sobota, 26 stycznia 2013

Ścieżka sotapanny - 14



Gdy umysł znajduje siłę

Przez moje pierwsze trzy sezony deszczowe, poziom spokoju umysłu systematycznie się podnosił. Z każdym końcem roku, byłem w stanie spojrzeć w tył i zauważyć, że poziom spokoju powiększył się. Mój umysł był swobodny, całkowicie wychłodzony, jakby miał klimatyzację. Tak chłodny i tak cudowny. To stopniowo się powiększało, rok za rokiem, i podczas mojego czwartego sezonu deszczowego umysł rzeczywiście był skupiony. Czułem chłód w ciele i umyśle, że czasami trząsłem się z zimna. Pewni ludzie, odwrotnie, odczuwają gorąco wraz ze spokojem. Myślę, że to zależy od naszych cielesnych uwarunkowań. Doświadczenie ciszy i spokoju, będzie się manifestowało zgodnie z tym, który element jest dominującym. Ale ten rodzaj spokoju ciągle może ulec osłabieniu, stać się podmiotem nietrwałości. Kiedy to się stanie, nie pozostaje nic innego jak ponowić wysiłek medytacyjny. Po ponownym uzyskaniu spokoju serca, praktyka zaczyna wyglądać coraz lepiej. Umysł ma więcej siły i medytacja staje się przyjemniejsza. Jednakże kiedy w pole wchodzą zmysłowe bodźce, jeżeli nie potrafimy kontemplować ich jasno, wtedy cierpienie staje się nie do zniesienia. Chociaż pragniemy pokonać te nastroje, nie potrafimy. Wątpliwości i niepewność wirują w naszym sercu. Chcemy powrócić na właściwą ścieżkę, odzyskać klarowność.

Luang Pu Chah podkreślał by się tym nie zamartwiać. Pozostawić wątpliwości same, są tylko przeszkodami. Kiedy nie ma spokoju, wszystko wygląda na bardzo nieuporządkowane. Pojawiają się wątpliwości, czujemy się, że zeszliśmy ze ścieżki i nie wiemy jak na nią wrócić. Zastanawiamy się, "Gdzie iść?" Ale każdy kierunek wydaje się ślepą uliczką. Wszędzie panuje ciemność i nie potrafimy się z niej wydostać. Jesteśmy sparaliżowani a w umyśle kłębią się myśli, nasze wątpliwości przygnębiają nas i nie chcą nas opuścić. I znów upodobania i awersja. Ale jeżeli po prostu będziemy kontynuować praktykę, progres musi nastąpić. Praktyka skieruje nas naprzód.

Później, kiedy dojdziemy do punktu, gdzie uzyskamy moc samadhi i efektywną moc badania, praktyka stanie się łatwą. Cokolwiek będziemy badali, spokój będzie obecny. Na tym etapie nie będziemy musieli mówić umysłowi co ma robić, będzie poznawał właściwą ścieżkę niejako automatycznie. Zatem, jak dojść na ten poziom, jak praktykować, co robić? Na początku musimy trzymać się fundamentów. Jeżeli jemy za dużo, to kilesa, jedna z podstawowych. Dalej, obserwowanie umysłu. Myślenie, mnożenie myśli w umyśle i niepokój, nie możemy tego zatrzymać, ot tak, natychmiast. Musimy stale ponawiać wysiłek i próbować uspokoić myśli. Będąc mnichami, badanie Dhammy jest naszym podstawowym obowiązkiem. Kesā (włosy głowy), lomā (włosy ciała), nakhā (paznokcie), dantā (zęby), taco (skóra): to pięć obiektów, które musimy badać i kontemplować. Luang Pu Chah zwykle nauczał sposobu porzucenia przywiązania do tego ciała, podczas ceremonii ordynacji nowych mnichów. Nie mówił o kontemplacji ciała zbyt wiele podczas swych zwykłych mów, ale wspominając swą własną praktykę, opowiadał jak wizualizował innych mnichów i nowicjuszy jako trupy i duchy, gdy szli razem na żebraczy obchód, czy też wizualizował swe ciało jako trupa.

Praca dociekania jest taka jak to. Jeżeli umysł jest cichy i spokojny, rozumiemy rzeczy z większą klarownością. Ale gdy spokój jest nieobecny, będziemy zalewani przez wątpliwości i niepewność. Musimy wtedy ponawiać nasze wysiłki, by krok po kroku rozwijać siłę umysłu.
Ajahn Anan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.