Cnota nie wejdzie do ciasnych
przesmyków: wielka rzecz wymaga wielkich przestrzeni. Należy więc
wszystko wypędzić, należy opróżnić dla niej całe swe serce.
«Lecz wszak przyjemnie jest znać wiele nauk i sztuk». Zatrzymajmy
tedy z nich tyle, ile koniecznie potrzeba. Jeśli uważasz, że
należy potępić tego, kto gromadzi zbędne i nieprzydatne sobie
rzeczy, kto dla przepychu rozpościera w swym domu wszelkie
kosztowności, to czyż nie uznasz za godnego nagany tego, kto
zaprzątnięty jest zbieraniem całkiem zbędnych rupieci naukowych?
Chcieć wiedzieć więcej niż potrzeba jest odmianą
nieumiarkowania. A cóż mi powiesz na to, że owo gonienie za
naukami wyzwolonymi czyni ludzi przykrymi, gadatliwymi, niewczesnymi,
zadowolonymi ze siebie i nie uczącymi się rzeczy potrzebnych
dlatego, że się nauczyli zbędnych? Oto gramatyk Didymus napisał
cztery tysiące ksiąg. Litowałbym się nad nim, gdyby przeczytał
ich aż tyle.
W tych swoich księgach zastanawia się
on nad ojczyzną Homera, szuka prawdziwej matki Eneasza, roztrząsa,
co przeważało w życiu Anakreonta, zdrożność czy też opilstwo,
stara się wyjaśnić, czy Safona była nierządnicą, i rozpatruje
inne sprawy, o których lepiej byłoby zapomnieć, gdybyś nawet je
znał. Spróbuj że mi teraz twierdzić, że życie nasze nie jest
długie! Gdy zwrócisz się także ku naszym zwolennikom, wskażę i
tutaj wiele rzeczy, które należy niejako odrąbać siekierami.
Znacznego nakładu czasu i wielkiego naprzykrzenia się cudzym uszom
kosztuje nas taka oto pochwała: «O, wykształcony człowieku!»
Dlatego poprzestańmy na tytule skromniejszym: «O, prawy mężu!»
Czyż nie jest tak? Czyż mam otwierać księgi dziejów wszystkich
narodów i szukać, kto pierwszy zaczął pisać wiersze? Czy mam
liczyć, ile czasu przedziela Orfeusza od Homera, nie mając nawet
roczników z tamtej epoki? A może mam przeglądać niedorzeczne
wywody Arystarcha, w których piętnował cudze wiersze, i marnować
mą starość dobierając zgłoski? Czy w podobny sposób mam tkwić
też przy kreśleniu na piasku geometrycznych figur? Do tegoż
stopnia poszło u mnie w zapomnienie owo zbawcze wskazanie:
«Oszczędzaj czas»? Czyż wszystko to mam wiedzieć? Czegóż tedy
nie będę wiedział? Gramatyk Apion, który za Gajusa Cezara
objechał całą Grecję i przez wszystkie miasta nazwany został
drugim Homerem, twierdził, że Homer po ukończeniu obydwu swych
poematów, to jest Iliady i Odysei, dodał wstęp do tego swojego
dzieła, w którym zawarł opis wojny trojańskiej. Na dowód
przywodził Apion okoliczność, że poeta rozmyślnie umieścił na
początku pierwszego wiersza dwie litery oznaczające liczbę
napisanych przez niego ksiąg. Również i takie rzeczy powinien
wiedzieć ten, kto chce wiedzieć zbyt wiele i nie myśli, ile to
czasu zabierają mu w życiu choroby, ile publiczne sprawy, ile
zajęcia prywatne, ile zwykłe codzienne prace, ile zaś sen.
Zmierzże swój wiek: nie zmieści się w nim aż tyle zatrudnień.
Mówię tu o naukach wyzwolonych. A ileż rzeczy zbędnych, ileż
zupełnie nieprzydatnych znajdujemy u filozofów! Także i oni
chwycili się różnic między zgłoskami, właściwości spójników
i przyimków. Pozazdrościli gramatykom, pozazdrościli geometrom.
Cokolwiek było zbędnego w nauce tamtych, przenieśli to do swojej.
A stąd wynikło, że rozważniej potrafią mówić niż żyć.
Posłuchaj tylko, ile zła wyrządza do przesady posunięta
wnikliwość i jak groźna jest ona dla prawdy.
Protagoras powiada, iż w każdej
sprawie można przemawiać za i przeciw, a więc także i w tej
właśnie sprawieczy każde zagadnienie może być omawiane z obydwu
stron. Nauzyfanes wywodzi, że spośród rzeczy, które robią na nas
wrażenie istniejących, istnienie żadnej nie jest bardziej pewne
niż nieistnienie. Parmenides znów twierdzi, że z tego, co widzimy,
nie istnieje nic z jedynym wyjątkiem wszechświata. Zenon z Elei
utrącił od razu wszystkie trudności, gdyż oświadczył, że nic
nie istnieje. Prawie takimi samymi zagadnieniami zajmują się także
i zwolennicy Pyrrona, i megarycy, i eretrycy, i akademicy, którzy
wprowadzili nową teorię, że zgoła nic nie wiedzą. Wszystko to
przypisz zwolennikom owej zbędnej gromady nauk wyzwolonych: jedni
udzielają mi wiedzy na nic nieprzydatnej, drudzy odbierają nadzieję
zdobycia wiedzy jakiejkolwiek. Lepiej już wiedzieć rzeczy zbędne
niż nic nie wiedzieć. Pierwsi nie dają światła, dzięki któremu
można byłoby zwrócić wzrok ku prawdzie; drudzy wyłupiają mi
oczy. Jeśli uwierzyć Protagorasowi, to nie ma w świecie nic
pewnego; jeśli Nauzyfanesowi, jedno tylko jest pewne, że nie ma nic
pewnego; jeśli Parmenidesowi, nie istnieje nic prócz jednego; jeśli
Zenonowi, nie istnieje nawet to jedno. Czymże zatem jesteśmy my
sami? Czym jest to, co nas otacza, żywi i utrzymuje przy życiu?
Cały świat jest bądź czczym, bądź zwodniczym cieniem. Niełatwo
przyszłoby mi rzec, czy bardziej oburzam się na tych, którzy
prawili, że nic nam nie wiadomo, czy też na tych, którzy nie
zostawili nam nawet i tej wiedzy, że nic nie wiemy.
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski
*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.