Stajemy się duszami milczenia i światła, już nie spoglądamy na
siebie, nie jesteśmy w stanie słuchać samych siebie czy patrzeć
na cokolwiek poza światłem. Musimy posiąść oko cherubina,
oko wewnętrzne, na podobieństwo tych istot anielskich
płonących ogniem i pełnych oczu, które patrzą jedynie na światło
wieczne i same stają się ogniem. Tu ma początek zdanie
sformułowane przez starożytnego ojca: „Mnich powinien być
okiem", powinien być całkowicie zwrócony ku rzeczywistościom
niewidzialnym i wiecznym. Zamilknąć jak Arseniusz oznacza mieć
wiarę w Boga, wiarę żywą, która trwa w promieniach jasności
Jego oblicza. Wiarę, która nie usiłuje nawet dowodzić, ale
pragnie widzieć i słuchać jedynie Boga.
Samotność praktykowana po fizycznym oddaleniu się od świata
stanowi zaledwie początek. Zostało to jasno powiedziane
Arseniuszowi. Dusza powinna być samotna i pilnie starać się nabyć
tę cechę, ćwicząc się w wierze pełnej zaufania o wiele bardziej
niż w narzucaniu sobie milczenia siłą woli, którego prędzej
czy później nie będzie w stanie zachować. Musimy wierzyć,
że Bóg nas kocha, i wyrzec się wszystkiego poza miłością.
Samotność celi powinna stać się tym pełnym blasku
ćwiczeniem wiary całkowicie „ogałacającej", ale jakże
przenikniętej światłem miłości, pełnią miłości Boga. Czyż
mnich nie jest sam z Nim Samym? A ten Sam jest Miłością. Eremita
więc zaczyna w końcu postępować napełniony miłością, a
poprzez swoją modlitwę może jedynie przekazywać to przelanie się
pełni. Jedyną jego aktywnością jest miłowanie.
Za:
Karmelita Bosy, Hezychia. Droga nadprzyrodzonego pokoju i płodności
eklezjalnej, tytuł oryginału: L 'hesychia. Chemin de la
tranquillité surnaturelle et de la fécondité ecclesiale, przekład:
s. Emmanuela Monika Plis OCD, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.