niedziela, 25 maja 2014

„Nigdzie" w sensie materialnym, znaczy „wszędzie" w sensie duchowym


Rozdział 68 Słowo „nigdzie" w sensie materialnym, znaczy „wszędzie" w sensie duchowym; i jak człowiek zewnętrzny ma za „nic" i uważa za nicość dzieło, o którym mówi ta książka

  Należy w ten sam sposób rozumieć polecenie, które mógłbyś otrzymać, abyś twoje władze i twoje zmysły zebrał i skupił całko­wicie wewnątrz siebie i byś tam utwierdził się po to, aby uwielbiać Boga. Z pewnością ten, kto ci daje takie polecenie, mówi dobrze i bardzo poprawnie i nikt nie może wyrazić się ściślej i bardziej prawdziwie pod warunkiem, że się należycie zrozumie te słowa. Co do mnie obawiam się złudzenia, jakie może spowodować in­terpretacja materialna tych słów i dlatego nie chcę ci dawać wska­zówek w ten sposób wyrażonych.

  Oto, co ci polecam. Czuwaj, abyś w żaden sposób nie był zamknięty w sobie samym; jednocześnie jednak wcale nie żądam, abyś był na zewnątrz ani poniżej ani z tyłu ani z boku. „A zatem -odpowiesz mi - gdzież wreszcie mam być? Bo według tego, co mi mówisz, powinienem znajdować się «nigdzie»". Odpowiem ci, że rozumujesz bardzo poprawnie, bo właśnie tego chcę, abyś był ..nigdzie"; bo słowo „nigdzie" w sensie materialnym odpowiada „wszędzie" w sensie duchowym.

  Czuwaj przeto pilnie, aby twoje dzieło duchowe nie dokony­wało się na żadnym miejscu materialnym. W jakimkolwiek bo­wiem miejscu znajdowałby się przedmiot, ku któremu zwraca się dobrowolnie twój umysł, tam znajdziesz się duchowo ty sam, równie prawdziwie jak twoje ciało znajduje się w miejscu, w któ­rym przebywasz materialnie.

  To prawda, że zmysły twego ciała, nie znajdując tam żadnego pokarmu dla siebie, będą uważały, że to, co czynisz, jest „niczym" i „nicością", ale ty się tym nie zrażaj i czyń dalej to „nic" i spełniaj je dla miłości Boga. Nie daj się od tego odwieść, ale pilnie ćwicz się w owym „nic" z pragnieniem wciąż rozbudzanym, aby posiąść Bo­ga, którego nikt nie może zgłębić. W rzeczy samej, bez porównania lepiej jest trzymać się tego, co jest „nigdzie" w sensie materialnym, walcząc z ciemną nicością, aniżeli być wielkim panem, dość moż­nym, by móc cieleśnie udawać się, dokądkolwiek przyjdzie ochota i móc zabawiać tym, co wydaje się być czymś, podobnie jak pan za­bawia się tym, co jest jego własnością.

  Wzgardź tym „wszędzie" i tym „coś", a wybierz „nigdzie" i „nic". To mało ważne, że twoje zmysły nie pojmują tego „nic", jest mi ono przez to jeszcze droższe, bo ukazuje właśnie jego do­skonałość. „Nic" jest raczej przedmiotem doświadczenia niż wi­dzenia: jest ono niewidzialne i ciemne dla tych, którzy nie przy­wykli do wpatrywania się weń. Ale, jeżeli mamy mówić z większą ścisłością, musimy powiedzieć; że dusza w kontakcie z nim jest bardziej zaślepiona obfitością światła duchowego, aniżeli ciemno­ścią i brakiem światła materialnego. Ten, kto mówi, że to jest „nic", jest człowiekiem zewnętrznym, a nie człowiekiem we­wnętrznym. Ten ostatni zaś, nazywa to „wszystkim" i przez to wszystko poznaje zasadę wszystkich rzeczy cielesnych i ducho­wych, nie przyglądając się z osobna żadnej.

Za: Chmura niewiedzy, tytuł oryginału: The cloud of unknowing, przekład O. Piotr Rostworowski. wstępy: Janusz Wacław Koralewski, seria: Duchowość Wschodu i Zachodu 5, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2006

piątek, 23 maja 2014

Życie po życiu


Pod powiekami pękła biała kula
Zgasło światło
I już wiedziałem że umieram
Przeobrażam samego siebie w ostatnią drogę

Usłyszałem aharmoniczne hałasy
Jakby jesienny wiatr
Zrywał z nieba
Zardzewiałe arkusze blachy
Jakby je zrzucał z wysokości chmur
Na beton w pustej hali fabrycznej

Gwiazda mojego życia
Siłą ślepego losu wytrącona z toru
Przecięła niebo niczym sierpniowy meteor
I zgasła w dalekim morzu

Kiedy jej ślad zniknął na niebie
Zgasł na mojej twarzy i w oczach
Nie byłem już ciekaw nowin
Z poniechanego dłonią świata

Czułem jakbyn się oddalał
Od ciemności swojego ciała
Do żródła światła
Gdzieś poza mną

Niczego nie żałowałem

Zrozumiałem że ciało jest osobno
Staje mi się tak niepotrzebne i obce
Jak blednący księżyc niepotrzebny jest ziemi o świcie

Pragnąłem dostrzec siebie na łożu śmierci
Widziałem gdzie leżę
Lecz byłem poza zasięgiem wzroku

Łatwo zrezygnowałem z tego pragnienia
I tak wszystko wiedziałem
Znałem siebie na pamięć

Dokładnie widziałem twarze i postaci żałobników
Od progu patrzyli na moje umieranie
Matka ojciec rodzeństwo i przyjaciele

Stali wpatrzeni w miejsce
Gdzie leżało moje ciało

Mężczyźni byli bez czapek
Kobiety w czarnych szalach
Stały strome w ramionach
Jak drzeworyty hiszpańskie

Ciekawe czy umieram w pościeli
Czy przykryli moje ciało

Nagle wszyscy zaczęli płakać
Matka obie dłonie przycisnęła do policzków
Jakby chciała ukołysać głowę
Ojciec poszadł w stronę mojego łoża
By mi złożyć ręce i zamknąć oczy

Zrozumiałem że umarłem
I tam w pościeli stygnie moje ciało
-Jestem obok - chciałem powiedzieć -
Jestem obok przed wami i poza sobą

Patrzę na was trochę z góry i oddalenia
Ciekawe gdzie umarłem i w jakiej pościeli
Co to za miejsce
Nie pamiętam tego wnętrza
Nie widzę siebie

Dobrze że jest dość światła

Nie rozumiem dlaczego płaczecie
Czemu ciemnieją wam twarze
Wam się wydaje że umarłem
A ja przecież istnieję
Żyję
Jestem tylko poza sobą
I jakby trochę dalej

Jeśli w miejscu gdzie patrzycie
Rzeczywiście leży moje ciało
To jest to jakieś nieporozumienie
Odkryjcie
Sprawdźcie
Tam nic nie ma i być nie może
Ja jestem tutaj
Wyżej z boku
We własnym świecie
Istnieję w przeobrażonym ciele
I jeśli zostawiłem tamto na które patrzycie
To nie ma czego żałować

Było tak wygłodzone sponiewierane
Ciągle pragnące balkonów zieleni i kropel słońca
Że wreszcie zostały kości
Oplecione ścięgnami i skórą

Ciało w którym istnieję teraz jest lekkie
Wrażliwe
Prześwietlone jasnością
Nie widzę go ale widzę was
I czuję samego siebie

Nie mam już czasu patrzeć na wasze łzy
Zaraz przyjdzie przyjazna istota ze światła
Pokaże mi moje życie
Najważniejsze obrazy i wydarzenia
Ze skrzyżowania dróg

Nadchodzi ale jej nie widzę
Wiem że jest i mogę pytać
Mieć pragnienia obrazów
Z tamtego życia

Widzę cię matko w tej sukience w grochy
Przyniosłaś kosz jabłek na moją drogę
Tak kwaśnych że cierpną dziąsła
I ty ojcze -
Jesteś w koszuli i spodniach
Będziesz się chyba golił
I gwizdał tę swoją piosenkę

I ja jestem
Jestem ale o nic nie pytajcie
Tutaj wszystko jest odwrócone
Tutaj nie ma pytań i odpowiedzi

Józef Gielo

Makary Wielki



W katedrze Przemienienia w Nowogrodzie znajduje się pocho­dzący z XIV wieku obraz przedstawiający Ma­karego. Rzecz jasna, problem dotyczący podo­bieństwa - z powodu odległości czasowej - w ogóle nie wchodzi w rachubę, bo też arty­ście chodziło o pokazanie jego wnętrza, a nie zewnętrznych rysów. Namalowana przez Gre­ka Teofana ikona przedstawia spalonego słoń­cem mężczyznę o siwych włosach, będącego już   nieomal   poza   sferą  ziemskiego   życia.

  W pierwszym momencie jest się zaskoczonym i jednocześnie urzeczonym niezwykłym obli­czem pełnym duchowej surowości. Chyba ni­gdy nie widziało się podobnej twarzy. Żadna ikona nie podaje zresztą - o ile można tak po­wiedzieć - biograficznych informacji. Dotyczy to również wizerunku Makarego, który wal­czył z Bogiem i ludźmi i zwyciężył samego sie­bie. Dość powiedzieć, że ta niezwykła postać wywiera nieopisane wrażenie. Zdaje się, jako­by ów mąż o niezwykłym obliczu przyszedł z innego świata i do innego podążał. W żad­nym razie nie można go zaliczyć do społeczeństwa mieszczańskiego. Ikona wyobrażają­ca Makarego odsyła do prapoczątków. Sugeru­je niepojętość i niewymowność tej zdemate­rializowanej postaci i szydzi z wszelkich prób racjonalnego jej zrozumienia. To, co nie dosta­je rozumowemu pojmowaniu, staje się w oka­mgnieniu jasne. Wyczuwa się przy tym, że Makary chce przekazać coś, o czym się zupeł­nie zapomniało.

  Uczucie wstydu ogarnia tego, kto staje przed Makarym. Ów mnich otrzymał już za życia przydomek «Wielki», rzadko bardzo przyznawany. Teraźniejszość zna tego Wiel­kiego Makarego, słynnego z bogactwa ducha, zaledwie z imienia. Sam Makary nie rościłby sobie zresztą żadnych pretensji do czci i na pewno zgodziłby się na słowa Matthiasa Claudiusa: „My nie jesteśmy wielcy, nasze szczę­ście polega na tym, że możemy wierzyć w coś większego i lepszego". Miał świadomość, co to wielkość fałszywa, choć zwykle człowiek nie wie, że wielkie jest w istocie to, czym on nie jest. Na dowód tego można przytoczyć po­uczające wydarzenie. Oto przybył kiedyś do niego jakiś podróżny: „Czy jesteś Makarym, tym Wielkim?", zapytał pustelnika. „Wielki Makary? Nie znam", miał odpowiedzieć mnich. Pytający, który nie pojął tego zaprzeczenia, przeszukiwał dalej pustynię, nie znajdując te­go, kogo szukał.

Walter Nigg, Księga pokutników 1[Maria Magdalena, Makary Wielki, Małgorzata z Kortony, Savonarola, tytuł oryginału: Buch der Büßer, przełożyła: Violetta Hoffmann-Zdrojewska, PROMIC- Wydawnictwo księży Marianów MIC, Warszawa 2013

czwartek, 22 maja 2014

Owa przerażająca tajemnica


W Umierającym Sokratesie Nietzsche widzi też odbicie własnego dramatu. Sokrates chciał umrzeć i umierając wypowiedział te oto tajemnicze słowa: „Kritonie, dłużny jestem koguta Asklepiosowi” - tak jakby „uleczony z jakiejś choroby winien był coś bogu zdrowia”. *

To śmieszne i straszliwe ostatnie słowo – pisze Nietzsche – znaczy dla tego, kto ma uszy: „Kritonie, życie jest chorobą”. To możliwe! Człowiek jak on […] był pesymistą! Nadrabiał tylko miną wobec życia i za życia ukrywał swój ostateczny sąd, swe największe uczucie! Sokratesa, Sokratesa bolało życie! A on zemścił się jeszcze za to – owym tajemniczym, strasznym, pobożnym i bluźnierczym słowem! Musiałże i Sokrates mścić się jeszcze? Czyż było o jeden gran wielkoduszności za mało w jego cnocie? **

Jak to w sposób godny podziwu wykazał Bertam, Nietzsche pozwala w tym miejscu odgadnąć swą tajemnicę, swą własną najskrytszą wątpliwość, dramat swego istnienia. On, Nietzsche który chciał być piewcą radości istnienia i radości życia, czyż i on w końcu nie podejrzewa, nie obawia się, że istnienie to tylko choroba? Sokrates zdradził tajemnicę. Dał do zrozumienia, co myśli o życiu ziemskim. Nietzsche jednakże chce należeć do „pierwszej rangi duchów”, takich co umieją ową tajemnicę przerażającą przemilczeć.

Czyż jego płomienny, dionizyjski dytyramb o życiu i o niczym więcej – pisze Bertram – nie był rodzajem milczenia w którym wielki Nauczyciel życia nie wierzył w życie? ***

* Platon, Fedon, 118 a.
** F. Nietzsche, Wiedza radosna, dz. cyt., par. 340
*** Bertram, Nietzsche, dz. cyt., s 330

Pierre Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe, s.136
tłumaczenie: Piotr Domański
wydawnictwo Aletheia

wtorek, 20 maja 2014

Jesteś ziemią i śmiercią


Jesteś ziemią i śmiercią.
Twój czas to ciemność
i cisza. Tylko ty
jesteś tak daleko
od świtu.
 
Kiedy wydajesz się budzić
jesteś tylko bólem,
masz go w oczach i we krwi
ale nie czujesz. Żyjesz
jak żyje kamień,
jak trwa ziemia.
I ubierają cię sny
ruchy spazmy
których nie znasz. Ból
jak woda w jeziorze
drży i ciebie opływa.
To kręgi na wodzie.
Ty pozwalasz im niknąć.
Jesteś ziemią i śmiercią.

Cesare Pavese
przeł. Jarosław Mikołajewski

poniedziałek, 19 maja 2014

Złowrogi wieczorny chłód


Złowrogi jest wieczorny chłód,
Ten wiatr, wyjący jakby w trwodze,
I tajemniczy słychać chód,
Jak trwożny tupot nóg na drodze.

Dogasający zorzy pas
Jak przypomnienie bólów życia,
Widomy znak, że zamknął nas
Fatalny krąg, nie do rozbicia.




Aleksander Błok
Przełożył Jan Lechoń

Sieroty żyjących rodziców


Dalekie oczy, co rozumieją wszystko,
mają sieroty żyjących rodziców.
Patrzyły na nieme, zagniewane twarze,
z których zniknął blask miłości nietrwałej,
ich wątłe myśli tłamsił egoizm,
niewiara przy nich dopinała sobie guziki,
widziały również obnażony ból istnienia.
Sieroty żyjących rodziców
nie mówią: byliśmy w teatrze,
tatuś przyniósł rybę.
Powiedzą: tatuś u nas już nie mieszka,
mama wychodzi za mąż,
jak tylko otrzyma rozwód.
W ich oczach dojrzałych
zmieści się lalka i frywolny grymas.
Trzęsą się, drżą
w przypływie histerii,
a odtrącone, zranione serce tych,
co nie zdołają sami unieść krzywdy,
brudną sypialnię przed nimi otwiera
uczy zawiści.
Sieroty żyjących rodziców
są zapomnianą, zamarzniętą łzą
w ogrodzie wiosennym.
Kiedy powracasz z wycieczki,
uwieńczona ptaszęcym gwarem swoich córek,
i dla nich zerwij uśmiech albo kwiat,
dla nich,
przedwcześnie mądrych i smutnych
sierot żyjących rodziców.

Vojtech Mihálik
przełożył Jerzy Pleśniarowicz


Otchłań


Rybacy z Ballyshannon
Razem z łososiami
Złowili zeszłej nocy niemowlę.
Nieślubne nasienie,

Malec na powrót oddany
Wodom. Lecz jestem pewien
Że kiedy stała na płyciźnie
Zanurzając go czule,

Aż zziębnięte kostki przegubów
Zmartwiały jak żwir,
Był płotką i hakiem
Rozdzierającym ją na wskroś.

Brnęła przez wodę pod
Znakiem swego krzyża.
Jego wyciągnięto z rybami.
Odtąd otchłań będzie

Zimnym odblaskiem dusz
Spod dalekiego pasma morza.
Nawet nie zagojone dłonie Chrystusa
Pieką i nie mogą tam łowić.

Seamus Heaney
przełożył Piotr Sommer


Umarłe ruchomości


Chodzimy dziś na aukcje i dobijamy się o rzeczy
Co posiadały ludzi. One strząsnęły z siebie tamto życie
I zachowały kurz, co nigdy całkiem się nie sczyści.
Niewierni ocaleńcy, padają łupem cwanych kupców,
Biedaków lub ambitnych młodych. Dziś już niezwykłe,
Niewyszukane metalowe łóżka, w których budzili się umarli
Kiedy o piątej wyły syreny i całą noc dudniły im walcownie.

Tamte niewielkie sztuki porcelany, co stały
Nad kominkiem w pokoju od frontu, krzesła
W których siadali, cała masa drobiazgów, wśród których żyli,
Cząstki dawnego wzoru, co tylko zdawał się pasować,
Nic nam nie mówią i zawsze pójdą za psi grosz -
Choć tydzień temu było coś, co powiedziało
Swoją zwięzła historię: stos zdjęć -
Na jednej ślub, zwyczajny i niemodny,
Szóstka rumianych dzieci pod zakurzonym szkłem,
Małżeństwo, starsze w dzień w którejś rocznicy, a potem,
Nieomal nazbyt gładko, góra wieńców na grobie -
Zdjęć, które ktoś wziął dla samych ram.




Tom Paulin
Przełożył Piotr Sommer

Diagnoza


To ciało nie jest już moim
domem. Jest dla mnie jak przytułek,
znoszę jego pytania,
zwyrodnienie jego stawów,
ucieleśnienie doczesności,
i dzielę z nim poranny przestrach,
że jeszcze jestem.

Jedynie we śnie uciekam mu,
bez butów, w płaszczu
ze światła.



Dagmar Nick
Przełożyła Edyta Popielarz

Melancholia


Moja zbłąkana siostra,
Melancholia, powróciła.
Bezsilnie przyglądam się,
jak przejmuje twoje miejsce
w moim łóżku, moje wołania,
także mój sen, i jak co wieczór
zaplata sobie warkocz,
które nocą podsuwa mi czule
jako namiastkę
stryczka.

Dagmar Nick
tłum. Sabina Antos

sobota, 10 maja 2014

Ewagriusz przestrzega przed kobietami



O namiętności 

(Fragment „O ośmiu duchach zła”)
 

Powściągliwość rodzi wstrzemięźliwość, obżarstwo zaś jest matką rozpasania. (Olej karmi lampę w latarni, a spotkanie z kobietą wznieca ogień rozkoszy. Gwałtowność fal rzuca nieobciążonym statkiem, a myśl o nieczystości - umysłem niewstrzemięźliwym. Kto walczy z duchem nieczystości, nie weźmie sobie sytości za sprzymierzeńca, bowiem ta opuści go i stanie po stronie przeciwników, i na koniec będzie walczyć razem z wrogami przeciwko niemu. Kto miłuje wyciszenie, tego nie ranią pociski wroga, kto jednak miesza się z tłumem, wciąż otrzymuje ciosy. Spoglądanie na kobietę jest zatrutą strzałą, zraniła duszę [mnicha] i zapuściła truciznę, a im dłużej trwa, tym większe sprawia zatrucie. Kto pragnie ustrzec się przed taką strzałą, niech nie udaje się na publiczne zabawy ludowe i nie włóczy się w święta, gapiąc. Lepiej jest bowiem pozostać w domu i oddać się modlitwie niż sądzić, że się świętuje, i wydać się na pastwę wrogów. Uciekaj od spotkań z kobietami, jeśli chcesz być roztropny, i nie dawaj im nigdy swobody, by nie okazały wobec ciebie zuchwałości. Na początku bowiem zachowują lub udają obłudny szacunek, potem jednak ośmielają się bezwstydnie na wszystko. Na pierwszym spotkaniu mają wzrok spuszczony, mówią łagodnie i płaczą wzbudzając współczucie, zachowują się dostojnie i wzdychają gorzko, pytają na temat czystości i słuchają pilnie [odpowiedzi]. Widzisz je po raz drugi - podniosły już głowę nieco wyżej, za trzecim razem zbliżają się bezczelnie. Uśmiechnąłeś się - tamte wybuchły gromkim śmiechem. Następnie ozdabiają się i pokazują się tobie ostentacyjnie, dobierają spojrzenie radośnie, zwiastując namiętność, podnoszą brwi i obracają powiekami, obnażają szyję i ramię i grają pieszczotliwie całym ciałem, mówią słowa, które czynią [cię] miękkim wobec namiętności, a silą się na takie brzmienie [głosu], które urzeka słuch, aż całkiem osaczą [twoją] duszę. To staje się dla ciebie haczykiem wabiącym ku śmierci i siecią zręcznie splecioną, która ciągnie ku zgubie. Niech cię [kobiety] nie zwiodą słowami, gdy przytulają się łagodnie do ciała, bowiem ukrywa się w nich zły jad dzikich zwierząt. 5. Zbliż się raczej do płonącego ognia niż do młodej kobiety, jeśli sam jeszcze jesteś młody. Gdy bowiem przystąpisz do ognia, to poczujesz ból i szybko odskoczysz, natomiast obezwładniony słowami kobiety, tak łatwo nie odejdziesz. Kwitnie roślina stojąca nad wodą, a namiętność pożądania na spotkaniu z kobietami. Kto napełnia żołądek i podaje się za  powściągliwego, podobny jest do tego, kto mówi, że gasi pożar na ściernisku. Jak bowiem nie jest możliwe zatrzymać pędu ognia biegnącego po ściernisku, tak jest niemożliwością uciszyć niepohamowany popęd, który rozpalił się przez sytość. Kolumna spoczywa na bazie, a nieczystość wspiera się na sytości. Statek miotany przez burze śpieszy do portu, a dusza powściągliwa szuka odosobnienia. Pierwszy bowiem ucieka od fal morskich, które niosą zagrożenie, druga natomiast unika kształtów kobiecych, które przynoszą bolesną zgubę. Bo pięknie przyozdobiony kształt zatapia bardziej niż fala. Od tej bowiem można ujść, płynąc dzięki woli życia, natomiast gdy zwiódł [kogoś] kształt kobiety, [to] skłania [go], aby gardzić nawet samym życiem. Krzak ciernisty na pustyni wymyka się płomieniowi ognia, a [mąż] powściągliwy, oddzielony od kobiet, nie rozpłomieni się zmysłowością. Jak bowiem wspomnienie ognia nie rozpala ducha, tak i namiętność nie nabiera mocy, kiedy nie ma materii. 6. Jeżeli zmiłujesz się nad przeciwnikiem, stanie ci się wrogiem, a jeśli oszczędzisz namiętność, powstanie przeciwko tobie. Widok kobiety pobudza zmysłowego do przyjemności, powściągliwego zaś skłania do chwalenia Boga. Gdyby namiętność była uciszona podczas spotkań z kobietami, nie ufaj jej, nawet wtedy gdy obiecuje ci beznamiętność. Bowiem także i pies łasi się, oddzielony od sfory, kiedy jednak wyjdzie na zewnątrz, pokazuje swoją złość. Gdy wspomnienie kobiety pojawia się beznamiętnie, a myśl o niej nie wzbudza namiętności, wtedy możesz sądzić, że wspiąłeś się na wyżyny powściągliwości. Jeśli zaś jej [duchowy] obraz pobudza cię do kontemplacji i jesteś w stanie porównać jej członki do mocy duszy, wtedy bądź przekonany, że znajdujesz się w stanie cnoty. Ale nawet wtedy nie zatrzymuj się przy tego rodzaju myślach ani nie obcuj dłużej w duchu z kształtem kobiety, bowiem namiętność chętnie wraca i niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Jak bowiem odpowiednio długie topienie oczyszcza srebro, a zbyt długie łatwo może je zepsuć, tak utrzymywane wyobrażenie kobiety niszczy stan powściągliwości. Nie poddawaj swego umysłu wyobrażeniu kobiety ani nie zajmuj się dłużej ukazującym się obliczem, aby nie zapaliło w tobie płomienia rozkoszy i nie spaliło „klepiska" twej duszy. Jak bowiem iskra przebywając w plewach wznieca płomień, tak wspomnienie kobiety dłużej trwające rozpala pożądliwość.

Z nozdrzy jego wychodzi dym jak z pieca palonego węglem


"24. I powiedział, że pojawiają się często takie, jak diabeł, którego Pan ukazał Hiobowi, mówiąc: Oczy jego są jak gwiazda poranna, z ust jego wychodzą świa­tła płonące i miotają ognie, z nozdrzy jego wychodzi dym jak z pieca palonego węglem, dusza jego to węgle, a z ust jego płomień wychodzi. Ukazując się w takiej postaci, władca demonów budzi przestrach, tak jak powiedziałem. Straszne rzeczy mówi, nikczemny, jak znów wyjawił Hiobowi Pan: Dla niego żelazo - to sło­ma, brąz niby drzewo zbutwiałe. Morze ma za pusz­kę pachnideł, otchłań piekielną za jeńca. Uznał ot­chłań za miejsce swych przechadzek. Jak mówi pro­rok: powiedział nieprzyjaciel: ścigając pochwycę i ziemię całą pochwycę moją ręką jak gniazdo i jak porzucone jaja zniszczę. I usiłują się przechwalać, i mówią takie rzeczy o sobie, aby zwieść bogobojnych. Ale my znowu nie powinniśmy się bać jego majaków i zwracać uwagi na to, co mówi. Kłamie bowiem i nie mówi nic prawdziwego. Mimo iż rzeczy wielkie i strasz­ne ośmiela się mówić, pociągnie go Pan na haku, jak bydłu przeciągnie przez nozdrza uzdę, jak niewolnikowi zbiegłemu przebije mu się nos i obrączką przekłuje wargi. I da nam go Pan jak wróbelka do zabawy. Leży on i razem z nim demony, tak jak skorpiony i żmije, po których my, chrześcijanie, mamy deptać. Znakiem tego jest to, że i teraz żyjemy wbrew niemu. Oto bowiem ten, który chełpi się, że morze osuszy i świat schwyta, nie może teraz przeszkodzić w ascezie ani wam, ani mnie, który przeciw niemu mówię. Nie zwracajmy więc uwagi na to, co mówi, bo kłamie, i nie bójmy się jego zjaw, bo one też są fałszywe. Nie ma w nich bowiem światła prawdy, a raczej zapowiedź i obraz tego ognia, który dla nich jest przygotowany, w którym spłoną, a którym usiłują przestraszyć ludzi. Nie jest ważne, że pokazują się, bo zaraz znikają. Nie szkodzą nikomu z wierzących, niosą zaś z sobą obraz ognia, który je pochwyci. Dlatego nie należy się ich bać. Przez łaskę Pana bowiem wszystkie ich dzieła są niczym. 25. Są zaś podstępne i gotowe we wszystko się przemieniać i zmieniać kształty. Często więc, nie pokazując się, udają, że śpiewają psalmy i przypominają fragmenty Pisma. Zdarza się również, gdy czytamy, natychmiast jak echo powtarzają to, co było przeczy­tane. Często, gdy śpimy, budzą nas na modlitwy, a ro­bią to nieustannie, w końcu w ogóle nie pozwalając nam spać. Czasem ukazują się jako mnisi, udając, że mó­wią rozważnie, aby zwodzić podobną postacią, i tych, którzy im ulegli, pociągają tam, gdzie chcą. Nie należy jednak zwracać na nie uwagi, ani wtedy gdy budzą na modlitwy, ani wówczas gdy doradzają, by w ogóle nie jeść, ani gdy oskarżają i obrażają nas w tych naszych sprawach, które niegdyś poznały. Bo nie robią tak z roz­wagi czy ze względu na prawdę, ale po to, by czystych przywieść do rozpaczy. Mówią, że asceza jest bezużyteczna, robią wszystko, by obrzydzić ludziom życie monastyczne, twierdząc, że jest uciążliwe i przykre, i przeszkadzają tym, którzy w ten sposób żyją. 26. Prorok posłany przez Boga uważał je za nie­szczęsne i mówił: Biada temu, kto swojego bliźniego poi z domieszką swego gniewu. Takie bowiem czyny i zamysły niszczą drogę, która prowadzi do cnoty. Przecież sam Pan, gdy demony prawdę mówiły (praw­dziwie bowiem mówiły: Ty jesteś Synem Bożym), za­mknął im usta i zabronił mówić, aby wraz z dobrym nie zasiały złego nasienia i byśmy nawykli nigdy nie zwracać na nie uwagi, nawet jeśli wydawałoby się, że mówią prawdę. Albowiem, skoro mamy Pismo i wol­ność od Pana, czymś niestosownym jest, byśmy byli pouczani przez diabła, który nie ustrzegł własnego miejsca w szeregu ale wymyśla jedną rzecz po dru­giej. Dlatego też, nawet jeśli mówi on o tym, co napi­sane jest w Piśmie, zabrania mu tego Pan, mówiąc: Do grzesznika Bóg mówi: Czemu wyliczasz moje przyka­zania i masz na ustach moje przymierze?. Ponieważ wiele rzeczy czynią, i mówią, i hałasują, i udają, i wprowadzają zamieszanie, ażeby zwieść tych, którzy są pro­stoduszni. Wrzeszczą i stukają, śmieją się bezmyślnie i gwiżdżą. A jeśli ktoś nie zwraca na nie uwagi, płaczą w końcu i jęczą, bo zostały pokonane. 27. Tak więc Pan, jako Bóg, zamknął usta złym du­chom. My zaś, ucząc się od świętych, powinniśmy po­stępować tak jak oni i naśladować ich męstwo. I oni bowiem widzieli to i mówili: dopóki naprzeciw mnie jest występny, oniemiałem, zamilkłem pozbawiony szczęścia. I dalej: A ja nie słyszę - jak głuchy; i je­stem jak niemy, co ust nie otwiera. I stałem się jak człowiek, który nie słyszy. Więc i my nie słuchajmy ich, bo są naszymi nieprzyjaciółmi, ani się im nie poddawajmy, gdy budzą nas na modlitwy albo mówią o postach. Zwracajmy raczej uwagę na cel ascezy, a nie będziemy przez nie zwodzeni, bo wszystko czy­nią podstępnie. Nie należy się ich bać ani wtedy, gdy zdają się atakować, ani gdy grożą śmiercią. Są bowiem słabe i prócz pogróżek nie są w stanie nic zrobić.


Z "Żywota Świętego Antoniego" napisanego przez św. Atanazego Wielkiego, biskupa i doktora Kościoła, Kraków - Tyniec 2005, w tłumaczeniu Ewy Dąbrowskiej

O chciwości


5. Przeciw myśli chciwości, która każe nam zamykać serce przed potrzebującym w czasie własnego niedo­statku, by odkładać dla siebie samych - Będziesz mi­łował bliźniego swego jak siebie samego, ja bowiem je­stem Pan, Bóg twój (Kpł19,18).
7. Przeciw myśli chciwości odwracającej się od zło­żonego przewlekłą chorobą i od gnębionego ciężko biedą - Jeśli cierpi biedę twój brat i jeśli słabe są jego ręce, nie pozostawiaj go, ale niech żyje z tobą, jak przybysz i sąsiad (Kpł 25,35).
9. Przeciw myśli zabraniającej dać coś potrzebują­cemu bratu lub mu pożyczyć, gdy prosi - nie za­mkniesz swojej ręki przed potrzebującym, ale wycią­gniesz do niego swą rękę i dasz mu, ile potrzebuje (Pwt15,7).
15. Do duszy biorącej złoto niby na potrzeby braci, a chcącej wydać je na własne pragnienia i zapomina­jącej o trądzie Gechaziego. Ci bowiem, którzy o tym czytali, niech zrozumieją, że prorok Elizeusz ujawnił, iż myśl chciwości jako pierwsza sprowadza złe na­miętności. I wspólnie z pozostałymi myślami, z cze­go powstaje ich przewlekłe trwanie [w umyśle], utrzymuje umysł w złych dążeniach i zaraża go trą­dem - I powiedział Elizeusz do niego: „gdzie byłeś, Gechazi?"; i odpowiedział mu sługa, że nigdzie nie chodził. Rzekł mu: „serce moje mi pokazało, ilekroć..." (2 Krl 5,25-27).
19. Do duszy, która nie rozumie, że czeka nas sąd razem z diabłem, jeśli nie zarządzimy należycie ma­jętnościami danymi nam przez Pana - Grzesznik czy­ha na sprawiedliwego i usiłuje go zabić, zaś Pan nie pozostawi go w jego rękach, ale osądzi jego sprawę (Ps 37[36],32).
24. Do Pana w związku z myślą chciwości trwającą w nas i nękającą nasz umysł, czy to pamięcią o majęt­nościach, z których zrezygnowaliśmy, czy to dążeniem do rzeczy, które pragniemy nabyć, ale dotąd jeszcze nie są w naszym zasięgu, czy to troską, by zachować te, które mamy - Nakłoń serce moje do Twego świa­dectwa, nie do bogactw! (Ps 119[118],36).
27. Do duszy, która przez namiętność chciwości bun­tuje się przeciw nieco zwiększonej jałmużnie - Litość i wierność niech cię nie opuszczają, ale powieś je sobie na szyi, wypisz je na tablicy swego serca, a znajdziesz życzliwość i łaskę w oczach Boga i ludzi (Prz3,3n).
28. Przeciw myśli chciwości zakazującej nam dobrze czynić i nękającej nas troskami z powodu ubóstwa i słabości ciała - Nie zaprzestawaj dobroczynności, skoro ręka twoja może działać. I jeśli masz, nie mów bliźniemu swemu: „odejdź i przyjdź jutro, a dam ci" (Prz3,27).
35. Przeciw myśli chciwości, która pragnie strzec rzeczy złożonych do wspólnego użytku i brać z nich niby po to, aby ulżyć braciom i żeby nabyć Święte Pi­sma - Kochający pieniądze nie nasyci się pieniędzmi i kochający mamonę nie użyje jej, bo i to jest marność (Koh5,9)
45. Przeciw duchowi jakoby czyniącemu sprawie­dliwość i udającego pewien rodzaj trudu, narzekania i smutku, co jest obce przykazaniom miłości [bliźnie­go], który nie chce być gnębiony tego rodzaju namięt­nościami ze względu na świętą wiedzą, osiąganą w duchu wyzutym z obrzydliwych namiętności - Da­jący jałmużnę [niech czyni to] w radości, a miłość niech będzie szczera (Rz 12,8n).
47. Przeciw myśli, która żałuje tego, co daje potrze­bującym. Z jednej bowiem strony poprzez dawanie jał­mużny uwalnia ona ducha od pokus, ale z drugiej strony, przez przygnębienie i żal z powodu tego, co dała, wydaje naszego ducha na pastwę myśli jemu przeszkadzających, które sprawiają, że dostępuje on w stopniu ograniczonym wiedzy Bożej - por. 2 Kor 9,6.
50. Przeciw myśli unaoczniającej korzyść [płynącą z] pieniędzy i pokazującej nam dawne bogactwo, pod pozorem że mogłoby wystarczyć dla wielu braci -Flp3,7-8.
53. Do duszy pożądającej więcej niż trzeba, żeby się wyżywić i okryć, i nie pamiętającej, że przyszła na świat naga i z powrotem odejdzie ze świata naga - por. 1 Tm 6,7n.
54. Przeciw myśli chciwości mówiącej, że nic złego nie wiąże się z umiłowaniem pieniędzy, a wielka ulga z nich jest dla braci i gości - por. 1 Tm 6,10.
56. Przeciw myśli zajętej pracą w trudnych warun­kach, pod pretekstem, że pieniądze rozchodzą się i nie ma ich już, i nie można ich z powrotem zdobyć - Jeśli ktoś posługuje, tak jak Bóg mu dostarcza, niech tym służy i wielbi Boga (1 P 4,11).
57. Przeciw myśli chciwości odciągającej nas od da­wania jałmużny braciom, jakoby nie byli oni w po­trzebie, i czynem zaprzeczającej miłości Boga - por. 1 J3,18.
58. Przeciw myślom sprawiającym, że słowem de­klarujemy miłość do braci, w czynach zaś przeczymy temu z powodu chciwości - 1 J 3,18. Niech będzie pochwalony Pan nasz i Bóg nasz, i Zbawca, Jezus Chrystus, że dał nam zwycięstwo, nad demonem chciwości.

Ewagriusz z Pontu: „O sporze z myślami” (Antirrheticus), przekład Ojciec Leon Nieściór OMI i Beata Spieralska, za: Tłum. za: W. FRANKENBERG, Evagrius Ponticus, 472-545.

Sami dobrowolnie się degradujemy


Dlaczegóż zatem degradujemy niebiańskie postę­powanie do postępowania ziemskiego, obciążając je przyziemnymi trudami? Dlaczego ubieramy się w gnój, my, którzy kiedyś byliśmy wychowywani w purpurze, jak o niektórych mówił z płaczem Jeremiasz? Kiedy zażywamy spokoju, trwając przy pięknych i gorliwych myślach, jesteśmy wychowywani w purpurze, ale kiedy porzucając ten stan zajmujemy się ziemskimi sprawa­mi, ubieramy się w gnój.


Za: Nil z Ancyry, Pisma ascetyczne, przekład, wstęp i opracowanie: Leon Nieścior OMI, seria: źródła ascetyczne t. 46, starożytność t. 31, Tyniec- Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2008

Przeciw ciału


[Carm. II. I. 46 — PG 37, 1378—1381]

Ciało zgubne, ty burzo Beliala czarna, ciało zgubne, ty cierpień wszelakich korzeniu, ciało zgubne, cieszy cię rozkosz świata marna, ciało zgubne, przeciwne ku górze dążeniu! 5 Ciało wrogie i — drogie, dobro tak niewierne, którego owoc z drzewa śmierci nie zatrwoży, ty błoto, ty więzienie duszyczki pancerne, [...] 10   ty grobie z nieba danej podobizny Bożej!
  Czy żary twoje nigdy bezwstydne nie zgasną, [1379]   nie ustąpisz przed duchem ani przed starością, chociaż cię Chrystus ręką ukształtował własną 15   i aby ciebie zbawić, pomieszał z boskością? [...]
  Uszanuj mię, powstrzymaj ten szał swój wszeteczny 20 niech cię przestanie bawić mej duszy drażnienie, bo przysięgam na Boga sąd ów ostateczny, [..] że cię poskromię, złamię i w trupa przemienię. [.. .]
  27  Przybywaj mi na pomoc źródło łez obfitych; [1380] przybywaj bezsenności i myśli, i ciała, by zagasić płomienie żądz moich niesytych, 30 obmyć wszelką zgniliznę, co jeszcze została! Ty brzuchu, odpraw sytość! Niechaj mi kolana zdrętwieją od klęczenia, niechaj leżę w pyle, szorstkim worem niech będzie nagość ma odziana, a może się obroni dusza choć na chwilę!
  35 Przybywaj czarna trosko, dręcz ciało nieczyste stawiając mu przed oczy zagróbne karanie! To broń na mą głupotę. A od Ciebie, Chryste, czyste życie przychodzi, potem zmartwychwstanie [...]
  [1381]  43 Kto ocalił Niniwę w- skrusze poniżoną [Jon. 3, 10]? Kto nad syneczkiem wdowy łzę wylał w wzruszeniu? 45   Kto, choć czystych miłośnik, szedł w celników grono? Kto owieczkę zbłąkaną przyniósł na ramieniu [Łk. 7,11; 15]? Kto trąd leczył? Kto tamę kładł chorób nawale, przynosząc ciałom zdrowie, a duszy zbawienie? Tyś to dał, o światłości świata. Zstąp na fale 50 wzburzone, a natychmiast sprawisz uciszenie [Mk 6, 51].

Za: Jan Maria Szymusiak SJ, Grzegorz Teolog. U źródeł chrześcijańskiej myśli IV wieku, Księgarnia Świętego Wojciecha, Poznań- Warszawa- Lublin, Poznań 1965 

Dlaczegoś mię wplątał w te sieci cielesne?


WŁASNY NAGROBEK [Carm. II. I. 92 — PG 37, 1447]

  Władco Chrystusie, dlaczegoś mię wplątał w te sieci cielesne? Czemuś ty poddał mię życiu, co wrogie mi jest? Z ojca zbożnego zrodzony i matki nie małej przed Panem, na ten przyszedłem świat wskutek modlitwy jej. 5 Wymodlonego syna oddała Bogu, a wizja mocna wsączyła mi życia w czystości żar.
    Sprawił to Chrystus, a potem falami byłem miotany, zniosłem zachłanność rąk, ciało rozprzęgło się. Wpadłem   między   wrogich   pasterzy,   niewierność   spotkałem, 10  dzieci wydarto mi, gdym pod ciosami legł.
  Oto życie Grzegorza. Co potem, Chrystus załatwi, [1448] dawca żywota On. Piszcie na grobie to!


Za: Jan Maria Szymusiak SJ, Grzegorz Teolog. U źródeł chrześcijańskiej myśli IV wieku, Księgarnia Świętego Wojciecha, Poznań- Warszawa- Lublin, Poznań 1965  

Izajasz ze Sketis, Asceticon


Kilku autorów miało szczególną wagę dla popularyzacji i rozpowszechnie­nia duchowości egipskiego monastycyzmu w rozległym świecie rzymskim. Na przykład Jan Kasjan odegrał zasadniczą rolę w przeniesieniu egipskich ideałów i praktyk na łaciński Zachód. Coś podobnego można powiedzieć o abba Izajaszu ze Sketis: pomógł wprowadzić egipską duchowość do Pa­lestyny. Izajasz - według najlepszej próby rekonstrukcji wydarzeń - był egipskim mnichem, który odszedł ze Sketis w latach trzydziestych V wie­ku. Odbył pielgrzymkę do Ziemi Świętej i ostatecznie osiedlił się w Beit Daltha niedaleko Gazy. Towarzyszył mu uczeń imieniem Piotr. Izajasz stał się głową wspólnoty mnichów w Gazie, gdzie pozostał aż do śmierci w 491 roku. Był monofizytą i niektórzy z jego uczniów pozostawali niezłomnymi przeciwnikami Soboru Chalcedońskiego. Izajasz, ku konsternacji swoich uczniów, okazywał się wszakże bardzo tolerancyjny wobec konkurencyj­nych poglądów i radzili się go oraz darzyli szacunkiem zarówno monofizyci, jak i chalcedończycy oraz nestorianie. Dzisiaj nazwalibyśmy Izajasza ekumenistą.

Obszerne dzieło znane jako Asceticon czyli Rozprawy ascetyczne do­trwało do naszych czasów opatrzone jego imieniem. Tekst - oryginalnie napisane po grecku - jest sporą antologią, ponad 200 stronicową we współ­czesnym wydaniu. Najlepiej znany manuskrypt zawiera 29 Logoi („wy­kładów", „esejów"), ale ważny trzydziesty wykład został odkryty zarówno w greckich manuskryptach, jak i we wczesnych syryjskich przekładach. Logos 30 zawiera opowieści, które znalazły się w ostatecznej wersji Apoftegmatów Ojców, różnice zaś między nimi a ostateczną wersją Apoftegmatów dają wskazówkę dotyczącą tego, w jaki sposób Apoftegmaty ostatecz­nie zyskały formę pisaną. Jak się zdaje, Izajasz i jego środowisko mogli być jedną z tych monastycznych grup odpowiedzialnych za kompilowanie opowieści i sentencji, które ostatecznie stały się Apoftegmatami.

  Jednak dzieło Izajasza jest fascynujące samo w sobie. Zawiera róż­norodną mieszankę gatunków: krótkich esejów, listów, sentencji i kazań. Część Logoi to wskazówki dla początkujących:

Logos 3: „Statuty dla nowicjuszy"
Logos 9: „Zasady dla tych, którzy wyrzekli się świata"

  Niektóre Logoi są krótkimi antologiami powiedzeń Izajasza lub opowieści o nim, które utrwalił jego uczeń Piotr (np. Logoi 8, 10, 18, 23 i 26), a Lo­gos 8 jest zatytułowany „Apoftegmaty". Spora część nauczania Izajasza ma charakter praktyczny oraz nieco kategoryczny i jest bardzo podobna do nauczania, które pojawia się w Apoftegmatach.

PRACA RĘCZNA

Jeśli wykonujesz pracę ręczną, nie bądź niedbały, lecz przykładaj się [do niej] z bojaźnią Bożą, aby nie grzeszyć niewiedzą. (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 3,29)

HEZYCHIA I ŻYCIE W CELI

  Jeśli ktoś pytał [Izajasza]: „Czym jest życie w spokoju wewnątrz celi?". A on odpowiadał: „Żyć w spokoju wewnątrz celi oznacza upaść przed Bogiem i uczynić wszystko co możliwe, aby oprzeć się każdej złej myśli podsuniętej przez wroga. To właśnie znaczy uciec przed światem". (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 21,13)

WYJAWIANIE MYŚLI
  Kiedy pytasz starca o jakąś „myśl", chętnie ujawniaj „myśl" przed nim, jeśli wiesz, że wart jest zaufania i że zachowa w tajemnicy to, co powiesz. (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 4,3)

NIE KRYTYKUJ KUCHARZA

  Jeśli twój brat przygotował posiłek, który nie jest smaczny, nie mów mu: „Źle to ugotowałeś!". Ponieważ jest to śmierć dla twojej duszy. Raczej przyjrzyj się samemu sobie. Jeśli dotyczyłoby to ciebie i usłyszałbyś to od kogoś innego, jak by cię to dręczyło! (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 5,5)

SZUKANIE PRZEBACZENIA

  Jeśli zrobiłeś coś złego w jakiejś sprawie, nie pozwól, by kierował tobą wstyd, ale nawróć się i powiedz: „Wybacz mi", a twoja wina zostanie ci odpuszczona. (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 3,24)

POKORA

Miłuj pokorę, a to uchroni cię przed twoimi grzechami. (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 9,15)

KAŻDY DZIEŃ DNIEM OSTATNIM

Każdego dnia myśl: „Mam tylko dzisiejszy dzień do przeżycia na tym świe­cie", a nie będziesz grzeszył przeciwko Bogu. (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 9,21)

NIEUSTANNA MODLITWA

Miłuj modlitwę nieustanną, aby twoje serce zostało oświecone. (Izajasz ze Sketis, Asceticon, Logos 16,23)
   Jednak te krótkie powiedzenia i wezwania są tylko jedną stroną nauczania Izajasza. Istnieją także długie homilie, które posługują się orygenistycznym stylem interpretacji, to jest szczegółowymi alegoriami (np. Logoi 4, 11, 12, 21). Znajdujemy tam również obszerny i wzruszający list, który Izajasz napisał do Piotra, kiedy ten rozpoczął życie monastyczne. Niektóre traktaty są skierowane do anachoretów, inne do cenobitów.
Logos 4: „O sumieniu tych, którzy zwykle żyją w celi".
Logos 5: „O pewnych zasadach i umocnieniu tych, którzy pragną żyć razem
w spokoju".
  Asceticon zawiera również krótkie traktaty poświęcone poszczególnym cnotom i życiu duchowemu.
Logos 14: „Praktyka dawania jałmużny".
Logos 15: „O wyrzeczeniu".
Logos 20: „Pokora".
Logos 21: „O żalu".
Logos 23: „O doskonałości".
Logos 24: „O beznamiętności".
(…)


Za: William Harmless SJ, Chrześcijanie pustyni. Wprowadzenie do literatury wczesnego monastycyzmu. Tytuł oryginału: Desert Christians - An Introduction to the Literature of Early Monasticism. Przekład: Marta Höffner. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wydanie I, Kraków 2009. Seria MYSTERION 

Św. Ignacy Antiocheński powiada:


Jest rzeczą piękną nauczać, pod warunkiem że się praktykuje to,  czego się naucza. (cytat za: A. Hamman, Guide pratiąue des peres del'Eglise, Paris 1967, s.23)
Nauczanie skuteczne jest wtedy, gdy czyni się to, czego się naucza. List do Efezjan
Na nic mi się zdadzą ziemskie przyjemności i królestwa świata. Lepiej mi umrzeć w Chrystusie, niż panować nad całą ziemią. List do Rzymian

Martwa twarz na wodach głębokich


201

Pływacy dwaj w wyścigu
walczyli aż do zorzy:
jeden z uśmiechem powrócił na ląd...
Drugi... O wielki Boże!

Przypadkowe widziały okręty
twarz martwą na wodach głębokich
z dłońmi błagalnie wyrzuconymi
i do góry wzniesionym okiem.




Dickinson


Smakuje szczęście to inaczej, które nastaje po rozpaczy


207

Choć późno, późno - wrócę do dom!
Sam powrót stanie za nagrodę.
Większa to będzie rozkosz pewno,
gdy - naczekawszy się daremno -
śród ciemnej nocy, nocy głuchej
posłyszą, jak ja do drzwi stuknę.
Smakuje szczęście to inaczej,
które nastaje po rozpaczy.

Gdy myśleć - jak zapłonie ogień,
jak te stęsknione oczy drogie
zgadywać zechcą, co ja powiem,
i co odpowie na to ogień -
to się opłaci sto lat drogi!


Dickinson

Nadchodź z wolna, Raju!


211

Nadchodź z wolna, Raju!
Nieprzywykłą wargą -
Trwożnie - sączę jaśmin -
Jak pszczoła - co słabnąc

Krąży wokół kwiatu,
Brzęczy - nim się waży
Wejść wreszcie do wnętrza -
I ginie w nektarze

* * * * *

Przyjdź z wolna - Raju!
Nie nawykłe do Twoich
Jaśminów - nieśmiałe wargi
Muszą się z ich smakiem oswoić -

Jak spóźniona, słabnąca
Pszczoła - przed kwiatu bramą
Brzęcząca swą listę nektarów -
Zanim da się wchłonąć Balsamom.


Dickinson

Jestem rozpustnicą rosy - I opojem - powietrzem spita


214

Niewarzony dotąd napój sączę
Z kufli drążonych w perle -
Żadne kadzie Nadrenii nie będą
Alkoholu takiego pełne!

Jestem rozpustnicą rosy -
I opojem - powietrzem spita
Wytaczam się z gospód lata
Na drogi zatopione w błękitach -

Kiedy "karczmarz" pijaną pszczołę
Z naparstnicy wyrzuci siłą -
Gdy poniecha "kieliszeczka" motyl -
Mnie się będzie tym lepiej piło!

Aż Serafin kapeluszem śnieżnym machnie -
I do okien podbiegną święci -
By zobaczyć - jak wspartemu o słońce
Pijaczynie w głowie się kręci -


* * * * *

Spijam nieznany gorzelniom trunek -
Z drążonego w Perle Kieliszka -
Nawet z Nadreńskich Beczek
Taki Alkohol nie tryska!

Nałogowiec Powietrza -
Opój Rosy i Świtu -
W nieskończone letnie dni się wytaczam
Z traktierni Ciekłego Błękitu -

Gdy Szynkarz pijaną Pszczołę
Wyrzuca za drzwi Koniczyny -
Gdy się Motyl od Kielicha odsuwa -
Ja - pić dopiero zaczynam!

Aż Serafy schylą śnieżne Kaptury -
Aż tłum Świętych - do okien podbiegnie -
Aby ujrzeć małego Pijaczka -
O Słońce wspartego chwiejnie -

* * * * *

Kosztuję płynu dotąd nie warzonego
z drążonego w perłach kufla;
od żadnej kadzi pośród winnic nadreńskich
taki alkohol nie bucha.

Jestem pijanicą powietrza
na rozpustnych z rosą przygodach
i zataczam się przez długie letnie dni
po szafirowych gospodach.

Gdy szynkarz wyprosi wstawione pszczoły
za naparstnicy wrota,
gdy motyl głębszych zaniecha łyków,
będę piła z tym większą ochotą.

Aż serafy swe białe podrzucą cylindry,
i święci z okien wychyną,
by oglądać wspartego o słońce
szczęśliwego pijaczynę.


Dickinson

Korni uczestnicy Zmartwychwstania



216

Bezpieczni w swych Komnatach z Alabastru -
Przez Świt ani Południe
Nie niepokojeni -
Śpią korni uczestnicy Zmartwychwstania -
Pod Pułapem z Atłasu - pod Dachem z Kamieni!

Nad nimi - Firmamenty - wydęte Kopuły
Światów - rozległe Lata
W półkolistym biegu -
Poddają się - Książęta - spadają - Korony -
Cicho jak Krople - które - cętkują Krąg Śniegu -

* * * * *

Bezpieczni w swych komnatach z alabastru,
nieczuli na południe, niepomni na brzask
potulni udziałowcy ZMARTWYCHWSTANIA
śpią... stropem ich - atłas, zamiast dachu - głaz.

Śmieje się powiew w pałacu słonecznym;
brzęk pszczół uderza o nieczuły słuch;
ptak muzykuje kadencję najprostszą:
ach, jakiż bystry tu zamarł duch!

W półkrąg nad nimi wyniosłe mkną lata,
wiosłuje firmament, gdzie świat łukiem legł,
kapitulują doże, walą się tiary
głucho jak płatki padające w śnieg.



Dickinson

Podoba mi się w Agonii to - że jest zawsze prawdziwa


241

Podoba mi się w Agonii
To - że jest zawsze prawdziwa -
Nie symuluje się Konwulsji,
Ataku Bólu - nie odgrywa -

Oczy się zaszklą raz - Śmiercią -
I nie do podrobienia
Są Paciorki na Czole - nizane
Przez pospolitość Cierpienia.


* * * * *

Lubię widzieć agonię,
bo wiem, że to nie fałsz;
nikt nie symuluje konwulsji,
nie udaje skurczu ciał.

Oczy szklą się raz tylko - w śmierci.
Nie może to być skłamane,
ani paciorki potu na czole
przez szczerą mękę nizane.


Dickinson

piątek, 9 maja 2014

Jak nogi unoszą ciało, tak umysł - myśli


   Komu więc uwierzy i jakże nie będzie wzgardzony ten, kto ciągle zajmuje się takimi potrzebami i nigdy nie powstał do prawego życia, dlatego że nie wyprostował goleni, aby podnieść się na nich z ziemi? Jak golenie, dzięki zdolności do zginania się, na początku przyjmują na siebie cały ciężar ciała, a kiedy skurczą się trochę do ziemi, sprawiają, że ono zaraz podnosi się do góry, tak i umysł mający zdolność rozeznawania spraw natu­ry, zniżywszy się do potrzeb ciała, znów szybko wznosi lotną myśl ku temu, co w górze, żadnej ziemskiej skazy nie zabierając ze sobą.

Za: Nil z Ancyry, Pisma ascetyczne, przekład, wstęp i opracowanie: Leon Nieścior OMI, seria: źródła ascetyczne t. 46, starożytność t. 31, Tyniec- Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2008

O myślach [pochodzących od] demona smutku


1. Do duszy utrzymującej, z powodu smutku, który ją naszedł, że Pan nie wysłuchuje jej jęków - I jęczeli synowie Izraela w ciężkiej niewoli i modlili się, a wo­łanie ich się wzniosło... (Wj2,23n).
2. Przeciw myślom, które sądzą, że Bóg nie widzi naszego ucisku [spowodowanego] przez demonów - I powiedział Pan, widząc oto... (Wj 3,7n).
4. Przeciw myślom, które nie wyczekują pomocy od Boga i smutkiem niszczą duszę - Dlatego powiedzia­łem synom Izraela: „Ja jestem Pan, Bóg..." (Wj 6,6n).
7. Do duszy nieświadomej, że demony o nas myślą -I powiedział nieprzyjaciel: „doścignąwszy pochwycę, podzielę łupy, pożre ich moja dusza, wyciągnę mój miecz i zabije ich moja ręka" (Wj 15,9).
15. Do Pana, żeby dusza pozostała nieustraszona, kiedy nagle, we wrzasku i trwodze demony napadają na ciało - I powiedziałem: „Panie, Boże, Ty zacząłeś objawiać..." (Pwt 3,24).
18. Przeciw ludzkim myślom wzburzonym widokiem demonów przychodzących do nas w nocy i pod posta­cią dzikich zwierząt tarzających się na plecach - Niech serce wasze nie drży; nie obawiajcie się i nie lękajcie, ani nie uciekajcie przed nimi, gdyż Pan Bóg twój idzie przed wami, jak wyprowadził was z Egiptu, sam bę­dzie walczyć za was przeciw waszym wrogom i ocali was (Pwt 20,3n).
20. Przeciw myślom zwlekającym z podjęciem uczyn­ków bogobojnych z powodu lęku przed strasznymi wi­zjami i przed ognistymi pochodniami unoszącymi się w powietrzu - Nabierzcie odwagi i siły... (Joz 10,25).
25. Przeciw demonowi grożącemu mi pod przysięgą: „zawstydzę cię i wyszydzę pomiędzy wszystkimi mni­chami, że badałeś i odkryłeś całą naturę wszystkich nieczystych myśli" - Czynią cię zdolnym [do modli­twy]. Niech nie chełpi się garbaty... (1 Krl 21,11).
27. Do duszy nie wierzącej, że powietrze pełne jest świętych aniołów walczących po naszej stronie i nie­widzialnych dla demonów - por. 2 Krl 6,17.
31. Do Pana w związku z przekonaniem, że demony będą nas nocą nawiedzać - Wstań, Panie, wystąp przeciw nim i pokonaj ich i wyzwól mą duszę od bezbożnych i od miecza (Ps 17[16], 13).
35. Do Pana w związku z demonem smutku zbliża­jącym się do mnie, który, jako jedyny z demonów, nie wzbudza żądzy, ale działa cały w głowie i na karku, i wówczas bądź za pomocą myśli powodujących smu­tek, bądź nie odwołując się do myśli wpędza i wpro­wadza duszę w wielkie, niepotrzebne udręczenie - Ty uzbrój  mnie   i  od wrogów   moich zachowaj  mnie, i otocz mnie chwałą i ocaleniem... (Ps 32[31],7n).
37. Do Pana w związku demonem smutku zmienia­jącym usposobienie i wtłaczającym w każdą myśl upo­rczywe zmartwienie. Jest to oznaka wielkiego szaleń­stwa - Wskrześ duszę moją... (Ps 35[34], 17).
42. Do duszy w związku z myślami smutku stawia­jącymi przed nasze oczy starość ojca i chorobę matki oraz żal krewnych, których [nikt] nie pociesza - jego słowa stały się miękkie... (Ps 55[54],22).
44. Do duszy nie rozumiejącej, że przywódcy demo­nów mówią, iż jesteśmy porzuceni przez Boga - por. Ps 71[70],10n.
50. Przeciw myśli wmawiającej mi, że droga pro­wadząca do poznania Jezusa Chrystusa jest bardzo niebezpieczna i pełna wielkiego cierpienia - por. Prz 22,13.
53. Przeciw myślom wstrząsającym nami i zapowia­dającym, że nocą demony przyjdą pod postacią gwiazd i w celi będą widoczne, i wypalą twarze nasze oraz oczy. Pomaga nam w czasie takiej próby padnięcie na kolana i trwanie w modlitwie, i odwracanie naszej twarzy, by nie widzieć tych, którzy śpieszą nas przera­zić - tę noc okryje ciemność gasząca gwiazdy aż do dnia i ona nie zobaczy wstającej jutrzenki (Hi 3,8n).
56. Do duszy, która nie znosi mężnie demona, który przychodzi nagłe w czasie modlitwy, zagnieżdża się w umyśle i w gardle, oraz drapie w uszy i łechce nos - Dobry jest Pan, pomaga w dniu..." (Na 1,7).
57. Do duszy pragnącej dowiedzieć się, co się stanie z demonami w dniu sądu i jakiego rodzaju torturom będą poddani. O tych torturach tajemniczo opowiada prorok - por. Za 14,12.
60. Przeciw myśli smutku, kiedy człowiek martwi się, że przyjaciele i krewni zarzucają mu, iż nie podzielił między nich swój majątek, i że żadnego pocieszenia od nich nie otrzymuje - nie bójcie się... (Iz 51,7).
63. Do Pana w związku z pokusami smutku, które wpędzają umysł do otchłani, pomiędzy zmarłych, i serce piętnują ohydnymi obrazami. Jest to znak tego, że dusza zaplątała się w niebezpieczeństwo - Dla­czego większa jest moja troska, a rana moja trwała i nie chce się goić, i dlaczego serce moje stało się jak woda... (Jr 15,18).
72. Do duszy w związku z obcą, niewymowną poku­są, której nie chcę wyjawić słowami ze względu na lu­dzi, którzy wyśmiewają zarówno pod wpływem złości, jak i głupoty, słowa gorliwe i niegorliwe, i nie wierzą, że demony jawnie nękają mnichów. Ludzie ci zupeł­nie nie mają doświadczenia w walce z demonami, któ­re na swoją prośbę otrzymują od Boga moc, aby nas kusić - por. 2 Kor l,9n.
76. Przeciw myślom spodziewającym się, że dusza zostanie pobita przez demony, a ciało wpadnie w nie­uleczalną chorobę - por. 1 P 3,13-5. Niech będzie pochwalony Pan nasz i Zbawca Jezus Chrystus, że dał nam zwycięstwo nad demonem smutku.

Ewagriusz z Pontu: „O sporze z myślami” (Antirrheticus), przekład Ojciec Leon Nieściór OMI i Beata Spieralska, za: Tłum. za: W. FRANKENBERG, Evagrius Ponticus, 472-545.

Św. Grzegorz z Nazjanzu powiada


Łagodność nie wzrusza przewrotnych. List 125
Przy siwiźnie człowiek się uczy i nie zawsze, jak widać, na mądro­ści sędziwego wieku polegać można. List 125
Dwie te rzeczy umie filozofia: umiarkowanie zażywać powodzenia, a dostojnie - porażki. Św. Grzegorz z Nazjanzu, List 126
Dwa razy o ten sam kamień się potknąć - przypisuje przysłowie tylko głupcom. List 153
Nie tyle przecież raduje chwila błoga, ile smuci, gdy mija. List 155
Nie chciej przodować wśród kawek, mogąc być orłem.  List 178
Największy wpływ na zgodę ma współniedola. List 209
Co jest straszne dla nas? Nic - jeno zboczyć od Boga i rzeczy Bożych. Wszystko inne niech się tak ma, jak Bóg zrządzi. List 215
Jest niedorzecznością filozofować, z dala będąc od ucisków, a tracić ducha w cierpieniach i nie świecić ludziom przykładem jak wdzięcz­ności w weselu, tak i wytrwałości w niedoli. List 223
Ci co w ręku mają rzeczy największe i od których wszystko za­wisło, powinni najbardziej dbać o Boga i o pomoc z góry. Św. Grzegorz z Nazjanzu, List 225
To, co się stało według Opatrzności Bożej, winno być dla ludzi rozsądnych podstawą dziękczynienia, a nie łez. List 238
Za prawdziwe i trwałe bogactwo uważaj poprzestawanie na ma­łym; trwale być bogatym - nie polega na posiadaniu wielu rzeczy, lecz na umiarkowaniu potrzeb. To od ciebie zależy, tamto od świata zewnętrznego. List 244
Wydaje się, że łatwiej jest znosić nieszczęście, niż szczęście zachować. Mowa 22 — Druga mowa o pokoju
Wiemy, że równocześnie jesteśmy wielkimi i małymi, że nale­żymy do ziemi i do nieba, że jesteśmy śmiertelnymi i nieśmiertelny­mi, że chodzimy w świetle i błąkamy się w mrokach - zależnie od te­go, czy przechylamy się na jedną czy na drugą stronę. (cytat za: A. Hamman, Guide pratiąue des peres del'Eglise, Paris 1967)

Za: Mądrość Ojców Kościoła. Antologia patrystyczna, oprac. Jan Hojnowski SCJ, Wydawnictwo SPES, Kraków (brak roku wydania) 

Barsanufiusz i Jan


Barsanufiusz i Jan sprawowali duchową władzę w klasztorze, a zarazem przewodzili szerszej wspólno­cie chrześcijańskiej. Klasztor znajdował się na obrzeżach wielkiej metropolii, co pozwalało mu pozostawać w kon­takcie z regionalnymi władzami państwowymi i kościel­nymi. Zamiast zamykać się przed gośćmi „ze świata", przełożeni klasztorni zachęcali do bliskich relacji pomię­dzy mnichami i świeckimi. Barsanufiusz i Jan byli kie­rownikami duchowymi dla ludzi świeckich o różnym powołaniu, zarówno dla tych, którzy przyjęli ascetyczny sposób życia i wchodzili w bliskie relacje z ojcami mona­stycznymi, jak i tych, którzy zwracali się do anachoretów z bardzo światowymi sprawami. Możliwości wpływania na większą wspólnotę widać w odpowiedziach Barsanu­fiusza na kontrowersyjne wybory biskupa w Gazie. Dia­log pomiędzy anachoretami i biskupami Gazy i Jero­zolimy pokazuje zarówno władzę świętych mężów nad biskupami, jak i bliską współpracę pomiędzy biskupami i mnichami, którzy byli źródłami duchowego autorytetu w Palestynie.

  Starożytny podróżnik, który zatrzymałby się w Gazie, znalazłby wszystko, czego potrzebował; mógłby poroz­mawiać z przyjaznymi mieszkańcami miasta w czasie od­wiedzin w publicznej łaźni, kupując prowiant na rynku, czy zatrzymując się na modlitwę w jednym ze wspania­łych kościołów miasta. Być może spytałby o niedawne powstanie Samarytan, albo stanowisko lokalnego biskupa odnośnie różnych kwestii teologicznych stwarzających podziały w Kościele. Mógłby przynieść wieści o złowro­giej zarazie, która pojawiła się na Wschodzie, albo plotki o edyktach cesarskich, które miały zakazać wyznawania pogańskiej religii. Może poprosiłby o pomoc w negocjo­waniu cen, albo szukałby pomocy medycznej dla swego towarzysza. W trakcie rozmów, które mógłby prowadzić, usłyszałby prawdopodobnie: „Słuchaj, Wielki Starzec tak mówi na ten temat", albo „Można o tym napisać do Star­ców". Gdyby nasz podróżnik osiedlił się w mieście, być może sam zacząłby pisać list do anachoretów, a przez to stałby się częścią struktury wspólnoty w Gazie.

Za: Jennifer L. Hevelone-Harper, Uczniowie Pustyni. mnisi, świeccy i prymat ducha w Gazie VI wieku, tytuł oryginału: Disciples of the desert: monks, laity, and spiritual authority in sixth-century Gaza, przekład: Ewa Dąbrowska, seria: źródła monastyczne t. 52, opracowania t. 12, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2010

Kasjan nie zaleca dodatkowych praktyk ascetycz­nych


Kasjan nie zaleca dodatkowych praktyk ascetycz­nych. Odnosi się z rezerwą do zakładania wora jako stroju zalecanego przez Ewagriusza, co rzeczywiście jest najbardziej przesadną z wszystkich praktyk, jakie bierze pod uwagę. Chociaż Kasjan wspomina o ćwi­czeniach ascetycznych, do których należy zakładanie folii ołowianej w okolicy genitaliów dla „ochłodzenia" ciała, podaje to jako analogię, a nie jako przepis. Po­równuje trening atletyczny niewierzących do prób praktyk ascetycznych w życiu monastycznym, które zaczynają się od oczyszczenia serca (Reguły 6.9). Nie zaleca praktyk dramatycznych, takich jak sposób sto­sowany przez Ewagriusza, polegający na staniu nago w studni podczas zimowej nocy. Nadzwyczajne prak­tyki wielkich są niebezpieczną pokusą dla przeciętne­go mnicha, zwykłe praktyki są wystarczająco trudne.

Ważniejsze od fizycznych są praktyki duchowe -czytanie, medytacja meditatio i nieustanna modli­twa. Praktyka meditatio Pisma Świętego i nieustan­na modlitwa stanowią klamrę spinającą ascetyczny i kontemplacyjny aspekt ludzkiego życia, wypełniają umysł i serce dobrą treścią i jednocześnie blokują wstęp niezdrowym myślom. Są to stali towarzysze czystego mnicha, bo najistotniejszą cechą czystości jest umożliwienie głębszego wniknięcia w teksty bi­blijne i dalszego postępu w kontemplacji. Te aspekty „troski duszy" (cura animae) lub „skupienia serca" (directio cordis) są związane szczególnie z czujnością podczas nocy, dlatego łączy się praktyki duchowe z ascezą polegającą na wyrzeczeniu się snu. Noc to pora najbardziej bezbronna wobec ataków demonów, niezależnie od tego, czy się śpi, czy nie, i Kasjan - po­dobnie jak inni pisarze monastyczni - stara się wy­dłużyć czas ascetycznego czuwania na okres nocny, jeśli to tylko możliwe. Kasjan pochwala zwyczaj cenobitów egipskich, którzy pozostawali na modlitwie lub pracy fizycznej po nocnym oficjum, zamiast pójść spać i stwarzać okazję do snów erotycznych i „zmaz". Ci, którzy ustrzegą się w nocy, będą przy­gotowani na dzień, bo nic, według Kasjana, nie umac­nia czystości lepiej niż nocne czuwania (Reguły 6.23).

Za: Columba Stewart OSB, Kasjan Mnich, Kraków - Tyniec 2004, [źródła monastyczne t. 34, (opracowania, t. 6), przekład Teresa Lubowiecka