Gdy umysł znajduje siłę
Przez moje pierwsze trzy sezony
deszczowe, poziom spokoju umysłu systematycznie się podnosił. Z
każdym końcem roku, byłem w stanie spojrzeć w tył i zauważyć, że
poziom spokoju powiększył się. Mój umysł był swobodny, całkowicie
wychłodzony, jakby miał klimatyzację. Tak chłodny i tak cudowny.
To stopniowo się powiększało, rok za rokiem, i podczas mojego
czwartego sezonu deszczowego umysł rzeczywiście był skupiony.
Czułem chłód w ciele i umyśle, że czasami trząsłem się z zimna.
Pewni ludzie, odwrotnie, odczuwają gorąco wraz ze spokojem. Myślę,
że to zależy od naszych cielesnych uwarunkowań. Doświadczenie
ciszy i spokoju, będzie się manifestowało zgodnie z tym, który
element jest dominującym. Ale ten rodzaj spokoju ciągle może ulec
osłabieniu, stać się podmiotem nietrwałości. Kiedy to się stanie,
nie pozostaje nic innego jak ponowić wysiłek medytacyjny. Po
ponownym uzyskaniu spokoju serca, praktyka zaczyna wyglądać coraz
lepiej. Umysł ma więcej siły i medytacja staje się przyjemniejsza.
Jednakże kiedy w pole wchodzą zmysłowe bodźce, jeżeli nie
potrafimy kontemplować ich jasno, wtedy cierpienie staje się nie
do zniesienia. Chociaż pragniemy pokonać te nastroje, nie
potrafimy. Wątpliwości i niepewność wirują w naszym sercu. Chcemy
powrócić na właściwą ścieżkę, odzyskać klarowność.
Luang Pu Chah podkreślał by się tym
nie zamartwiać. Pozostawić wątpliwości same, są tylko
przeszkodami. Kiedy nie ma spokoju, wszystko wygląda na bardzo
nieuporządkowane. Pojawiają się wątpliwości, czujemy się, że
zeszliśmy ze ścieżki i nie wiemy jak na nią wrócić. Zastanawiamy
się, "Gdzie iść?" Ale każdy kierunek wydaje się ślepą uliczką.
Wszędzie panuje ciemność i nie potrafimy się z niej wydostać.
Jesteśmy sparaliżowani a w umyśle kłębią się myśli, nasze
wątpliwości przygnębiają nas i nie chcą nas opuścić. I znów
upodobania i awersja. Ale jeżeli po prostu będziemy kontynuować
praktykę, progres musi nastąpić. Praktyka skieruje nas naprzód.
Później, kiedy dojdziemy do punktu,
gdzie uzyskamy moc samadhi
i efektywną moc badania, praktyka stanie się łatwą. Cokolwiek
będziemy badali, spokój będzie obecny. Na tym etapie nie będziemy
musieli mówić umysłowi co ma robić, będzie poznawał właściwą
ścieżkę niejako automatycznie. Zatem, jak dojść na ten poziom, jak
praktykować, co robić? Na początku musimy trzymać się fundamentów.
Jeżeli jemy za dużo, to kilesa, jedna z podstawowych.
Dalej, obserwowanie umysłu. Myślenie, mnożenie myśli w umyśle i
niepokój, nie możemy tego zatrzymać, ot tak, natychmiast. Musimy
stale ponawiać wysiłek i próbować uspokoić myśli. Będąc mnichami,
badanie Dhammy jest naszym podstawowym obowiązkiem. Kesā
(włosy głowy), lomā (włosy ciała), nakhā
(paznokcie), dantā (zęby), taco (skóra): to pięć obiektów, które musimy
badać i kontemplować. Luang Pu Chah zwykle nauczał sposobu
porzucenia przywiązania do tego ciała, podczas ceremonii ordynacji
nowych mnichów. Nie mówił o kontemplacji ciała zbyt wiele podczas
swych zwykłych mów, ale wspominając swą własną praktykę, opowiadał
jak wizualizował innych mnichów i nowicjuszy jako trupy i duchy,
gdy szli razem na żebraczy obchód, czy też wizualizował swe ciało
jako trupa.
Praca dociekania jest taka jak to.
Jeżeli umysł jest cichy i spokojny, rozumiemy rzeczy z większą
klarownością. Ale gdy spokój jest nieobecny, będziemy zalewani
przez wątpliwości i niepewność. Musimy wtedy ponawiać nasze
wysiłki, by krok po kroku rozwijać siłę umysłu.
Ajahn Anan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.