Często spotykamy się z pytaniem,
„Jeżeli nie ma 'ja' to co się w ogóle odradza?” Jedną z
kluczowych rzeczy u człowieka obdarzonego zrozumieniem Dhammy jest
umiejętność radzenia sobie z pytaniami. Radzenia sobie, nie
odpowiadania, ponieważ są pytania, które tworzą fałszywe
problemy. Fałszywych problemów nie trzeba rozwiązywać, wystarczy
wykazać, że problem jest fałszywy i dać sobie z nim spokój.
Testem na nasze zrozumienie Dhammy jest
właśnie powyżej postawione pytanie. A sprawa zasadniczo jest
prosta. Pytanie to nie ma nic wspólnego z Nauką Buddy gdyż Budda
nigdzie nie nauczał, że nie ma ja. I tyle.
Rozszerzając naszą wypowiedź możemy
poinformować zadającego to pytanie, że samo stwierdzenie nie ma
ja jest błędnym poglądem określanym przez Buddę jako
ucchedavada. Budda nigdy oczywiście nie negował ja w taki
sposób. To co Budda mówi to np.: Wszystkie rzeczy są nie-ja
albo Ani ja ani nic co należałoby do ja nie jest do
odnalezienia. Bez wątpienia, w tym kryje się tajemnica błędu
wyżej postawionego pytania. Przeciętniak Naukę Buddy wszystkie
rzeczy są nie-ja, zredukował do ucchedavady: nie ma
ja. Bez wątpienia głupiec nie
widzi tu żadnej różnicy, niestety zgodnie z Suttami Dhamma jest
dla mądrego, nie dla niemądrego i ta różnica na przekór temu, że
głupiec jej nie dostrzega, ma miejsce. Nauka „wszystkie rzeczy są
nie ja”, jest związana z nakazanym przez Buddę procesem
dezidentyfikacji i
widzenie wszystkich rzeczy tak: „To nie moje, tym nie
jestem, to nie moje ja”. Samo
„ja”, jest nierozłączne z procesem identyfikacji i widzenia
rzeczy: „To moje, tym jestem, to moje ja”. Jednak doktryna
anatta,
jeżeli przeciętniak kierowany wiarą w Naukę Buddy ją zaadoptuje,
nakazuje mu widzenie wszystkich rzeczy jako nie-ja. Jeżeli mu się
to uda, porzuca attavadupadanę
i staje się ariya. Jeżeli nie, to być może zostanie współczesnym
nauczycielem buddyjskim, głoszącym, że nie ma ja.
Znajdzie wielu wiernych mu uczniów i wszyscy razem będą żyli
długo i … no nie koniecznie szczęśliwie, ale na pewno długo,
gdyż samsara nie ma początku i z pewnością nie ma też końca
dla kogoś z poglądami ucchedavadina.
Zarówno afirmowanie jak i negowanie ja musi zostać
porzucone jeżeli chcemy się wyzwolić z samsary. A tak poza tym, na jak niski intelektualny poziom trzeba zejść, by w
świecie, który jest napędzany przez egoizm, twierdzić, że nie ma
ja :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.