sobota, 29 grudnia 2012

Medytacja z Ajahnem Sumedho 29


W dwóch miejscach w Suttach Kanonu, znajdujemy odniesienie do vińńanam anidasanam anantam sabbo pabham – słów wskazujących na ten naturalny stan świadomości, tej rzeczywistości. Znajduję bardzo użytecznym jasne rozpoznanie: „świadomość jest jak to”. Jeżeli zaczynam o tym myśleć, to zaczynam chcieć to zdefiniować: „Czy to nieśmiertelna świadomość?” Albo też chce się to wprowadzić do doktryny metafizycznej, bądź odwrotnie, zanegować: „Świadomość jest anicca, dukkha, anatta”. Chcemy to sklasyfikować czy zdefiniować albo jako nietrwałą i nie-ja, albo uwznioślić jako coś czego możemy się uchwycić w charakterze pozycji metafizycznej. Ale nie jesteśmy tu zainteresowani proklamowaniem metafizycznych doktryn, czy ograniczaniu się do interpretacji, które mogliśmy odziedziczyć wraz z tradycją. Próbujemy badać to w terminach doświadczenia. To pen paccattam Luang Por Chah, coś co realizujesz sam dla siebie. I tak, to co teraz mówię jest dociekaniem. Nie próbuję przekonać was czy nawrócić na mój punkt widzenia.

Świadomość jest jak to. Właśnie teraz definitywnie mamy do czynienia ze świadomością. Jest tu bycie czujnym i przytomnym. Warunki powstają i zanikają. Jeżeli spoczniesz w tej świadomości, nieprzywiązany, nie próbujący niczego robić, niczego znaleźć, nie stać się niczym, ale być zrelaksowanym i ufnym, wtedy powstają rzeczy. Nagle możesz być przytomny fizycznego uczucia, pamięci, czy emocji. Te wspomnienie czy wrażenie powstaje we świadomości, by następnie zaniknąć. Świadomość jest jak pojazd, jest sposobem jak rzeczy są.

Czy świadomość ma coś wspólnego z mózgiem? Mamy tendencje by myśleć o niej jako o jakimś rodzaju mentalnego stanu, zależnego od mózgu. Postawą zachodnich naukowców jest to, że świadomość jest w mózgu. Ale czym głębiej dociekasz za pomocą sati-pańńa, tym bardziej widzisz, że mózg, system nerwowy, i całokształt psychofizycznej formacji powstaje we świadomości, jest zależny od świadomości. Oto dlaczego możemy być przytomni ciała i dokonywać refleksji, obserwować cztery postawy – siedzenia, stanie, chodzenie i leżenie. Będąc przytomnymi siedzenia, tak jak tego teraz doświadczacie, nie ograniczacie się do czegoś co jest w mózgu. Ciało jest we świadomości; jesteś przytomny całego ciała doświadczającego siedzenia.

Świadomość nie jest osobista. To nie świadomość w mojej czy twojej głowie. Każdy z nas ma swe własne świadome doświadczenie, ale czy to ta świadomość nie jest rzeczą nas jednoczącą? Czy nie jest naszą „jednością”? Stawiam pytania; są odmienne sposoby zapatrywania się na to. Kiedy zrezygnujemy z różnic - „Ja jestem Ajahnem Sumedho a ty jesteś tą inną osobą” - kiedy puścimy te tożsamości i przywiązania, świadomość dalej funkcjonuje. Jest czysta, nie ma cechy bycia osobistą, nie jest uwarunkowana przez bycie mężczyzną czy kobietą. Możesz nadać jej jakąś cechę, lecz ona jest jak to. Kiedy zaczynamy rozpoznawać, że świadomość jest tym co nas jednoczy razem i jest naszym wspólnym gruntem, wtedy widzimy, że jest to uniwersalne. Kiedy przesyłamy metta milionom chińczyków w Chinach, może nie są to tylko sentymentalne i miłe myśli, może jest w tym jakaś moc. Nie wiem, stawiam pytania. Nie zamierzam się ograniczać do poszczególnego poglądu, który został uwarunkowany przez moje kulturowe tło, ponieważ większość z tego jest całkiem wątpliwa. Nie myślę, by moje kulturowe tło było czymś bardzo wiarygodnym.

Czasami theravada jawi się jako anihilicjonizm. Wpadasz w tą fiksację: „Nie ma duszy, nie ma Boga, nie ma jaźni”; to bycie przywiązanym do poglądu. Czyż Nauki Buddy nie są do przebadania i dociekania? Nie próbujemy potwierdzać czyjegoś poglądu na temat Kanonu Pali, ale użyć Pali, do badań nad naszym doświadczeniem. To odmienny sposób widzenia rzeczy. Jeżeli poświęcisz się takim badaniom, rzeczywiście zaczniesz widzieć różnicę pomiędzy czystą świadomością i tym kiedy powstaje jaźń. To nie mgliste czy niewyraźne: -„czy teraz istnieje jaźń?” - tego rodzaju rzecz; to jasne poznawanie.

I tak, wtedy powstaje jaźń. Zaczynam myśleć o sobie, o moich uczuciach, moich wspomnieniach, mojej przeszłości, moich lękach, moich pragnieniach, powstaje cały świat wokół „Ajahna Sumedho”. Wchodzą na orbitę – moje poglądy, moje uczucia, moje opinie. Mogę dać się pochwycić przez ten świat, ten pogląd na mnie samego powstaje w świadomości. Ale jeżeli znam to takim, moje schronienie nie jest już dłużej schronieniem w byciu osobą. Nie biorę schronienia w byciu osobowością, czy w moich poglądach czy opiniach. Wtedy mogę puścić wszystko, i tak świat Ajahna Sumedho kończy się. To co pozostaje, kiedy kończy się świat to anidassana vińńana – ta pierwotna, niedyskryminująca świadomość, ona ciągle operuje. Zatem nie oznacza to, że Ajahn Sumedho umiera i kończy się świat, bądź, że jestem nieświadomy.

Pamiętam kogoś bardzo przestraszonego tą mową o końcu świata. „Buddyści praktykują medytację by zobaczyć koniec świata. Oni naprawdę chcą zniszczyć świat. Nienawidzą świata i chcą zobaczyć jego koniec” - tego rodzaju paniczna reakcja. Zwykłemu człowiekowi świat jawi się w terminach fizycznych – to a planeta, kontynenty i oceany, biegun północny i południowy. Ale w Dhammie Buddy świat jest czymś co stworzyliśmy w świadomości. Dlatego też możemy żyć w odmiennych światach. Świat Ajahna Sumedho nie będzie światem stworzonym przez ciebie; jednakże świat powstaje i się rozpada, a to co jest przytomne jego powstawania i rozpadu, przekracza świat. Jest lokkuttara (transcendentne) raczej niż lokiya (światowe).


Kiedy rodzimy się fizycznymi narodzinami, mamy w obrębie tej formy świadomość. Ta świadomość zaczyna operować, I wtedy, oczywiście, uzyskujemy nasze poczucie jaźni, przez matkę i ojca i tło kulturowe. Zaznajamiamy się i asymilujemy różne wartości, nasze poczucie jaźni jako osoby, a to ma swoje podstawy nie w Dhammie, ale w avijja – nasze poglądy, opinie, i preferencje obecne w tej kulturze. Dlatego też może być nieskończenie wiele problemów wynikających z postaw kulturowych. Życie w wielokulturowym społeczeństwie jest właśnie takie, łatwo o wzajemne niezrozumienie, ponieważ jesteśmy uwarunkowani na odmienne sposoby widzenia siebie i otaczającego nas świata. Zatem pamiętajcie, że kulturalne uwarunkowanie pochodzi od avijja (niewiedzy) o Dhammie. To co tu teraz robimy, jest obdarzaniem świadomości informacją, pańńa, uniwersalną wiedzą raczej, niż jakąś kulturową filozofią.

Dhamma Buddy, gdy w nią wejrzeć, nie jest nauką wywodzącą się z tla kulturowego. Nie jest ona o kulturze indyjskiej czy cywilizacji, dotyczy ona naturalnych praw, z którymi się stykamy żyjąc, pojawianie i zanik rzeczy; Dhamma jest o rzeczach takimi jakimi one są. Te Nauki wskazują na sposób istnienia rzeczy – a to nie wiąże się z kulturowymi ograniczeniami. Mówimy o anicca, dukkha, anatta. To nie indyjska filozofia czy kultura; to rzeczy, które muszą być zrealizowane. Nie operujesz wychodzac z jakiegoś kulturowego systemu wierzeń. Budda kladzie nacisk na przebudzenie, zwracanie uwagi raczej, niż uchwycenie się jakiegoś doktrynalnego stanowiska*, z którego wychodzisz.

*Opisywany sposób jest jak najbardziej możliwy do praktykowania, jednak, co należy podkreślić, Nauka Buddy obdarza nas paroma dogmatami, których powinniśmy się trzymać, jeżeli aspirujemy do zastąpienia naszej ignorancji bezpośrednią wiedzą. Tyle, że oczywiście wiara w odrodzenie czy prawo działania, nie jest czymś co Nauka Buddy odziedziczyła z kultury indyjskiej. Te dogmaty zostały nam przekazane przez Buddę w oparciu o jego bezpośrednie doświadczenie. A że jest tu ono akurat w zgodzie z tłem kulturowym i religijnym starożytnych Indii? Tym lepiej dla Indii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.