Najważniejsza dyskrecja. Wszystkie
firmy pogrzebowe podkreślają, że kto skorzysta z ich usług,
uraduje się w duchu, choć zachowa smutną minę. Cisi grabarze
rzecz całą urządzą tak zgrabnie, że nikt niczego nie zauważy.
Śmierć nie zaćmi radości doczesnego życia.
Wszak we Francji nadal życie i śmierć
terroryzuje straszydło młodości. Zdrowym być, młodym być,
wcierać tony kremów przeciw zmarszczkom, wyginać wargi do uśmiechu
i prostować plecy.
Młodym być i umrzeć po cichu. Jeśli
agonia skrzywiła rysy nieboszczyka i zabrała mu uśmiech, zakład
pogrzebowy oferuje za osiemset franków zastrzyk przywracający
zmarłemu błogi wyraz twarzy. Przynajmniej na czas wesołej stypki w
wynajętym saloniku konsolacyjnym.
Krzysztof Rutkowski
Paryskie
pasaże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.