Nim się zapuszczę w dowody religii
chrześcijańskiej, uważam za potrzebne przedstawić nierozum ludzi
żyjących w obojętności na szukanie prawdy w rzeczy, która jest
dla nich tak ważna i dotyka ich z tak bliska.
Ze wszystkich ich obłędów, ten z
pewnością najbardziej dowodzi ich szaleństwa i zaślepienia: tu
najłatwiej ich pognębić za pomocą najprostszych pojęć zdrowego
rozsądku i uczuć natury. Niewątpliwym jest bowiem, iż czas tego
życia jest jedną chwilką; że stan śmierci, jakiej bądź mógłby
być przyrody, jest wieczny. Wszystkie zatem nasze uczynki i myśli
muszą, zależnie od natury tej wieczności, obierać drogi tak
rozmaite, iż niepodobna jest uczynić bodaj jeden krok z sensem i
rozsądkiem, o ile byśmy go nie miarkowali wedle prawdziwości tego
punktu, który musi być naszym ostatecznym celem. Nie masz nad to
nic widoczniejszego; tak więc wedle zasad rozumu postępowanie ludzi jest zupełnie nierozsądne, o
ile nie obierają innej drogi. Niechże ktoś tedy oceni w tym duchu
owych, którzy żyją nie myśląc o tym ostatecznym celu życia,
którzy dają się bez zastanowienia i niepokoju powodować swoim
skłonnościom i uciechom i — jak gdyby mogli unicestwić
wieczność, odwracając od niej swoją myśl — myślą jeno o tym,
aby osiągnąć szczęście w tej jedynej chwilce.
Mimo to ta wieczność istnieje;
śmierć, która ma ją otworzyć i która im zagraża w każdej
chwili, ma ich nieuchronnie postawić, w niedługim czasie, w
straszliwej konieczności wiekuistej nicości albo wiekuistego
nieszczęścia; — i nie wiedzą, która z tych wieczności jest im
na zawsze zgotowana!
Oto wątpliwość strasznej, zaiste,
wagi. Grozi im niebezpieczeństwo wiekuistych mąk; i oto, jak gdyby
rzecz nie była warta trudu, nie kwapią się zbadać, czy to jest
jedno z tych mniemań, które lud przyjmuje z nazbyt prostoduszną
łatwością, czy jedno z tych, które, mimo iż ciemne ze swej
natury, mają grunt bardzo mocny, jakkolwiek ukryty. Tak więc nie
wiedzą, czy w tej rzeczy tkwi prawda czy fałsz, ani też czy dowody
są silne czy słabe, mają je przed oczyma i wzdragają się
spojrzeć na nie! W tej nieświadomości gotują się czynić
wszystko co trzeba dla popadnięcia w to nieszczęście w razie
jeżeli ono istnieje; chcą czekać z rozstrzygnięciem tego do
śmierci; tymczasem zaś są bardzo zadowoleni z tego stanu, wyznają
go jawnie, ba, nawet szczycą się nim. Czy można poważnie myśleć o doniosłości tej sprawy, nie
wzdrygając się równocześnie od grozy nad tym tak szalonym postępowaniem?
Ów spoczynek w niewiedzy jest rzeczą
potworną; tym, którzy pędzą w nim życie, trzeba dać uczuć ich
niedorzeczność i głupotę, stawiając je im przed oczy, aby ich
pognębić widokiem własnego szaleństwa. Oto bowiem, jak rozumują
ludzie, kiedy postanawiają żyć w
owej niewiedzy tego, czym są i nie szukać wyjaśnienia. „Nie
wiem”, powiadają...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.