Prawdą jest, że szeroka publiczność
zawsze nienawidzi czegoś nowego z tego właśnie powodu, że jest
nowe. Przypomina nam to prawdę, o której w naszych czasach często
zapominamy, a mianowicie, że wszystko na tym świecie co ma
jakąkolwiek wartość, stworzone zostało wbrew szerokiej
publiczności, przez małą grupkę ludzi wybranych, toczących
odwieczną walkę przeciwko głupocie i zawiści tłumów. Nietzsche
nie bez racji ocenia wartość każdej osoby według ilości
samotności jaką jest ona w stanie wytrzymać, to znaczy według
dystansu, jaki dzieli jej duszę od tłumu. Po stu pięćdziesięciu
latach nieustannego schlebiania masom bluźnierstwem wydaje się
stwierdzenie, że gdybyśmy byli pozbawieni tej garstki jednostek
wybranych, cały nasz glob opanowałyby głupota i ciasny egoizm.
Masy to „ludzie przeciętni”. W ten
sposób to, co było jedynie ilością, tłum, nabiera znaczenia
jakościowego, staje się wspólną jakością, społeczna
nijakością. Masy to zbiór ludzi nie różniących się niczym od
innych, będących jedynie powtórzeniem typu biologicznego.
Obecnie jesteśmy świadkami triumfu
hiper demokracji, w ramach której masy działają bezpośrednio, nie
zważając na normy prawne, za pomocą nacisku fizycznego i
materialnego, narzucając wszystkim swoje aspiracje i upodobania.
Być może mylę się, ale wydaje mi
się, że obecnie pisarz, kiedy bierze do ręki pióro, by napisać
coś na gruntownie znany mu temat, powinien pamiętać o tym, że
przeciętny czytelnik, dotąd tym problemem niezainteresowany, nie
będzie czytał dla poszerzenia własnej wiedzy, lecz odwrotnie –
po to, by wydać na autora wyrok skazujący, jeśli treść jego
dzieła nie będzie zbieżna z banalną przeciętnością umysłu
owego czytelnika.
Dla chwili obecnej charakterystyczne
jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej
przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa
do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech
wszystkim innym.
… społeczeństwo ludzkie jest zawsze
arystokratyczne, czy tego chce czy nie, dzieje się tak z samej jego
istoty. Jak długo jest arystokratyczne, jest społeczeństwem, a im
mniej jest arystokratyczne, tym mniej jest społeczeństwem.
W diagram psychologiczny współczesnego
człowieka masowego możemy więc wpisać dwie podstawowe cechy:
swobodną ekspansję życiowych żądań i potrzeb, szczególnie w
odniesieniu do własnej osoby, oraz silnie zakorzeniony brak poczucia
wdzięczności dla tych, którzy owo wygodne życie umożliwili.
Obydwie te cechy są charakterystyczne dla psychiki rozpuszczonego
dziecka.
Natomiast człowiek którego
analizujemy, przyzwyczaił się nie odnosić własnej osoby do żadnej
zewnętrznej instancji. Zadowolony jest z siebie takiego jakim jest.
Skłonny jest zupełnie szczerze: i to nie przez próżność –
jako rzecz najbardziej naturalną w świecie przyjmować i brać za
dobrą monetę wszystko, co w sobie napotyka: mniemania, pożądania,
upodobania i wybory. Dlaczego nie miałby tak robić, skoro – co
już stwierdziliśmy – nikt ani nic go nie zmusza do uprzytomnienia
sobie, iż jest człowiekiem drugiej kategorii, nader ograniczonym,
niezdolnym do stworzenia ani zachowania tej organizacji, która
zapewnia jego życiu pełnię i zadowolenie, co z kolei daje mu
podstawę do owej afirmacji własnej osoby.
Szlachectwo określają wymagania i
obowiązki a nie przywileje.
Człowiek jest intelektualnie masowy
wtedy, gdy postawiony wobec jakiegoś problemu zadowala się tymi
myślami, które na ten temat przyjdą mu akurat do głowy.
Człowiekiem wybitnym jest natomiast ten, kto nie zadowala się tym,
co mu od razu, bez uprzedniego wysiłku, przyjdzie do głowy, lecz za
godne siebie uznaje jedynie to co go jeszcze przewyższa, a czego
poznanie i zrozumienie wymaga zdwojonego wysiłku.
To właśnie są ludzie wybrani,
szlachetni, jedyni, którzy umieją być aktywni a nie tylko
reaktywni, dla których życie jest ciągłym napięciem, nieustannym
treningiem. Trening = askesis. To są właśnie asceci.
Jednak w ostatecznym rachunku państwo
jest tylko machiną, której istnienie i utrzymanie uzależnione jest
od otaczających ją żywych osobników. Kiedy zatem wyssie ze
społeczeństwa ostatnią krople krwi, zniszczy zarazem samo siebie;
pozostanie po nim martwy szkielet, zmarły zardzewiałą śmiercią
maszyn, jeszcze bardziej trupią niż śmierć organizmów żywych.
Biurokratyzacja życia powoduje jego
zupełny upadek – i to we wszystkich dziedzinach. Ludność
ubożeje, kobiety rodzą coraz mniej dzieci. W tej sytuacji państwo
dla zaspokojenia ich potrzeb jeszcze bardziej usztywnia formę
biurokracji.
Społeczeństwo dla zabezpieczenia
sobie lepszego życia, tworzy narzędzie dla zapewnienia sobie
lepszego życia, tworzy narzędzie w postaci państwa. Potem państwo
przejmuje władzę i społeczeństwo musi żyć dla państwa.
Ale jedynie niewinna naiwność ludzi
„porządnych” każe im wierzyć, że owe „siły porządkowe”
stworzone po to by utrzymywać porządek, zadowolą się na zawsze
pilnowaniem tego by zachowane były ustalone przez nich reguły.
Kończy się to zawsze i w sposób nieunikniony tym, że „siły
porządkowe” same określają i rozstrzygają jak ten porządek ma
wyglądać; oczywiście, bo jakże by inaczej, okazuje się, iż ma
on być taki jaki jest dla nich wygodny.
Obecny świat to świetny przykład
dziecięcej mentalności. W szkole, kiedy ktoś oznajmi, że
nauczyciel już wyszedł, natychmiast dzieciarnia zaczyna hałasować
i dokazywać.
Ostatnimi laty jesteśmy świadkami
gigantycznego widowiska, jakim jest widok niezliczonej ilości
ludzkich egzystencji, które nie znajdując celu godnego poświęcenia,
kręcą się zagubione we własnym wewnętrznym labiryncie. Wszelkie
imperatywy, wszelkie normy i reguły znalazły się w zawieszeniu.
Na ogół polityk, także sławny
polityk, dlatego właśnie jest politykiem, że jest tępy.
Niemoralność stała się rzeczą
tanią i każdy może się nią dzisiaj chełpić.
Bunt mas
Tłumaczenie: Piotr Niklewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.