sobota, 19 stycznia 2013

Iluzje

Ludzie upijają się wręcz własną cielesnością, przez iluzję że ciało nie podlega chorobom, dolegliwościom, bólom i gorączkom mu zagrażającym. Myślą, że ciało nie umrze, nie zdegeneruje się, nie zużyje. Nie rozpatrują takiej możliwości, ale to się dzieje. Ponieważ w rzeczywistości nasze fizyczne ciało jest uwarunkowanym fenomenem, będzie zawsze podążać za naturą materialnych rzeczy. Jednakże lubimy widzieć ciało jako trwałe w pełni sił, mocne i potężne, nie podległe chorobie i bólowi. Chcemy widzieć je w tej perspektywie, w ten sposób zwykliśmy nań patrzeć, tak jakby ciało było gotowe na wszelkie okoliczności. Ale Budda powiedział, jeżeli jest światło, jest i ciemność. Jeżeli jest gorąco, będzie zimno. Musi być tak. Zatem w dokładnie ten sposób, każdy stan pełni sił, mocy i swobody może zdegenerować się w ciągu jednego dnia, czy nawet jednego momentu w stan upadku i ruiny, ulegając zanikowi i zniszczeniu, podążając za naturą rzeczy. Ale jeżeli będziemy kultywować postawę widzenia dezintegracji ciała jako rzecz naturalną, nie staniemy się wzburzeni przez jego degradację. Nie uznamy ciała za coś ważnego, trzymając się go i wiążąc z nim poczucie "ja".

Budda iluzje jakie tworzymy wokół ciała nazywał sakkayaditthi - poglądem że ciało jest "ja", że my i inni ludzie są ciałami, że ciała są w naszym posiadaniu. Budda przypomina nam, byśmy kontynuowali rekolekcję jakichkolwiek rzeczy, jako nie naszych, nie będących naszymi "ja". W rzeczywistości nic do nas nie należy. Myślenie takie jak to, zapobiega przed powstaniem i zdobyciem władzy przez błędne kursy percepcji (agati-dhamma). Możemy łatwo zagubić się w tych percepcjach. Stymulują one uczucia ważności samego siebie. Dlatego Budda nauczał neutralizowania ich przez refleksję, że w rzeczywistości nic do nas nie należy. Przez takie myślenie, nie zaczniemy chwytać się rzeczy. Przywiązanie jest korzeniem ważności samego siebie.

Czym bardziej uważamy się za ważnych, tym bardziej jesteśmy skłonni ulec niekorzystnym uczuciom, prowadzącym do cierpienia, aż kończymy podążając ścieżkami ciemności. W ten sposób unosimy się z nurtem samsary, narodzin i stawania się. Budda dostrzegł to jak źródło wszelkiego cierpienia. Stany gniewu, chciwości i złudzenia, dochodzą do bycia. Powstają pragnienie, awersja i ignorancja. Wszystkie te stany bytu obejmują cierpienie i nieszczęście.

Analizując i obserwując naszą osobowość, widzimy, że składa się ona z tego co nazywamy namadhamma. Mentalne fenomeny, również nie są nasze, nie są naszym "ja". Nasza osobowość to nie "my" czy "oni", ale połączenie pewnych stanów, ze wszystkich możliwych stanów mentalnych. Nie patrz na nie w sposób "to ja", czy "to moje". Dostrzeż to w świetle mentalnych stanów które powstają naturalnie i zgodnie ze swą naturą zanikają. Tak jak ciemność pojawia się naturalnie, tak też i odchodzi. Światło rodzi się zgodnie ze swą natura i tak samo zanika, te stany pojawiają się i giną.

Luang Por Liem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.