sobota, 19 stycznia 2013

Ajahn Sumedho - anatta

Unikalność podejścia Buddy to anatta, realizacja nie-ja. Specyficzny styl refleksji w strukturach takich jak Cztery Szlachetne Prawdy i paticcasamuppada, zmienia sposób myślenia, od poglądu na jaźń czy duszę i mnie jako absolutu - do anatta - nie-ja.

Problem leży w fakcie, że nie-ja brzmi jak anihilacja, czyż nie? I to co przeraża ludzi w Nauce Buddy, to, że to "nie-ja" czy "bezduszność" brzmi jak absolutna pozycja, którą trzeba przyjąć jako buddysta. Ludzie, którzy nienawidzą Boga i czują resentyment do chrześcijaństwa, mogą stać się buddystami ponieważ moją coś przeciw Bogu, duszy, winie i grzechowi. Rzeczywiście chcą by Nauka Buddy była rodzajem ateistycznej filozofii i totalnego odrzucenia całego chrześcijańskiego doświadczenia. Ale tym oczywiście Nauka Buddy nie jest. Dhamma nie jest ateistyczna czy nihilistyczna. Budda zadbał bardzo o to, by uniknąć takich ekstremalnych pojęć.

Zamiast tego, jego Nauka jest bardzo zręcznie i troskliwie skonstruowaną psychologią. Jej celem jest pomóc nam dostrzec, przejrzeć przez i puścić wszystkie nawykowe przywiązania - postawy zrodzone z ignorancji, lęku i pragnienia - kreujące to iluzoryczne poczucie "ja". Zatem, przez 2530 lat aż do teraz, Nauce Buddy udało się przetrwać i utrzymać jej czystość. A to z powodu bardzo jasnego podejścia. Jest Sangha żyjąca i podporządkowana dyscyplinie Vinayi, i są nauki Dhammy.

Jeżeli we właściwy sposób tego użyjemy, możemy zobaczyć cierpienie i ból jaki tworzymy kierowani tymi iluzjami na temat samych siebie. Nie próbujemy stworzyć iluzji, że nie ma żadnego "ja". Ważny punkt, to nie popaść z iluzji "ja" w iluzję "nie ma ja", ale raczej by dociekać i kontemplować i mieć wgląd, by zrealizować niezmienną prawdę, każdy musi dokonać tego sam dla siebie.
Każdy z nas ma swe własne unikalne doświadczenie - nie doświadczamy dokładnie tych samych rzeczy. Mamy różne wspomnienia, doświadczenia i nawyki. A jednak zawsze odnosimy tą nieskończoną różnorodność doświadczenia do nauk Dhammy, tak by nie popaść w totalnie subiektywne interpretacje. Stosujemy Dhammę do naszego doświadczenia ażeby móc komunikować i rozumieć je w kontekście szerszym niż nasza osobista subiektywność.

Często miejscem gdzie ludzie schodzą na manowce w praktyce, są religijne doświadczenia, gdy interpretowane zbyt subiektywnie. Nie są przedstawiane w ten sposób, który umożliwiałby komunikację. Stają się unikalnymi osobistymi doświadczeniami raczej, niż uniwersalnymi realizacjami. Tak było w przypadku chrześcijański gnostyków, skończyło się to wszelkiego rodzaju bardzo dziwnymi subiektywnymi interpretacjami mistycznego doświadczenia. Każdy gnostyk miał swój własny sposób mówienia, zatem KK tego czasu powiedział: "To szaleństwo!" i zastopował to wszystko. Ale Budda ustanowił pełen sposób myślenia i ekspresji nauk, który jest dokładnie taki sam i dziś. Nie zmieniamy i nie zniekształcamy tego by pasowało to do naszego osobistego doświadczenia. Mierzymy nasze doświadczenie używając Dhammy, ponieważ te nauki są tak dobrze przedstawione, że pokrywają wszystko.

W kontemplacji paticcasamuppady dochodzimy do zgody jak jej terminy odnoszą się do doświadczenia. Kiedy pierwszy raz czytasz paticcasamuppadę, zupełnie nie wiesz o co w tym chodzi. "Z ignorancją jako warunek ..." No to co? Co to oznacza? Wyobrażasz sobie, że musi to być bardzo głębokie i prawdopodobnie zabierze całe życie studiowania Pali by to zrozumieć. Zatem kończysz, odkładając to na bok.

W kręgach buddyjskich Cztery Szlachetne Prawdy są często komentowane: "Och tak, podstawowy buddyzm. Tak ... a teraz przejdźmy do rzeczywiście zaawansowanej Madhyamiki!" Lub "Co powiedział Dogen?" czy "Milarepa jest absolutnie fascynujący, czyż nie?" i myślisz: "Cierpienie, Powstanie, Wstrzymanie i Ścieżka", tak, wiemy o tym, teraz przejdźmy do czegoś poważniejszego".
I tak, Cztery Szlachetne Prawdy mają tendencje do stawania się w oczach buddystów bezrefleksyjnymi wierzeniami. Ludzie nie dociekają ich, ani nie używają, ponieważ same w sobie te nauki nie wydają się być zbyt atrakcyjne, czyż nie? Cierpienie, Powstanie, Wstrzymanie i Ścieżka, nie są to inspirujące rzeczy, ponieważ są raczej naukami praktycznymi i to dlatego używamy ich: ponieważ ten szczególny rodzaj myślenia i kontemplowania jest psychologicznie ważny.

Z tym, możemy zacząć rozumieć to czego nigdy nie widzieliśmy i nie rozumieliśmy przedtem. Podążając tą drogą praktyki, faktycznie rozwijasz swój umysł i inteligencję w sposób jaki się to rzadko czyni. Nawet najbardziej zaawansowani i wyedukowanie ludzie w rzeczywistości nie trenują swych umysłów w tym szczególnym sposobie refleksji i kontemplacji. Myślenie racjonalnie cieszy się prestiżem. Ale by zrozumieć czym jest racjonalność, jako funkcja umysłu, do tego potrzebujesz refleksji nad naturą umysłu. Co się właściwie dzieje? O co tu chodzi? I oczywiście, te pytania są pytaniami dotyczącymi egzystencji, czyż nie? Egzystencjalne pytania: "Dlaczego się urodziłem?" "Czy życie ma sens?" "Co się stanie ze mną gdy umrę?" "Czy to absurd, ledwie kosmiczny przypadek?" "Czy jest tu relacja z czymś głębszym, czy to zaledwie tylko to co się przejawia i po tym, koniec?"

Mamy wielkie problemy z odnalezieniem sensu w życiu i odniesieniu tego do czegoś ponad ledwie materialny świat. I tak, materializm staje się dla nas rzeczywistością. Kiedy badamy przestrzeń, to zawsze na materialnym planie. Chcemy statkami kosmicznymi dostać się na księżyc, ponieważ zgodnie z poglądem materialistycznym to jest rzeczywistością. Zachodniemu materializmowi brakuje subtelności i wyrafinowania, ściąga nas w dół na bardzo toporny poziom świadomości, gdzie rzeczywistość sprowadza się do widzialnego materialnego obiektu, a emocje są negowane jako nie istotne, będąc subiektywnymi. Nie możesz zająć się mierzeniem emocji elektronicznymi instrumentami.

Ale emocje oczywiście są bardzo realne, dla każdego z nas indywidualnie - to co czujemy jest w rzeczywistości dla nas bardziej ważne niż naukowa obiektywna obserwacja. Nasze lęki i pragnienia i nienawiści i aspiracje są tym co rzeczywiście czyni nasze życie szczęśliwym lub żałosnym. A jednak są one ignorowane przez współczesny materializm, gdzie przedkłada się ponad to świat bazujący na zmysłowej przyjemności, materialnym bogactwie i racjonalnym myśleniu, tak że życie duchowe dla wielu ludzi wydaje się być po prostu iluzją. Nie możesz zmierzyć go przy pomocy komputera czy przeegzaminować elektronicznymi instrumentami.

A jednak w przed-naukowej europejskiej cywilizacji, duchowy świat był światem realnym, jak myślisz, w jaki sposób ludzie wznosili katedry? I sztuka - wszystko to wyszło z rzeczywistego poczucia duchowych aspiracji, ludzi połączonych z czymś ponad materialnym światem. Duchowa prawda jest czymś co każdy musi zrealizować sam. Prawda jest samorealizacją, ostateczną subiektywnością. I Budda bierze subiektywność w same centrum wszechświata, milczący punkt, gdzie podmiot nie jest podmiotem jako osoba. Ten punkt ciszy nie jest kimś bądź czymś.

W medytacji przemieszczasz się w jego kierunku. Puszczasz wszystkie te przywiązania do zmiennych warunków materialnego świata, emocjonalnego planu, intelektualnego planu, symbolicznego planu, astralnego planu. Wszystko to zostaje puszczone aby zrealizować punkt ciszy, milczenie. To puszczenie nie jest anihilacją czy odrzuceniem, ale daje ci perspektywę do zrozumienia całości. Nie możesz zrozumieć całości z miejsca gdzie jesteś kształtowany przez okoliczności, gdzie wpadasz w wir. Być w wirze wydarzeń oznacza że jesteś zagubiony w przywiązaniu do wszystkich rzeczy, które wirują. To nazywa się samsarą, gdzie kołujesz w kręgu i nie umiesz uzyskać żadnej perspektywy na swą sytuację. Nie posiadasz umiejętności zatrzymania się i obserwowania, ponieważ zostałeś pochwycony w cyrkularny ruch.

Celem medytacji na sposób Czterech Szlachetnych Prawd i paticcasamuppady jest zatrzymanie tego wirowania umysłu. Trwanie w ciszy, nie jako sposób atakowania uwarunkowanego świata ale aby zobaczyć perspektywę. Nie anihilujesz tego ani nie krytykujesz, próbując się wydostać z tego przez awersję czy strach przed tym. Ale dostajesz się do centrum, do punktu gdzie widzisz samsarę taką jaką jest i znając nie jesteś przestraszony ani nie dajesz się zwodzić. I to robimy w obrębie limitacji naszego osobistego doświadczenia. I tak, możemy powiedzieć: "Każdy dla samego siebie", ponieważ tak to właśnie wygląda, gdy tu siedzimy. A jednak ten punkt ciszy nie jest w umyśle, ani w ciele. Oto gdzie jest nieopisane. Umysł czy punkt ciszy nie jest punktem w mózgu. Realizujesz to uniwersalne milczenie, ciszę, jedność gdzie wszystko inne jest refleksją widzianą w perspektywie. Osobowość, działanie, różnice, różnorodność i wszystkie te rzeczy, już dłużej nas nie zwodzą, ponieważ już dłużej się ich nie chwytamy.

Gdy coraz głębiej i głąbiej egzaminujemy umysł, wraz z refleksją i kontemplacją nad nim, uczeniem się od niego, zaczynamy realizować ciszę umysłu, która jest zawsze obecna, ale której większość ludzi nie zauważa. Ponieważ życie samsaryczne jest tak pełne pośpiechu, tak zabiegane, że wpadamy w wir. Nawet choć punkt ciszy jest zawsze tutaj, nigdy nie jest widziany, aż do czasu gdy raczej zaczniesz trwać w ciszy niż wirować zgodnie z okolicznościami.
To nie tak, że cisza jest czymś do czego trzeba się przywiązać! Nie próbujemy stać się ludźmi cichymi - po prostu siedząc tutaj w ciszy, niczego nie czując. Wiem, że pewni z was przybyli tutaj i tworzą swój osobisty świat, który możecie zamieszkiwać przez godzinę medytacji. Ale to nie jest droga ku końcu cierpienia; ten subiektywny i osobisty świat jest bardzo zależny od specyficznego układu rzeczy. Jest tak nietrwały i efemeryczny, że ulega destrukcji przy najmniejszym wstrząsie. Oczyszczony świat spokoju jest tak miły, tak wyciszający - i wtedy ktoś się poruszy. Komuś zaburczy w brzuchu, ktoś zachrapie! To obrzydliwe, czyż nie, gdy toporne funkcje cielesne przeszkadzają nam podczas tych subtelnych uspakajających stanów.

Ale czy cisza jest spokojem? Nie jest konieczne byśmy byli spokojni, lecz cisza jest obecna gdy potrafimy zaufać trwaniu w milczeniu raczej niż podążaniu za naszymi kompulsywnymi tendencjami. My wszyscy mamy tendencję do myślenia, że musimy coś zrobić; tak jesteśmy uwarunkowani, na robienie rzeczy; nawet medytacja staje się jakimś rodzajem przymusowej aktywności w którą jesteśmy zaangażowani. "Rozwiń to ... rozwiń tamto ... Muszę rozwinąć moje samadhi, i muszę rozwinąć jhany". Nie przychodzisz tu po prostu i siedzisz, przychodzisz tu i rozwijasz! Oto jak myślimy! Czujemy się winni, gdy niczego nie robimy, nie czynimy postępu, nie rozwijamy, nie dostajemy się nigdzie. A jednak, być zdolnym do przyjścia tutaj i siedzenia w ciszy, nie jest bardzo łatwą rzeczą, czyż nie? Jest znacznie łatwiej uczynić wielkie projekty dotyczące rozwoju medytacji, plany pięcioletnie i tym podobne. Jednak kończy się to zawsze na punkcie ciszy: rzeczy takich jakimi są.

Ze zrozumieniem, coraz bardziej i bardziej pojawia się zdolność puszczenia pragnienia rozwoju i stania się czymkolwiek. I z tym jak umysł staje się wolnym od tego pragnienia stawania się i uzyskiwania, osiągania czegoś, zaczyna się odsłaniać Prawda. Jest ona zawsze obecna, tutaj i teraz. To sprawa bycia zdolnym do otwartości i wrażliwości, w taki sposób, że Prawda się odsłania. Nie jest to coś co jest odsłaniane od zewnątrz. Prawda jest zawsze obecna, ale nie dostrzegamy jej, gdyż jesteśmy pochwyceni przez idee osiągania,"mnie" muszącego coś zrobić, "mnie" muszącego coś osiągnąć.

Budda uczynił ten bezpośredni atak na "mnie" i "moje". To jedyna rzecz która cię blokuje. Przeszkodą jest przywiązanie do poglądu-ja, oto gdzie leży problem! Jeżeli potrafisz przejrzeć przez ten pogląd, puścić go, wtedy zrozumiesz resztę. Nie potrzebujesz wiedzieć wszystkich tych opracowanych ezoterycznych formuł. Nie musisz nieskończenie wchodzić w kompleksowość, puść tylko pogląd wspierany przez ignorancję, sakkaya-ditthi.

Dostrzeż i poznaj i zrozum drogę puszczenia, nie przywiązania. Wtedy Prawda sama się odsłoni, gdziekolwiek jesteś, każdego czasu. Ale dopóki tego nie zrobisz, będziesz zawsze pochwycony w tworzenie problemów i komplikacji.

Avijjapaccaya sankhara; sankharapaccaya viññanam;
viññanapaccaya namarupam; namarupapaccaya salayatanam;
salayatanapaccaya phasso; phassapaccaya vedana;
vedanapaccaya tanha; tanhapaccaya upadanam;
upadanapaccaya bhavo; bhavapaccaya jati; jatipaccaya jaramaranam-soka-parideva-dukkha-domanassupayasa.


Wszystko to oznacza, że jeżeli trwasz przy byciu przywiązanym do iluzji "ja", do chciwości, nienawiści i złudzenia, to co osiągniesz na końcu to starość, chorobę i śmierć, smutek, żal i rozpacz i niepokój. To wszystko co osiągniesz przez resztę swojego życia: dość mdła perspektywa!

Ale możesz się uwolnić tutaj i teraz, przez Właściwe Zrozumienie, widzenie rzeczy we właściwy sposób. Poznanie Prawdy jest możliwe, poznanie w którym już dłużej nie ulegasz złudzeniu przez manifestacje i nawyki, czy otaczające nas warunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.