie nazizmu jako ucieleśnienia absolutnego zła i konsekrację Żydów jako “ludu wybranego powojennego świata Zachodu” (str. 366) jako po prostu nieunikniony wynik wydarzeń II wojny światowej (str. 365-366).

W istocie jednak utworzenie i utrzymanie kultury Holokaustu i specjalnych moralnych roszczeń Żydów i Izraela jest rezultatem żydowskiego aktywizmu etnicznego. Roszczenia te mają specyficzny historyczny kurs, są napędzane specyficznymi kluczowymi zdarzeniami i wspierane za pomocą specyficznych sił. [21] Dla przykładu, emfaza na Holokaust jako kulturową ikonę nie miała miejsca do późnych lat 1960. i wczesnych 1970., kiedy obrazy Holokaustu były używane na dużą skalę w kulturze popularnej przez żydowskich aktywistów w celu pozyskania poparcia dla Izraela w kontekście jego wojen w 1967 i 1973.

Podobnie Slezkine postrzega Stany Zjednoczone jako żydowską ziemie obiecaną, właśnie dlatego, że nie jest to państwo określone plemiennie i “nie ma w nim podmiotującej je ludności rdzennej” (str. 369). Ale na przeformowanie Stanów Zjednoczonych w “naród propozycjonalny” [proposition nation] miał poważny wpływ triumf szeregu żydowskich intelektualnych i politycznych ruchów bardziej, niż było to naturalnym i nieuniknionym zwieńczeniem amerykańskiej historii. [22] Ruchy te wspólnie desankcjonowały nurty kulturowe z początku XX w., poprzez które wielu Amerykanów myślało o sobie jako o członkach odnoszącej wybitne sukcesy grupy etnicznej. Na przykład restrykcjoniści imigracyjni lat 1920. bez wahań uznawali prawo ludów pochodzenia europejskiego do ziemi którą one podbiły i zasiedliły. Amerykanie pochodzenia północnoeuropejskiego w Stanach Zjednoczonych myśleli o sobie jako o części kulturalnego i etnicznego dziedzictwa ciągnącego się w czasie od założenia kraju i pisarze tacy jak Madison Grant (The Passing of the Great Race) i Lothrop Stoddard (The Rising Tide of Color against White World Supremacy) mieli wielu zwolenników. W tym czasie w świecie akademickim i w mainstreamie kultury wierzono w realność rasy, w to że były ważne różnice między rasami, włączając inteligencję i moralny charakter, i że rasy w naturalny sposób rywalizowały między sobą o ziemię i inne dobra. [23]

Twierdzenie, że Izrael jest jedynym społeczeństwem apollińskim, pomimo jego uznanego rasizmu i otwartego dyskutowania etnicznych deportacji, ujawnia wiarę Slezkine’a w żydowską wyższość moralną i intelektualną. 

Istotnie, Slezkine uważa, że i europejski indywidualizm, i europejskie państwo narodowe to imitacje poprzedzających je dokonań żydowskich: “Europejczycy imitowali Żydów nie tylko w byciu nowoczesnymi [przez stanie się indywidualistami wchodzącymi w kontakt z obcymi], ale także w byciu antycznymi” [t.j. rozwijając etniczne państwa narodowe] (str. 44).

Ale rzeczywistość jest taka, że stając się indywidualistami zachodni Europejczycy wrócili do charakterystycznych korzeni tkwiących głęboko w ich pierwotnej przeszłości. [24] Tymczasem judaizm ze względu na jego głęboko osadzony trybalizm był powszechnie uznawany przez intelektualistów Oświecenia za przestarzały relikt.

W rzeczy samej, szereg komentatorów żydowskich zauważyło, że pooświeceniowe formy judaizmu były w zasadzie odpowiedziami na korodujące efekty cywilizacji europejskiej – z jej emfazą na indywidualizm i etniczną asymilację – na judaizm jako opartą na etniczności grupę kolektywistyczną. Wczesny syjonista Artur Ruppin określił to jako “destruktywny wpływ cywilizacji europejskiej” na judaizm z powodu jej dążności do znoszenia granic między grupami i w konsekwencji do asymilacji i małżeństw mieszanych (egzogamii). [25] Ponadto, jak zauważa Slezkine, Żydzi wcale nie są faktycznie indywidualistami. Nawet w nowoczesnym świecie trybalistyczne podejście Żydów w przedsięwzięciach ekonomicznych oparte jest na etnicznym powinowactwie jako centralnym elemencie, podczas gdy indywidualistycznie podchodzący Europejczycy widzą to jako nieprawe (str. 43).

Nie stanowi większego problemu pokazanie, że Żydzi zdobyli wyjątkową pozycję w Europie i Ameryce, i Slezkine, choć w nikłym tylko zarysie, dostarcza nam statystyk żydowskiej dominacji w następujących przykładach z Europy okresu między końcem XIX wieku a nadejściem narodowego socjalizmu:

Austria – wszystkie poza jednym banki wiedeńskie okresu fin de siecle były administrowane przez Żydów, i Żydzi stanowili 70% rady giełdy. Węgry – żydowskie rodziny bankierskie kontrolowały od 50 do 90 % całego przemysłu, i 71% najbogatszych podatników było Żydami. Niemcy – współczynnik nadreprezentacji Żydów wśród ekonomicznej elity był 33. Podobnie masywna nadreprezentacja miała miejsce w osiągnięciach edukacjnych i zawodach wyspecjalizowanych (np. Żydzi stanowili 62 % prawników w Wiedniu w 1900 r., 25 % w Prusach w 1925 r., 34 % w Polsce, i 51 % na Węgrzech). W rzeczy samej, “uniwersytety”, “wolne” zawody, salony, kawiarnie, sale koncertowe i galerie sztuki stały się tak silnie żydowskie, że liberalizm i żydowskość stały się niemal nierozróżnialne (str. 63).

Slezkine dokumentuje dobrze znany fakt, zgodny ze słynną uwagą Moritza Goldsteina “My Żydzi zarządzamy duchowymi włościami Niemiec”, jednak widzi przy tym żydowską dominację kulturową nie tylko w Niemczech, ale całej Europie wschodniej i Austrii, jako kompletnie nieszkodliwą: “Umiłowanie przez świeckich Żydów Goethego, Schillera i innych Puszkinów – podobnie jak lasów północy z których oni się wywiedli – było serdeczne i szczere” (str. 68). Jedynym ich grzechem było, że ich umiłowanie ikon kultury przekraczało narodowe i etniczne granice w wieku powszechnego nacjonalizmu – np.  promowanie przez nich kultury niemieckiej wśród Czechów, Łotyszów i Rumunów.

Ale jest to dalekie od całej prawdy. Żydzi nie byli po prostu miłośnikami Puszkina i Goethego. Istotnym motywem postaw antyżydowskich było to, że Żydzi byli głęboko zaangażowani w tworzenie “kultury krytyki” – że żydowski wpływ był całkowicie negatywny i rozkładał więzy społeczne ludów wśród których oni żyli. Slezkine cytuje Heinricha Heinego jako prominentny przykład żydowskiego intelektualisty, który jest szczerym i wrażliwym miłośnikiem niemieckiej kultury. Lecz Niemcy, od Wagnera, von Treitschke, H. S. Chamberlaina aż po Hitlera, nie widzieli tego w ten sposób. Np. Heinrich von Treitschke, wybitny niemiecki intelektualista XIX wieku, narzekał że Heine “naigrywał się z niemieckiego upokorzenia i hańby w wyniku wojen napoleońskich” oraz że nie miał on “poczucia wstydu, lojalności, prawdomówności czy poszanowania. [26] Pomija też Slezkine uwagę von Treitschke, że “to co żydowscy dziennikarze piszą w ich prześmiewczych i satyrycznych uwagach skierowanych przeciw chrześcijaństwu jest po prostu obrzydliwe”. “O charakterze Niemców czy Francuzów każdy może powiedzieć najgorsze rzeczy; ale gdyby ktokolwiek odważył się mówić w sposób rzetelny i umiarkowany o niektórych niezaprzeczalnych niedostatkach żydowskiego charakteru, będzie natychmiast napiętnowany jako barbarzyńca i prześladowca religijny przez niemal wszystkie gazety.” [27]

3.

Dla Slezkine’a o ile Żydzi walczyli przeciw różnym kulturom narodowym (w końcu przyznaje on, że tak było), to działo się tak wyłącznie ponieważ byli oni przekonani, że ich merkuriański światopogląd był wyższej wartości: “Czy rzeczywiście mieli oni zmieniać siebie w gruboskórnych chłopów teraz, kiedy rzeczywiści chłopi praktycznie przyznali, że postępowali źle?” (str. 74)

Główną bronią używaną przez Żydów przeciw narodowym kulturom były dwie esencjonalnie modernistyczne ideologie, marksizm i freudianizm, które “staromodnej plemienności nacjonalizmu przeciwstawiały nowoczesną (naukową) drogę do osiągnięcia pełni egzystencjalnej” (str. 80). Slezkine zgodnie z prawdą widzi obie te ideologie jako zorganizowane religie, z ich świętymi księgami obiecującymi wybawienie od ziemskich mozołów. Jakkolwiek większość jego książki poświęcona jest procesowi wyłonienia się żydowskiej elity pod sztandarem marksizmu w Związku Sowieckim, jego uwagi nt. psychoanalizy warte są wzmianki. Psychoanaliza “weszła w Stany Zjednoczone aby wzmocnić demokratyczną obywatelskość bardzo potrzebnym nowym rekwizytem. W Ameryce, gdzie ogólnonarodowe metafory wspólnotowe nie mogły opierać się na biologicznym pochodzeniu, freudianizm okazał się rzeczywiście bardzo poręczny” przez utworzenie “Jawnie Terapeutycznego Państwa'” (str. 79-80). Ustanowienie Jawnie Terapeutycznego Państwa zostało znacznie wsparte przez jeszcze jeden żydowski ruch intelektualny, Szkołę Frankfurcką, która połączyła psychoanalizę z marksizmem. Wynikiem tego była kultura krytyki, której fundamentalnym celem była nie tylko delegitymizacja starszej kultury amerykańskiej, ale która podjęła próbę zmiany czy nawet wymazania natury ludzkiej jako takiej. “Statystyczny związek między ‘kwestią żydowską’ a nadzieją na nowy gatunek człowieka wydaje się całkiem silny” (str. 90).

A kiedy ludzie nie współpracują w stawaniu się nowym gatunkiem, pozostaje zawsze mord. Slezkine opisuje Waltera Benjamina, ikonę Szkoły Frankfurckiej i ulubieńca bieżącego wysypu intelektualistów postmoderny, ” z okularami na nosie, jesienią w duszy i zastępczym mordem w sercu” (str. 216); uwaga, która ilustruje cienką linię oddzielającą kulturowy krytycyzm od mordu, zwłaszcza kiedy angażują się w to etniczni outsajderzy. Rzeczywiście, przy innej okazji Benjamin stwierdził, “Nienawiść i duch ofiary żywią się obrazem zniewolonych przodków raczej niż wyzwolonych wnuków”. [29] Choć Slezkine bagatelizuje ten aspekt żydowskiej motywacji, łzawe postrzeganie przez Żydów ich historii – obrazy ich zniewolonych przodków – były potężnymi motywatorami nienawiści uwolnionej przez wstrząsy polityczne XX wieku.

Slezkine ma zupełną rację, że marksizm, psychoanaliza i Szkoła Frankfurcka były fundamentalnie żydowskimi ruchami intelektualnymi. Jednak nie stara się on przedstawić jakiegokolwiek szczegółowego rachunku jak te ideologie służyły specyficznie żydowskim interesom, w głównej mierze przez zwalczaniu antysemityzmu i osłabianie etnicznej identyfikacji Europejczyków. [30] W istocie, wyjściową przesłanką wywodu Slezkine’a jest to, że żydowscy radykałowie nie byli w ogóle Żydami.

I tak, Slezkine uświadamia ogromną nadreprezentację Żydów na radykalnej lewicy w Europie i Ameryce. Próbując to wyjaśnić wyciąga znajome argumenty: żydowską opozycję intelektualną do status quo życia na marginesie (Thorsten Veblen); żydowską lewicowość jako świecką zuniwersalizowaną formę tradycyjnego żydowskiego mesjanizmu i racjonalizmu w której żydowscy lewicowcy są potomkami proroków Starego Testamentu nawołującymi do społecznej sprawiedliwości (Lev Shternberg, arcykapłan sowieckich antropologów); żydowskich komunistów jako odtwarzających tradycyjne żydowskie formy kulturowe, zwłaszcza interpretacje pism i intensywne związki nauczyciel-uczeń w komunistycznych dekoracjach (historyk Jaff Schatz). Slezkine’a własnym wkładem jest argument, że żydowscy radykałowie byli zbuntowani przeciw własnym rodzinom, “odrzucając świat ojców ponieważ wydawał się uosabiać związek między judaizmem i antysocjalizmem (rozumianym jako komercjalizm, trybalizm i patriarchizm)… prawdziwym powodem wspólnego ich wstrętu było poczucie, że kapitalizm i żydowskość były jednym i tym samym” (str. 96, 98). ” Większość żydowskich buntowników nie walczyła z państwem w celu zostania wolnymi Żydami; oni walczyli z państwem w celu stania się wolnymi od żydowskości – i przez to Wolni” (str. 152).

To jest bardzo przydatna teoria – przydatna, oczywiście, ponieważ zaprzecza, że żydowscy radykałowie byli w ogóle Żydami; że, w istocie, byli oni anty-Żydami (czy nawet… antysemitami). Kiedy następnie Slezkine przechodzi do ewaluacji żydowskiej roli jako elity w najbardziej morderczych reżymach europejskiej historii, mamy sądzić, że jedyny związek tych Żydów z żydowskością jest genealogiczny: rosyjscy żydowscy radykałowie, miłośnicy Puszkina i Tołstoja (tak jak ich odpowiednicy w Polsce, na Węgrzech i w Niemczech byli miłośnikami Adama Mickiewicza, Sándora Peteöfi i Goethego), idealistycznie i bezinteresownie postanowili stworzyć świecką utopię sprawiedliwości społecznej poprzez przezwyciężenie apollińskiego zacofania, nawet gdy oni sami odrzucili swoje żydowskie początki i wszystko co żydowskie.

Slezkine’a dowody na to są dość słabe, ale nawet na podstawie przykładów użytych przez niego dla zilustrowania tego przewodu jasne jest, że ci żydowscy radykałowie nienawidzili wszystkiego w ich narodowych kulturach z wyjątkiem jednej czy dwóch osobowości literackich. Reszta musiałaby zostać wyrzucona. Jako przykład koronny Slezkine przedstawia George’a Lukácsa, syna prominentnego żydowskiego kapitalisty, który opisuje swoje głębokie niezadowolenie ze stylu życia jego ojca. Ale Lukács także wyraża nienawiść dla “całych oficjalnych Węgier”; jak rozszerzył on nieszczęśliwą sytuację z ojcem na “węgierskie życie, węgierską historię i węgierska literaturę w całości (z wyjątkiem Peteöfiego)” (str. 97). Ach, tak. Z wyjątkiem Peteöfiego. Wszystko inne – naród i kultura – będzie musiało odejść, przez masowy mord jeśli konieczne. (Łazar Kaganowicz, najbardziej wydajny żydowski masowy morderca epoki stalinowskiej, jest pokazany w końcówce życia jako czytający Puszkina, Tołstoja i Turgieniewa (str. 97-98). Ale raczej niż widzieć to jako tradycyjną żydowską nienawiść do nie-Żydów i ich kultury, podrasowaną i zracjonalizowaną polewą marksizmu, Slezkine interpretuje tych radykałów jako oświeconych Merkurianów chcących usunąć starą kulturę, z wyjątkiem kilku klasyków literatury nowoczesnej. Możemy być tylko wdzięczni kiedy dowiadujemy się, że Szkspir również przetrwałby rewolucję.

Innym przykładem Slezkine’a jest Lew Kopelew, sowiecki pisarz, który widział i zracjonalizował głód na Ukrainie jako “historyczną konieczność” (str. 230). Slezkine kategorycznie stwierdza, że Kopelew nie identyfikował się jako Żyd, ale materiały pochodzące od samego Kopelewa wskazują, że sprawa była złożona. Kopelew identyfikował się w sowieckich dokumentach jako pochodzenia “żydowskiego”, ale twierdził, że dlatego tylko, gdyż nie chciał być postrzegany jako “tchórzliwy apostata” i – po II-giej wojnie światowej – że nie chciał odstąpić od tych, którzy zostali zamordowani za “bycie Żydami” (str. 241). Dla świata zewnętrznego Kopelew jest dumnym Żydem, ale dla bliskich współpracowników – w środku serca – jest on tylko komunistą i sowieckim patriotą. Ale, oczywiście, wielu z jego bliskich współpracowników było etnicznymi Żydami; i nie ronił on łez nad ukraińskimi i rosyjskimi chłopami i narodowcami mordowanymi w imię socjalistycznego internacjonalizmu, podczas gdy równocześnie opłakiwał stratę Żydów mordowanych gdyż byli Żydami. Z nadejściem II wojny światowej, kiedy podejmuje próbę mobilizacji Rosjan do walki z Niemcami, staje się Kopelew “czołowym ideologiem rosyjskiego patriotyzmu” (str. 279), rozwijając “ostre poczucie bólu i niesprawiedliwości na rzecz Rosji i rosyjskiej historii” (str. 280). Rosyjski patriotyzm stał się nagle użyteczny – bardzo podobnie, twierdziłbym, jak zdolność sterowania patriotyzmem i admiracją Amerykanów dla służby wojskowej była przydatna żydowskim neokonserwatystom w reorganizacji polityki na Bliskim Wschodzie w interesie Izraela. Ideologia jest znakomicie skutecznym narzędziem w służbie samo-zwodzenia się (lub zwodzenia innych).

Prawdopodobnie bardziej typową dla żydowskiej tożsamości bolszewików jest relacja Witalija Rubina, prominentnego filozofa i etnicznego Żyda, opowiadającego o swojej karierze w czołowej moskiewskiej szkole lat 1930., gdzie ponad połowa studentów była pochodzenia żydowskiego:

Co jest zrozumiałe, problem żydowski tam się nie pojawiał. Nie tylko nie pojawiał się on w formie antysemityzmu, nie pojawiał się w ogóle. Wszyscy Żydzi wiedzieli że są Żydami, ale uznawali wszystko co miało do czynienia z żydowskością jako należące do przeszłości. Pamiętam jak opowieści mojego ojca z jego dzieciństwa, cheder i tradycyjne żydowskie wychowanie, brałem za coś skazanego na niepamięć. Żadna z tych rzeczy nie miała nic wspólnego ze mną. Nie było aktywnej chęci wyrzeczenia się żydowskości. Problem po prostu nie istniał (str. 253-254).

Ci Żydzi wyraźnie mają żydowską tożsamość, ale zostali wyjęci z tradycyjnych żydowskich religijnych form kulturowych. W tak przeważająco żydowskim środowisku nie było potrzeby wyrzeczenia się żydowskiej tożsamości i nie było potrzeby agresywnego parcia na rzecz żydowskich interesów, gdyż oni już osiągnęli status elity. A jednak, krótko przed wybuchem II wojny światowej, kiedy Rosjanie zaczęli zajmować miejsca Żydów w elicie politycznej i nazizm wyłonił się jako oficjalnie antyżydowska ideologia, jawna żydowska tożsamość wynurzyła się ponownie. A kiedy w następstwie II wojny światowej Izrael zaczął wywierać przyciągający wpływ na Żydów, zaczęło to sprawiać dużo zmartwień podejrzliwemu Stalinowi. Wizyta Goldy Meir w 1948 i w jej wyniku wylew żydowskiego poparcia dla syjonizmu były przełomowym wydarzeniem dla sowieckich Żydów. Reakcją Stalina było zapoczątkowanie kampanii przeciw publicznym Żydom i kulturze jidysz.

Interesujące w tym względzie jest to, że wiodący sowieccy rzecznicy do spraw antysemityzmu byli obaj etnicznymi Żydami o nie-żydowsko brzmiących nazwiskach, Emilian Jarosławski (Gubelman) i Jurij Łarin (Lurie). Obaj odnoszą się do Żydów w trzeciej osobie (str. 245), tak jakby sami nie byli Żydami. Ale kiedy Łarin próbował wyjaśnić kłopotliwy fakt, że Żydzi byli “górujący, nadzwyczaj liczni, dominujący i tak dalej” (str. 251) wśród elity Związku Sowieckiego, wskazał on na “niezwykle silne poczucie solidarności i predyspozycję do wzajemnej pomocy i wsparcia” (str. 252) – nepotyzm etniczny, nazywając rzecz po imieniu. Oczywiście, “wzajemna pomoc i wsparcie” wymagają by Żydzi rozpoznawali jedni drugich jako Żydów. Żydowska tożsamość może nie była specjalnie dyskutowana, ale działała niezależnie od tego – nawet jeśli tylko w podświadomości – w ekskluzywnych kręgach na szczycie społeczeństwa sowieckiego. Przykład nie załączony przez Slezkine’a jest przedstawiony w raporcie z 1950 do centralnej komisji do spraw żydowskich przy fabryce samolotów:

W szeregu niezwykle ważnych wydziałów Centralnego Instytutu Aero-Hydrodynamicznego znajdują się pracownicy, których należy zastąpić z powodów politycznych. Skupiają oni wokół siebie ludzi tej samej narodowości, wprowadzają zwyczaj chwalenia jedni drugich (przy jednoczesnym sprawianiu by inni mylnie wierzyli, że są oni niezbędni), i przepychają swoich protegowanych na wyższe stanowiska. [31]

Rzeczywiście, nie ma innego sposobu wyjaśnienia nadzwyczaj wysokiej reprezentacji Żydów w instytucjach elitarnych, co stało się jasne, kiedy rozpoczęły się czystki w późnych latach 1940. (patrz niżej). Wysokie IQ i motywacja osiągnięcia sukcesu mogą pomóc osiągnąć tylko tyle i tyle, i nie potrafią wytłumaczyć dlaczego, na przykład, w późnych latach 1940. Żydzi stanowili 80% członków Instytutu Literatury sowieckiej Akademii Nauk (Dom Puszkina) (str.302), 42% dyrektorów moskiewskich teatrów, ponad połowę dyrektorów sowieckich cyrków (str. 301), lub ośmiu spośród dziesięciu najważniejszych reżyserów Teatru Wielkiego. [32] W wypadku Domu Puszkina, przeciwnicy dominującej kliki twierdzili, że korupcja wynikła z “długotrwałych związków rodzinnych i przyjacielskich, wzajemnego popierania się, homogenicznego (żydowskiego) składu narodowościowego i antypatriotycznych (antyrosyjskich) tendencji”. [33]

W rzeczywistości dzieje się tak, że żydowska tożsamość staje się zawsze bardziej widoczna, kiedy Żydzi czują się zagrożeni lub czują, że ich interesy są zagrożone. Ale kiedy ich interesy są zbieżne z innymi interesami i tożsamościami, ta tożsamość pozostaje zanurzona. [34] (Jest to powszechnie ludzkie i przypuszczalnie tłumaczy fakt, że Ojcowie Założyciele Ameryki nie odczuwali potrzeby dokładnego określenia kulturowych i etnicznych parametrów ich kreacji; oni przyjęli z założenia rasową i kulturową jednorodność Republiki {34} i nie postrzegali zagrożenia kontrolowania jej przez nich i ich potomków.)

Stosunkowe zanurzenie żydowskiej tożsamości środowiska żydowskiego w kręgach elit Związku Sowieckiego w latach 1920. i 1930. jest słabym wskaźnikiem czy ta grupa identyfikowała się czy nie jako Żydzi, lub czy to zrobi, kiedy w latach późniejszych żydowska i sowiecka tożsamość zaczną się rozchodzić w wyniku zintensyfikowania sprawy żydowskiej tożsamości przez Narodowy Socjalizm, czy wyłonienia się Izraela jako punktu orientacyjnego dla żydowskiej tożsamości i lojalności.

Podobne zjawisko można zaobserwować wśród dzisiejszych żydowskich neokonserwatystów, którzy twierdzą, że Stany Zjednoczone mają zasadniczy interes w demokratyzacji Bliskiego Wschodu. Zbieżność ich interesów jako Żydów w promowaniu polityki izraelskiej prawicy i ukształtowanej przez nich wizji czym są interesy amerykańskie, pozwala na zejście w głąb a nawet na negację znaczenia ich żydowskiej tożsamości, i na przedstawianie siebie jako amerkańskich patriotów. [36] Ale gdyby cele izraelskiej i amerykańskiej polityki zaczęły się rozchodzić, żydowskie interesy prawie na pewno przejęłyby kontrolę nad ich postawami i zachowaniem. W rzeczy samej, ponieważ neokonserwatywny syjonizm jako odnoga polityki partii Likud jest dobrze znany z promowania konfrontacji między USA a całym światem muzułmańskim, rekomendacje polityczne neokonserwatystów najlepiej pokrywają się ze wzorcem lojalności dla ich grupy etnicznej, a nie dla Ameryki. [37]

Czytaj dalej →




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.