Jednym
z najosobliwszych zjawisk naszej epoki jest to, że wykpiwa się,
ignoruje lub całkowicie neguje istnienie zła. Uderza przy tym fakt,
że jednocześnie gwałtownie rośnie liczba zachowań, które trudno
jest określić mianem pozytywnych.
Dwubiegunowej
strukturze dobra i zła poświęcona jest niemal każda audycja w
wieczornej ramówce telewizyjnej i mam tu na myśli nie tylko
niezliczone filmy kryminalne. Naukowcy obserwują zjawisko wzrostu
skłonności do stosowania przemocy i naruszania zasad współżycia
w najróżniejszych dziedzinach. Na konferencjach naukowych dyskutuje
się na temat „wzrostu empirycznie mierzalnego okrucieństwa i
niezrozumiałych zachowań negatywnych" w naszych
społeczeństwach. Eksperci mówią o uczuciu przyjemności,
świadomie wywoływanym dzięki dostarczającym dreszczyku emocji
obrazom grozy i zniszczenia, nie mając już bynajmniej na myśli
pojedynczych aktów okrucieństwa i zbrodni, lecz społeczną
akceptację zachowań, które nazywano kiedyś - by użyć
staromodnego języka - „grzesznymi". Paktowanie ze złem nie
jest już najwyraźniej traktowane jako złamanie tabu. Jak pisał
już Goethe, „diabeł, gdy raz wszedł, wyjść już nie może".
[W rzeczywistości jest to parafraza
słów Mefistofelesa z pierwszej części dramatu Faust: „Takie
jest prawo diabłów i upiorów; którędy weszli, tąż drogą wyjść
muszą" (przyp. Tłum.)]
Religia
chrześcijańska zwyciężyła niegdyś demony. Przepędzając duchy
wodne, odcięła pogaństwo z jego mieszanką ezoteryki, okultyzmu i
szamanizmu od jego źródeł. Nowina o odkupieniu człowieka przez
miłującego Boga uwolniła ludzi od lęku, ale nie unicestwiła
istniejącego na tym świecie zła. Święty Augustyn był
przekonany, że walka między mocami dobra i zła stanowi siłę
napędową dziejów świata. Na naszą historię nie składa się w
gruncie rzeczy nic innego niż nieustanny konflikt między siłami,
które nakłaniają do złych zachowań, a takimi, które oddziałują
na nas w sposób pozytywny. Chrystus sam niestrudzenie wypędzał z
ludzi złe duchy, ale całkowicie zwalczyć ich nie potrafił. „Zbaw
nas ode złego" - tak brzmi ostatnia prośba Jego wielkiej
modlitwy do Ojca, którą ludzie modlą się po dziś dzień.
Za:
Peter Seewald, Szkoła mnichów. Inspiracje dla naszego życia,
przekład; Kamil Markiewicz, Wydawnictwo eSPe, Kraków 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.