czwartek, 30 stycznia 2014

Utracona potęga


"- No więc co panu, wiedzącemu o Polsce akurat tyle co ten Anglik – pyta Profesor – powie ta mapa?
I otwierając «The Historical Atlas of Poland» Profesor pokazuje panu Mareczkowi mapę, której legenda zatytułowana jest «Poland and Lithuania in the 15th Century». Mapa przedstawia ogromną krainę, rozciągającą się od Tuły i Kaługi na wschodzie – tam granica znajduje się nad Oką i w jednym miejscu dotyka Wołgi – po Zbąszyń i Oświęcim na zachodzie – tam, pod Głogowem, granica dochodzi do Odry – i od Półwyspu Helskiego, Kłajpedy i Mitawy na północy po Odessę i deltę Dunaju na południu. Aby przedstawić tę krainę użyto dwóch kolorów: różowego i jasnobeżowego. Kilka niewielkich fragmentów zabarwionych jest na różowo, to niezbyt szerokie pasmo ciągnące się z północnego zachodu na południowy wschód, od wybrzeży Bałtyku, po deltę Dunaju i Morze Czarne. To są zachodnie kresy tego kraju. Znacznie większa, cztery, a może pięć razy większa od tego pasma jest wschodnia część krainy, ta między Kłajpedą, Wołgą, Oką i wreszcie Krymem na południu. Krym jest w kolorze białym i z mapy wynika, że Khanate of Crimea nie został przez jasnobeżową krainę wchłonięty, choć zapewne musiano tam się liczyć z taką ewentualnością.
- No więc czego dowiedział się pan z tej mapy? - powtarza swoje pytanie Profesor. Ale przypominam jeszcze raz, że jest pan Anglikiem.
- Dowiedziałem się – odpowiada pan Mareczek – że w XV wieku w środkowo-wschodniej Europie istniało ogromne państwo, chyba największe ze wszystkich państw Europy. Było to państwo Litwinów. Podbiło ono i wchłonęło sąsiednie księstwa i królestwa, zamieszkane przez Polaków, Tatarów i Ukraińców. Polakom, jak wynika z mapy, udało się jednak zachować pewną odrębność, albowiem zachodnie kresy państwa oznaczone zostały inną barwą. Gdybym jeszcze wiedział, że w Krakowie rządziła wówczas litewska dynastia, musiałbym też powiedzieć, że to, co Litwini wtedy sobą reprezentowali – militarnie, ekonomicznie, kulturowo – było zapewne niezwykle atrakcyjne dla ich sąsiadów. Ale może, gdybym był Anglikiem, dopuściłbym myśl inną: że było to barbarzyńskie plemię, które – jak to z barbarzyńcami bywa – nagle wyruszyło ze swoich siedzib i podbiło sąsiednie królestwa o znacznie wyższym, być może poziomie cywilizacji i kultury. Miałbym jednak, jako ten Anglik, kilka pytań. Dlaczego Litwini, jeśli już tacy byli potężni, jeśli już tak się objedli terytoriami sąsiadów, nie doszli do Renu i nie przeszli Renu? Dlaczego korony Mendoga nie włożył na głowę jakiś cesarz czy król w Wiedniu, w Paryżu, w Rzymie? Dlaczego nie powstało jakieś cesarstwo rzymskie narodu litewskiego? Może my, siedzący na tym pasie w kolorze różowym, zagrodziliśmy Litwinom drogę do trwałej wielkości, do wielowiekowej potęgi? I gdzie jest dzisiaj korona Mendoga? Ale przepraszam, to już nie jako Anglik pytam, tylko jako Polak. Jako Anglik chciałbym jeszcze wiedzieć, dlaczego oni teraz, jeśli byli tacy potężni, siedzą w kilku miastach i miasteczkach gdzieś tam w jakimś kącie nad Bałtykiem? I raczej nie wygląda na to, żeby myśleli o podbiciu Krymu".

Jarosław Marek Rymkiewicz, Rozmowy polskie latem roku 1983, Świat Książki, Warszawa 1996, s. 149-151.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.