niedziela, 20 grudnia 2015

Złudzenie, skutkiem którego osobistym szczęściem zdaje mu się to, co w istocie jest dobrem gatunku

Egoizm tak głęboko tkwi w każdym człowieku, że tylko wówczas można liczyć z pewnością na jego współdziałanie, gdy osobiście go dotkniemy. Chociaż każdy osobnik ze względu na pochodzenie należy przede wszystkim do swego gatunku, a nie do siebie samego, to jednak intelekt, skierowany w większości ku celom osobistym, nie może działać zgodnie z celami gatunku, poświęcając interes osobisty. Dlatego też natura, ku osiągnięciu celu własnego, obcego interesom osobnika — daje mu złudzenie, skutkiem którego osobistym szczęściem zdaje mu się to, co w istocie jest dobrem gatunku. Złudzenie to stanowi instynkt, który najczęściej objawia się jako poczucie gatunku, ofiarując istocie to, co jest dla gatunku pożytecznym. Ponieważ jednak wola osobnika jest indywidualną, a więc ilekroć ma działać zgodnie z celami gatunku, ulega złudzeniu i sądzi, że służy celom własnym. (...)

Tu możemy nawiasowo w zrozumiały sposób objaśnić istotę wewnętrzną każdego instynktu w ogóle. Polega on na tym, że indywiduum działa zawsze na ślepo ku dobru swego gatunku. Oczywista bowiem, że troskliwość, z jaką owad szuka określonego miejsca na złożenie jajek, nie lękając się przy tym żadnych niebezpieczeństw, troskliwość ta — jest zupełnie analogiczna z ostrożnością, z jaką mężczyzna dobiera sobie kobietę o odpowiednich cechach. Przy tym mężczyzna tak gorliwie do celów swoich dąży, że lekceważy wskazówki rozsądku i wchodzi w nierozumne związki, tracąc przy tym majątek, honor, a nawet życie. Takim jest działanie instynktu; posiadają go głównie zwierzęta, zwłaszcza niższe, ale i człowiek też go ma, prawie jedynie w wypadkach, o których tu mówimy. Gdyż bez instynktu płciowego człowiek, jako istota rozumna, nie chciałby służyć celom cudzym ze szkodą własnej osoby. Aby więc go otumanić, instynkt płciowy przybiera maskę rozkoszy osobistej i w ten sposób osiągnięty zostaje cel natury. Za pomocą tego fortelu wyjaśnić można to dziwne zjawisko, że każdy zakochany, osiągnąwszy cel, odczuwa pewne rozczarowanie i dziwi się, że jego nadzieje w części tylko sprawdzone zostały. Tu przypomnieć wypada doskonałą myśl Platona, że lubieżność jest żądzą najbardziej jałową.

Wszystko to rozjaśnia w pewnym stopniu instynkt zwierząt. Niewątpliwie zwierzęta, pracując tak gorliwie, z taką abnegacją na korzyść gatunku, znajdują się też pod wpływem złudzenia w postaci rozkoszy osobistej.

Pod wpływem tego złudzenia ptak buduje gniazdo, owad szuka odpowiedniego miejsca dla jajek lub poluje na zdobycz, jemu samemu niepotrzebną, ale użyteczną dla przyszłych gąsienic; na koniec pszczoły, osy i mrówki, pod wpływem tegoż złudzenia, zajmują się budową swoich zdumiewających mieszkań i bardzo skomplikowanym gospodarstwem. Wszystkie te twory znajdują się w pewnym złudzeniu, które im nakazuje działać na korzyść gatunku w postaci interesu osobistego.

Oto, jak mi się zdaje, jedyne objaśnienie wewnętrznego, czysto podmiotowego procesu, leżącego w zasadzie wszystkich przejawów instynktu. Filozoficzny zaś proces instynktu objaśnić można rozmaicie. Ja objaśniam go w ten sposób: u zwierząt obdarzonych w znacznym stopniu instynktem, jak np. u owadów, znajdujemy wielką przewagę systemu ganglinowego (subiektywnego) nad systemem grzbieto-mózgowym (obiektywnym); wskutek tej przewagi zwierzę kieruje się nie tyle rozumieniem obiektywnym, ile wyobrażeniem subiektywnym, które powstaje w mózgu i budzi chcenia; stąd wynika pewne złudzenie, które porywa zwierzę.(...)

Miłość jest wrogą nie tylko warunkom zewnętrznym, ale nawet i samej osobie zakochanych. Często kochamy takie osoby, które nas przyciągają tylko pod względem płciowym, ale mimo tej antypatii dążymy do połączenia się z przedmiotem miłości. 
Zaślepienie to oczywiście minie natychmiast, gdy wola gatunku spełnioną zostanie, lecz wówczas będzie już za późno. Tylko to zaślepienie tłumaczy nam, dlaczego żony szlachetnych mężczyzn bywają nieraz uosobieniem smoków i diabłów. Łatwo też zrozumieć, dlaczego starożytni wyobrażali Amora z przepaską na oczach. Często znamy doskonale te wszystkie wady naszej narzeczonej, wady, które nam zapowiadają na przyszłość niezliczone cierpienia, z goryczą widzimy to wszystko, a jednak nie możemy zwalczyć swej namiętności.

I ask not, I care not,
If guilt's in thy hearth,
I know, that I love thee,
Whatever thou art .

Na koniec miłość często bywa połączona z nienawiścią ku osobie ukochanej: i Platon słusznie nazywa to uczucie miłością wilka do jagnięcia. Nienawiść ta potęguje się, gdy przedmiot miłości pozostaje głuchy na błagania i cierpienia kochanka.

I love and hate her!
Niekiedy rzecz ta sięga tak daleko, że się kończy gwałtowną śmiercią jednego lub obojga zakochanych. Jeden lub dwa takie wypadki bywają corocznie. Dlatego można się zgodzić z Mefistofelesem Goethego, gdy ten mówi, że nie masz większej klątwy jak miłość odepchnięta.

„Na miłość odepchniętą — na ból najpiekielniejszy — przekleństwo rzucam!”

Nie tylko Petrarka całe życie ciągnął okropny ciężar odepchniętej miłości, ale on tylko napełnił puste lasy jękiem i żalem; tylko on miał godny zazdrości dar opowiadania innym swych cierpień. Do niego zastosować można piękne wiersze Goethego.
Und wenn der Mensch in seiner
Qual verstummt,
Gab mir ein Gott zu sagen, wie
ich leide*.

Geniusz gatunku prowadzi stałą walkę z opiekuńczymi geniuszami jednostki i wiecznie łamiąc szczęście osobiste, całe narody nawet zatraca (patrz np. Henryk VI, część III Szekspira). Nie darmo też starożytni uosabiali geniusz gatunku w postaci Kupidyna; bożek ten, pomimo swej niewinnie dziecięcej postaci zewnętrznej, słynął u Greków i Rzymian jako demon okrutny i kapryśny, rozkazujący bogom i ludziom.

Tu deorum hominumque tyranne Amor!

Zabójcze strzały, przepaska na oczach i skrzydła, oto jego cechy; te ostatnie oznaczały niestałość i rozczarowanie, które zazwyczaj przychodzą po zaspokojeniu. Tu zauważę nawiasowo, że chociaż moja teoria nie przypadnie do smaku tym, którzy są zaślepieni szaloną namiętnością, to jednakże, jeżeli na takich ludzi jakiekolwiek argumenty rozumnie działać mogą, prawda odkryta przeze mnie najlepiej może ich otrzeźwić.

*A kiedy człek uciszy się w swej męce, trzeba mi boga, by wyrazić swe cierpienie. 

Schopenhauer
Psychologia miłości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.