"- No więc co panu, wiedzącemu o Polsce
akurat tyle co ten Anglik – pyta Profesor – powie ta mapa?
I otwierając «The Historical Atlas of Poland»
Profesor pokazuje panu Mareczkowi mapę, której legenda zatytułowana
jest «Poland and Lithuania in the 15th Century». Mapa przedstawia
ogromną krainę, rozciągającą się od Tuły i Kaługi na
wschodzie – tam granica znajduje się nad Oką i w jednym miejscu
dotyka Wołgi – po Zbąszyń i Oświęcim na zachodzie – tam, pod
Głogowem, granica dochodzi do Odry – i od Półwyspu Helskiego,
Kłajpedy i Mitawy na północy po Odessę i deltę Dunaju na
południu. Aby przedstawić tę krainę użyto dwóch kolorów:
różowego i jasnobeżowego. Kilka niewielkich fragmentów
zabarwionych jest na różowo, to niezbyt szerokie pasmo ciągnące
się z północnego zachodu na południowy wschód, od wybrzeży
Bałtyku, po deltę Dunaju i Morze Czarne. To są zachodnie kresy
tego kraju. Znacznie większa, cztery, a może pięć razy większa
od tego pasma jest wschodnia część krainy, ta między Kłajpedą,
Wołgą, Oką i wreszcie Krymem na południu. Krym jest w kolorze
białym i z mapy wynika, że Khanate of Crimea nie został przez
jasnobeżową krainę wchłonięty, choć zapewne musiano tam się
liczyć z taką ewentualnością.
- No więc czego dowiedział się pan z tej mapy? -
powtarza swoje pytanie Profesor. Ale przypominam jeszcze raz, że
jest pan Anglikiem.
- Dowiedziałem się – odpowiada pan Mareczek –
że w XV wieku w środkowo-wschodniej Europie istniało ogromne
państwo, chyba największe ze wszystkich państw Europy. Było to
państwo Litwinów. Podbiło ono i wchłonęło sąsiednie księstwa
i królestwa, zamieszkane przez Polaków, Tatarów i Ukraińców.
Polakom, jak wynika z mapy, udało się jednak zachować pewną
odrębność, albowiem zachodnie kresy państwa oznaczone zostały
inną barwą. Gdybym jeszcze wiedział, że w Krakowie rządziła
wówczas litewska dynastia, musiałbym też powiedzieć, że to, co
Litwini wtedy sobą reprezentowali – militarnie, ekonomicznie,
kulturowo – było zapewne niezwykle atrakcyjne dla ich sąsiadów.
Ale może, gdybym był Anglikiem, dopuściłbym myśl inną: że było
to barbarzyńskie plemię, które – jak to z barbarzyńcami bywa –
nagle wyruszyło ze swoich siedzib i podbiło sąsiednie królestwa o
znacznie wyższym, być może poziomie cywilizacji i kultury. Miałbym
jednak, jako ten Anglik, kilka pytań. Dlaczego Litwini, jeśli już
tacy byli potężni, jeśli już tak się objedli terytoriami
sąsiadów, nie doszli do Renu i nie przeszli Renu? Dlaczego korony
Mendoga nie włożył na głowę jakiś cesarz czy król w Wiedniu, w
Paryżu, w Rzymie? Dlaczego nie powstało jakieś cesarstwo rzymskie
narodu litewskiego? Może my, siedzący na tym pasie w kolorze
różowym, zagrodziliśmy Litwinom drogę do trwałej wielkości, do
wielowiekowej potęgi? I gdzie jest dzisiaj korona Mendoga? Ale
przepraszam, to już nie jako Anglik pytam, tylko jako Polak. Jako
Anglik chciałbym jeszcze wiedzieć, dlaczego oni teraz, jeśli byli
tacy potężni, siedzą w kilku miastach i miasteczkach gdzieś tam w
jakimś kącie nad Bałtykiem? I raczej nie wygląda na to, żeby
myśleli o podbiciu Krymu".
Jarosław Marek Rymkiewicz, Rozmowy
polskie latem roku 1983, Świat Książki,
Warszawa 1996, s. 149-151.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.