wtorek, 25 lutego 2014

Jedna jest tylko nauka, która czyni człowieka wolnym


Zresztą jedna jest tylko nauka naprawdę wyzwolona, która czyni człowieka wolnym. To nauka mądrości, wzniosła, nieustraszona, wielkoduszna. Inne są mało znaczące i dziecięce. Czy wierzysz, że jest coś dobrego w naukach, których nauczyciele należą, jak ci wiadomo, do najniegodziwszych i najbardziej bezecnych ludzi? Nie uczyć się ich powinniśmy, lecz mieć o nich pojęcie.

Niektórzy byli zdania, że trzeba wobec nauk godnych ludzi wolnych wystąpić z zapytaniem, czy mogą uczynić człowieka dobrym. Ależ one wcale nie obiecują tego i nie udają, że umieją to sprawić. Gramatyk zaj muje się pielęgnowaniem języka; jeśli chce rozszerzyć swe zainteresowania, zwraca je ku historii, a jeśli dziedzinę swą rozprzestrzeni aż do najdalszych granic, włączy do niej też twórczość poetycką. Co z tego ściele nam drogę do cnoty? Czy objaśnianie zgłosek, czy staranne dobieranie słów, czy zapamiętywanie opowieści, czy znajomość zasad i miar wierszy? Co z tego potrafi odjąć człowiekowi strach, uwolnić go od pożądania, okiełznać chuci? Przejdźmy z kolei do geometrii i muzyki. Nie znajdziesz w nich nic takiego, co by powstrzymało od strachu czy przeszkodziło pożądaniu. A kto tego dokazać nie umie, wszystko inne, co umie, jest na nic.... [Trzeba teraz zastanowić się], czy mistrzowie tych nauk nauczają, czy też nie nauczają cnoty. Jeśli nie nauczają, to i nie zalecają. Jeśli zaś nauczają, to są filozofami. Czy chcesz wiedzieć na pewno, że zasiedli oni wcale nie dla nauczania cnoty? Zobacz no, jak bardzo różnią się pomiędzy sobą ich nauki. A przecież, gdyby nauczali tego samego, zachodziłoby między nimi podobieństwo. (…)

Naucz mię raczej, co to jest wstydliwość oraz ile ma w sobie dobra; czy ma ona swą siedzibę w ciele, czy w duszy. Przechodzę do muzyka. Pouczasz mnie, muzyku, jak brzmią razem wysokie i niskie tony, jak powstaje zgodność z różnych dźwięków wydawanych przez struny. Spraw raczej, by umysł mój zostawał w zgodzie z sobą, bym nie popadał w sprzeczność w mych zamiarach. Wskazujesz mi, które melodie brzmią żałośnie. Wskaż raczej, jak mógłbym nie wydawać żałosnych jęków wśród przeciwności. Geometra uczy mnie mierzenia majętności ziemskich zamiast nauczyć raczej, w jaki sposób mógłbym ustalić miarę tego, co byłoby wystarczające dla człowieka. Uczy mnie liczyć i użyczać pożądaniu swych palców zamiast nauczyć raczej, że obliczenia te do niczego nie służą, że ten, czyj majątek tyle trudu zadaje rachmistrzom, bynajmniej nie jest szczęśliwszy, że przeciwnie, zbyt wiele ma człowiek taki, który byłby nader nieszczęśliwy, gdyby sam musiał obliczać, ile też ma. Co mi to da, że będę umiał podzielić na części pole, jeśli nie umiem podzielić się z bratem? Co mi to da, że będę dokładnie zbierał i gromadził stopy morgowe, bacząc, żeby nie uszedł mej uwagi nawet dziesięciostopowy kawałek roli, jeśli przysparza mi zmartwień zuchwały sąsiad, który urywa coś z mojej własności? Geometra uczy mnie, jak mam utrzymać moje posiadłości bez żadnych strat, a ja chcę się nauczyć, jak mógłbym z radością porzucić wszystko. «Wyganiają mnie — powie ktoś — z roli odziedziczonej po ojcu i po przodku».

I cóż z tego? A przed twym przodkiem do kogo należała ta rola? Nie pytam, do jakiego człowieka, tylko do jakiego ludu. Czy możesz to powiedzieć? Wszedłeś na nią nie jako właściciel, lecz jako dzierżawca. Dla kogo więc dzierżawisz? Jeżeli ci posłuży szczęście, to dla swojego spadkobiercy. Prawnicy twierdzą, że nie można przez przedawnienie nabyć prawa osobistej własności do niczego, co stanowi wspólną własność wszystkich. To zaś, co dzierżysz i co nazywasz swoim, jest właśnie wspólne, a w dodatku wspólne całemu rodzajowi ludzkiemu. O, nadzwyczajna sztuko! Umiesz mierzyć powierzchnię kół, przekształcać w kwadrat każdą, jaką tylko otrzymasz, figurę, ustalasz odległości pomiędzy gwiazdami. Nie ma nic, czego byś nie potrafił zmierzyć. Lecz jeśliś taki mistrz, zmierz duszę ludzką. Powiedz, jak wielka jest albo jak mała. Wiesz, czym jest linia prosta; lecz cóż ci to da, jeśli nie wiesz, co jest prostolinijne w życiu? (…)

Atoli duszę udoskonala jedna tylko rzecz: nieodmienna znajomość dobra i zła, do czego zdatna jest wyłącznie filozofia, gdyż żadna inna nauka niczego w związku z dobrem i złem nie dochodzi. Zechciejmy teraz przejrzeć poszczególne cnoty. Męstwo pogardza wszystkim, co budzi lęk.

Rzeczy straszne i mogące ujarzmić naszą swobodę lekceważy, wyzywa do walki i pokonywa. Czy może wzmacniają tę cnotę nauki wyzwolone? Wierność jest najczcigodniejszą zaletą serca ludzkiego. Żadnym przymusem nie da się ona nakłonić do zdrady, nie można jej przekupić żadną nagrodą. «Pal — mówi ona — siecz, zabij! Nic nie wydam. A im natrętniej ból żądać będzie tajemnicy, tym głębiej ją ukryję». Czy to nauki wyzwolone mogą stworzyć tak niezłomne dusze? Wstrzemięźliwość panuje nad skłonnościami do rozkoszy; jedne z nich nienawidzi i odgania, drugie poskramia i sprowadza do rozsądnej miary, przy czym nigdy nie zgadza się na nic wyłącznie dla nich samych. Wie, że najlepszą miarą pożądań jest zaspokojenie ich nie w takim stopniu, w jakim chciałbyś, lecz w takim, w jakim powinieneś. Uczucie ludzkości zabrania być pysznym wobec współtowarzyszy, zakazuje przejawiania chciwości. Każe ono być wobec wszystkich uprzejmym i życzliwym w słowach, postępkach i uczuciach. Nie osądza cudzych błędów, a z własnego powodzenia cieszy się najbardziej dlatego, iż może to wyjść na dobre komuś drugiemu. Czy to nauki wyzwolone uczą tego rodzaju obyczajów? W mierze nie większej niż prostoty, skromności i umiaru; w mierze nie większej niż gospodarności i oszczędności; w mierze nie większej niż łagodności, która cudzą krew oszczędza tak jak swoją i dobrze wie, że człowiekowi nie wolno rozrzutnie szafować innymi ludźmi.

Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.