sobota, 15 grudnia 2012

Nanavira Thera - pewne uściślenie



To co powiedziałem w moim ostatnim liście o powodach K na powoływanie, w szczególności kobiet na pomoc w jego przypadku – mianowicie, że prawdopodobnie uważa je za „Bramę do Boskości” - jest ekscesywne. To wystarczająco prawdziwe w Zamku, gdzie K szuka Łaski Boga, ale w Procesie K po prostu próbuje usprawiedliwić swą egzystencję i jego relacje z kobietami nie wychodzą poza to. Oto iluminujący fragment z Sartre'a:

Podczas gdy przed byciem zakochanym czuliśmy się nieswoja z tą nieusprawiedliwioną, nie dająca się usprawiedliwić wypukłość, którą była nasza egzystencja, stąd czuliśmy się „de trop”, teraz czujemy, że nasza egzystencja jest podjęta i chciana nawet w jej najdrobniejszych detalach przez absolutną wolność [tj przez tego kto nas kocha]* która w tym samym czasie warunkuje nasza egzystencję [gdyż to nasza egzystencja ją fascynuje]* i którą my sami chcemy z nasza wolnością. To jest podstawa dla radości miłości, kiedy jest radość: czujemy, że nasza egzystencja jest usprawiedliwiona. (B&N s. 371)

W Procesie zatem, K stara się użyć kobiet by wpłynąć na podległy wpływom Sąd. Innymi słowy K próbuje uciszyć swoje samooskarżenie o winę przez dogadzanie sobie z kobietami (co rzeczywiście ma efekt – czasowy – wyparcia jego uczuć winy przez czynienie egzystencji jako wydającej się usprawiedliwioną). Ale mówią mu, a raczej sam sobie mówi – że ten rodzaj obrony jest radykalnie niezdrowy. (W opinii dr Axleya Munthe miłość mężczyzny dochodzi do końca gdy poślubia dziewczynę). I faktycznie, szczegółowa analiza relacji miłosnych przez Sartre'a pokazuje zbyt jasno ich pozbawioną bezpieczeństwa i samo-sprzeczną strukturę.

* Nawiasy moje


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.