wtorek, 21 stycznia 2014

Alkibiades i Sokrates


Miłość Sokratesa miała wielu i wielkich rywali. Jak więc utrzymał przy sobie Alkibiadesa? Dzięki jego naturze szlachetnej oddziaływały na niego słowa Sokratesa kształtujące jego serce, wywołujące nawet łzy wzruszenia. Bywało, że udzielał się także pochlebcom podsuwającym mu wiele przyjemności. Wymykał się wtedy Sokratesowi, a ten po prostu polował na niego jak na zbiegłego niewolnika. Bo tylko Sokratesa się wstydził i lękał. Wobec innych czuł swą wyższość. Kleantes13 mówił, że on ulubieńca tylko za uszy przy sobie trzymał, a inni, jego rywale, dotykali go w wielu miejscach, nie tkniętych przez niego, mając na myśli brzuch, gardło. Alkibiades dawał się naturalnie i do przyjemności łatwo uwodzić. Takie podejrzenie budzą słowa Tukidydesa o jego „nieprawości cielesnej w życiu".

Ale ci, co go psuli, bardziej imali się jego ambicji i żądzy sławy i wciągali go przedwcześnie w wielką działalność publiczną; przekonywali go do jak najrychlejszej aktywności politycznej, zdolnego nie tylko przyćmić zaraz innych strategów i polityków, ale i przewyższyć wielkość i sławę Peryklesa wśród Greków. Sokrates zatem, ilekroć go złapał sytego używania i płochości, przygniatał go słowem i chłodził, przywracając do skromności i pokory, niczym to żelazo rozmiękczone w ogniu i znowu studzone zwiera się i kurczy w sobie. Uprzytamniał mu, jak wiele ma braków i jak daleko mu do cnoty.

Plutarch, Żywoty sławnych mężów
tłumaczenie: Mieczysław Brożek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.