Mimo to nie mogę zaprzeczyć, że byli
to mężowie wzniosłego ducha i — żeby tak powiedzieć — świeżo
przychodzący od bogów. Bo nie ulega wątpliwości, że świat
jeszcze nie wyczerpany nic lepszego z siebie nie wydał. O ile jednak
wszyscy mieli wrodzone zdolności wybitniejsze i przydatniejsze do
różnych prac, o tyle mądrość ich nie była całkiem dojrzała.
Natura bowiem nie obdarza cnotą: stać się cnotliwym — to wielka
sztuka. W każdym razie nie ubiegali się oni ani o złoto, ani o
srebro, nie szukali przezroczystych kamieni w najgłębszych
pokładach ziemskich, a nawet oszczędzali jeszcze nieme stworzenia.
Nic było w nich również tego, iżby człowiek zabijał drugiego
człowieka nie powodując się gniewem i nie odczuwając strachu, a
jedynie wziąwszy go na oko. Nie znali jeszcze haftowanych szat i nie
przetykali ich złotem, gdyż kruszcu tego wówczas nie kopali. Cóż
więc jest w tym wszystkim? Oto byli oni niewinni przez nieświadomość
zła.
Wielka zaś różnica zachodzi, czy
ktoś występków popełniać, nie chce czy też nie umie. Zbywało
im na sprawiedliwości, zbywało na roztropności, zbywało na
umiarkowaniu i na męstwie, aczkolwiek surowe ich życie zawierało w
sobie niejakie podobieństwo tych cnót. Cnota może tylko stać się
udziałem ducha należycie ukształtowanego, dobrze uświadomionego i
nieustannym ćwiczeniem się doprowadzonego do najwyższej
doskonałości. Chociaż przychodzimy na świat do tego, lecz bez
tego; w najlepszych nawet jednostkach, zanim je ukształtujesz,
zawiera się jeno skłonność do cnoty, a nie cnota.
Seneka, Listy moralne do Lucyliusza
Tłumaczenie: Wiktor Kornatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.