To emocjonalna równowaga,
wychłodzenie, spokój. Już dłużej nie jesteś bezwolną ofiarą
okoliczności odbijając się w górę i w dół jak yo-yo wraz z
pochwałą i naganą, sukcesem i porażką. Przed tym jak zacząłem
medytować, byłem właśnie taki. Byłem beznadziejną ofiarą
okoliczności. Ktoś mnie chwalił i byłem szczęśliwy; ktoś mnie
krytykował i byłem przygnębiony. Zdałem egzamin, byłem
szczęśliwy. Oblałem egzamin i byłem przygnębiony. Kiedy wszystko
szło dobrze, byłem szczęśliwy, kiedy wszystko wydawało się
rozpadać, byłem wzburzony. Te rzeczy mogą wzbudzić twoje obawy
przed życiem i wtedy wchodzisz w bardzo kontrolujące i manipulujące
sytuacje. „Mam nad wszystkim kontrolę, zatem będę bezpieczny”.
Poczucie, że „wszystko będzie dobrze”, sprawia, że desperacko
unikasz wszystkiego co mogłoby cię poruszyć czy upokorzyć, lub
sprawić, że zawiedziesz.
Tak długo jak kontrolowałem
moje życie, miałem wiele lęków, dręczące sumienie, stykałem
się z cierpieniem ponieważ byłem emocjonalnie niestabilny,
beznadziejnie przemieszczając się w górę i w dół stosownie od
tego jak wpływały na mnie zewnętrzne okoliczności. Wtedy, wraz z
wglądem w rozwój Ośmiorakiej Ścieżki, odnalazłem emocjonalny
balans, równowagę. To nie tak, że nie mam emocji, ale już dłużej
nie jestem przywiązany, zidentyfikowany, czy przestraszony; już
dłużej nie muszę wypierać, negować, czy podążać za nimi bądź
się z nimi identyfikować.
*
Czy jesteś szczęśliwy i
smutny, w podniosłym nastroju czy przygnębiony, pomieszany czy
widzący jasno, pewny czy pełen wątpliwości, zazdrosny czy
przestraszony, chciwy czy pożądliwy, przytomność obejmuje to
wszystko, zauważając to na sposób nie-krytyczny. Nie mówimy, że
nie powinieneś mieć pożądliwych emocji czy też czegoś
podobnego. Nie dokonujemy moralnych osądów, ponieważ używamy
sati-sampajańńa. Jeżeli reagujesz intelektem, mówi ci on:
„Och, miałeś pożądliwe myśli w sali medytacyjnej. Nie
powinieneś tego robić. Nie jesteś zbyt dobrym mnichem, jeżeli
robisz takie rzeczy. Jesteś nieczysty!” Jesteśmy bardzo
przywiązani do tych osadów, ta funkcja osadów i krytyki w którą
jesteśmy wyposażeni także jest obejmowana przez sati-sampajańńa,
włącza ona w siebie osądy. Nie osądza osądów, zauważa je, po
prostu rozpoznaje rodzaj tyranicznego, samo-prawowiernego superego,
które mówi: „Nie powinieneś być takim jakim jesteś. Nie
powinieneś być egoistyczny. Powinieneś być współczujący i
kochający”, i wszystkie tego rodzaju rzeczy. „Buddyzm jest w
porządku”, „Idę donikąd w mojej praktyce” -
sati-sampajńńana obejmuje to wszystko. To proste zauważanie
drogi jaką ona jest. Mogę słuchać mojego intelektu, mojego
superego, stanów emocjonalnych, ciała - „Znam to, znam ciebie”.
To sprawa bycia cierpliwym wobec tego wszystkiego. To nie próbowanie
kontrolowania czy tworzenia z tego problemu. Kiedy jesteśmy
zrelaksowani i otwarci na te rzeczy, pozwalamy im zmieniać się
zgodnie z ich naturą. Mają swe własne siły kammiczne, my
daliśmy im tą sposobność. Nasze schronienie jest nie w myśleniu
czy emocjach czy fizycznym ciele. Widzimy nasze schronienie jako
prostą zdolność do słuchania, do bycia uważnym tego ruchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.