Wszystkie miernoty poszukują
różnorodności świata zewnętrznego, bo bycie powierzchownym
sprowadza się do samorealizacji za pośrednictwem przedmiotów.
Człowiek powierzchowny ma tylko jedno zmartwienie, ocalić siebie
dzięki przedmiotowi. Dlatego poszukuje on w świecie zewnętrznym
wszystkiego co może on mu zaoferować, by móc wypełnić siebie
wartościami i rzeczami zewnętrznymi.
Miłość jest ucieczką od prawdy.
Prawdziwie zaś kochamy jedynie wtedy, gdy nie pragniemy prawdy.
Miłość przeciwko prawdzie – oto walka którą ubóstwia nasze
życie, nasze ekstazy i nasze winy. Ukochaną istotę poznajemy
naprawdę jedynie wtedy, kiedy jej już nie kochamy, kiedy na powrót
staliśmy się świadomi, rozumni, oschli i puści.
Miłość jest źródłem istnienia.
Jesteśmy dzięki miłości. Poszukujemy miłości, by uniknąć
upadku w pustkę otwartą przez jasność poznania. Pragniemy
miłości, by nie zostać oszpeconym i zniekształconym przez prawdę
i poznawanie. Gdyż istniejemy jedynie dzięki naszym złudzeniom,
naszej rozpaczy i naszym winom – tylko one wyrażają to co
jednostkowe.
Kiedy Budda mówi o wyrzeczeniu, to
tak, jakbyśmy mówili o miłości. Wyrzekać się z naturalnością
kwiatu, który rozchyla swoje płatki o zmierzchu – oto jego
sekret.
Granice ekstazy: uważać się jedynie
za Boga.
Czy nie poznaliście tego długotrwałego
odosobnienia, w którym wychudliście do postaci szkieletu przez
nadmiar medytacji, poddani ascezie, której wymaga uniesienie i w
której wasze wrażenia zapomniały o samych sobie w ekstazie? Czy
nigdy nie czuwaliście u podnóża samotności gór, czując się
zbyt nisko, ponieważ pragnęliście skoczyć ku światłu, wspiąć
się ponownie, wślizgując się po promieniach i podążać
niematerialną drogą ku absolutowi?
Dla niektórych nawet historia bez
Jezusa wydawałaby się opróżniona z sensu. Jezus musiał istnieć.
Tak wielu z nich się do niego modli. Kto jednak modli się za Don
Kichota? On nie musiał się narodzić. A skoro nie musiał, nikt go
nie zrozumiał i nie rozumie. Zmarnować życie po nic, osiągnąć
niemożliwość w absolutnej daremności! Nie można dojść dalej,
ponieważ dalej nie ma już nic do osiągnięcia. Przez całe swoje
życie Don Kichot był bardziej samotny niż Chrystus w Getsamani,
bardziej osamotniony dla nas. Dla nas, którzy świadomie jesteśmy
tragedii której on sam nawet nie podejrzewał, dla nas, dalekich
uczniów, pozbawionych jednak daru złudzeń. Gdyż u Don Kichota
złudzenie było darem Boga. Łaską. A dar ten był taki, że nic
nam już z niego nie pozostało. Pragnąłbym, żeby Don Kichot
został ukrzyżowany, i chciałbym być niedowiarkiem po jego
prawicy, któremu powiedziałby: „Dziś jeszcze będziesz ze mną w
raju”. Raju złudzeń.
Człowiek dąży do wieczności lecz
nadal woli czas. Ponieważ życie, którym żyjemy i które upływa w
czasie, jest jedyną wartością, która nam została dana, nie
możemy nie pojmować wieczności jako utraty, nie ceniąc jej przez
to mniej. Jedyną rzeczą, którą mogę kochać, jest życie,
którego nienawidzę. Nie można uwolnić się od czasu, nie
pozbywając się tym samym życia.
Świętość
jest walką z czasem, która okazała się zwycięska. Święty
któremu udaje się zabić w sobie samym czas, staje na zewnątrz,
poza wszystkim tym, co jest.
tłumaczenie: Sławomir Królak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.