czwartek, 27 lutego 2014

Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy czyli powszechne korumpowanie


Mówi się o nadzwyczajnej arogancji Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Powiada się, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy nigdy nie próbował nawet wsłuchać się w głos szukających jego pomocy państw rozwijających się; że polityka Międzynarodowego Funduszu Walutowego jest tajna i niedemokratyczna. Mówi się, że stosowana przez Fundusz gospodarcza „metoda leczenia” bardzo często prowadzi do zaostrzenia istniejących problemów: od rozwoju do stagnacji, od stagnacji do recesji. Wszystko to prawda. Od 1996 do września 2000 roku pełniłem funkcję Głównego Ekonomisty Banku Światowego, będąc świadkiem najostrzejszych od ponad półwiecza kryzysów gospodarczych (kryzys azjatycki, kryzys w Ameryce Południowej, kryzys finansowy w Rosji). Na własne oczy widziałem jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Departament Skarbu USA postępują w czasie wspomnianych kryzysów. I nie mogłem wyjść z osłupienia.

Joseph Stiglitz, były Główny Ekonomista Banku Światowego122

(…)

Kiedy w 1971 roku Nixon ogłosił odejście od sytemu wymiany złota na dolara, historyczna misja Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego faktycznie dobiegła końca. Jednakże międzynarodowi bankierzy bardzo szybko znaleźli dla tych instytucji nową rolę: „pomoc” krajom rozwijającym się w przeprowadzaniu „globalizacji”.

Przed swoim odejściem Stiglitz zabrał z Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego sporą liczbę tajnych dokumentów. Dokumenty te pokazują, że MFW żądał od państw ubiegających się o szybką pomoc podpisania tajnej umowy składającej się ze 111 artykułów. Wśród nich znajdowały się zobowiązania do wyprzedaży kluczowych aktywów, takich jak instalacje wody pitnej, elektrownie, gaz, linie kolejowe, firmy telekomunikacyjne, ropa naftowa, banki itd. Kraje otrzymujące pomoc musiały zobowiązać się do przeprowadzenia serii radykalnych i niszczycielskich działań gospodarczych. Równocześnie w Banku Szwajcarii otwierano konta dla polityków ze wspomaganych krajów, na które transferuje się setki milionów dolarów tytułem odwzajemnienia się. Gdyby politycy krajów rozwijających się odrzucili tę umowę, oznaczałoby to całkowite zamknięcie dla ich kraju kredytów na międzynarodowym rynku finansowym. Oto wytłumaczenie, dlaczego międzynarodowi bankierzy są tak oburzeni pozbawionym dodatkowych warunków pożyczkami, jakich państwom Trzeciego Świata udzielają ostatnio Chiny, oferujące tym pozbawionym dotąd innej drogi krajom nowy wybór. Stiglitz ujawnił, że wszystkie kraje oczekujące pomocy otrzymują tę samą receptę:

Lekarstwo numer jeden: prywatyzacja. Bardziej właściwe byłoby tu określenie „powszechne korumpowanie”. Przywódcy państw-odbiorców pomocy muszą jedynie wyrazić zgodę na wyprzedaż po niskich cenach aktywów państwowych, by w ten sposób otrzymać dziesięcioprocentową prowizję, która w całości j est przelewana na ich tajne konta w bankach szwajcarskich. Użyjmy słów samego Stiglitza: „można zobaczyć, jak szeroko otwierają im się oczy” na widok gigantycznych przelewów wysokości kilkuset milionów dolarów. Rosyjską prywatyzację, będącą chyba największą akcją korupcyjną na świecie, amerykański Departament Skarbu określał mianem „doskonałej okazji”. Nie było ważne, czy wybory są uczciwe, czy nie - chodziło tylko o to, żeby pieniądze dotarły do Jelcyna.

Stiglitz nie jest autorem podatnym na teorie spiskowe - jest raczej wierny kryteriom pracy naukowej, jednak nawet on nie mógł obojętnie przejść obok danych mówiących o tym, że niemająca dotąd odpowiednika w historii korupcja w Rosji, która doprowadziła do spadku jej PKB o prawie połowę, spychając cały kraj w stan głębokiej recesji, była wynikiem działań i trików Banku Światowego oraz
amerykańskiego Departamentu Skarbu.

Lekarstwo numer dwa: liberalizacja rynku kapitałowego. Z teoretycznego punktu widzenia liberalizacja kapitałowa oznacza, że kapitał może swobodnie napływać i odpływać. Ale realia kryzysu azjatyckiego czy kryzysu finansowego w Brazylii pokazują, że kapitał napływa swobodnie, by spekulować i podbijać ceny nieruchomości czy ceny akcji na giełdzie. Tuż przed nadejściem kryzysu, kapitał zwyczajnie odpływa. Określone przez Stiglitza mianem „gorących pieniędzy” kapitały spekulacyjne zawsze uciekają pierwsze, podczas gdy rezerwy walutowe kraju będącego ofiarą katastrofy w ciągu kilku dni, a nawet godzin zostają wyssane do sucha. MFW podaje pomocną dłoń, jest to jednak obwarowane spełnieniem konkretnych warunków, do których należy między innymi usztywnienie polityki pieniężnej i podniesienie stopy procentowej do absurdalnych wysokości - 30,50 czy 80 procent. W ten sposób wysokie odsetki bezlitośnie niszczą ceny nieruchomości, zdolności produkcyjne przemysłu, wysysając nagromadzony w społeczeństwie przez długi czas majątek.

Lekarstwo numer trzy: rynek dyktuje ceny. Na wpół żywy kraj, ofiara katastrofy gospodarczej, zostaje wepchnięty przez MFW do kolejnego dołka. MFW ponownie wymusza podwyżkę cen na podstawowe artykuły konsumpcyjne, takie jak żywność, woda pitna, gaz itd. Ostateczny rezultat łatwo sobie wyobrazić - wielkie manifestacje społeczne, przemoc, zamieszki. W 1998 roku w Indonezji MFW doprowadził do likwidacji subsydiów na żywość i paliwa, co przyniosło skutki w postaci wielkich, pełnych przemocy wstrząsów politycznych. Wzrost ceny wody w Boliwii doprowadził do zamieszek w miastach. W Ekwadorze, szybko rosnąca cena gazu zaowocowała społecznym chaosem. Wszystkie te zdarzenia zostały wcześniej zaplanowane przez międzynarodowych bankierów. Używając ich żargonu, można nazwać to „niepokojem społecznym”. Ów „niepokój” ma tę wielką zaletę, że gdy nadchodzi, kapitały, niczym wystraszone ptaki, rozpierzchają się na wszystkie strony, pozostawiając jedynie środki trwałe o bardzo niskiej cenie, czekające na połknięcie przez oczekujących z rosnącym apetytem bankierów.

Gdy pierwszy wybrany w demokratycznych wyborach prezydent Etiopii zaakceptował pomoc MFW dla jego ogarniętego kryzysem kraju, został zmuszony do deponowania otrzymywanych transz pomocy na rachunkach bankowych amerykańskiego Departamentu Skarbu. Mógł jedynie pobierać skromne odsetki w wysokości czterech procent, będąc zarazem zmuszonym wpłacać do Banku Światowego wysokie 12 procent odsetek od pożyczek zaciągniętych na ratowanie umierających z głodu ludzi. Gdy prezydent błagał Stiglitza, by uruchomić środki pomocowe zgromadzone w MFW i Banku Światowym na ratunek w czasie katastrofy, Stiglitz odmówił. A ponieważ takie doświadczenie jest wyzwaniem dla ludzkiego miłosierdzia, Stiglitz ostatecznie nie był w stanie dłużej znosić tych tortur i znalazł się poza MFW.

Lekarstwo numer cztery: strategia redukcji biedy - wolny handel. W takich okolicznościach Stiglitz przyrównał wolny handel promowany przez WTO do „wojny opiumowej”. Niechętny był zwłaszcza zapisom o „ochronie praw własności intelektualnej”, które, obok „taryf celnych”, zmuszają do płacenia zachodnim firmom farmaceutycznym za wszystkie dostarczane lekarstwa, co, jego zdaniem, było równoznaczne z wydawaniem wyroku śmierci na całe populacje i całkowite lekceważenie ludzkiego życia. Stiglitz sądzi przy tym, że MFW, Bank Światowy i WTO są jedynie różnymi tablicami zawieszonymi na tej samej instytucji. Twarde warunki dla otwierających się rynków, które narzuca MFW, znacznie przewyższają biurokratyczne rygory WTO.

Song Hongbing
Wojna o pieniądz
Prawdziwe źródła kryzysów finansowych
Przekład: Tytus Sierakowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.