Treść:
Uczy, jak należy urządzić sobie życie godne imienia mnicha.
Przestrzega przed towarzystwem niewiast. Życie w klasztorze
jest bezpieczniejsze dla młodzieńca niż życie w pustelni. Do
nauczania i pisania książek należy zabierać się późno. Trzeba
unikać zażyłości z oszczercami. Pisany w r. 411.
1. Nikt nie jest szczęśliwszy
niż chrześcijanin, któremu obiecane jest królestwo niebieskie;
nikt bardziej utrudzony niż ten, który codziennie naraża życie na
niebezpieczeństwo; nikt silniejszy niż ten, kto zwycięża diabła;
i nikt nie jest słabszy niż ten, kto ulega ciału. Na obie te
rzeczy jest wiele przykładów. Łotr uwierzył na krzyżu i
natychmiast zasługuje na to, aby usłyszeć słowa: „Zaprawdę,
powiadam tobie, dziś będziesz ze mną w raju". Judasz ze
szczytu apostolstwa stacza się w otchłań zdrady i ani zażyłość
wieczerzy, ani maczania chleba, ani łaska pocałunku nie mogą
go wstrzymać, aby nie zdradził jako człowieka tego, o którym
wiedział, że jest Synem Bożym.
Czy jest coś nędzniejszego nad
Samarytankę? Poznawszy u źródła Mesjasza, którego w świątyni
naród żydowski nie uznawał, nie tylko sama uwierzyła i znalazła
jednego Pana — ona, która miała sześciu mężów — ale staje
się sprawczynią zbawienia wielu, i gdy Apostołowie kupują chleb,
ona pokrzepia spragnionego i podtrzymuje zmęczonego. Czy jest
ktoś mędrszy nad Salomona? A jednak omamiła go miłość do
kobiet. „Dobrą rzeczą jest sól" i żadnej ofiary nie
przyjmuje się bez jej przyprawy . Dlatego i Apostoł
przykazuje: „Mowa wasza niech będzie zawsze uprzejma i zaprawiona
solą", bo jeśli zwietrzeje, wyrzucana jest precz i do tego
stopnia traci wartość, że nie jest przydatna nawet jako nawóz,
który zazwyczaj użyźnia niwy wierzących i wzmacnia jałowy grunt
dusz.
Mówię to, żeby cię, synu
Rustyku, zaraz na początku pouczyć o tym, że podjąłeś się
wielkiego dzieła i dążysz ku rzeczom wzniosłym, gdy depczesz
pokusy wieku młodzieńczego, a raczej dojrzałego, wstępując na
stopień wieku doskonałego; a także i to ci powiem, że droga,
którą idziesz, jest śliska i że mniejsza jest chwała po
zwycięstwie niż hańba po upadku.
2. Nie potrzeba, abym prowadził
twój strumyk przez łąki cnót, ani żebym się trudził, aby ci
pokazywać piękność różnych kwiatów: jaką czystość mają w
sobie lilie, jaką wstydliwość posiada róża, co purpura fiołka
obiecuje w królestwie, co zaręcza gra barw błyszczących
klejnotów. Już bowiem z łaski Pana trzymasz pług, już z
Apostołem Piotrem wstąpiłeś na taras i miejsce słoneczne, gdzie
on łaknąc wśród żydów nasyca się wiarą Korneliusza i głód
ich niedowiarstwa zaspokaja nawracaniem pogan przez czworokątne
naczynie ewangeliczne, które z nieba zstępuje na ziemię, poznaje z
całą pewnością, że wszyscy ludzie mogą być zbawieni. To, co
widział, unosi się z powrotem, w górę i w postaci białego
prześcieradła porywa z ziemi ku niebu tłumy wierzących, aby się
spełniała obietnica Pańska: „Błogosławieni czystego serca,
albowiem oni Boga oglądać będą".
Wszystko to trzymając cię za
rękę pragnę ci wpoić i podobnie jak doświadczony żeglarz,
tak ja po wielu rozbiciach usiłuję pouczyć niedoświadczonego
podróżnego, abyś wiedział, na którym brzegu jest korsarz
skromności, gdzie Charybda i korzeń wszelkiego zła, chciwość,
gdzie oszczercze psy Scylli, o których mówi Apostoł: „Abyście
się, kąsając, wzajemnie nie zjedli", jak bezpieczni wśród
ciszy bywamy niekiedy zasypywani libijskimi ławicami grzechów,
jakie zatrute stwory karmi pustynia tego świata.
3. Ci, którzy płyną przez
Morze Czerwone — powinniśmy pragnąć, aby zatonął tam prawdziwy
Faraon ze swym wojskiem — po wielu trudach i
niebezpieczeństwach przybywają do miasta Auksumy. [Miasto
w kraju Habessinów, czyli Abisynów, z grecka lub
Aiksodme lub Aiksomis, a nie — jak umieszcza w tekście wydawca
listów Hieronima, Hilberg — Maxima.]
Na obydwóch brzegach mieszkają szczepy koczownicze, istne dzikie
zwierzęta. Zawsze zapobiegliwi, zawsze zbrojni, wożą całoroczne
zapasy żywności. Wszędzie jest pełno skał podwodnych i
niebezpiecznych mielizn, tak że przewodnik siedzi na szczycie
masztu, aby stamtąd dawać wskazówki co do kierowania i
obracania okrętem. Podróż jest szczęśliwa, jeśli po sześciu
miesiącach dobijają do portu wyżej wymienionego miasta. Tu
rozpoczyna się Ocean, przez który zaledwie po upływie roku dociera
się do Indii i do rzeki Ganges — którą Pismo św. nazywa
Pizon. Rzeka ta okrąża całą ziemię Hewilat i podobno unosi na
falach wiele barw pochodzących z rajskiego źródła. Tam rodzi
się karbunkuł, szmaragd,, lśniące perły i uniony, których
pragną próżne niewiasty pochodzące ze szlachetnych rodów.
Tam również są złote góry, do których ludzie nie mogą dojść
z powodu smoków, gryfów i potworów o olbrzymich cielskach;
one nas mają pouczyć o tym, jakich stróżów ma chciwość.
4. Lecz dokąd zmierzam? Jest to
widoczne. Jeśli kupcy tego świata tak wiele podejmują trudów, aby
dojść do bogactw niepewnych, które mają zginąć, i z
niebezpieczeństwem duszy zachowują to, czego szukali wśród wielu
niebezpieczeństw, cóż powinien czynić kupiec Chrystusowy, który
sprzedawszy wszystko szuka najcenniejszej perły,
który kosztem całego mienia swego kupuje rolę, gdzie znajduje
skarb, którego ani złodziej wykopać, ani rozbójnik zabrać nie
może?
5.
Wiem, że obrażę wielką liczbę tych, którzy ogólne
rozprawianie o wadach będą uważali za osobistą zniewagę, a
przez to, że gniewają się na mnie, wskazują na swe sumienie i o
wiele gorzej sądzą o sobie niż o mnie. Ja bowiem
nikogo nie wymienię, nie będę wskazywał na pewne osoby z
taką swobodą,, jaka panowała w starożytnej komedii. Jest oznaką
męża roztropnego i niewiast roztropnych — ukrywać, co
więcej, poprawiać to, co w sobie widzą, i oburzać się
raczej na siebie niż na mnie, ale nie obsypywać złorzeczeniami
tego, który napomina. A ten, choćby miał na sumieniu te same
grzechy, z pewnością o tyle jest lepszy, że jemu się jego własne
winy nie podobają.
6. Słyszę, że masz matkę
religijną, która od wielu lat jest wdową i która ciebie wychowała
i wykształciła. Po studiach w Galii, gdzie kwitną nauki, posłała
cię do Rzymu, nie szczędziła kosztów i nieobecność syna
znosiła pocieszając się nadzieją przyszłości, aby żyzność
i wytworność mowy galickiej naprawiła rzymska powaga. Stosowała
wobec ciebie wędzidła, nie ostrogi, podobnie jak czytamy u
wymownych mężów Grecji. Oni to azjatycką napuszystość
wysuszali solą attycką, a krzewiące się zbyt bujnie winnice
starali się ukrócić za pomocą sierpów, by tłocznie wymowy
opływały nie latoroślami słów, lecz wykazywały obfitość
myśli, jakby winnych gron. Szanuj ją jak matkę, kochaj jak
piastunkę, czcij jak świętą. Nie naśladuj przykładu innych,
którzy porzucają swoje matki, a szukają obcych, ci, których
bezwstyd jest jak na dłoni, gdy pod pretekstem pobożności szukają
podejrzanego towarzystwa.
Znam ja niektóre kobiety w
wieku więcej niż dojrzałym, które lubią się otaczać
młodzieńcami pochodzenia wyzwoleńczego i szukają synów
duchownych. Z czasem przełamują wstyd i pod pretekstem fałszywego
imienia matki posuwają się do swobody małżeńskiej. Inne
opuszczają siostry dziewice, a łączą się z obcymi wdowami.
Są takie, które nienawidzą swoich, a pochlebia im uczucie obcych.
Ich niecierpliwość jest oznaką stanu duszy i nie zasługuje na
żadne usprawiedliwienie i rozrywa jak pajęczynę nikłe pozory
skromności.
Patrz, jak niektórzy z
podpasanymi biodrami, w ciemnej tunice, z długą brodą nie mogą
odstąpić od kobiet, przebywają pod tym samym dachem, razem
biesiadują, mają do posługi młode dziewczęta i wszystko jest jak
w małżeństwie z wyjątkiem samej nazwy. I dobre imię
chrześcijanina nie jest przez to narażone, jeśli występnie żyje
ten, kto tylko udaje, że jest pobożny; co więcej, jest to
zawstydzeniem pogan, gdy widzą, że kościołom nie podoba się
to, co :się wszystkim dobrym nie podoba.
7.
Ty zaś, jeśli chcesz być mnichem, a nie uchodzić tylko za niego,
troszcz się o duszę swoją, a nie o majątek, ponieważ wyrzekłeś
się go, gdy stałeś się mnichem. Niechaj zaniedbane szaty będą
oznaką pięknego umysłu, niech licha tunika wyraża pogardę dla
świata, tak jednak, aby umysł się nie pysznił, aby nie było
rozdźwięku między odzieniem i mową. Nie szukaj leku w kąpieli,
jeśli żar ciała pragniesz gasić zimnem postów. Niechaj te
jednak będą umiarkowane, aby nie osłabiły zbytnio żołądka,
a domagając się następnie wskutek tego większego posilania,
nie przerodziły w obżarstwo, z którego rodzi się namiętność.
Skromny i umiarkowany pokarm jest pożyteczny i dla ciała, i dla
duszy.
Staraj się widywać matkę w
ten sposób, abyś tym samym nie musiał widywać innych niewiast,
których oblicza mogłyby utkwić w twym sercu ,,i cicha żyła pod
sercem rana". Wiedz o tym, że służebne, które jej
podlegają, są dla ciebie sidłami, bo im niższe jest ich
pochodzenie, tym łatwiej możesz upaść. I Jan Chrzciciel
miał świętą matkę, i był synem arcykapłana, a jednak ani
uczucia matki, ani dostatki ojca nie mogły go skłonić do życia w
domu rodzicielskim, gdzie jego czystość mogła się znaleźć w
niebezpieczeństwie. Przebywał na miejscach pustynnych i
oczami stęsknionymi za Chrystusem nie spoglądał na nic
innego. Szorstka suknia, pas skórzany, pokarm z szarańczy i miodu
leśnego, wszystko było odpowiednie dla cnoty i
wstrzemięźliwości.
Synowie Proroków (czytamy w
Starym Testamencie, że byli oni mnichami) budowali sobie chatki w
pobliżu rzeki Jordan, a porzuciwszy tłumne miasta żywili się
kaszą i roślinami polnymi. Dopóki jesteś w swej ojczyźnie,
uważaj swoją celę za raj, zrywaj różne owoce Pisma, ciesz się z
tej zażyłości i nie miej innych rozkoszy. Jeśli cię gorszy
oko, noga, ręka twoja, odrzuć ją. Niczego nie oszczędzaj,
abyś jedynie mógł oszczędzać duszę. Pan powiedział; „Każdy,
który patrzy na niewiastę, aby jej pożądał, już ją scudzołożył
w sercu swoim".
Któż się będzie chełpił,
że ma serce czyste? Gwiazdy nie są czyste przed obliczem Pana; o
ileż bardziej ludzie, których życie jest pokuszeniem! Biada nam,
ponieważ ilekroć pożądamy, tylekroć grzeszymy. „Upił się —
mówi — na niebie miecz mój"; o wiele bardziej zaś na ziemi,
która rodzi ciernie i osty. Naczynie wybrane, którego usta
rozbrzmiewały Chrystusem, umartwia ciało moje i do posłuchu
przymusza. A jednak widzi, że wrodzony żar zmysłów
pozostaje w sprzeczności z jego przekonaniem, tak że zmuszony
jest czynić to, czego nie chce, i jakby gwałt cierpiąc woła:
„Nieszczęsny ja człowiek! Któż mię wyzwoli z ciała tej
śmierci?" A ty myślisz, że możesz przejść nie doznając
upadku i skaleczeń, jeśli, wszelaką strażą nie będziesz strzegł
serca swego u i nie powiesz ze Zbawicielem: „Matką moją
i braćmi moimi są ci, którzy czynią wolę Ojca".
Ta srogość wypływa z
bogobojności, bo czy jest coś równie zbożnego, jak pragnienie
zachowania świętego syna — świętej matce. I ona pragnie,
abyś żył i abyś widywał ją nie na krótko,
ale chce cię widzieć na zawsze w
Chrystusie. Anna zrodziła Samuela nie dla siebie, ale dla przybytku.
Synowie Jonadaba wina i sycery nie pili, mieszkali w namiotach i
takie mieli siedziby, do jakich przymusiła ich noc, a jest o nich
mowa w Psalmie, że pierwsi popadli w niewolę, ponieważ podczas
pustoszenia Judei przez wojsko chaldejskie zmuszeni byli wejść do
miast.
8. Niechaj inni myślą, co
chcą, i niech każdy zostanie przy swym zdaniu; dla mnie miasto jest
więzieniem, a samotność — rajem... Na cóż pożądamy wielkiej
ilości ludzi w mieście, skoro pojedynczo jesteśmy sądzeni?
Mojżesz przez czterdzieści lat pobytu na pustyni6 przygotowuje się
do kierowania narodem żydowskim; pasterz owiec stał się
pasterzem ludzi. Apostołowie od łowienia ryb na jeziorze
Genezaret przeszli do łowienia ludzi.
A tedy ci, którzy mieli ojca,
sieci, łódkę, poszli za Panem i natychmiast wszystko porzucili.
Dźwigali codziennie krzyż swój i nawet laski w ręce nie mieli.
Mówię to, abyś nauczył się
rzeczy, których sam będziesz uczył, jeśli pragniesz wejść do
stanu duchownego, i abyś rozumną ofiarę złożył
Chrystusowi. Nie bądź żołnierzem, nim nauczysz się władać
bronią, ani nauczycielem, zanim nie będziesz uczniem.
Nie pozwala mi moja pokora i
przekracza to moją miarę sądzić duchownych i mówić źle o
sługach Kościoła. Niechaj mają oni swój stan i stanowisko. Gdy
go otrzymasz, wtedy książeczka wydana dla Nepocjana będzie cię
mogła pouczyć, jak powinieneś żyć jako duchowny. Teraz omawiam
początki życia i obyczaje mnicha oraz tego mnicha, który w
młodości uprawiał nauki wyzwolone, a potem nałożył na swą
szyję jarzmo Chrystusowe.
9. Najpierw należy omówić,
czy winieneś żyć sam jeden czy z innymi w klasztorze. Mnie się
wydaje, że powinieneś mieszkać wespół ze świętymi
towarzyszami, abyś nie uczył się sam i bez przewodnika nie
wkraczał na drogę, na którąś nigdy nie wszedł, abyś zaraz z
niej nie zboczył w przeciwną stronę i nie był narażony na
popełnianie błędu, abyś nie odbywał drogi większej lub
mniejszej niż potrzeba; byś nie męczył się biegnąc, a nie
zasypiał wypoczywając. W samotności prędko się zakrada pycha i
jeśli ktoś trochę pościł i ludzi nie widział, uważa się za
coś ważnego, a zapomniawszy o sobie, skąd przybył i dokąd
zmierza, zbacza z drogi wewnętrznie — sercem, zewnętrznie —
językiem. Sądzi cudze sługi wbrew woli Apostoła, wyciąga rękę
po wszystko, czego zapragnie podniebienie; śpi, ile zechce, czyni,
co mu się podoba, nikogo się nie boi, wszystkich uważa za niższych
od siebie i częściej bywa w miastach niż w celi; wśród braci
udaje skromność, chociaż lubi przebywać w tłumie ulicznym.
Cóż zatem? Czy ganię życie
samotne? Bynajmniej, przecież często je chwaliłem. Ale chcę, żeby
ze szkoły klasztornej wychodzili tacy żołnierze, których by
nie przestraszały twarde ćwiczenia samotni, którzy przez długi
czas dawali przykład wzorowego życia, którzy ze wszystkich byli
najmniejsi, aby mogli być ze wszystkich pierwszymi, których nigdy
ani głód, ani sytość nie zwyciężyła, którzy cieszą się w
ubóstwie, których ubiór, mowa, twarz, chód jest nauką cnót.
Nie umieją oni tak, jak to
czynią niektórzy głupcy, zmyślać bajek o atakach demonów
przeciw sobie, aby wśród ludzi niedoświadczonych i prostych
wzbudzać podziw dla cudu i ciągnąć stąd zyski.
10. Widzieliśmy niedawno i
opłakaliśmy majętności pewnego Krezusa, którego zaskoczyła
śmierć; datki mieszkańców gromadzone jakoby na użytek ubogich
stały się dziedzictwem rodziny i potomstwa. Wówczas żelazo, które
ukrywało się w głębinie, wypłynęło na powierzchnię wody
i wśród drzew palmowych ukazana została gorzkość Mary. I
nic dziwnego, gdyż takiego miał towarzysza i nauczyciela ten, który
z głodu biednych uczynił sobie źródło bogactwa i pozostawił
dla swego własnego nieszczęścia dobra przeznaczone dla
nieszczęśliwych. Ich wołanie doszło wreszcie do nieba i pokonało
cierpliwość Bożych uszu, tak że wysłany został srogi anioł
mówiąc do Nabala z Karmelu: „Szaleńcze, tej nocy zażądają
duszy twej od ciebie, a to, coś przygotował, czyjeż będzie?"
11. Chcę więc, abyś z powodu
tych przyczyn, które wyżej wyłożyłem, nie mieszkał z matką, a
głównie dlatego, aby jej nie zasmucać, gdybyś nie chciał
przyjmować od niej wykwintniejszych pokarmów, albo nie
dolewać oliwy do ognia, gdybyś je
przyjmował i byś przebywając w licznym gronie dziewcząt nie
rozmyślał w nocy nad tym, żeby je widzieć w dzień. Miej
zawsze książkę w ręku i przed oczyma, naucz się Psalmów na
pamięć, módl się nieustannie, niechaj twój umysł będzie czujny
i niech nie przypuszcza do siebie pustych myśli. Niechaj
zarówno ciało, jak i dusza dążą ku Panu.
Zwyciężaj gniew cierpliwością,
kochaj znajomość Pisma św., a nie będziesz kochał błędów
ciała. Niech umysł twój nie poddaje się różnym pokusom, bo
jeśli one osiądą w sercu, będą panowały nad tobą i doprowadzą
cię do największego przewinienia.
Zajmij
się jakąś pracą, aby cię diabeł zawsze zastał przy niej. Jeśli
Apostołowie, którzy mieli możność żyć z Ewangelii, pracowali
swoimi rękami, aby dla nikogo nie być ciężarem, i udzielali
wsparcia innym, u których za dobra duchowe winni byli brać udział
w żniwie dóbr cielesnych, to czemuż ty nie miałbyś przygotować
tego, co ma służyć na twój użytek? Wyplataj koszyki z
sitowia albo zrób koszyk z giętkiej wikliny; oczyść glebę z
chwastów, podziel ją na równe grządki, a gdy na nich posiejesz
jarzyny lub posadzisz rzędem rośliny, doprowadź wodę do ich
zwilżenia, abyś na to mógł spoglądać tak, jak opisuje
poeta w tych pięknych wierszach:
Oto
z wierzchołka stromego chodnika strugą
zdobywa;
ona, spadając po drobnych kamykach,
głuchy
szmer wywołuje i wodą ochładza spalone niwy. [Wergiliusz,
Georg. 1, 108—110]
Zaszczepiaj nieurodzajne drzewa
oczkami lub zrazami, abyś po pewnym czasie mógł zrywać słodkie
owoce swej pracy. Buduj ule dla pszczół, do których cię
odsyłają Przypowieści Salomona, i poznaj porządek klasztorny
i królewską karność panującą u tych małych stworzeń.
Pleć sieci do łowienia ryb, pisz książki, aby z jednej strony
ręka przyrządzała pokarmy, aż drugiej dusza nasycała się
czytaniem. „W pożądliwościach jest wszelki próżnujący".
W klasztorach egipskich panuje ten zwyczaj, że nie przyjmuje
się nikogo bez znajomości pracy, nie tyle ze względu na potrzeby
życiowe, ile na zbawienie duszy, aby umysł nie gubił się w
niebezpiecznych myślach i na podobieństwo cudzołożnej
Jerozolimy nie oddawał się temu wszystkiemu, co się do niego
przybliży.
12. Gdy byłem młodzieńcem i
głucha samotność otaczała mnie zewsząd, nie mogłem znieść
napaści grzechu i żaru zmysłów; i chociaż łamałem je
częstymi postami, to jednak umysł płonął w myślach. Chcąc go
poskromić zwróciłem się z prośbą o naukę do pewnego brata,
który był żydem z pochodzenia; po odbytych studiach, dzięki
którym poznałem bystrość Kwintyliana, bujną wymową Cycerona,
powagą Frontona i łagodność Pliniusza, zacząłem się uczyć
alfabetu, zastanawiać się nad słowami syczącymi i
przydechowymi. Ileż w to włożyłem pracy, ile podjąłem
trudów, ile razy zwątpiłem, ile razy ustawałem i z gorącego
pragnienia, żeby się nauczyć, znów zaczynałem, co wycierpiałem,
świadkiem jest moje sumienie i ci, którzy żyli razem ze mną. I
dzięki czynię Panu, że z gorzkiego nasienia nauki zbieram słodkie
owoce.
13. Powiem i to, co widziałem w
Egipcie. Był w kenobium (tzn. w klasztorze)
młody Grek, który ani powściągliwością, ani największą pracą
nie mógł ugasić płomienia zmysłów. Z tego niebezpieczeństwa
ocalił go opat klasztoru takim podstępem: rozkazał pewnemu
poważnemu mężowi, aby prześladował młodzieńca zaczepkami i
obelgami, a po wyrządzeniu krzywdy pierwszy przychodził na skargę.
Wezwani świadkowie zeznawali na korzyść tego, który dopuścił
się zniewagi. Tamten przeciwstawiał się z płaczem kłamstwu;
dlatego, że nikt nie wierzył prawdzie, jedynie opat wysuwa chytrze
obronę, aby brat nie pogrążył się w smutku bez miary. Cóż
więcej? Tak przeszedł rok, a po jego upływie młodzieniec
zapytany o dawne myśli, czy jeszcze ma jakieś trudności,
odpowiedział: „Ojcowie, żyć mi nie wolno, a miałbym mieć
upodobanie w nieczystości?" Gdyby on był sam, przy czyjej
pomocy odniósłby zwycięstwo?
14. Filozofowie świeccy mają
zwyczaj starą miłość usuwać nowym uczuciem, tak jakby klin
klinem. Siedmiu książąt perskich poleciło również królowi
Aswerowi, aby tęsknotę za królową Wasti zaspokoił miłością do
innych dziewcząt. Tamci występek leczą występkiem i grzech
grzechem; a my miłością do cnót zwyciężamy występki. Prorok
mówi: „Odwróć się od złego, a czyń dobrze, szukaj pokoju i
ubiegaj się za nim". Jeśli nie znienawidziliśmy złego, nie
możemy kochać dobrego. Należy więc czynić dobro, abyśmy
odwrócili się od złego; należy szukać pokoju, abyśmy uniknęli
wojen. I nie wystarczy go szukać, ale gdy go znajdziemy i gdy będzie
chciał się wymknąć, musimy się o niego ubiegać z wielkim
wysiłkiem, gdyż on „przewyższa wszelkie pojęcie", w nim
jest mieszkanie Boga według słów Proroka: „I stało się w
pokoju miejsce jego". A pięknie powiedziane jest o
ściganiu pokoju według tego powiedzenia Apostoła: „Gościnność
ścigając"; oznacza to, że powinniśmy zapraszać gości
nie utartymi słowami i — że tak powiem — samymi wargami, ale że
całą gorącością umysłu mamy ich zatrzymywać, tak jakby
zabierali ze sobą część naszego zysku i naszej korzyści.
15. Żadnej sztuki nie uczymy
się bez pomocy nauczyciela. Nawet nieme stworzenia i stada dzikich
zwierząt idą za swymi przewodnikami. U pszczół są królowe,
żurawie lecą za jednym szykiem literowym. Jeden jest władca, jeden
sędzia prowincji. Gdy Rzym został założony, nie mógł mieć
równocześnie dwóch braci królami i z bratobójstwa bierze
początek. W żywocie Rebeki Ezaw i Jakub stoczyli wojnę. W każdym
kościele jest jeden biskup, jeden archiprezbiter, jeden archidiakon.
I cały porządek Kościoła opiera się na swych kierownikach. Na
okręcie jeden sternik, w domu jeden pan; nawet w największym
wojsku czeka się na rozkaz jednego. I aby przez nadmierne
rozwodzenie nie zrażać czytelnika, za pomocą tego wszystkiego
zmierzam do tego celu, aby cię pouczyć, że nie powinieneś
polegać na własnej woli, ale żyć w klasztorze poddany
kierownictwu jednego ojca i w towarzystwie wielu, abyś od
jednego uczył się pokory, od drugiego cierpliwości, abyś nie
czynił tego, co chcesz, abyś jadł to, co ci każą, abyś ubierał
się w to, co dostaniesz, wykonywał zadaną ci pracę, byś
podlegał temu, komu nie chcesz, byś zmęczony kładł się na
posłaniu i drzemał przechadzając się, byś jeszcze nie
dospawszy zmuszony był wstawać, byś odmawiał Psalm, gdy
przyjdzie na ciebie kolej — gdzie nie szuka się słodyczy głosu,
lecz uczucia duszy, według słów Apostoła: „Będę śpiewał
duchem, będę śpiewał i rozumem" i: „Śpiewając w sercach
waszych", czytał bowiem: „Śpiewajcie mądrze".
Służ braciom, obmywaj nogi gościom, milcz, gdy doznasz krzywdy,
przełożonego klasztoru lękaj się jak pana, kochaj go jak
ojca; bądź przekonany, że to, co on rozkaże, jest dla ciebie
zbawienne. Nie wydawaj sądu o orzeczeniu przełożonych, bo
twoim obowiązkiem jest słuchać i wypełniać rozkazy według tego,
co mówi Mojżesz: „Słuchaj, Izraelu, i milcz". Takimi
zajęciami zatrudniony nie będziesz miał czasu na rozmyślania
i gdy od jednego zajęcia przechodzisz do drugiego i praca następuje
po pracy, to tylko zatrzymywać będziesz w pamięci, co musisz
czynić.
16. Widziałem ja takich, którzy
po wyrzeczeniu się świata szatami jedynie i ustnym wyznaniem —
nie czynem — nic w swym dawnym postępowaniu nie zmienili. Majątek
raczej się powiększył niż zmniejszył, to samo otoczenie się
służbą, ta sama wystawność biesiady, na szkle i glinianej misie
zjada się złoto, wśród tłumów i licznej służby przywłaszczają
sobie nazwę samotników. Ci zaś, którzy są ubodzy i posiadają
mały majątek, uważają samych siebie za mądrych i ukazują się
publicznie jakby w pompatycznych noszach [ferculum
pomparum— nosze, na których podczas widowisk niesiono
posągi bóstw], aby się
popisywać psią wymową. Inni z podniesionymi w górę ramionami i
krasząc nie wiedzieć co w sobie, z wbitymi w ziemię oczyma
bełkoczą napuszone słowa, tak że gdybyś dodał herolda,
myślałbyś, iż kroczy prefektura. Są tacy, którzy wskutek
wilgoci panującej w celach i nadmiernych postów, przez wstręt do
samotności i przez przesadne czytanie, brzmiące im w uszach
dniami i nocami, zapadają w melancholię i wymagają raczej okładów
Hipokratesa niż naszych wskazówek. Wielu nie może się obejść
bez dawnych rzemiosł i handlu; zmieniwszy nazwy kramarzy, ten sam
uprawiają handel, jednakże nie starają się o pożywienie i
odzież, jak przykazuje Apostoł, ale o zyski większe niż ludzie
świeccy. Dawniej szaleństwo kupczących powściągali
edylowie, których Grecy nazywają agoranomos
[urzędnik pilnujący porządku na rynku], i grzech nie
uchodził bezkarnie, teraz jednak pod pretekstem religii uprawia się
niesprawiedliwy handel i ten, który nosi zaszczytne imię
chrześcijanina, raczej dopuszcza się oszustwa, niż go doznaje.
Wstydzę się mówić, ale
trzeba to poruszyć, abyśmy się przynajmniej za naszą hańbę
rumienili; wyciągamy publicznie ręce, zawijamy złoto w szmaty
i wbrew opinii wszystkich umieramy jako bogacze, chociaż
żyliśmy w rzekomej nędzy. Tobie, gdy będziesz w klasztorze,
nie będzie wolno tego czynić, a gdy zwolna przyzwyczajenie się
zakorzeni, wtedy zaczniesz sam chcieć tego, do czego byłeś
przymuszany, i praca twoja oprawiać ci będzie przyjemność, a
zapomniawszy o przeszłości pójdziesz zawsze naprzód wcale nie
bacząc, czy inni czynią coś złego, lecz myśląc o tym, co ty
powinieneś uczynić dobrego.
17. Niechaj cię nie zwodzi
wielka ilość grzeszących i niech ci nie sprawi niepokoju tłum
ginących, i nie myśl w cichości: „Cóż? Czy więc wszyscy
zginą, którzy mieszkają w miastach? Oto oni używają swojej
własności, posługują kościołom, chodzą do łaźni, nie gardzą
pachnidłami, a przecież u wszystkich są w poszanowaniu." Na
to odpowiedziałem już przedtem i teraz krótko odpowiem: W tej
rozprawie nie mówię o duchownych, lecz pouczam mnicha. Duchowni są
święci i życie wszystkich jest chwalebne. Postępuj więc i żyj w
klasztorze tak, żebyś zasłużył na to, by stać się duchownym.
Nie skalaj swej młodości żadnym brudem, abyś do ołtarza
Chrystusowego szedł jakby dziewica z komnaty i miał z zewnątrz
dobre świadectwo, by niewiasty znały twoje imię, ale oblicza nie
znały. Gdy dojdziesz do wieku doskonałego — jeśli jednak
życie dopisze a — i ludność albo biskup miasta zaliczy cię do
stanu duchownego, czyń, co należy do duchownego i przebywaj zawsze
wśród samych dobrych, bo w każdym stanie i na każdym stanowisku
dobro zmieszane jest ze złem.
18. Do pisania nie porywaj się
prędko powodując się lekkomyślnością. Przez długi czas
ucz się, abyś sam mógł uczyć. Nie wierz tym, którzy cię
chwalą, co więcej — nie słuchaj chętnie
szyderców, którzy cię obsypią pochlebstwami i do
pewnego stopnia uniemożliwią ci myślenie, a gdybyś się nagle
obejrzał, zobaczyłbyś, jak się za tobą
wykrzywiają bocianie szyje albo jak za pomocą ręki poruszają się
ośle uszy lub jak zwisa ozór zziajanego psa. Nikomu nie uwłaczaj i
nie uważaj się za świętego przez to, że szarpiesz innych.
Oskarżamy często to, co sami
czynimy, i przeciwko sobie samym wymowni, potępiamy własne
błędy, niemi sądzimy wymownych. Żółwim
krokiem zabierał się do mówienia Grunnius [Tj.
Rufin. Grunnius pochodzi od grunnire - kwiczeć]
i czyniąc przerwę mówił kilka słów, tak że można było
mniemać, że łka, a nie, że przemawia. A gdy na
przystawionym stole wyłożył stos książek, ściągnąwszy brwi,
skurczywszy nozdrza i zmarszczywszy czoło, trzaskał dwoma palcami,
tym znakiem wzywając uczniów do słuchania. Wtedy deklamował
czyste brednie przeciw każdemu. Mógłbyś powiedzieć, że to
krytyk Longin oraz cenzor rzymskiej wymowy wyznacza tych, których by
chciał wykluczyć z senatu uczonych. Człowiek ten, bogaty w zasoby,
był grzeczniejszy na ucztach. I nic dziwnego, że ten, który zwykł
był wielu objadać, otoczył się całą rzeszą ludzi krzykliwych
i gadatliwych i występował publicznie, podobny wewnętrznie do
Nerona, zewnętrznie do Katona. Był tak dwulicowy, że mogłeś
powiedzieć, iż z przeciwnych i różnych natur został sklejony
potwór i nowe stworzenie według słów poety:
Z
przodu lew, z tyłu smok, w środku chimera. [Iliada
6, 181]
19. Nigdy więc nie patrz na
takich ani nie przybliżaj się do tego rodzaju ludzi, abyś nie
nachylał serca swego ku słowom złośliwym i nie usłyszał:
„Siedząc mówiłeś przeciw bratu twemu i kamień obrażenia
kładłeś przeciw synowi matki twojej", i dalej: „Synowie
ludzcy, zęby ich oręże i strzały"; a gdzie indziej: „Miększe
są od oliwy słowa ich, a one są strzałami"; a wyraźniej u
Eklezjastesa: „Jakby ukąsił wąż po cichu, tak ten, kto bratu
swemu potajemnie uwłacza". Ale mówisz: „Ja sam nie uwłaczam.
Cóż mogę zrobić, gdy inni mówią?" „Ku szukaniu
wymówek w grzechach" tym się zasłaniamy.
Chrystusa nie da się sztuką
oszukać. Bynajmniej nie ode mnie, ale od Apostoła pochodzi to
zdanie: „Nie łudźcie się: Bóg nie pozwala naigrawać się z
siebie". On widzi w sercu, my na twarzy. Salomon widzi w
Przypowieściach: „Wiatr północny rozpędza deszcze, a oblicze
smutne język uwłaczający". Podobnie bowiem jak strzała,
jeśli się ją wypuszcza przeciw twardej materii, wraca niekiedy do
tego, który ją wypuścił, i rani raniącego, tak spełnia się to
powiedzenie: „Stali się mi jako łuk opaczny", a gdzie
indziej: „Kto kamień rzuca w górę, na jego głowę spadnie"
— tak ten, który uwłacza, gdy zobaczy smutną twarz słuchacza, a
co więcej, gdy zauważy, że ten nawet nie słucha, natychmiast
milknie, oblicze mu blednie, wargi się trzęsą, ślina
wysycha. Dlatego ten sam mądry mąż mówi: „Z obmówcami nie
mieszaj się, bo natychmiast powstanie zatracenie ich, a upadek
obydwu kto zna?", to znaczy tak tego, który mówi, jak tego,
który go słucha.
Prawda nie lubi kątów i
nie szuka zauszników. Apostoł powiedział do Tymoteusza: „Przeciw
kapłanowi skargi nie przyjmuj prędko. Grzesznika zaś napominaj
wobec wszystkich, aby i inni lękiem byli zdjęci." Nie należy
łatwo wierzyć, jeśli idzie o wiek podeszły, którego i przeszłe
życie broni, i czcią otacza dobre imię, ale ponieważ jesteśmy
ludźmi i niekiedy pomimo dojrzałych lat popadamy w wady dziecięce,
przeto jeśli chcesz mnie poprawiać, gdy zbłądzę, strofuj
otwarcie, tylko nie kąsaj skrycie. „Będzie mnie karał
sprawiedliwy miłosiernie i będzie mię strofował, lecz olejek
złośnika niechaj nie namaszcza głowy mojej." „Bóg bowiem
strofuje tego, kogo miłuje, nie szczędząc uderzeń temu, którego
uznaje za syna." I przez Izajasza woła Bóg: „Ludu mój,
którzy cię błogosławionym zowią, ci cię zwodzą, a drogę
kroków twoich rozkopują". Bo cóż mnie to pomoże, jeśli
innym opowiesz o moich uchybieniach, jeśli bez mojej wiedzy moimi
grzechami, co więcej, twoją obmową zranisz innego i gdy na wyścigi
wszystkim opowiadasz, i tak mówisz do każdego, jak gdybyś tego
nikomu innemu nie powiedział. Nie znaczy to poprawiać mnie,
lecz sprawiać zadowolenie twojej ułomności. Pan przykazał
karcić w cztery oczy lub wobec świadka tych, którzy grzeszą
przeciwko nam, a gdyby nie chcieli słuchać, odnieść się do
Kościoła i trwających w złem uważać za pogan i celników.
20. Mówię o tym z naciskiem,
aby mego młodzieńca uwolnić od swędzenia języka i uszu, bym
odrodzonego w Chrystusie, nieskalanego i bez skazy mógł okazać
jakby czystą dziewicę, świętą ciałem i duszą; niechaj ona
nie chełpi się jedynie swym imieniem, aby jej Oblubieniec nie
wykluczył, gdyby jej lampa zgasła wskutek braku oliwy dobrych
uczynków.
Masz tam świętego i bardzo
uczonego arcykapłana Prokula, który żywym słowem może
przewyższyć moje słowa pisane i codziennie kierować twoją
drogą za pomocą swych rad. On nie dopuści, byś zboczył z drogi i
opuścił drogę królewską, po której przyrzekł iść Izrael
spieszący do Ziemi Obiecanej. Oby Bóg wysłuchał głosu Kościoła
modlącego się: „Panie, daj nam pokój, wszystko bowiem oddałeś
nam", aby wszystko to, czego się wyrzekamy na świecie,
pochodziło z woli, nie z konieczności, i by chwałę miało ubóstwo
pożądane, a nie przez krzyż narzucone. Zresztą wobec
nieszczęść tego czasu, wśród mieczy grożących zewsząd,
dość bogaty jest ten, komu nie brak chleba, zbyt możnym, kto nie
jest zmuszony służyć. Święty Eksuperiusz, biskup Tuluzy,
naśladowca wdowy z Sarepty, chociaż, sam jest głodny, karmi innych
i z bladymi od postów ustami cierpi z powodu cudzego głodu, a
wszystko mienie rozdał wiernym Chrystusowym.
Nie ma bogatszego nad tego,
który Ciało Pańskie nosi w koszu z wikliny, a Krew w szklanym
naczyniu. Wyrzucił on chciwość ze świątyni, bez powroza i
łajania nawrócił ławy sprzedawców gołębi, to jest darów Ducha
Świętego, i wywrócił stoły mamony oraz rozproszył pieniądze
bankierów, aby dom Boży mógł się nazywać domem modlitwy, a nie
jaskinią zbójców. Wstępuj z bliska w jego ślady i w ślady
innych, którzy w cnotach są mu podobni, których kapłaństwo
uczyniło pokorniejszymi i uboższymi, a jeśli pragniesz
doskonałości, wyjdź tak jak Abraham z ojczyzny i od rodziny swojej
i podążaj, dokąd nie wiesz. Jeśli masz majątek, sprzedaj go
i rozdaj ubogim. Jeśli nie masz, jesteś uwolniony od wielkiego
ciężaru; ogołocony ze wszystkiego, idź za ogołoconym Chrystusem.
Twarde to, wielkie i trudne, ale wielkie są nagrody.
Za:
Św. Hieronim, Listy, t. 3, przekład Ks. Dr Jan
Czuj, IW PAX, Warszawa 1954
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.