Praca
w zakonie była i jest traktowana zupełnie inaczej niż w
naszym materialistycznym świecie, gdzie jedyną wartością
jest produkcja dóbr materialnych i pomnażanie przez to
pieniędzy. Mnich kartuski w pracy nie szuka możliwości
zrobienia fortuny, realizacji samego siebie przez twórczość, ani
psychicznej równowagi. Praca, podobnie jak wszystko inne, czym
się zajmuje, jest sposobem modlenia się, integralną częścią
rozwoju życia kontemplacyjnego. Poprzez pracę rąk mnich ma
udział w stwórczym dziele Ojca, który przez niego nadal tworzy i
uświęca rzeczywistość.
W
początkach istnienia zakonu mnisi zajmowali się głównie
przepisywaniem ksiąg poświęconych życiu modlitwy i
kontemplacji, a także pism starożytnych pisarzy chrześcijańskich
oraz rozpraw teologicznych. Dzięki tej pracy biblioteki kartuskie
należały do najbogatszych w tego rodzaju literaturę. Z czasem,
kiedy powszechnym stały się książki drukowane, kartuzi byli
zmuszeni do „przekwalifikowania się". Przez stulecia ich
zajęcia były bardzo różne i zależały od potrzeb środowiska, w
którym żyli. Zawsze jednak były to takie zajęcia, które mnisi
mogli wykonywać sami.
Czas
posiłków także nie zakłócał łączności mnicha z Bogiem. W
ciągu tygodnia spożywali posiłki samotnie w celi, sam na sam z
Panem, czytając książki duchowe. Czynią tak ufając obietnicy
Jezusa zmartwychwstałego, którą przekazał nam św. Jan: Oto
stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto drzwi otworzy, wejdę do niego
i będę z nim wieczerzał, a on ze mną (Ap 3, 20). Niegdyś
sami przygotowywali sobie posiłek w pustelni, dlatego też kucharz
raz w tygodniu dawał każdemu potrzebne do tego produkty. W
niedziele zaś jadają razem we wspólnotowym refektarzu, jednak
również i wtedy czyta się Biblię lub jakąś książkę duchową.
Odnośnie
diety kartuzów bardzo dokładne świadectwo zostawił nam Piotr
Wielebny, opat z Cluny: „Celem
uśmierzenia ciała kartuzi [...] umartwiają je i wysuszają ciągłym
i surowym postem. Jedzą chleb tylko razowy. Mięsa nie używają
nawet gdy są chorzy. Nabiału i jaj używają tylko w niedziele i
czwartki. We wtorki i soboty poprzestają na gotowanych
jarzynach, a w poniedziałki, środy i piątki na chlebie i
wodzie. Jadają tylko raz na dzień".
Tych
reguł samotności i milczenia nie praktykowano wyłącznie w duchu
pokuty i umartwienia, a już na pewno nie po to, aby odizolować się
od świata. Miały one ułatwić jedność z Bogiem. W myśl słów
Jezusa: Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki,
zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu (Mt
6, 6). Kartuzi czują się osobiście zaproszeni do owego
nieustannego trwania pod miłującym spojrzeniem Ojca.
Nad
wiernym przestrzeganiem ideału założyciela zawsze czuwała
kapituła generalna. Odbywała się ona corocznie skupiając
przeorów wszystkich kartuzji. Podczas jej trwania omawiano sytuację
wszystkich domów zakonu, wizytatorzy zaś składali sprawozdania z
odbytych kontroli. Podejmowano na nich - w razie potrzeby -
odpowiednie kroki dyscyplinarne w stosunku do pojedynczych
zakonników, a nawet czasami całych konwentów. Od tego
zgromadzenia uzależnione były także wszelkie zmiany w
zakonie. Jednak aby jakaś zmiana była obowiązującą
potrzebna była zgoda trzech kolejnych kapituł. Znawcy tematu
twierdzą, że właśnie te częste kapituły oraz wizytacje
poszczególnych klasztorów ustrzegły kartuzów od odejścia od
pierwotnej gorliwości i surowości pustelniczego życia. Byli tak
wierni swojemu ideałowi, że papież Innocenty XI wypowiedział
te, pochlebne słowa: Cartusia nunquam
reformata, ąuoniam nunquam deformata.
Niemniej
jednak kartuzi ewoluowali. Ostatnie zmiany w swoich statutach
uczynili dostosowując je do postanowień Soboru Watykańskiego
II, które zawarte są w dekrecie o odnowie życia zakonnego
Perfectae caritatis i motu proprio Ecclesiae Sanctae. Mimo
biegu lat i kilkakrotnym zmianom statutów, życie które obecnie
wiodą synowie św. Brunona, niewiele różni się od tego jak żyli
pierwsi pustelnicy w Chartreuse. Oczywiście mają teraz
elektryczność, korzystają z różnego rodzaju maszyn i
nowoczesnych urządzeń, mają również bieżącą - choć tylko
zimną wodę oraz inne rzeczy niezbędne do życia w dzisiejszym
świecie. Świadomie ograniczają jednak nadmierne przenikanie
wszelkich nowinek. Opierają się na doświadczeniu wcześniej
żyjących współbraci, którym udało się wieść święte życie
w prostocie, nie korzystając z udogodnień, jakie przynosi rozwój
techniki. Kartuzi nadal są pustelnikami, którzy wszystko
podporządkowali temu, by już teraz, na ziemi żyć w całkowitej i
trwałej komunii z Bogiem, który cały jest Miłością.
W
ostatnim czasie zmieniła się wykonywana przez kartuzów praca.
Obecnie czas pracy poświęcają na proste prace stolarskie,
rzeźbienie, malowanie ikon, wyplatanie koszy, czy produkcję likieru
wykonywanego według starej, znanej tylko sobie receptury. Pracują
oczywiście również w ogródku przylegającym do pustelni. Mnisi
najczęściej hodują w nim warzywa, czasami też kwiaty. Również
posiłki gotowane w przeszłości samodzielnie przez mnichów,
teraz przygotowywane są przez braci konwersów. Przyrządzone w
klasztornej kuchni jedzenie, kucharz lub jego pomocnik zanosi każdemu
z mnichów zostawiając przed drzwiami celi. Co do diety, to nie
uległa ona zmianie. Również teraz zakonnicy nie jadają
mięsa, nowością jednak jest to, że może być ono podane choremu
współbratu. Natomiast post o chlebie i wodzie wcześniej
trzydniowy, teraz zachowuje się raz w tygodniu.
Witold
Lesner OCD
Za:
Najstarsze pisma kartuzów, Kraków- Tyniec 1997, (15 tom serii
„źródła monastyczne”, (średniowiecze t. 1), Wstęp i
opracowanie: Rafał Witkowski, Witold Lesner OCD. Przekład: Rafał
Witkowski, Edward Skibiński, Anna Świderkówna, Benedyktyni
tynieccy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.