Jeżeli jest się zdolnym by zmienić i
pozostawić w tyle emocje zwykłej osoby, to coś niebywale dziwnego.
Nie można powiedzieć, że czujemy się wtedy dobrze, bo nie widzi
się w tym niczego "dobrego". A zamiast czuć się źle, widzi się, że
nie ma w tym również niczego złego. Widzi się tylko uczucia jako
sposoby bycia, stany które same w sobie nie są ani dobre ani złe.
Zachowanie umysłu nie może być opisane w terminach aprobaty czy
dezaprobaty. To efekt doświadczania odosobnienia - odosobnienia od
świata. To również coś dziwnego: jeżeli praktykuje się wiele by
być stale czujnym i obserwującym, to podczas gdy się śpi, jest się
zdolnym do pozostania obserwatorem. Te doświadczenia które dotyczą
ciała, odnoszą się do ciała. Doświadczenia "tego kto wie", odnoszą
się do "tego kto wie". W końcu trzeba odseparować; to co dotyczy
ciała jest po prostu sprawą ciała, a to co dotyczy umysłu jest
sprawą umysłu. Praktyka podążania za wskazówkami Buddy,
rzeczywiście prowadzi do dziwnych rzeczy. Prowadzi do bycia
przebudzonym, do powstania, dojrzenia i spełnienia. Zatem
próbujemy rozwinąć postawę obserwatora by korzystać z każdej
okazji i studiować i obserwować. Studiujemy na miejscu sześciu
baz. Budda nie chciał byśmy studiowali w jakimś innym miejscu, ale
byśmy dostrzegli co się dzieje u bram naszych zmysłów. To jest coś
co powinniśmy wiedzieć bardzo dobrze w w pełni.
I znów, jest w tym coś dziwnego: kiedy
mamy doświadczenie bardzo czystego uczucia i poglądu, powstaje
"tajemniczy" czy dziwny fenomen w formie zadowolenia i błogości.
Ale to nie tak, że ulegamy obsesji uczucia rozmiłowania się w tym
doświadczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.