Tak przygotowany do wychowania uczniów,
tych, którzy przychodzili i chcieli z Nim obcować nie przyjmował
od razu, zanim nie przeprowadził ich badania i próby. Najpierw więc
badał, jak odnosili się do rodziców i innych krewnych, dalej,
zwracał uwagę na niewczesne wybuchy śmiechu, milczenie, nadmierną
gadatliwość, na pragnienia, jakim folgowali, na przyjaciół — z
jakimi i w jaki sposób obcowali, na jakich zajęciach najchętniej
spędzali czas, [obserwował] to, z czego się cieszyli i co
przyprawiało ich o smutek. Obserwował ich postać, krok i ruchy
całego ciała; badając rysy ich twarzy, przez naturalne znaki
ujawniał niejawne cechy ich duszy. Tego zaś, kto przeszedł takie
badanie, poddawał trzyletniej próbie lekceważenia, obserwując,
czy odznacza się stałością i prawdziwym umiłowaniem wiedzy, jak
też i to, czy ma właściwy stosunek do sławy i umie gardzić
zaszczytami. Po tym zaś nakazywał adeptom pięcioletni okres
milczenia, by mógł zbadać, na ile potrafią panować nad językiem,
co jest trudniejsze od innych ograniczeń, jak to poświadczają ci,
którzy ustanowili misteria. W tym czasie majątek i dobra każdego
były użytkowane wspólnie, przekazane do dysponowania towarzyszom,
których nazywano politykami, zarządcami i prawodawcami. Sami zaś
adepci, jeśli po pięcioletnim okresie milczenia sprawdzili się w
próbie życia i charakteru i okazywali się godni uczestniczenia w
dogmatach, stawali się uczestnikami wewnętrznych zgromadzeń i
mogli słuchać Pitagorasa w obrębie tego samego pomieszczenia i
oglądać Go z bliska; przedtem natomiast mogli słuchać tylko Jego
słów zza zasłony, nigdy Go nie oglądając, poddając się przez
wiele lat próbie charakteru. Jeśli zaś bywali odprawiani,
otrzymywali z powrotem swój majątek podwojony, natomiast im samym,
jak zmarłym, członkowie wspólnoty, tak bowiem zwano wszystkich
skupionych wokół Tego męża, wznosili pomnik; przy spotkaniu zaś
zachowywali się wobec nich tak, jak wobec innych; o tych zaś
powiadali [członkowie wspólnoty], że umarli, których sami
wykształcili w nadziei, że staną się piękni i dobrzy przy pomocy
nauk; natomiast tych, którym nauka przychodziła trudniej, uważali
za gorzej wyposażonych przez naturę, niedoskonałych i, rzec by
można, bezpłodnych. Jeśli ktoś po badaniach jego postaci i
sposobu chodzenia oraz innych ruchów i postawy, wobec pięknej
nadziei w nim pokładanej, po pięcioletnim milczeniu, po
wtajemniczeniach w nauki, po tylu i tak rozmaitych opartych na tak
wszechstronnych regułach oczyszczaniach duszy, przez które u
każdego rośnie bystrość umysłu i doskonałości duszy, okazywał
się leniwy i niezdolny do pojmowania, takiemu w szkole wznoszono
pomnik i nagrobek (powiadają, że to przytrafiło się Perialosowi
Thuryjczykowi i Kylonowi, władcy Sybaris, wypędzonemu przez
swoich); [następnie] takiego wypędzano ze wspólnoty, obładowanego
srebrem i złotem.
Jamblich, O Życiu Pitagorejskim
tłumaczenie: Janina Gajda –
Krynicka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.