Co powinno się myśleć o takich
miejscach, gdzie strachliwi mnisi idą i zostając narzekają, że są
przestraszeni, chociaż miejscowi wieśniacy myślą o nich jako o
zwykłych miejscach i nie obawiają się ich? Z drugiej strony są
miejsca gdzie odchodziłem i praktykowałem, a miejscowi wieśniacy
obawiali się tych miejsc i nie chcieli bym tam mieszkał, z obawy,
że zjedzą mnie tygrysy. Ale nie dbałem o tygrysy, ani o
wieśniaków, mówiących jak srogie są tygrysy. Mój brak troski
nie jest przechwalaniem się tym, że nie bałem się tygrysów,
które w oczach świata są nieulęknionymi zwierzętami. Owszem,
bałem się ich, ale nie na sposób przerażenia strachliwego
bhikkhu. Odwrotnie, mól lęk był lękiem wojownika, który
postanowił:
Niebezpieczeństwo czyha wszędzie i to
wydaje się być dobre miejsce dla samorozwoju. Czy przeżyję czy
umrę, podporządkuję się mej karmie, która jest drogą natury.
Jeżeli tygrys nie ma mięsa do jedzenia – czy myśli, że mięso
mnicha jest słodsze czy bardziej smaczne niż normalne jedzenie i
zechce go spróbować, zaakceptuję to. Ale muszę się trzymać
Dhammy – innymi słowy, odwagi i wyrzeczenia w imię Dhammy –
cały czas, bez odpuszczenia, aż do mojego ostatniego oddechu. Taka
postawa będzie odpowiednia dla kammatthana bhikkhu, który
trzyma się Sasany i honoruje ją.
Uczyniwszy to zobowiązanie i
uwolniwszy się od wszystkiego dla Dhammy, zwróciłem się ku pracy
nad sercem z niezachwianym wysiłkiem bez rozluźnienia. Czym więcej
słyszałem tygrysy porykujące do siebie nawzajem w najbliższym
otoczeniu, tym bardziej zwracałem się ku Dhammie wchodząc z nią w
intymny kontakt, zagłębiając się w nią jak gdyby serce i Dhamma
stały się jednością. Czym dłużej walczyłem w bitwie między
tygrysami i Dhammą, która była moim celem, tym więcej widziałem
cudów serca i Dhammy, które powstając usuwały wszelkie myśli o
tygrysach przychodzących mnie zjeść, myśli będących tylko
stratą czasu. Ale lękliwa osoba jest jak młode dziecko które wie
mało i dotyka ognia by się nim bawić parząc sobie ręce. Kiedy
lękliwa osoba jest niezdolna do odnalezienia drogi wyjścia,
przywołuje myśli o tygrysach czy duchach i wywołuje u siebie
strach, parzący swe serce bez wiedzy jak stawić czoła sytuacji –
tak samo jak dziecko bawiące się ogniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.