niedziela, 2 grudnia 2012

Anatta i odrodziny



Często spotykamy się z pytaniem, „Jeżeli nie ma 'ja' to co się w ogóle odradza?” Jedną z kluczowych rzeczy u człowieka obdarzonego zrozumieniem Dhammy jest umiejętność radzenia sobie z pytaniami. Radzenia sobie, nie odpowiadania, ponieważ są pytania, które tworzą fałszywe problemy. Fałszywych problemów nie trzeba rozwiązywać, wystarczy wykazać, że problem jest fałszywy i dać sobie z nim spokój.

Testem na nasze zrozumienie Dhammy jest właśnie powyżej postawione pytanie. A sprawa zasadniczo jest prosta. Pytanie to nie ma nic wspólnego z Nauką Buddy gdyż Budda nigdzie nie nauczał, że nie ma ja. I tyle.

Rozszerzając naszą wypowiedź możemy poinformować zadającego to pytanie, że samo stwierdzenie nie ma ja jest błędnym poglądem określanym przez Buddę jako ucchedavada. Budda nigdy oczywiście nie negował ja w taki sposób. To co Budda mówi to np.: Wszystkie rzeczy są nie-ja albo Ani ja ani nic co należałoby do ja nie jest do odnalezienia. Bez wątpienia, w tym kryje się tajemnica błędu wyżej postawionego pytania. Przeciętniak Naukę Buddy wszystkie rzeczy są nie-ja, zredukował do ucchedavady: nie ma ja. Bez wątpienia głupiec nie widzi tu żadnej różnicy, niestety zgodnie z Suttami Dhamma jest dla mądrego, nie dla niemądrego i ta różnica na przekór temu, że głupiec jej nie dostrzega, ma miejsce. Nauka „wszystkie rzeczy są nie ja”, jest związana z nakazanym przez Buddę procesem dezidentyfikacji i widzenie wszystkich rzeczy tak: „To nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja”. Samo „ja”, jest nierozłączne z procesem identyfikacji i widzenia rzeczy: „To moje, tym jestem, to moje ja”. Jednak doktryna anatta, jeżeli przeciętniak kierowany wiarą w Naukę Buddy ją zaadoptuje, nakazuje mu widzenie wszystkich rzeczy jako nie-ja. Jeżeli mu się to uda, porzuca attavadupadanę i staje się ariya. Jeżeli nie, to być może zostanie współczesnym nauczycielem buddyjskim, głoszącym, że nie ma ja. Znajdzie wielu wiernych mu uczniów i wszyscy razem będą żyli długo i … no nie koniecznie szczęśliwie, ale na pewno długo, gdyż samsara nie ma początku i z pewnością nie ma też końca dla kogoś z poglądami ucchedavadina. Zarówno afirmowanie jak i negowanie ja musi zostać porzucone jeżeli chcemy się wyzwolić z samsary. A tak poza tym, na jak niski intelektualny poziom trzeba zejść, by w świecie, który jest napędzany przez egoizm, twierdzić, że nie ma ja :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.