O,
gdybym miał jaskółek skrzydła lub gołębi,
Na
kraj bym świata uciekł od ludzi z daleka.
Tam
bym zawsze ukryty mieszkał w pustyń głębi,
Z
dzikim zwierzem wierniejszym, czulszym od człowieka:
Tam
bym cicho dni spędzał bez trosk i tęsknoty,
W
rozważaniu ustawnie zajęty mym Bogiem,
Wychyliłbym
aż do dna pociech kielich złoty,
I
wzbiłbym się do niebios w uniesieniu błogiem.
Tam
z głębi mojej duszy miłością przejętej
Podniósłbym
ten braci głos przestrogi świętej:
Ludzie
skazani na śmierć, chwilka wasze życie!
Zlepki
na pastwę grobu, wzdychacie za snami
Nie
w nocy, lecz w dzień biały na jawie marzycie.
Was
i serce, i rozum ustawicznie mami,
Czy
zawsze wśród widziadeł, wśród przedmiotów cieni
Macie
się błąkać zwodząc siebie na przemiany?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.