piątek, 28 grudnia 2012

Medytacja z Ajahnem Sumedho - 27

I tak w tej ciszy, jeżeli jej nie zauważam, nawet uchwycenie się terminu sprawia, że raczej szukam czegoś, niż pokładam zaufanie w byciu tutaj, rozluźniony i otwarty. Doświadczenie słuchania, otwartości, nie nasłuchiwania w oczekiwaniu czegoś czy próbowania znalezienia czegoś do słuchania, ale po prostu zaufania do siebie, by słuchać w ten sposób. Do tego potrzebna jest cierpliwość, ponieważ umysł jest niespokojny i stykamy się z wieloma wątpliwościami; wątpliwościami co do siebie samych; wątpliwościami co do praktyki, co do nauczyciela, na temat tego odosobnienia – myślenie tworzy wątpliwości. I tak, kiedy dochodzi do tej przytomności, jeżeli jesteś pochwycony w negatywny stan sceptycyzmu, czy wątpliwości czy rozpaczy, czym jest to co poznaje te stany? Kiedy mówisz, „Czuję rozpacz”, co jet tym co zna rozpacz, co jest tym co poznaje ją jako obiekt?

W tego rodzaju pytaniach, „Co jest tym, co poznaje?”, nie szukasz odpowiedzi w terminach słów Pali czy angielskiego czy dowodu naukowego. To sprawa zaufania do siebie. Wiesz, to jest twoje życie; doświadczasz życia z tego punktu. Możesz wtedy zapytać: „Ajahanie Sumedho, czy doświadczam to we właściwy sposób?” Myślisz, że mógłbym to wiedzieć lepiej niż ty. Możesz projektować na mnie omnipotencję i powiedzieć: „On może wejrzeć głęboko w nasze dusze i rozpoznać wszystko co się w nich kryje, i prawdopodobnie wie, co myślę i czego potrzebuję”. To ciągle myślenie, czyż nie? Jedynym, który może to wszystko wiedzieć w tym momencie jesteś ty. Mogę czynić założenia, bazujące na twoim języku ciała czy wyrazie twarzy. Mogę uzyskać wskazówki, na temat tego co się z tobą dzieje, ale to ty znasz rzeczywistość nastroju, wspomnienia, uczucia – pozytywnego, negatywnego, neutralnego, jakiekolwiek. Nie jesteś tym czym myślisz, że jesteś; jesteś na pewien sposób niewiedzącym i potrzebujesz mnie, bym ci powiedział. To ciągle proces myśli, czyż nie? Stworzyć siebie jako kogoś, kto nie wie, i mnie jako kogoś kto wie. To kolejna kreacja.

Zatem te poczucie zaufania, rozpoznawania tej przytomności, ufania jej ponieważ, w rzeczywistości to jest wszystko co posiadamy, to jest fundament, wyzwolenie, brama do Nieśmiertelności. I to dlatego mówimy: paccattam veditabbo vińńuhi: zrealizować to dla siebie, poznać to dla siebie – i nikt nie zrobi tego za ciebie ani ci tego nie da. Najwięcej co możemy zrobić, to wskazywać. Jeżeli będziesz ciągle patrzył na mnie, będziesz widział tylko palec. Wskazuję i mówię: „Spójrz na księżyc”, a ty patrzysz na mój palec wskazujący. Wtedy wchodzi w to pańńa, mądrość. Widzisz palec jako wskazujący, patrzysz, i widzisz księżyc. Nie ma co się rozwodzić nad palcem. Ludzie cierpią tak bardzo z powodu wątpliwości co do siebie samych i nadmiernego krytycyzmu i poczucia nieadekwatności – termin klucz używany obecnie: „brak poczucia własnej wartości”. To nawyk jaki wyrobił się w nas, żyjących w tej kulturze. Dlatego nie należy mu wierzyć. Nie definiuj siebie, nie dokonuj wciąż ocen jakościowych z przypisywaniem cech i przypinaniem metek, ale przebudź się do tego naturalnego stanu – to jest schronienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.